PIERWSZE KROKI EMIGRANTÓW „ZA WIELKĄ WODĄ”
autor opr. Waldemar Piotrowski
W poprzednim odcinku pokazaliśmy przykład podróży jednego z emigrantów z Zielonej do Nowego Jorku w roku 1891 roku.
Obecnie pokażemy, co na nich czekało za oceanem. Z tym, że musimy rozróżnić dwa kierunki emigracji: jeden – do Brazylii i drugi – do Stanów Zjednoczonych. Przytoczymy kilka przykładów fragmentów listów zatrzymanych przez cenzurę carską, opublikowanych w cytowanej poprzednio książce „Listy emigrantów z Brazylii i Stanów Zjednoczonych 1890-1891” (wyd. 2012).
BRAZYLIA
W zasadzie prawie wszyscy emigranci osiedlający się w Brazylii obejmowali w posiadanie tereny porośnięte dżunglą, którą karczowali i uprawiali.
Stanisław Stabelski pochodzący z Żarnowa w pow. ciechanowskim pisał 15 marca 1891 r. z Brazylii:
W dom kochanych Rodziców niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Syn was Stanisław Stabelsky. Jezdem zdrów z łasky Pana Boga czego i wam zycze s całego sercza. Zdrowo zajech[alim] do Brazylyiy, jechalym wodo 22 dni do Ryio [Rio de Janeiro] miasta pierszego w Brazylyiy. W pierszym mieście stalym dwa dni, spoczywalym, późni jechalym stery [cztery] dni do Sankt Katayny. Sztery miesącze robilym na drodze, dostawalym mill i 300 raisów dziennie. Ziemiy dostalym 120 morgów samego boru, drzewo bardzo grube, parczować trzeba cięsko. U nasz Kochany Ojcze w Brazylyiy jest bardzo ciepło take jak u was we żniwa, spać jesce niczym się przyłodziwy, tylko można się letko przyłodzać. Kochany Ojcze zadnego poddaństwa nie ma. Każdy człowiek wolny. Cieplo zawsze jest, Kochany ojcze, tęskno mie jest przez was, jeżeli chcicie przyjecha[ć] do mnie to możecie. Kochany Ojcze, zeby czała nasza famielyia moze żyć dobrze z moi roly. U nas się rodzi reż, kukuryza, jęnczmień, pszięnycza jara i zyto jare, wazywa wszystke, marchwy, buraky, pastrna [=pasternak], pietruska, czybula, słowym wszystko. W nasych stronach jescze nie ma jary przyniczy i zyta jarego, kartofle ełuropeiske, rodzo się czytryny i pomarańce i kawa rozą się u nas. Ale wszystko sadzić. Trzyna czukrowa rodzi sie, s ty trzyńy robią gorzałkę i ocet i cuker. Kościołów u nas mało. Jeżely chto chce człowie[k] do spowiedzi zejdzie stery dni, 4, tam i nazat. Kaplycza od nas 4 wiorsty. Kaplyców duzo jest. Zarobek wam się [=zdaje] ze duszy [duży], ale u nasz drogo zycie, jezely duza famielyia to się nie uzywi, bo drogo zycie jest.
Jezely chciecie przyjechać do nas to statków [=sprzętów domowych] nie marnujcie, heblów, dłótow i swydrów. Wszystke statky zabierajci szobo [ze sobą], co możecie pościel, koszule, obleczenie letnie, bótów i jak najwięczy. Razym ze mną stryj Michał Sabelsky i Marusiesky i Falkosky i kowal Antoni Leszczen. …
Inny emigrant – Jan Sitniewski pisał do Franciszka Bagińskiego ze Starej Wsi w gminie Mostowo:
A teras oznajmiem wam ze tilio [=tyle] drzewa mam jak pan Mostoski*.
* Marian Mostowski – dziedzic Mostowa i Lipowca Kościelnego.
Charakterystyczne dla Brazylii było to, że emigranci otrzymywali dziewiczy teren, porośnięty tropikalną roślinnością i musieli jakoś sobie radzić. Stawali się rolnikami. Szczególnie dotkliwy był brak wszelkich narzędzi, sprzętów gospodarczych, ubrań.
STANY ZJEDNOCZONE AP.
Sytuacja przybyszów do Ameryce Północnej była odmienna. Przybywali jako robotnicy niewykwalifikowani. Po przybyciu do USA trafiali najpierw do obozów przejściowych. Np. osoby przybyłe do Nowego Jorku umieszczane były w obozie na wyspie Castle Garden znajdującej się na południowo-zachodnim krańcu miasta. W listach obóz nazywany był Keselgardą. Tam spisywane były dane osobowe przybyłych, a urzędnicy imigracyjni pomagali w znalezieniu kontaktu z wcześniej osiedlonymi znajomymi i rodziną lub proponowali imigrantom nowe miejsca osiedlenia i pracy.
Józef Kurowski z Detroit pisał 19 stycznia 1891 r. do brata Franciszka tak:
Tu w Amerycie smak nie jest. Roboty stanyły, dopiro tera ma iść dobrzie robota, ale jeści nie wiadomo, ci pójdzie ci nie. Ja tera bes dwa tygodnie nie robiłem, ale tera się spodziwam, że się dostanu do roboty. … W Amerycie jak jest robota i Pan Bóg daje zdrowie to dobrzie, ale jak mas robota to musis robić jak wuł. Mie dotychcus dobrzie dzięki Bogu, ale dali to nie wiadomo jak pan Bóg da. Ale mój bracie, toć ja i tam nie mam po co wracać, bociem stracili majątek, a mam ja tam być za parobka, to wolu tu, trudno rozprosilim się po calem świecie, mie jest bardzio tęskno, nie ma tego dnia zebym nie spomiał swojego kochanego Ojca i ciebie kochany bracie i ciebie kochany bracie Antony, ale i ty kochany bracie, jeżeli uważas ze tam jest niedobrzie to przyjadziej do mie to tu mozem zyc lepi jak tam u nas. Życie mie kostuje na miesiąc dularów 12, ale zycie, ty tego nie zis [=zjesz] w niedziela, co ja w piętek.
Warto zwrócić uwagę, że Kurowscy posiadali majątek, który stracili. W dalszej części listu prosi brata o adres do Jana Gościckiego. Spis właścicieli majątków ziemskich Guberni Płockiej z 1898 r. wymienia majątek Białuty (gmina Gozdowo, pow. Sierpc), w którym gospodarował Jan Gościcki. Być może wcześniej ten majątek należał do Kurowskich?
W następnym odcinku opiszę podróż i pobyt mojego dziadka, Stanisława Piotrowskiego w Stanach Zjednoczonych.