Luty  1934 r.,, Rewolucja lutowa” w Radzanowie. Kronika parafii.

Luty  1934 r.,, Rewolucja lutowa” w Radzanowie

Historia to nie tylko sprawy polityczne, gospodarcze itp. ale także sprawy codzienne,, nie zawsze piękne heroiczne . Te mniej wspaniałe, także są częścią życia społeczeństwa i należy takowe  pokazywać ,gdyż wiążą się z przeszłością. W tej części ks. Jagodziński opisał  historie  mająca miejsce w Radzanowie.

  ,,  Od dłuższego czasu mieszkańcy Radzanowa narzekali na plagę kradzieży w naszej osadzie. Nie było dnia, nie było nocy, aby kogoś nie okradziono, kogoś nie poturbowano. Wskazywano palcami na sprawców kradzieży , ale każdy się obawiał rozpocząć akcji , mającej na celu ukrócenie wybryków. A tymczasem złodziejstwo hula , pije, bawi się nie licząc się z niczem i z nikim. Aż oto przebrała się miarka . Pewnego mroźnego lutowego wieczora dwaj z pośród szajki tej : Konstanty S. i Ż , obaj z Radzanowa , uraczywszy się dla kurażu wódka, wybrali się do mieszkania Zygmunta Tytka , mieszkającego na ulicy Mławskiej. Posypały się pogróżki i przekleństwa ze strony napastników, wzięto się do wystawiania okien… Gospodarz , wyskoczywszy przez okno narobił hałasu , każdemu tłumacząc ,ze złodzieje napadli na jego dom i chcieli go zabić . Miarka się przebrała. Zebrały się późna godzina, bo o północy tłumy mieszkańców Radzanowa i wtedy to, podniecenia padło hasło ,, Dać pamiętne złodziejom”  !!! Udano się do mieszkania Konstantego S. , mieszkającego w domu Franciszka Krucińskiego na ulicy Raciąskiej. Ten, słysząc gwar na ulicy, a przeczuwając co by to znaczyć mogło, położył się do łóżka , chcąc upozorować snem swoje alibi. A ponieważ zbliżano się do jego mieszkania , wyskoczywszy w bieliźnie przepłynął rzekę wśród mrozu, nie bacząc na  ostre kry , które raniły jego ciało. Nie zastawszy S. w domu , tłumy ruszyły na ulicę Mławska, do domu Jana Czarneckiego , gdzie mieszkał Ż. . Wyprawa karna pochwyciła Ż. wśród krzyków i razów, których mu nie żałowano, powleczono do aresztu gminnego na vis s vis Bożnicy. Dziwiono się później ,że Ż.  ma twardy łeb, gdyż inny nie wytrzymałby tylu razów Nie zapomniano o pierwszym – znów wyruszono do jego mieszkania. Ten już się nie bronił., stał się posłusznym i w stroju adamowym o północy wśród mrozu, kroczył przez  ulicę Raciąską do aresztu. Wyruszono wreszcie po trzeciego notorycznego złodzieja Cz. z Szreńska, który mieszkał u Heleny Karpińskiej na Poświętnem. Ten powiadomiony przez ,,usłużnych” , w strachy wielkim tak, jak spał, zerwał się i uciekł na cmentarz grzebalny – kara go ominęła. Rozpoczęły się dni gorące , pomimo mrozu lutowego.                  Narady , śledztwa, , protokoły, ale radzanowiacy postanowili za wszelka cenę sprawę doprowadzić do końca – usunąć złodziejów z Radzanowa. Literalnie co noc , poczynając od dnia pamiętnej wyprawy i rozprawy, kilkunastu gospodarzy sprawowało wartę. Napiętnowany mógł chodzić po ulicy do 10 tej wieczorem, gdyby go zauważano później  kara by go nie ominęła. Byli jeszcze bardziej gorliwi, którzy po 10 tej godz. Sprawdzali, czy wyżej wzmiankowani  są w domu. I rzeczywiście osiągnięto cel, bo złodziejaszki […] nie mogąc uprawiać ,, rzemiosła” swego, woleli opuścić niegościnny Radzanów, niż siedzieć,, bezczynnie”. Jeden  po drugim wyprowadzał się z Radzanowa. Cz. do Wiadrowa około Żuromina, Ż. do Bieżunia , S. do Bońkowa par. Szreńsk. Oczyściło się powietrze . Od tej chwili uspokoiło się w naszej osadzie  – nikt nie narzekał , że go okradziono, spokój panuje wśród nocy na ulicach. Wprawdzie pozostało jeszcze kilku mniej znacznych ,, młodych” , ale ci nauczeni doświadczeniem siedzą spokojnie. ”  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *