Okupacyjne losy ks.proboszcza Jagodzińskiego. Kronika parafii cz. 33.
Na Święta Bożego Narodzenia wyjechałem do rodziny w Lipnowskie., chcąc święta te spędzić w kółku rodzinnym , a z drugiej strony ukarać parafian. Po świętach powróciłem do Radzanowa. Zamieszkałem w tylnej części plebani , bo frontowa stronę zajęła żandarmeria. Dnia 29 grudnia 1939 roku po raz pierwszy zawieszono flagę hitlerowską . Żandarmeria stopniowo poczynała mnie usuwać z plebanii , początkowo front zajęto, później stołowy pokój i sypialny , a wreszcie w lutym usunięto mnie zupełnie z plebanii. Ponieważ byłem więźniem , ustawicznie żandarmeria mnie obserwowała , byłem pod jej dozorem . Znałem tylko drogę do kościoła i na cmentarz grzebalny. Męka stanowiło ustawienie […..] Komendant żandarmerii Pigl śledził mnie ustawicznie . Wreszcie jeden z jego
podkomendnych Ludwik Kępka , żandarm ostrzegł mnie , iż jestem wciągnięty na listę, tych których , gdy zajdzie
potrzeba aresztować będą. Nie było innego wyjścia trzeba było opuścić parafię. Zleciwszy zarząd parafii księdzu Praszyńskiemu , wikariuszowi, wziąwszy urlop zdrowotny, i powiadomiwszy ks. dziekana Henryka Lipkę ,proboszcza z Wyszyn o swoim postanowieniu. Stamtąd jadę do Pomiechowa i przez ,, zieloną granice” dostałem się do Warszawy, po 3 miesiącach pobytu w stolicy, zaproszony przez J. E. Bp. Kaczmarka , wybrałem się do diecezji kieleckiej, osiadłem w Imbramowicach jako kapelan Sióstr
Norbertanek. Tam byłem 3 ½ roku, otoczony życzliwością siostrzyczek , jednakowoż myślą i sercem byłem na Mazowszu.
Od czasu do czasu dochodziło do mnie echo tego, co się dzieje w diecezji,co się dzieje w Radzanowie. Korespondowałem pod pseudonimem z Czcigodnym ks. kanonikiem Kośniewskim , proboszczem Szreńskim.