Z nad Wkry. Sprawa Ryszarda Benke( Bohnke) i włościan z Prusocina na łamach ówczesnej prasy

Tragiczny konflikt o łąkę ,,Biele”.

 Sprawa Ryszarda Benke( Bohnke) i włościan z Prusocina na łamach ówczesnej prasy

 

Zainteresowany historia terenów wokół miejscowości Radzanów nad Wkrą przeglądam liczne i różne materiały archiwalne, w tym i stara prasę. W artykułach tam umieszczanych odnajduję informacje dotyczące regionu z którym jestem związany. Jest to olbrzymia kopalnia możliwości w której odkrywam obraz społeczeństwa i jego codziennego życia, niejednokrotnie w wirach wielkiej historii przetaczającej się Północnym Mazowszem  nad rzeka Wkrą . Składając tę układankę z przeszłości dziele się nią z Państwem Tym razem pragnę przedstawić na krótkim przykładzie jak wyglądały relacje dworu z włościanami po uwłaszczeniu chłopów  przez Cara Aleksandra II oraz  jakie dramaty rodziły się z tej przyczyny w  okolicy.

Wyniku reformy chłopi otrzymali ziemię kosztem ziemian, którym Skarb Państwa wypłacił odszkodowanie za utratę części posiadanych gruntów. Jednocześnie obydwie strony pragnęły uzyskać dla siebie jak największe korzyści. Powoływano zgodnie z ustawami Komisje Włościańskie na czele z Komisarzami, które to organy miały regulować sporne sprawy.

Na kanwie tychże dochodziło do licznych dramatycznych wydarzeń. Jednym z takich było wydarzenie ,które szeroko odbiło się echem w prasie tamtego okresu i dotyczyło sporu dziedzica majątku Strzegowo – Ryszarda Benke( Bohnke)*  – z włościanami wsi Prusocin.

Na łamach gazety ,, Czas” z lipca 1890 wychodzącej w Krakowie możemy  przeczytać o tragedii jak rozegrała się na przełomie czerwca i lipca na polach wsi Prusocin  gm. Ratowo powiat mławski, Gubernia Płocka. Właściciel dóbr Strzegowo poddany niemiecki zamieszkujący wyżej wspominaną miejscowość stał się główną postacią opisywanej historii. Od kilku lat toczył się spór przed Komisja Włościańska pomiędzy nim i włościanami z Prusocina. Dotyczył pastwiska lezącego na pograniczu gruntów Benkego i miejscowych chłopów. Po zbadaniu sprawy łąka zwana Biele została przyznana dziedzicowi przy wielkim niezadowoleniu adwersarzy. Mimo wszystko postanowili własny inwentarz nadal wypasać w dawnym miejscu. Zawiadomiony o tym właściciel zebrał służbę dworską i postanowił zając bydło , które weszło w szkodę . Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli w momencie gdy chłopstwo postanowiła siłą odebrać własność. Dochodzi do bójki podczas , której zaatakowany Ryszard Benke zaczął bronić się  strzelając z posiadanego rewolweru. Zabity na miejscu został włościanin z Prusocina Jakub Fryzowski, a według relacji w ,,Czas”ie śmiertelnie ranny został i w następstwie umiera Adam Matuszewski. Ponadto lżej lub ciężej rannych na polu starcia pozostaje czterech chłopów i dziedzic Strzegowa. Dotkliwie pobity nie został jednak aresztowany i zamknięty w gminnym areszcie, lecz na prowizorycznych noszach skleconych naprędce odniesiony został przez robotników do dworu gdzie na czas rekonwalescencji i trwającego śledztwa pilnowany był przez straż ziemską do dalszego rozporządzenia władz.

Relacja prasowa została zakończona adnotacją, że do sprawy autor powróci w następnych numerach.

Kolejne informacje zaczynają pojawiać się w momencie rozpoczęcia procesu sądowego i apelacji jakie wnosiły strony.

Do wydarzenia powrócił ,, Kurier Warszawski” w grudniu 1892 roku w artykule zatytułowanym ,, Przekroczenie granicy koniecznej obrony” relacjonując przebieg procesu w Departamencie Karnym Izby Sądowej Warszawskiej. Przed sądem stanął Ryszard Benke poddany pruski, właściciel dziedziczny Strzegowa oskarżony o przekroczenie granic obrony koniecznej i spowodowanie śmierci Jakuba Fryzowskiego , włościanina ze wsi Prusocin. W procesie oskarżano także jak podaje gazeta: Maciej Gralewicz, Jan Gralewicz, Józef Gralewicz, Józef Kowalski, Stanisław Łabędzki, Józef Ambroży i o dziwo uśmiercony  w relacji ,,Czas”- u Adam Matuszewski!!! Zostali oskarżeni o udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym podczas zajść na łąkach w Prusocinie, gdzie śmierc poniósł Paweł Dąbek , parobek dworski. Proces warszawski był odwołaniem się od wyroku jaki zapadł przed Sądem Okręgowym w Płocku, gdzie Ryszard Benke został skazany na 6 miesięcy więzienia , pokutę kościelna i wypłacenie zadość uczynienia wdowie po Fryzowskim wysokości 3000 RS. Włościanie zostali skazani na areszt policyjny za namawianie i udział w zamieszkach.

W dniu 30.12.1892roku w ,, Kurierze Warszawskim” mamy pełne przedstawienie procesu. Przewodniczącym  składu rozpatrującego sprawę Ryszarda Benke i włościan z Prusocina był sędzia Pistolkars przy udziale p.Lanca, p.Smirnowa i p.Stefpanowa. W tym przypadku autor artykuł zagłębił się w całość przyczyn , które doprowadziły do tragedii.

Od lat sześćdziesiątych XIX wieku toczył się spór o pastwisko Biele pomiędzy stronami. Komisarz Włościański w roku 1874 rozstrzygnął wydając werdykt na korzyść majątku Strzegowo. Mimo niezadowolenia i protestów chłopów z Prusocina dwa lata później decyzja Komisarza została zatwierdzona przez Komisję Gubernialną w Płocku i uprawomocnił się.

Konflikt nadal trwał i czarne chmury zbierały się nad sprawą. Włościanie ponownie rozpoczęli zabiegi w 1890 roku lecz ku im zdziwieniu w dniu 30 czerwca komisarz pow. Mławskiego ogłosił ,ze na łące Biele pastwisko im nie służy. Po wyjeździe rozjemcy gospodarze z Prusocina zebrali się w miejscowej karczmie gdzie w gwarze podjęto decyzje o wypędzeniu inwentarza w dniu następnym na sporne pastwisko następnego dnia. Był to przełom. W dniu 01.07.1890 roku rozegrał się dramat. Zwierzęta tak jak zapowiedziano wcześniej zostały wypędzone na Biele , o czym Ryszardowie Benke doniosła służba dworska. Krewki dziedzic rozkazał piętnastu robotnikom chwycić za bat i siłą zająć inwentarz, który czynił szkodę na jego dobrach. Przepędzono wiec bydło na łąki dworskie  w celu przeliczenia sztuk i dokonania spisu. Tam pojawili się włościanie, którzy wdali się w utarczki słowne i zaiskrzyło doszło do rękoczynów i nie tylko. Z roztrzaskaną głowa pada Paweł Dąbek, rękę traci Magierski. Na placu bójki pojawił się Benke , który jak podaje relacja został zaatakowany i uderzony w głowę orczykiem, skrwawiony wystrzelił dwukrotnie z dubeltówki(Tym razem pojawia się dubeltówka zamiast rewolweru)Strzelający za pomocą kij został powalony na ziemię i ciężko pobity. Wyniku ostrzału zabity na miejscu został Jakub Fryzowski.

Zajście na łąkach w Prusocinie wywołało natychmiastowe śledztwo sądowe, gdzie oskarżono o udział w bójce i spowodowanie śmierci  Jakuba Fryzowskiego. Oprócz Ryszarda Benke w stan oskarżenia postawiono 20 tu  włościan z Prusocina. Właściciel majątku Strzegowo w czasie śledztwa i procesu przyznał się do użycia broni palnej jednak jego zamiarem była obrona konieczna w momencie zagrożenia zdrowia i życia. Utrzymywał w zeznaniach także ,że hasło do bójki dali chłopi.

Odmiennie sprawę przedstawiali włościanie.

Sad Okręgowy w Płocku  rozpatrzył sprawę i wydał wyrok. Ryszard Benke został skazany za przekroczenie granicy obrony koniecznej co skutkowało śmiercią Jakuba Fryzowskiego na 6 miesięcy więzienia, pokute kościelną i 3000 Rs. Na rzecz wdowy po zabitym.

Na 3 miesiące więzienia skazano: Macieja Gralewicza, Józefa Gralewicza, Józefa kowalskiego, Adama Matuszewskiego i Stanisława Łabędzkiego. Wobec Józefa Ambrożego wydano wyrok 1,5 miesiąca aresztu policyjnego, a Jana Gralewicza na 2 tygodnie tegoż.

Werdykt powyższy został przez wszystkich zaskarżony do II Instancji przez wszystkich skazanych. W skutek skarg apelacyjnych sprawa została skierowana do Izby Sądowej, która nie zalawszy uchybień w procesie utrzymała rozstrzygnięcie w mocy.

Wydawało się ,że to koniec sprawy i tu zaskoczenie ,, Kurier warszawski: w listopadzie 1893 roku donosi na swoich łamach o skardze kasacyjnej jaka w imieniu Ryszarda Benke do Senatu wniósł jego obrońca mec. Pepłowski. Wyrok Departamentu I został uchylony i sprawa trafiła do rozpatrzenia ponownego przed Departamentem II. Proces ruszył od nowa z tym tylko, że płomienne mowy broniące głosił wyżej wspomniany adwokat zatrudniony przez rodzinę oskarżonego. Wywodach swoich zręczny Obrońca wykazywał , że granica obrony nie została przekroczona , a śmierć Fryzowskiego nastąpiło bez woli oskarżonego.

 

Izba Sądowa Benkego Uniewinniła !!!

Pozostałym uczestnikom wydarzeń i procesu wyroki pierwszej instancji Utrzymano!!!

 

Toczący się jednak proces i koszty z nim związane zmusiły  Ryszarda Benke do sprzedaży  majątku Strzegowo w lipcu 1893 roku Abramowi Rozenowi i kilku mniejszym udziałowcom. Rodzina Benke posiadała w Strzegowie nadal nieruchomości  min. młyn, który wyniku pożaru w kwietniu 1896 roku spłonął doszczętnie. Straty poniósł właściciel-  Paweł Benke.

 

 

 

 

 

 

 

 

W opracowaniu wykorzystałem materiały z poniższych tytułów:

 

  1. ,, Czas” Nr 192 z 22 sierpnia 1890  roku , Kraków
  2. ,, Kurier Warszawski”Nr.359 z 17 grudnia 1892 roku Warszawa ,
  3. ,, Kurierze Warszawskim” Nr 264 . z  30 grudnia 1892 roku ,Warszawa
  4. ,, Kurier warszawski. Dodatek Poranny” Nr. 333 z 20 listopada 1893 roku, Warszawa

Kanałek przy ul. Raciążskiej

Kanałek przy ul. Raciążskiej

doc02728220150609072942_001(1)

      Zbiornik przeciwpożarowy –  popularnie wśród mieszkańców zwany Kanałkiem – przy rozjeździe dróg na Strzegowo i Raciąż był stałym elementem w przestrzeni radzanowskiej . Kiedy powstał ? Prawdopodobnie wykopano go jeszcze przed II wojna światową , jednak nie mam informacji co do dokładnej daty . Częste pożary miejscowości spowodowały, że powstała Straż Ogniowa, prężnie działająca. Zainwestowano więc infrastrukturę przeciwpożarową . Miejscowość nie posiadała wodociągów, a co za tym idzie nie było hydrantów.  Staw ten spełniał jeszcze kilka funkcji . Pojono w nim bydło , służył także jako miejsce mycia brudnych rzeczy. Czerpano z niego także wodę na potrzeby budowlane. W niedziele i święta podążający do kościoła z okolicznych miejscowości parafianie obmywali w nim nogi, gdyż większość drogi odbywali boso, aby nie niszczyć obuwia. Wiele by wymieniać, jednak jeden zimą  zamarznięty stawał się ślizgawką dla dzieciaków z tej części Radzanowa, jak również dla uczniów nieopodal położonej szkoły . Zjeżdżanie z górki na sankach , ślizgawka , hokej całe krótkie dni zimowe były zajęte .  Wiosną  słychać było rechot żab,  rozchodzący się nad Raciążską i Siemiątkowskiego . Ja sam pamiętam Kanałek ogrodzony  z betonowymi schodkami od północy. Tu też od połowy lat 70-tych był kiosk Ruchu, w którym sprzedawały Panie: Przybyszewska, Majewska, a najdłużej, bo do samego końca,  Gawlińska . Były w nim gazety, papierosy, no i zabawki . Od ul. Siemiątkowskiego był przystanek PKS skąd odjeżdżali uczniowie, a wieczorami zbierała się młodzież i często i gęsto robiło się głośno. To była era przed internetowa.  W początku lat 90-tych zapadła decyzja o zasypaniu Kanałka i zrobieniu skweru. Tak zmieniła się ta część ulicy, jednak na starych fotografiach zatrzymał się ślad oraz w opowiadaniach tych, którzy go pamiętają.             

doc02727720150609072738_001