Moje wspomnienia o ratowskich odpustach w latach pięćdziesiątych XX wieku . Tadeusz Sokołowski z Wygody.
Jak sięgam pamięcią do lat dziecinnych w Ratowie, obecnie Sanktuarium Świętego Antoniego Padewskiego odbywały się każdego roku dwa odpusty. Jeden ku czci św.Antoniego-13 czerwca, drugi ku czci Matki Bożej Anielskiej-2 sierpnia. Ten odpust czerwcowy ściągał niezliczone rzesze pątników z bardzo odległych nawet okolic dorzecza Wkry i Mławki. Celem ich pielgrzymowania było nawiedzenie i modlitwa przed laskami słynącym obrazem św. Antoniego, który znajduje się nadal w prezbiterium ratowskiego kościoła. W przed dzień odpustu-12 czerwca był nieszpory, które nie odznaczały się tak dużą ilością uczestników. Brali w nich udział przeważnie mieszkańcy Ratowa i pobliskich miejscowości. Następny dzień był już miejscem natłoku wielkiej ilości czcicieli św. Antoniego .Już od samego świtu ciągnęły do Ratowa furmanki, bryczki i inne konne zaprzęgi z pielgrzymami oraz kramarzami. Piechtą zdążali także żebracy aby wcześniej ostawić wejścia do kościoła i plac przykościelny ,który do tej pory otacza zabytkowe ogrodzenia.
Do Ratowa prowadzą 4 drogi: -od strony Luszewa, Bielaw Złotowskich, Radzanowa oraz skrzyżowania/koło Drzazgi/skąd zdążali ludzie ze Zgliczyna Pobodzego, Glinek oraz Zgliczyna Witowego/to najbliższe miejscowości/
Na wszystkich tych drogach dojazdowych stało w dniu odpustu masa konnych zaprzęgów. Należy nadmienić, że drogi ówczesne były piaszczystymi gościńcami. Pamiętam też, że piesi pielgrzymi maszerowali na odpust pieszo z butami w rękach. Po dojściu do Mławki obmywali nogi i wkładali buty i udawali się do kościoła. Pamiętam jak ze ŚP mamą szliśmy na odpust, już w niedalekiej odległości za krzyżówkami stały już konne zaprzęgi po obydwu stronach drogi. Tak samo było na wszystkich drogach prowadzących do Ratowa.
Zbliżając się do kościoła i trzymając się ręki mamy słyszałem rozmaite odgłosy jarmarcznych zabawek, takich jak organki piszące baloniki, fujarki itp. Widać było także dzieci z drewnianymi motylami na kółkach, jojami na gumkach/ z trociną w środku/,blaszanymi zegarkami na rękach .Ja z mamą podążałem do kościoła, gdzie trudno było się dostać z powodu wielkiego tłoku. Po sporym wysiłku dostaliśmy się do środka i od razu rzuciło mi się w oczy i mam obraz do tej pory w pamięci obchodzących na kolanach pątników ołtarz z umieszczonym nad nim obrazem. Po nabożeństwie odpustowym wyszliśmy na plac ze straganami .Zawsze dostawałem parę złotych od rodziców z tej jakże oczekiwanej okazji. Oprócz kramów z zabawkami oraz słodyczami i napojami gdzie były także obwarzanki na sznurkach, które ja kupowałem, były różne loterie, jadłodajnie na wolnym powietrzu. Bywało, że były nawet 3 karuzela ale przeważnie były dwie. Były one poruszane i kręciły się dzięki chłopcom ,którzy ustawieni między drewnianymi grubymi żerdziami ,pchali je wprawiając w ruch obrotowy mechanizm napędzający do którego były umocowane siedziska na łańcuchach. Potem ten mechanizm był już napędzany spalinowym silnikiem. Cały plac począwszy od kościoła aż po czworaki był zajęty przez kramarzy oraz pielgrzymów. Dzieci musiały się trzymać rodziców aby się nie zgubić ze względu na wielką ciżbę ludzką.
Odpusty ku czci św. Antoniego były w tamtym okresie do spotkań rodzinnych ,bowiem pątnicy z odległych miejscowości przyjeżdżali wcześniej i zatrzymywali się u mieszkających bliżej Ratowa. Pamiętam, ze do nas także przyjeżdżała rodzina ze Szczepkowa, Gostynina, Krajkowa, Łodzi, Bartoszyc . Pamiętam też taki epizod odpustowy, gdy mój brat stryjeczny z Gostynina młodszy ode mnie 2 lata w żaden sposób nie chciał iść ze swoim tatą, z e mną i bratem do kościoła, tylko koniecznie na kramy. Płakał rzewnymi łzami z tego powodu. Jego ojciec jednak nie ustąpił. Powiedział, że najpierw do kościoła , a później na kramy .Ja tę zasadę już znałem wcześniej i musiałem jej przestrzegać . On się przeciwko temu buntował. Teraz jest profesorem matematyki stosowanej i wykłada na uniwersytecie w Nancy/Francja/ oraz pisze książki. W ubiegłym roku w Rio de Janeiro w Brazylii obchodził swoje 65 urodziny ,w których brało udział ponad 20-tu profesorów tej królowej nauk ze wszystkich kontynentów.
Gdy zacząłem się uczyć w Liceum Pedagogicznym w Mławie, nie brałem już udziału w odpustach czerwcowych, gdyż odbywały się one w dzień powszedni a jeszcze była nauka .Ostatni raz na odpuście ku czci św. Antoniego byłem z rodziną z Bartoszyc w r 1969. Bowiem tu zacząłem pracę i zamieszkałem.
Odpusty czci Matki Bożej Anielskiej-2.08były o wiele skromniejsze i nie brało w nich udział tak wielu pielgrzymów. Było tylko kilka kramów naprzeciw bramy głównej i bocznej. Brali udział w tych odpustach przeważnie mieszkańcy Ratowa i blisko położonych miejscowości. W tych opustach brałem udział także podczas nauki w liceum ,gdyż odbywały się w czasie wakacji.
Pamiętam odpust sierpniowy w r.1955,kiedy był budowany drewniany most na Wkrze koło Drzazgi. Pracowali przy jego budowie robotnicy a ja z mamą po prowizorycznym przejściu z desek szliśmy do Ratowa .Z Powrotem też wracaliśmy taką samą drogą, gdyż było najbliżej.
Teraz po wielu latach odpusty antonińskie mają całkowicie inny obraz i nie bierze w nich udział tak wielu
Pielgrzymów jak w tamtych czasach. Obecny rektor sanktuarium ks. Bogdan Pawłowski stara się przywrócić dawny kult ku czci św. Antoniego. Widzę to, kiedy wchodzę na stronę sanktuarium. Życzę mu Bożego błogosławieństwa i wielu łask Bożych w tej pięknej sprawie przywrócenia dawnego kultu ku czci tak wielkiego świętego.