Elektryczność w Radzanowie
Fragment ul. Mławskiej
Dziś w dobie szalejących technologii , świecie elektryczności i technik informacyjnych , mało kto w Radzanowie i okolicach zastanawia się jakie były początki tego postępu, tzw. kroku w XX wiek, dla osady nad Wkrą. Zapalające się latarnie uliczne rozświetlają te stare radzanowskie bruki i chodniki. Chociaż jeszcze do połowy dwudziestego stulecia zmierzch oznaczał kompletne ciemności. I tylko z opowieści starszych mieszkańców można dowiedzieć się jak było wówczas. Jedną z historii przekazywanych jest zdarzenie, które miało wtedy miejsce. Właśnie po zmierzchu do odsady zajechał mieszkaniec Warszawy , chcący dojechać na leśniczówkę. W tym celu zatrzymał samochód i udał się do pierwszego domu w oknach , którego zauważył blask palącej się naftowej lampy. Była to posesja murarza miejscowego, Romana Kopaczewskiego, u którego pomieszkiwał Zygmunt Skowyrski z rodziną .
Podróżujący zapukał do okna i z mieszkania wyszedł Pan Zygmunt , którego zapytano o właściwa drogę . Zaczął więc tłumaczyć :
,, Pojedzie Pan prosto do miasta, skręci Pan w Centrum w prawo, dalej prosto przez most do lasu , tam będą krzyżówki skręci Pan w prawo. Warszawiak pięknie podziękował i stwierdził ,że Panie tak pan mówisz ciemno wszędzie chyba Pan w mieście nigdy nie był w życiu . Od tej pory uczynny Pan Zygmunt , nigdy nie odważył się w rozmowach mówić o Radzanowie jako mieście.”
Kilka lat później naokoło plebani zebrali się mieszkańcy Radzanowa zwołani przez sołtysa Adama Szerszeniewskiego na prośbę księdza Franciszka Sieczki .
Był 8 listopada 1957 roku, kiedy to proboszcz w asyście wikarego ks.Henryka Mazurowskiego i fachowców włączył żarówkę i plebania zalała się światłem. Dla mieszkańców był to przełomowy wieczór. Sukcesywnie zakładano dalsze oświetlenie, ale nadal Pan Zygmunt nie mówił ,że to miasto.