MICHAŁ ZALEWSKI – PIERWSZY WÓJT GMINY RATOWO Z SIEDZIBĄ W RADZANOWIE

MICHAŁ ZALEWSKI – PIERWSZY WÓJT GMINY RATOWO Z SIEDZIBĄ W RADZANOWIE

    Według Konstytucji Księstwa Warszawskiego z 22 lipca 1807 roku, wprowadzono nowy podział administracyjny: departament, powiat, gmina. Gminy dzieliły się na miejskie i wiejskie. Gminą miejską zarządzał burmistrz, zaś wiejską – wójt. W 1837 roku zamiast departamentów wprowadzono gubernie. Radzanowska gmina miejska przetrwała do końca 1864 roku. W tymże czasie, podczas realizacji podziału administracyjnego Królestwa Polskiego, rozpoczętego jeszcze przed Powstaniem Styczniowym, zmieniono naszą gminę miejską, na gminę wiejską Ratowo z siedzibą w Radzanowie. Odwołano burmistrza i powołano wójta. Już na początku 1865 roku stanowisko wójta gminy Ratowo objął Michał Zalewski. Świadczy o tym fragment aktu ślubu (nr 11/1865) Antoniego Czepkiewicza, brata Zofii Czepkiewicz – mojej prababki), który odbył się w Radzanowie:

11. Radzanowo. Działo się w mieście Radzanowie dnia czternastego Lutego, tysiąc ośmset sześćdziesiątego piątego roku, o godzinie trzeciej po południu. Wiadomo czynimy że w przytomności świadków Damazego Uzdowskiego dziedzica Części z Wsi Bojanowa-Gwoździ lat czterdzieści, i Michała Zalewskiego wójta Gminy Ratowo lat czterdzieści sześć mającego, na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo …  

31 grudnia 1869 roku miasto Radzanów utraciło prawa miejskie („Kurier Warszawski” nr 32 z dnia 11 lutego 1870 r.) i stało się osadą. Gmina Ratowo z siedzibą w Radzanowie, poza krótkim okresem I wojny światowej, istniała do reformy administracyjnej w 1954 roku, kiedy to wprowadzono gminy.

Przytaczamy opis Ratowa i Gminy Ratowo, zamieszczony w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego … (1888, tom IX, str. 544).

ratowo 

Fot. 1. Hasło „Ratowo” w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego…, t. IX, s. 544 (podkr. – W.P.)

  Michał Zalewski (występuje także jako Zaleski) urodził się około 1819 roku w Mostowie, w rodzinie Franciszka Zalewskiego (zmarł w Trzcińcu w 1858 roku w wieku 70 lat) i Julianny z Koprowskich. Po 1830 roku rodzina Zalewskich przeniosła się do Trzcińca, gdzie nabyli gospodarstwo. Miał kilkoro rodzeństwa, m.in. starszego brata Franciszka, który po ojcu przejął gospodarkę. Michał Zalewski, mając lat 20, ożenił się z wdową po Michale Janiszewskim (syn Pawła i Jadwigi, zmarł 10 marca 1835 r. w wieku 43 lat), Teresą Janiszewską (z domu Synarską), lat 40, posiadającą połowę domu i grunty w Radzanowie. Został gospodarzem. W 1844 roku urodziła się małżonkom Zalewskim córka Ludwika Ewa. Już wtedy Michał utrzymywał bliskie kontakty z władani Magistratu radzanowskiego. Rodzicami chrzestnymi (kumami) na chrzcie córki zgodził się być Feliks Szwejbudzki, burmistrz i jego żona – Karolina. Sądząc po tym, był więc Michał Zalewski szanowanym obywatelem mimo, że umiał się tylko podpisać. W 1856 roku zmarła Teresa Zalewska i ożenił się powtórnie z Julianną Łydzińską, panną lat 21 z Radzanowa. Z tego małżeństwa urodził się czworo dzieci: Florentyna – 1858, Józefa -1860, Julia – 1865, Stanisław – 1872. W akcie urodzenia Julii, Michał Zalewski występuje jako wójt gminy Ratowo, ale w akcie urodzenia Stanisława – już jako gospodarz. Z Adres-kalendarza stanowisk oficjalnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Guberni Płockiej na 1872 rok dowiadujemy się, że wójtem gminy Ratowo 27 kwietnia 1872 roku został niejaki Szczepański (nie znamy na razie imienia), zaś pisarzem – niejaki Dutkiewicz.

Zalewski_m_podpis 

Fot. 2. Facsimile podpisu Michała Zalewskiego na akcie urodzenia córki Julii (nr 62/1865, Parafia Radzanów)

Tak więc, Michał Zalewski był wójtem w Radzanowie w okresie 1865-1872. Zmarł 13 kwietnia 1891 roku w Radzanowie. W księdze metrykalnej radzanowskiej znajduje się jego akt zgonu.

Zalewski_Michal_zg 

Fot. 3. Akt zgonu Michała Zalewskiego (nr 121/1891, Parafia Radzanów)

W.P.

ŚMIERĆ HENRYKA PIETRZYKA – ŻOŁNIERZA WYKLĘTEGO

ŚMIERĆ HENRYKA PIETRZYKA – ŻOŁNIERZA WYKLĘTEGO

Pietrzyk

    Po zakończeniu działań zbrojnych  w maju 1945 r. nastała  kolejna okupacja. Tym razem – sowiecka, wspomagana przez rodzimych,, towarzyszy”. Nowy okupant bezlitośnie niszczył szczątki polskiej niezależności państwowej. Wielu młodych ludzi nie godziło się z komunistycznym reżimem i podejmowało walkę o wolną Polskę.

    Na terenie Północnego Mazowsza, w tym na terenie powiatu mławskiego, działał samodzielny oddział partyzancki Ruchu Oporu Armii Krajowej [ROAK], utworzony pod dowództwem Zygmunta Rychcika. Losy osobiste  Rychcika są znane, dzięki książce Ryszarda Juszkiewicza, Ziemia mławska w latach 1945-1953 (walka o wolność i suwerenność), wyd. Mława 2002. W oddziale partyzanckim Rychcika znaleźli się także młodzi ludzie z Radzanowa, m.in. Henryk Pietrzyk, ps. „Lizup”.

Na str. 128 wspomnianej książki znajduje się informacja:

,,25 X około godz. 23.00 podczas starcia partyzantów z grupą operacyjną PUBP oraz KPMO w okolicy Radzanowa, zginął Henryk Pietrzak, zastępca dowódcy oddziału”.     

  Niestety, ta informacja nie odpowiada rzeczywistości. Postaramy się przedstawić wspomnienie jednego z mieszkańców Radzanowa o tym wydarzeniu, uzupełniając je nieco szerszymi informacjami o samym zabitym partyzancie.

    Henryk Pietrzyk (nie Pietrzak), urodził się w rodzinie Wincentego i Józefy 25 października 1921 roku w Radzanowie. Rodzina mieszkała w nieistniejącym obecnie domu przy ulicy Floriańskiej, pomiędzy działkami Zdunkiewiczów i Śliwińskich. Nie posiadali gruntów uprawnych. Trudnili się pracą najemną, wyrobniczą, należąc do biedniejszej części społeczności radzanowskiej. Posiadał siostrę. Henryk podejmował się różnych prac, pomagając czy to w gospodarstwie, czy przy remontach budynków gospodarczych. Był dość zaradny, potrafił załatwić np. drzewo na wymianę dachu na oborze u Oziemkowskich, mieszkających niedaleko. Pomagał także w innych pracach w gospodarstwie. Podobno sympatyzował z ich córką, mówiono, że z wzajemnością. Był dobrym i spokojnym człowiekiem. Po przejściu frontu powołany został do wojska „polskiego”. Po kilku miesiącach, kiedy przekonał się, że wojsko to ma niewiele wspólnego z Polską, zdezerterował. W międzyczasie jego sympatia wyszła za mąż za innego. Dalsza jego działalność przebiegała podobnie, jak Zygmunta Rychcika, do oddziału którego przystał. Został zaprzysiężony, posługiwał się pseudonimem „Lizup”. Uczestniczył we wszystkich akcjach oddziału. Aż do pamiętnego wieczora 22 października 1946 roku (nie 26). Wtedy to, wraz ze swoim dowódcą znalazł się w Radzanowie. Zygmunt Rychcik odwiedził swoją narzeczoną, Krystynę Śliwińską, mieszkającą z rodzicami (obecnie ul. Floriańska 2), a Henryk Pietrzyk – Danutę Antoszewską, panienkę, mieszkającą przy Rynku (obecnie numer 24) razem z bratem, członkiem PPR. Gdy Henryk Pietrzyk przyszedł, brat Danusi wymknął się i zawiadomił o tym milicjantów na posterunku, mieszczącym się wówczas w kamienicy Dworakowskich. Ci niezwłocznie powiadomili KP UB w Mławie i na Pietrzyka zastawiono pułapkę. Milicjanci i UB-owcy zaczaili się we wjeździe pomiędzy domami Ludwika Śliwińskiego i Zieleniewskich. Zaś sam Antoszewski zapukał do pokoju siostry i zakomunikował, że Zygmunt Rychcik polecił, aby Pietrzyk udał się do niego. Gdy ten szedł przez Rynek, został zatrzymany „stój, kto idzie”. Zaskoczony zatrzymaniem, nie rozpoznał kto go zatrzymuje i odpowiedział „ nie poznajesz, to ja, Heniek”. W tym momencie rozległy się strzały. Podanie imienia było niefortunne, bo upewniło milicjantów, że mają właściwego człowieka. W akcie zgonu podano, że śmierć nastąpiła o godzinie 22.30. Za trzy dni miałby 25 lat.

   W środę, następnego dnia, skoro świt, Franciszek Kwiatkowski z synem, wybrali się do Bieżunia w celu sprzedaży świniaków (w Radzanowie jeszcze skup nie funkcjonował) i przejeżdżali obok posterunku. Widzieli, jak milicjanci wlekli za nogi po ulicy zabitego żołnierza. Dopiero po powrocie z targu dowiedzieli się, kto to był.

   Zwłoki zastrzelonego partyzanta zostały zabrane do Mławy i dotychczas nie wiadomo, gdzie zostały pochowane. Henryk Pietrzyk wymieniony jest wśród zamordowanych i zmarłych w okresie 1939-1956 na Pomniku Poległych na naszym cmentarzu parafialnym.

 

 Denuncjator wyprowadził się z Radzanowa.

W.P.

LEOKADIA WOJCIECHOWSKA (1894-1976) – NIEZWYKŁA RADZANOWIANKA

LEOKADIA WOJCIECHOWSKA (1894-1976)

– NIEZWYKŁA RADZANOWIANKA

      W historii naszego Radzanowa są osoby, szczególnie zasłużone na wdzięczność i pamięć pokoleń. Jedną z nich jest zmarła przeszło czterdzieści lat temu dyplomowana położna, która przez 42 lata, aż do końca 1965 roku, odbierała porody w Radzanowie i okolicy oraz sprawowała opiekę nad matką i noworodkiem w pierwszym okresie po urodzeniu. Przez cały ten czas miała tylko jeden przypadek zgonu dziecka w czasie porodu. W okresie Jej pracy jako położna, dzieci rodziły się w domach. Tylko w szczególnych przypadkach komplikacji porodowych zabierano rodzące matki do szpitala. Przez ponad czterdzieści lat uczestniczyła w kilku, a może nawet kilkunastu tysiącach urodzin. Jej czas pracy był nienormowany. Była dostępna o każdej porze dnia i nocy. Mieszkając w pobliżu, wielokrotnie widziałem przyjeżdżające furmanki, czy sanie po „naszą akuszerkę” we wszystkich porach roku. W deszcz, w zadymkę, niewysoka postać, okryta kraciastą chustą, wspinała się na oczekującą na nią podwodę, aby dojechać z pomocą. Gdyby wszyscy urodzeni w jej obecności zapalili choć po jednym zniczu na Jej grobie, morze świateł objęłoby zapewne ćwierć cmentarza. Warto przybliżyć sylwetkę tej wspaniałej kobiety.

   Pani Leokadia urodziła się w Kalasantowie 3 sierpnia 1894 roku w rodzinie Franciszka Bońkowskiego i Heleny z Paszkowskich. Rodzice posiadali gospodarstwo rolne. Ojciec, według aktu urodzenia sporządzonego w Parafii Radzanów (fot. 1), miał 27 lat, a matka – 23. 

 wojciechowska_ur

Fot. 1. Akt urodzenia Leokadii Bońkowskiej (nr 137/1894), Parafia Radzanów.

  Miała siostrę. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej wyszła za mąż za Henryka Kołodzińskiego i dostała w wianie połowę gospodarstwa, na którym małżonkowie pracowali. Urodziło im się pięcioro dzieci. Ostatnia córka – Henryka urodziła się we wrześniu 1923 roku w Szreńsku. Wiąże się z tym faktem epizod, mający decydujące znaczenie w życiu Pani Leokadii. W tym roku wydarzył się incydent zbrojny, w którym rannych zostało wiele osób i lekarz szreński potrzebował pomocy przy opiekowaniu się rannymi. Zgłosiła się do pomocy, chociaż nie miała żadnego w tym kierunku wyszkolenia i doświadczenia. To spowodowało przełom w Jej życiu.  W 1924 roku, po śmierci męża, sprzedała swoją połowę majątku i podjęła pracę i naukę w Klinice Położniczej Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie przy ulicy Lindleya 4. Mieszkała u kuzynki w Okuninie w pobliżu Nowego Dworu, skąd dojeżdżała do kliniki. W 1926 roku otrzymała dyplom pielęgniarki-położnej. Następnie przyjechała do Radzanowa, gdzie rozpoczęła pracę jako akuszerka. W 1927 roku wyszła powtórnie za mąż, za Władysława Wojciechowskiego. Zamieszkali w niewielkim domu stojącym w głębi posesji przy ulicy Mławska 13. Następnie przenieśli się do większego drewnianego budynku po przeciwnej stronie ulicy, dzisiaj nieistniejącego.

  W czasie okupacji niemieckiej Władysław Wojciechowski został aresztowany i wywieziony w 1942 roku na roboty przymusowe. Znalazł się w miejscowości Utargość (obecnie Ukraina). Tam zmarł. Był wykształconym człowiekiem, a jego brat pracował w radzanowskiej szkole jako nauczyciel.

  Leokadia Wojciechowska po raz drugi została wdową. Tak się złożyło, że jeden z synów z pierwszego małżeństwa, Stanisław Kołodziński, ożenił się z córką z rodziny Nosarzewskich, mieszkających przy Rynku (obecnie dom pod numerem 1). Małżonkowie postanowili wyjechać po zakończeniu wojny do Szczecina, a Pani Leokadia zaopiekowała się mieszkaniem. Dodatkowo, mieszkający tu Henryk Nosarzewski wyjechał na Zachód i osiadł w Bolesławcu. W ten sposób Leokadia Wojciechowska mogła zamieszkać wraz z rodziną w tym domu przy Rynku. Z czasem spłaciła Henryka Nosarzewskiego z jego części. 

wojciechowska_grob 

Fot. 2. Pomnik nagrobny na radzanowskim cmentarzu.

  Pracowała do końca 1965 roku, niosąc liczną pomoc rodzącym kobietom. Zmarła 22 kwietnia 1976 roku i pochowana jest na radzanowskim cmentarzu. Spoczywa razem ze swoją matką, Heleną II voto Zalewską.

Swoją długoletnią i prawdziwie humanitarną pracą zaskarbiła sobie niezmierzoną wdzięczność współmieszkańców.

  Piszący dziękuje Pani Halinie Wojciechowskiej za informacje o swojej teściowej. Nie posiadamy żadnej fotografii Leokadii Wojciechowskiej. Może ktoś z Czytelników w swoich pamiątkach rodzinnych posiada Jej zdjęcie. Bardzo prosimy wówczas o udostępnienie.    

 

W.P.

Z HISTORII RADZANOWSKIEJ SZKOŁY – RODZINA RUTECKICH

Z  HISTORII RADZANOWSKIEJ SZKOŁY – RODZINA RUTECKICH

Radzanów
Radzanów

Jakiś czas temu zamieściliśmy notatkę dotyczącą historii szkoły w Radzanowie. Była tam mowa o Janie i Modeście Ruteckim. Dzisiaj zamieszczamy dokładniejsze informacje o tych dwóch osobach, jednak w dalszym ciągu nie są one pełne. Czas pokaże, czy kiedyś je dokończymy.

Jan Rutecki urodził się około 1790 roku. Wydaje się, że szlachecka rodzina Ruteckich w pewien sposób związana była z Gutkowem na Warmii, gdzie posiadali swoje dobra ziemskie. Obecnie Gutkowo stanowi część Olsztyna.

Jan Rutecki, którego aktu urodzenia dotychczas nie udało się znaleźć, miał duże zdolności muzyczne. Ukończył szkołę organistów i rozpoczął pracę w kościele. Wydaje się, że pierwszą jego „placówką” było Sarnowo. Bodajże w Sarnowie ożenił się z Marianną Kobylińską. Tam też, w 1818 roku urodził im się syn – Modest, który potem został nauczycielem w Szkole Elementarnej w Radzanowie.

Musimy nadmienić, że w tamtych czasach organista bardzo często był nauczycielem w szkołach elementarnych, przykościelnych. Pisaliśmy już o tym, przy okazji notatki o historii szkoły radzanowskiej. Być może, podjęcie kształcenia w zawodzie nauczycielskim przez najstarszego syna – Modesta, spowodowane było uczestniczeniem we wcześniejszych lekcjach szkolnych ojca?

Drugi syn, Julian, urodził się w 1821 roku.

Przed 1825 rokiem rodzina Ruteckich znalazła się w Radzanowie. W tymże roku urodziła się tutaj Walentyna Rutecka. Ostatnim dzieckiem małżonków Ruteckich był Józef, urodzony w 1827 roku.

I nagle stało się nieszczęście, 22 maja 1829 roku – umiera żona Jana Ruteckiego, Marianna, pozostawiając męża i czwórkę małych dzieci: Modesta – lat 12, Juliana – lat 9, Walentynę – lat 4 i Józefa – lat 2. Na domiar tego, niecały rok później, 21 lutego 1830 roku, umiera w Radzanowie organista, Jan Rutecki (akt zgon nr 17). Małoletnimi dziećmi zaopiekowała się ciotka, która mieszkała we wsi Romany Zayki. Gdy Walentyna osiągnęła 18 lat, wydano ją za szlachcica, Jana Waleriana Romana, dziedzica części folwarku Romany Zayki i karczmy we wsi Czaplice Kwaki. Ślub odbył się 13/25 października 1843 roku (akt ślubu 41, parafia Krzynowłoga Wielka).

Najstarszy, Modest, uczył się zapewne w seminarium nauczycieli elementarnych i po jego ukończeniu został nauczycielem. W 1842 roku znalazł się w Radzanowie.  W Szkole Elementarnej rozpoczął naukę 30 dzieci. Tutaj też, 25.10./6.11.1851 roku ożenił się z Joanną Kek, nauczycielką domową, panną lat 26, urodzoną w Warszawie, krótko przed ślubem mieszkającą w Bębnowie, Zgliczynie Witowym i w Radzanowie (akt ślubu 23). 8/20 sierpnia 1852 roku urodził im się syn – Jan Bernard Rutecki. Świadkiem urodzenia dziecka był Jan Rutecki, dziedzic części Gutkowa, lat 66. Mógł on być synem starszego brata Jan Ruteckiego, który pozostał na ojcowiźnie.

Półtora roku później, 9/21 maja 1854 roku urodził się Julian Józef, drugi syn Ruteckich. Świadkami narodzin chłopca byli Józef Rogaliński – burmistrz Radzanowa, lat 54 i Michał Różański, organista , lat 47, obydwaj mieszkający w Radzanowie.

I to już ostatnie zapisy metrykalne radzanowskie rodziny Ruteckich. Wydaje się, że po 1854 roku nauczyciel Modest Rutecki mógł zostać przeniesiony do innej szkoły. Co się stało później, nie jest nam wiadomo. W naszej parafii, osób o nazwisku Rutecki było wiele. Może ktoś dopisze dalszy ciąg tej historii rodzinnej.

 

Teks. W. Piotrowski

HISTORIA JEDNEJ RADZANOWSKIEJ RODZINY

O HISTORII JEDNEJ RADZANOWSKIEJ RODZINY ŻYDOWSKIEJ

  W historii Radzanowa nie sposób ominąć faktu, że w tym miasteczku, a później w osadzie miejskiej, zamieszkiwała do 1941 roku dość liczna społeczność żydowska. W przeciwieństwie do innych miast,  nie było tutaj żadnych pogromów, chyba dlatego, że zarówno Polakom, jak i Żydom, wiodło się tutaj bardzo skromnie. Istniał jedynie drobny przemysł – jakieś dwie hamernie, wytapiające półprodukt do produkcji żelaza , kilka wiatraków. Funkcjonowały drobne rodzinne warsztaty rzemieślnicze  – szewcy, krawcy, piekarze oraz drobny handel. Teren wybitnie rolniczy, gdzie gleby przeważnie klasy czwartej i dalszej. Tak więc, nikomu się „nie przelewało”.

Ojciec mój, urodzony w 1911 roku w Radzanowie, często wspominał swoje dzieciństwo i relacje pomiędzy rówieśnikami, w tym, z żydowskimi. Dzieci nie mają zahamowań i łatwo między sobą nawiązują kontakty. Wspominał, jak razem z chłopakami żydowskimi płatali figle dorosłym. Wielokrotnie inspiracja pochodziła właśnie od nich. Wspominał, że kolegował się z „Mydganiakami”. Jedna historia utkwiła mi w pamięci, jaką opowiadał. Pomysł jednej z psot podsunęli właśnie oni. Otóż w religii mojżeszowej, w czasie szabatu (od wieczora w piątek do zachodu słońca w sobotę) żaden wierzący Żyd nie może wykonywać pracy fizycznej. Ma się oddawać medytacjom i modlitwie w bóżnicy. Dzieciaki wpadły na pomysł zabicia gwoździami drzwi synagogi tuż przed zachodem słońca w piątek. Rozumowanie było dość proste. Ponieważ Żydzi nie mogą wykonać żadnej pracy fizycznej, a muszą uczestniczyć w nabożeństwach szabasowych, będą musieli zwrócić się do „gojów”, aby im bóżnicę otworzyli. No i naturalnie będzie okazja zarobku dla stolarza, który może zażądać odpowiedniej kwoty. Tak się też stało.  O innej historii z kiełbasą wieprzową już kiedyś pisałem.

Chciałbym krótko opisać losy radzanowskiej rodziny Mordechaja Abrahama Mydganga, krawca. Nazwisko to pisane jest w różny sposób: Midgang, Mitgang lub Mittgang. Należy zaznaczyć, że wśród Żydów generalnie używane było według naszej tradycji drugie imię, traktowane przez nich jako pierwsze (imiona czytane w odwrotnej kolejności). Abram Mydgang wynajmował drewniany dom stojący na rogu Rynku i ulicy Raciążskiej w miejscu, gdzie obecnie znajduje się pawilon „Delikatesy”. Trudno mi powiedzieć, kto był właścicielem posesji . Faktem jest, że był to dom dość obszerny (pamiętam ruiny tego domu, rozebranego na początku lat sześćdziesiątych, gdy GS „Samopomoc Chłopska” podjęła budowę pawilonu handlowego). Zakład krawiecki zajmował dużą przestronną izbę, w której znajdywała się lada z materiałami. Mydgang cieszył się dużym uznaniem, a zamawiali u niego garnitury nawet właściciele okolicznych folwarków. Mój teść pamięta, że właśnie tu rodzice uszyli mu mundurek do I Komunii Świętej. Żoną jego była Sura (Sara) Ryfka, kobieta wykształcona, która przewodziła grupie radzanowskich żydówek. Mydgangowie mieli ośmioro dzieci. Bodajże najstarszą, urodzoną w 1909 roku, była Miriam Szindele, która w 1937 roku wyszła za mąż za Hersza Mendla Abramowicza. Był on także krawcem, i jak się wydaje, uczył się fachu krawieckiego właśnie u Abrahama Mydganga. Ponieważ teść był wziętym krawcem i rodzinie powodziło się dobrze, sfinansował budowę domu młodym małżonkom. Co prawda nie był to wielki obiekt, ale domek murowany, stojący dotychczas w sąsiedztwie synagogi. Abramowicz, zwany powszechnie wśród Polaków „Arunkiem”, nie miał już takiego wzięcia jak jego teść, ale także rodzinie wiodło się dobrze.

No i nadeszła II wojna światowa, a wraz z nią – zagłada narodu żydowskiego. Według opublikowanej listy ofiar wojennych Żydów radzanowskich, co najmniej 253 osoby straciły życie. 28 listopada 1941 roku Żydzi wywiezieni zostali furmankami do getta w Mławie. Tam jeden z synów – Josef  Joszua został zamordowany 17 czerwca 1942 roku w grupie 50 Żydów rozstrzelanych przez Niemców. W listopadzie 1942 roku getto mławskie zostało zlikwidowane. Starzy, chorzy i dzieci wywiezieni zostali do Treblinki, a pozostali – do Auschwitz. W listopadzie zamordowana została w Auschwitz Szindele Abramowicz. Świadkiem jej śmierci był brat – Zelman Solomon (Sol) Mitgang (urodzony w 1920 r.), który po wojnie złożył świadectwo jej śmierci do Yad Vashem. W obozie zginęli także oboje rodzice, syn Jakob Lejb i córka Estera Malka. Dwóch synów, w tym Sol – przeżyło obóz. Po zakończeniu wojny wyjechali do Stanów Zjednoczonych.

 yad_vashem1

Fot. 1. Świadectwo zgonu Miriam Szindele Mitgang, poświadczone przez jej brata.

Ważnych informacji dotyczących okresu wojny i pobytu w obozie koncentracyjnym dostarczył mój wujek, Konstanty Jankowski (urodzony w 1904 roku), aresztowany przez policję Kripo w Radzanowie w dniu 25 czerwca 1942 roku. Po pobycie w kilku więzieniach i obozach pracy, m.in. w kopalni bursztynu w Palmnicken (Prusy Wschodnie), wywieziony był do obozu koncentracyjnego KL Auschwitz. Do obozu przywieziony został 9 sierpnia 1943 roku jako więzień polityczny. Tam, aby przeżyć, zgłaszał się do różnych prac; a to jako cieśla, a to murarz, czy dekarz. Był tzw. „złotą rączką”. Dzięki temu mógł liczyć na dodatkową kromkę chleba, cebulę, czy papierosa. A to pomagało przeżyć. Tak się złożyło, jak wspominał, że pracował z nim Mendel Abramowicz – Arunek. 15 sierpnia 1944 roku, wobec ewakuacji KL Auschwitz, przewieziony został do Buchenwaldu. Pracował w Kommando Dora, a od 1 listopada 1944 r. – w KL Mittelbau w Kommando Klein-Bodungen. Wyzwolenia przez Brytyjczyków doczekał 15 kwietnia 1945 r. Po wyzwoleniu obozu przebywał przez cztery miesiące w szpitalu-obozie w Bergen-Belsen dla nabrania sił i podratowania zdrowia . W tym momencie ważna jest informacja, że już po wyzwoleniu z obozu spotkał, jak się wyraził, Mydganiaków. Wyraźnie mówił – w liczbie mnogiej. Czyli mogło być ich przynajmniej dwóch. Oświadczyli oni, że nie wrócą już do Radzanowa i zamierzają wyjechać do USA. Namawiali go, aby jechał z nimi. Wspominany już Sol Mitgang podał, że z Buchenwaldu wywieziony był do getta w Teresinie i wyzwolony był przez wojska sowieckie. Piekło obozowe przeżył także Abramowicz.

Wujek, po wyzwoleniu z obozu i przebyciu czteromiesięcznej kwarantanny w szpitalu, wrócił do Radzanowa we wrześniu. Wkrótce po tym, przyjechał do Radzanowa także Abramowicz. Odwiedził współtowarzysza obozowego. Przyjechał, jak twierdził wujek, uporządkować sprawy własnościowe i planował wyjechać do Palestyny. Namawiał swojego kolegę z obozu, aby kupił działkę z domkiem przy bóżnicy. Ten jednak odmówił. Arunek przenocował u Jankowskich, a wczesnym rankiem następnego dnia oznajmił, że zanim wyjedzie do Mławy porannym „autobusem” (była to ciężarówka dowożąca robotników i odjeżdżała o godz. 5.45), …….. Obiecał , że napisze list do „Kostka” po przyjeździe do Palestyny. To było ostatnie ich spotkanie. Żaden list od niego jednak nie przyszedł.

  Warto dodać, że w zeszłym roku podczas spotkania „Otwórzmy drzwi synagogi” przyjechał do nas potomek Żydów radzanowskich, dr Norman Ravvin, który przedstawił losy swoich przodków oraz fragment wywiadu Zelmana Solomona Mitganga o losach rodziny w okresie międzywojennym. 

Rambam-Mr.-Sol-Mitgang 

Fot. 2. Zelman Solomon Mitgang pokazujący numer obozowy z Auschwitz, zdjęcie wykonane w grudniu 2015 roku.

 

Waldemar Piotrowski

Henryk Ladachowski – ostatni Burmistrz miasta Radzanów

Henryk Ladachowski – ostatni Burmistrz miasta Radzanów

11665456_1038723676173978_3467707924481824338_n

 Represje po powstaniu styczniowym, carat prowadzi politykę rusyfikacyjną. Jednym z kluczowych elementów jest reforma administracyjna na ziemiach dawnego Królestwa Polskiego , które  zaczęto nazywać Krajem Przy wiślańskim. W ramach działań powołano specjalną Komisje , której celem było przejrzenie stanu faktycznego w miastach. Badano finanse, demografie, gospodarkę , edukację. W wielu przypadkach okazywało się ,ze statut miejski   utracił realizm w porównaniu z rzeczywistością. Dlatego zdecydowano się na zmiany i wiele miast zostało ukazem carskim na początku 1869 roku zmienionych w osady. Radzanów tak jak Szreńsk, Bieżuń , Kuczbork podzielił ten los. Ta decyzja spowodowała, że na czele władz Radzanowa stanął wójt . Był nim Michał Zalewski. Co jednak wiemy o ostatnim Burmistrzu?

 W materiałach archiwalnych zachowały się informację. Na czele ostatnich władz miejskich Radzanowa stał Henryk Ladachowski były wojskowy. Brał udział w wojnie krymskiej , ciężko ranny w obronie Sewastopola.(Stopień wojskowy nie jest mi znany.)Jako zasłużony weteran  pełnił funkcje urzędnicze i od marca 1860 roku do sierpnia 1861 roku sprawował urząd Burmistrza Białej Podlaskiej. Odwołany  za udział w manifestacjach patriotycznych i oskarżony, a następnie skazany na pobyt w twierdzy w Tykocinie. Trafia następnie do Radzanowa nad Wkrę, gdzie pełni funkcje Burmistrza.Do kiedy mieszkał w Radzanowie?.

Pewnych podpowiedzi dostarcza wiedza o życiu rodzinnym. Ladachowski mianowicie był żonaty z Marią z domu Joannowicz (1832-1902)Była wyznania prawosławnego. Małżonkowie posiadali trojkę dzieci: Kamilę Magdalenę ur. 1862 w Tykocinie, Jadwigę Cecylię ur.1868 w Radzanowie i Mieczysława Zdzisława ur.1868 w Płocku.( w spisie akt urodzeń natrafiłem na wpis dotyczący córki Cecylii Eugenii ur. 1864 w Radzanowie?). Dlatego musimy domniemać że Ladachowscy z nad Wkry trafili do Płocka a następnie do Warszawy gdzie ostatni Burmistrz miasta Radzanów zmarł w 1890 roku.

Radzanów na łamach starej prasy 9.Opis Radzanowa i okolic z roku 1897

Radzanów na łamach starej prasy 9.Opis Radzanowa i okolic z roku 1897

W tej części przytaczam państwu opis Radzanowa i okolic z października 1897 roku jaki został przedstawiony na łamach Gazety Świątecznej wydawanej w Warszawie. Autorem tekstu jest mieszkaniec miasteczka nad Wkrą co potwierdza poprzez podpisanie tekstu Radzanowiak.

opis9

Opisopis1opis2opis3opis4opis5opis6opis6 opis7opis8

Radzanów na łamach starej prasy 8. Metoda na ,,SKARB”

Radzanów na łamach starej prasy 8. Metoda na ,,SKARB”

W przekazach medialnych w ostatnim czasie bardzo wiele mówi się o metodzie na ,, wnuczka” czy ,,policjanta”. Działania oszustów ciągle ewaluują nie lepiej było w przeszłości. Jak świat stary  zawsze znajdą się spryciarze , chcący wykorzystać naiwność i niewiedzę ludzka. Szukając materiałów w prasie z przed lat natchnąłem się na opis wydarzeń z Bud Ratowskich- nieistniejąca już dziś miejscowość na terenie parafii Radzanów.

BRat Sk4

BRat Sk

BRat Sk1BRat2 Sk

BRat Sk3

Radzanów na łamach starej prasy 7.Pielgrzymka do Żuromina w dwusetną rocznicę objawień M.B. Żuromińskiej

Radzanów na łamach starej prasy 7.

Pielgrzymka do Żuromina w dwusetną rocznicę objawień M.B. Żuromińskiej

 W ramach prezentacji informacji zamieszczanych na łamach dawnej prasy pragnę przedstawić Państwu relacje uczestnika pielgrzymki opublikowana w Gazecie Świątecznej z dnia 27 września 1896 roku. Autor tekstu nie jest znany z imienia i nazwiska , podpisał się jako Pątnik.

  Inicjatorem pielgrzymki do Żuromina w dwusetna rocznicę objawienia Matki Boskiej Żuromińskiej był proboszcz parafii Radzanów ks. Ludwik Kraszewski. Ciekawy tekst ukazujący jeden z elementów życia religijnego na przełomie XIX i XX wieku.

http://ratowoklasztor.blog.pl/2015/09/04/ksiadz-ludwik-kraszewski-proboszcz-parafii-radzanow

Pielgrzymka2

Pielgrzymka 1

Pielgrzymka

Dni Radzanowa A.D. 1995

Dni Radzanowa A.D. 1995

12717612_1038723709507308_9112405296878726697_n

 

Dzięki uprzejmości Pana Sławomira Topolewskiego z Żuromińskiej Grupy Historycznej, mogę przedstawić Państwu zapis filmowy dawnego Radzanowa. W materiale uwieczniono festyn z okazji Dni Radzanowa w roku 1995. Polecam i czekam na komentarze.

Dzięki uprzejmości Pana Sławomira Topolewskiego mogę przedstawić Państwu zapis filmowy dawnego Radzanowa. W materiale…

Publié par Spotted Radzanów sur dimanche 12 mars 2017