Stara historia nowe fakty – aresztowanie pracowników Urzędu Gminy w Siemiątkowie 1940 roku

Stara historia nowe fakty – aresztowanie pracowników Urzędu Gminy

w Siemiątkowie 1940 roku

    Jakiś czas temu zaprezentowałem Państwu fotografię na której uwieczniono pracowników i samorządowców z Siemiątkowa przed nowo wybudowanym Urzędem Gminy. Nadal jednak nie wszystkie osoby na zdjęciu udało mi się zidentyfikować, dlatego nadal proszę czytających ten tekst o wszelką pomoc.

Dotychczas wiem o : piąty po od lewej siedzący to wójt Stanisław Domański, szósty od lewej  Borowski. Leżący na dole pierwszy od lewej Eugeniusz Rudziński. Stojący na górze od lewej czwarty Puszcz Leopold z Rostowy  oraz mój pradziadek Bolesław Nowicki – siódmy na górze od lewej.

Gmina Siemiątkowo Koziebrodzkie w dwudziestoleciu międzywojennym administracyjnie należała do powiatu sierpeckiego. Specyfiką była jej struktura narodowościowa, gdyż na tym terenie w XIX stuleci rozwinęło się osadnictwo niemieckie. Pozostałościami po nich są min. gospodarstwa rozrzucone w terenie z charakterystyczną zabudową, cmentarz przy drodze od Gradzanowa Kościelnego. Społeczność polska i niemiecka funkcjonowały na tym terenie ponad 100 lat do roku 1945. Dobro sąsiedzkie relacji zostały zakłócone poprzez wydarzenia związane z szerzeniem nacjonalizmu w Europie w latach trzydziestych ,a apogeum zasiania nienawiści nastąpiło w latach 1939 – 1945.

Jednym z takich wydarzeń było aresztowanie jakie przeprowadzili Niemcy w roku 1940. Hitlerowcy z terenu gminy Siemiątkowo aresztowali dziewięciu przedstawicieli samorządu tj, wójta, sołtysów oraz pracowników Urzędu Gminy. jednym z nich był wspominany Bolesław Nowicki – mój pradziadek. Urodził się w Siemiątkowie Koziebrodzkim 18.11.1895 roku. Na początku lat 20 ożenił się z mieszkanką Bębnowa Leokadią Wawrzyńczak. Związek ten był krótki gdyż  owdowiał w 1927 roku. Zajął się pracą oraz wychowaniem dwójki dzieci Genowefa (mojej babci) i Czesława.

Sytuacja przed wybuchem wojny stawała się napięta, co uwidoczniło się także na terenie gminy Siemiątkowo wśród społeczności niemieckojęzycznej. Szczególnie młodzi zafascynowani narodowym socjalizmem zaczęli potajemnie tworzyć lokalne , chociaż nielegalne struktury NSDAP , a po wkroczeniu Wehrmacht uaktywnili się oficjalnie.

Polskie władze pod koniec lat trzydziestych także przygotowywały się na ewentualność zajęcia części terenów przez obce wojska. Dlatego tworzyli również z wybranych obywateli, tj.  samorządowców, nauczycieli , strażaków , byłych wojskowych – przeszkolone struktury, których zadaniem miała być działalność w podziemiu na terenie okupowanym.

Czy to właśnie budowa podziemnych organizacji stała się przyczyną do aresztowania jakie miało miejsce?

Wyżej wspomnianych aresztowanych przetransportowano do Raciąża , gdzie zostali uwięzieni w piwnicy jednego z domów przy Rynku, zajętego przez Gestapo. To właśnie tam po raz ostatni Genowefa widziała ojca. Jak relacjonowała osadzeni byli już po wstępnym przesłuchaniu, widoczne były ślady pobicia. Tu nie jest mi wiadomo czy trafili do Płocka czy do Sierpca? jednak stawiam na ten drugi, ponieważ w klasztorze w Sierpcu Niemcy urządzili areszt i więzieni. Był to tylko jednak etap przed trafieniem do obozów koncentracyjnych.

Jak wynika z dokumentów Bolesław Nowicki trafił do Dachau gdzie 19.04.1940 roku został zarejestrowany jako więzień o nr 4210.Warunki obozowe i traktowanie więźniów bardzo szybko wyniszczały fizycznie. W tych warunkach Bolesław nie przetrwał nawet roku. W dokumentach zapisano ,że zmarł w Dachau 17.01.1941 roku. Do dziś w jednym z Archiwum na terenie USA ,przetrwał spis rzeczy jakie posiadał w obozie więzień 4210 gdy zmarł. Rodzina została powiadomiona zgodnie z niemiecką urzędniczą procedurą. Przyczyna śmierci atak serca. informowano także o możliwości przesłania urny z prochami. Dwa powody zaważyły o braku podjęcia decyzji o przyjęciu takiej decyzji tj. czyje były by to prochy oraz to ,że Genowefa  i Helena zostały wywiezione na roboty pod Królewiec, Czesław pozostał w Siemiątkowie pracując w gospodarstwie Lau a.

W 1945 roku powróciła Genowefa do Siemiątkowa gdzie mieszkała i zmarła. Próbowała poprzez Czerwony Krzyż uzyskać dokładniejsze informacje o losach ojca. Potwierdziła jednak tylko wcześniejsze o śmierci Bolesława   w Dachau.

Z aresztowanych wraz z nim 9 osób  powrócił tylko Rudziński Eugeniusz.

Wójt Stanisław Domański zmarł w 1944 roku w KL Stutthof.

W tym miejscu zwracam się do Państwa o przesłanie informacji o pozostałych aresztowanych oraz osobach ze zdjęcia przed urzędem.

Nowe ustalenia

Historia Bolesława wydawała się zakończona. Jednak w dobie internetu możemy poczynić kolejne ustalenia. Na stronie polskiegroby.pl prowadzonej przez Fundację Polsko – Niemieckie Pojednanie, znalazłem dalszy ciąg.

  Bolesław Nowicki zmarły w Dachau 17.01.1941 , a dokładnie jego prochy   w urnie o numerze 2005 zostały pochowane na monachijskim   cmentarzu Städtische Friedhöfe  wraz z innymi przeszło 3900 urnami Polaków                 ( z czego z imienia i nazwiska znanych 3700). Na tym samym cmentarzu ,   na którym spoczywa rodzeństwo Scholl, które otwarcie wystąpiło przeciwko Hitlerowi na Uniwersytecie monachijskim, działając w organizacji Biała Róża.

RADZANÓW NA STARYCH MAPACH

RADZANÓW NA STARYCH  MAPACH

 

      We wszystkich opracowaniach historycznych potwierdzana jest informacja, że Radzanów został założony na prawie chełmińskim przez Siemowita IV-go prawdopodobnie w roku 1393. Aż do XVII wieku należał do Rodu Radzanowskich. Do 1869 roku był miastem. Funkcjonowały tu zakłady sukiennicze, wykorzystujące zasoby wodne Wkry. Król Zygmunt III nadał sukiennikom specjalny znak, którym pieczętowali swoje wyroby. Dwa razy w roku odbywały się duże jarmarki.

Ciekawe może być pytanie, kiedy Radzanów stał się znany w dalszych ziemiach, w szczególności, kiedy znalazł się na mapach.

Pytanie to nurtowało mnie od dłuższego czasu. Śledziłem wydania map kartograficznych z różnych okresów i lat. Chciałbym w tym odcinku przedstawić moje ustalenia.

Zanim dojdziemy do pierwszej mapy z nazwą naszej miejscowości, pokażę fragmenty map bez Radzanowa.

 

W 1855 wydana została mapa wyrysowana według opisu z 1125 roku (rys. 1). Naturalnie, nie mogło wtedy być na mapie naszego miasta. Księstwo Mazowsze obejmowało niewiele miast. Jednak rzeka Wkra wyraźnie jest zaznaczona.

 mapa1125_1855

    

 

Rys. 1. Księstwo Mazowsze w 1125 roku. Mapa wydana w 1855 roku.

 Wspomnieliśmy, że miasto Radzanów słynęło z produkcji sukna w XVI i późniejszych wiekach. Jednak nie znalazło to odzwierciedlenia na mapie wydanej w 1596 roku (rys. 2).

 mapa1596

 

 

Rys. 2. Fragment mapy z 1596 roku.

 

Na mapie zaznaczono Siirpycz – Sierpc, Racunz – Raciąż, Szrzinsko – Szreńsk i Mławę.

 Jako pierwszą mapę z nazwą RADZANÓW pokazujemy fragment mapy wykonanej przez Rizzi Zannoni w 1772 roku (rys. 3).

 mapa1772

 

Rys. 3. Fragment mapy wykonanej w 1772 roku.

 

Zaskakujące są nazwy miejscowości sąsiadujących. Jedynie Bieżuń i Mława brzmią swojsko.

 Ciekawa jest mapa z 1859 roku (rys. 4). Grawerował ją Józef Herkner (1802-1864), znany grawer warszawski posiadający własny Zakład Litograficzny, projektant wielu medali bitych w Mennicy Warszawskiej aż do jej zamknięcia.

 mapa1859

Ryc. 4. Fragment mapy Królestwa Polskiego, wykonanej przez J. Herknera w 1859 roku.

 

Liczby umieszczone przy nazwie miejscowości odpowiadają numerom stacji pocztowych. W tamtym czasie, najbliższa stacja pocztowa była w Szreńsku – posiadała numer 1893.

 Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku zamieszczenie Radzanowa na mapie było normalnym faktem. Zależało to jedynie od skali mapy.

 Ostatni fragment mapy który chcę pokazać, pochodzi z 1941 roku (rys. 5). Mapa wydana była przez Niemców z zaznaczeniem granicy sowiecko-niemieckiej, obejmującej zagarnięte tereny przez obydwu okupantów w 1939 roku.

 mapa1941

Rys. 5. Fragment mapy wydanej przez Niemców w 1941 r.

 

Nazwy miejscowości w zasadzie nie uległy zmianom. Wobec faktu, że Ciechanów stał się siedzibą Regencji, zmieniona została oficjalnie jego nazwa na Zichenau.

Opracował

Waldemar Piotrowski

Drewniany kościół w Radzanowie

Drewniany kościół w Radzanowie

          Cennym źródłem informacji o drewnianym radzanowskim kościele jest publikacja materiałów z wizytacji generalnej diecezji płockiej, odbytej w   latach 1775-1776 z polecenia biskupa Michała Jerzego Poniatowskiego, brata króla Stanisława Augusta. (zob. M. M. Grzybowski, Materiały do dziejów Ziemi Płockiej. Ziemia Zawkrzeńska. Płock 1984, s. 227-246).  Znajdujemy tutaj informację:

Najpierw kościół był erygowany dotowany od śp. WW na Radzanowie Radzanowskich, dziedziców, teraźniejszy zaś przed lat 50 jest wystawiony przez niegdy WImćP Jerzego Matuszewica, starostę stoklickiego, natenczas połowy Radzanowa dziedzica. (s. 227)

Wiadomość ta umiejscawia zbudowanie kościoła drewnianego w Radzanowie na około 1725 rok.

Dokładną datę wzniesienia kościoła podał Kazimierz Stronczyński w opisach zabytków starożytności guberni płockiej przez delegację wysłaną z polecenia rady administracyjnej Królestwa (Warszawa 1853, rkps w zbiorach specjalnych BUW). Jest tan wzmianka:

Parafia jedna z dawniejszych kilka już przetrwała kościołów – ostatni do dziś dnia stojący pod wezwaniem św. Franciszka Serafickiego przez Jerzego Matuszewicza w roku 1735 wzniesiony został”.

Interesujące jest wyjaśnienie okoliczności objęcia dziedzictwa połowy Radzanowa przez Jerzego Matuszewicza (w innych materiałach spotyka się także nazwisko Matuszewic, Matusiewicz), starostę stoklickiego. 

Na początek wyjaśnijmy, co to było starostwo stoklickie. Urząd starosty w czasach królewskich wiązał się z zarządzaniem powiatu. Występowały trzy rodzaje starostwa: generalne, grodowe i niegrodowe. Starostwo stoklickie było starostwem grodowym i obejmowało powiat grodzieński w województwie trockim na Litwie. Jerzy Matuszewicz, herbu Łabędź, urodził się ok. 1680 roku i był synem Michała Matuszewicza (ur. ok. 1650). Dziadek jego, Jan Kazimierz Matuszewicz (1611-1701) był cześnikiem w Mińsku. Był więc drobnym szlachcicem, związanym z dworem panującym. Bowiem starosta, jak byśmy to dziś powiedzieli, był przedstawicielem władzy królewskiej i nadzorował w powiecie administrację skarbową, policyjną oraz sądy.

Z historią Radzanowa wiąże się także osoba Adama Kempskiego z Kempy herbu Boleścic (1650-1710). Pochodził on ze znanej rodziny na Mazowszu, która wśród swoich przedstawicieli posiadała senatorów, kasztelanów i wojewodów. Adam, sędzia ziemski zambrowski (1690 r.), podkomorzy płocki (1699 r.), z pierwszą żoną (imienia i nazwiska nie udało się na razie ustalić) posiadał jedną córkę – Katarzynę, urodzoną ok. 1670 r. Pierwszym jej mężem był Władysław Narzymski, dziedzic m.in. części Radzanowa. Małżeństwo nie trwało długo i zakończyło się bezdzietnie śmiercią męża. Katarzyna Narzymska wyszła jeszcze kolejno trzy razy za mąż. Około 1700 r. mężem jej został Stefan Rościszewski z Rościszewa. Stąd w rodzinie Kempskich znaleźli się członkowie rodziny św. Stanisława Kostki.

Tak więc, część dóbr radzanowskich znalazła się w posiadaniu Kempskich. Z drugiego małżeństwa z Kunegundą Mostowską Adam Kempski posiadał dwóch synów i trzy córki: Ludwikę, Zofię i Teresę (urodzoną w 1681 r.). Około 1710 r. Jerzy Matuszewicz i Teresa Kempska pobrali się. We wniesionym wianie znalazły się Bieżany i połowa Radzanowa. Nowy dziedzic, jak wspomniałem, w 1735 roku sfinansował budowę kościoła drewnianego w Radzanowie.

W Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich (t. IX, wyd. 1880-1881, s. 460) znajduje się nieścisła informacja, że „obecny kościół p. w. św. Franciszka Serafickiego, wzniesiony [został] przez Jerzego Małoszewicza.” Jest to oczywisty błąd redakcyjny, bo powinno być Matuszewicza.

W opisie wizytacyjnym parafii radzanowskiej z 1817 roku (zob. M. M. Grzybowski, Z archiwaliów diecezjalnych płockich XIX w. Zeszyt 9. Dekanat szreński. Płock 2002) znajdujemy następujący opis:

Kościół parafialny drewniany, gontami pokryty łokci 39, szerokości łokci 15, posadzkę drewnianą mający, w dachu i w ścianach reparacyi wielkiej potrzebujący i zupełnie upadkiem grożący, wkoło oparkaniony nowo, z dwiema bramami. (s. 56)

Wielkość kościoła wynosiła zatem 23,24 m długości i 8,94 m szerokości, przeliczając łokcie na metry. Zupełnie podobny kościół drewniany zbudowany został w Raciążu kilka lat wcześniej, w 1729 roku.

 raciaz_kosciol_1729

 

Kościół w Raciążu, zbudowany w 1729 r.

 

Na przestrzeni kilkunastu dziesiątków lat kościół wielokrotnie był naprawiany. Podczas okupacji carskiej władze nie godziły się na budowę nowego, murowanego. Jednak przetrwał liczne burze dziejowe i pożary, które niejednokrotnie niszczyły Radzanów. Wygląd tego kościoła zachował się na zamieszczonym poniżej zdjęciu, na tle kościoła nowo budowanego, murowanego w drugiej ćwiartce XX wieku. Warto dodać, że po przeniesieniu do nowego budynku, stary kościół drewniany został rozebrany i materiał posłużył do zbudowania domu mieszkalnego.

 radzanow_kosciol_drewniany

 

Kościół drewniany w Radzanowie, istniejący do 1931 roku (źródło: ratowoklasztor.blog.pl).

 

Początkowo małżonkowie Teresa i Jerzy Matuszewiczowie przebywali na Podlasiu. W miejscowości Jelna urodził się pierwszy syn Marcin (ur. 11.XI.1714 r.), a w miejscowości Raśna w woj. brzesko-litewskim drugi syn Józef (ur. 11.III.1718 r.). Obydwaj zasłużyli się w historii polskiej; ich biografie znajdują się w Polskim Słowniku Biograficznym. W 1719 r. urodził się trzeci syn, Wacław. Rodzina była dość liczna. Były jeszcze trzy córki – Maria, Franciszka Tekla i Agnieszka. W latach pięćdziesiątych XVIII w. Jerzy Matuszewicz rozpoczął budowę pałacu w Goślicach, w miejscowości leżącej na trasie Płock-Bielsk. Wybudowany został pałac, istniejący do dzisiaj.

 

palac_goslice 

Pałac w Goślicach, wybudowany dla Jerzego Józefa Matuszewicza. Widok współczesny.

 

Warto dodać, że w 1817 r. właścicielem Bieżan był były minister skarbu Księstwa Warszawskiego, Tadeusz Wiktoryn Matuszewicz (1765-1819), wnuk Jerzego Matuszewicza (syn Marcina).

 

Opracował : Waldemar Piotrowski

Kanałek przy ul. Raciążskiej

Kanałek przy ul. Raciążskiej

doc02728220150609072942_001(1)

      Zbiornik przeciwpożarowy –  popularnie wśród mieszkańców zwany Kanałkiem – przy rozjeździe dróg na Strzegowo i Raciąż był stałym elementem w przestrzeni radzanowskiej . Kiedy powstał ? Prawdopodobnie wykopano go jeszcze przed II wojna światową , jednak nie mam informacji co do dokładnej daty . Częste pożary miejscowości spowodowały, że powstała Straż Ogniowa, prężnie działająca. Zainwestowano więc infrastrukturę przeciwpożarową . Miejscowość nie posiadała wodociągów, a co za tym idzie nie było hydrantów.  Staw ten spełniał jeszcze kilka funkcji . Pojono w nim bydło , służył także jako miejsce mycia brudnych rzeczy. Czerpano z niego także wodę na potrzeby budowlane. W niedziele i święta podążający do kościoła z okolicznych miejscowości parafianie obmywali w nim nogi, gdyż większość drogi odbywali boso, aby nie niszczyć obuwia. Wiele by wymieniać, jednak jeden zimą  zamarznięty stawał się ślizgawką dla dzieciaków z tej części Radzanowa, jak również dla uczniów nieopodal położonej szkoły . Zjeżdżanie z górki na sankach , ślizgawka , hokej całe krótkie dni zimowe były zajęte .  Wiosną  słychać było rechot żab,  rozchodzący się nad Raciążską i Siemiątkowskiego . Ja sam pamiętam Kanałek ogrodzony  z betonowymi schodkami od północy. Tu też od połowy lat 70-tych był kiosk Ruchu, w którym sprzedawały Panie: Przybyszewska, Majewska, a najdłużej, bo do samego końca,  Gawlińska . Były w nim gazety, papierosy, no i zabawki . Od ul. Siemiątkowskiego był przystanek PKS skąd odjeżdżali uczniowie, a wieczorami zbierała się młodzież i często i gęsto robiło się głośno. To była era przed internetowa.  W początku lat 90-tych zapadła decyzja o zasypaniu Kanałka i zrobieniu skweru. Tak zmieniła się ta część ulicy, jednak na starych fotografiach zatrzymał się ślad oraz w opowiadaniach tych, którzy go pamiętają.             

doc02727720150609072738_001

POŻAR RADZANOWA W 1886 ROKU

POŻAR RADZANOWA W 1886 ROKU

opr. Waldemar Piotrowski

 

      Radzanów  wielokrotnie ulegał pożarom. Z powodu drewnianej zabudowy, co jakiś czas mieszkańcy tracili cały swój dorobek życia. Na naszym blogu opisaliśmy wielki pożar w 1530 roku (tekst z 13. września ub.r.). Dzisiaj opowiemy o wielkim pożarze z 1886 roku.

           Oczywistym jest, że nie zachowały się z tamtego czasu zdjęcia, ani oficjalne dokumenty określające stopień zniszczenia osady. Chcemy przytoczyć relacje świadków, zamieszczone w kilku numerach pisma „Korespondent Płocki” z tamtego czasu. Także „Kurjer Warszawski” zamieścił o tym informację. Stanowią one subiektywne widzenie, dlatego też nie ingerujemy w ich treść.

 

 Z Mławskiego donoszą nam: Dnia 22 maja w samo południe, w ciągu 1¾ godziny, spaliło się miasteczko Radzanów, przy skwarze 24° R-ra szczególnie podnoszącym zapalność drewnianych domów i utrudniającym ratunek. Z mniejszą już siłą pożar trwał do saméj północy. Bliższych szczegółów brak nam jest w téj chwili; podamy je w następnym numerze pisma naszego.(„Korespondet Płocki”, Nr 41 z dnia 25 maja 1886 r.)  

  W następnym numerze pisma, zamieszczono wyjaśnienie:

Uzupełniając podaną wiadomość o spaleniu się Radzanowa, donoszę wam, że pożar obrócił w zgliszcza i popioły 72 posesyj, z których niejedna po kilka zawierała budynków. Tym więc sposobem około 130 budynków stało się pastwą płomieni. Z miasteczka niedawno bardzo ożywionego, pozostał tylko kościół prawdziwym cudem ocalony i kilka domostw. Paręset rodzin pogorzelców, pozbawionych dachu, dobytku, ruchomości, wszelkich sprzętów, zagrożonych jest nędzą. W płomieniach dwoje dzieci zginęło. Ogień rozpoczął się od kuźni przy rogu rynku i ulicy Raciązkiéj. Wiatr z początku zdawał się chcieć ocalić środek miasta, atoli wkrótce się zwrócił, i skierował ku rynkowi płomienie. Wszyscy potracili głowy i ratunku żadnego nie było. Na próżno pp. U. i K.* obywatele ziemscy z okolicy, wzywali do ratunku, widząc w początku samym pożaru możność łatwego ograniczenia go. Nikt nie słuchał; drabiny, kubła, bosaka doprosić się nie można było. Rzecz dziwna, podobno gdy krańce miasteczka się dopiero paliły, w środku z wnętrza paru domów wybuchnął ogień. Wojsko ze Szreńska przybyłe, nie zdążyło na czas, z powodu niezmiernie szybkiego postępu ognia. Gdy pomoc ta nadeszła, mieścina w części już była zgorzała a reszta stała w płomieniach.

 * według mnie, są to inicjały Karola Ujazdowskiego – dziedzica Smólni i Józefa Konica – dziedzica Ratowa – WP.

 W numerze 43 „Korespondenta Płockiego” pojawiło się kolejne sprawozdanie:

Z okolic Mławy otrzymujemy w uzupełnieniu wiadomości o pożarze Radzanowa, jeszcze kilka szczegółów. Domów mieszkalnych ogółem spaliło się 172 i synagoga, rozebranych zaś zostało 28, razem więc uległo zniszczeniu 201. Wynagrodzenie asekuracyjne za te budowle przynależne od wzajemnego ubezpieczenia gubernialnego wynosi tylko sumę rs. 32,000. Wbrew pierwotnym wieściom, wypadku z ludźmi żadnego nie było, natomiast pozostaje bez dachu i chleba, zagrożonych nędzą, rodzin 245. Ofiarność sąsiedzka czyni wysiłki aby nędzy pogorzelców ulżyć, ale możność ich zakreślone ma granice, i wielkiej a gwałtownej potrzebie nie zdoła zadośćuczynić. Ogólna suma strat jest bardzo znaczna; największe szkody ponieśli kupcy bławatni i inni. Pod wieczór w dzień pożaru, pogorzelcy pomiędzy sobą dopuszczali się grabieży, a biedniejsi korzystając z zamieszania, przywłaszczali sobie rzeczy bogatszych i gdzie mogli z niemi uciekali. Smutna to strona tego pożaru, jak i wielu innych, pojedyncze jednak przykłady nieuczciwości, nie powinny studzić miłosierdzia publicznego względem ogółu nieszczęśliwych pogorzelców.

 W numerze 47 „Korespondenta Płockiego” informowano:

Jeszcze o pożarze w Radzanowie. Od p. T. mieszkańca spalonego miasteczka Radzanowo odbieramy znowu kilka nowych szczegółów o smutnej katastrofie jaka to miasteczko dotknęła: „Ogień z niewiadomej przyczyny wszczął się w środku chlewka pustego krytego słomą, w samo południe, lecz zanim na pierwszy alarm nadeszła pomoc, a z nią i sikawka miejscowa, płomień w jednéj chwili przeniósł się na sąsiednie zabudowania pokryte słomą (dodać należy iż w dniu wypadku trwał upał dochodzący do 24° Reomiur). Płomienie jak błyskawica w przeciągu 10 minut zajęły sąsiednie zabudowania a w niespełna pół godziny całe niemal miasteczko przedstawiało jedno morze płomieni. Mieszkańcy widząc niebezpieczeństwo jakie groziło ich mieniu, a nadto zważywszy że wszelkie usiłowania przy ratunku zabudowań byłyby bezskuteczne, starali się wyratować li tylko dzieci, starców, kaleki i swoją chudobę, lecz nawet te ostateczne kroki nie odniosły pożądanego rezultatu, gdyż wszystkie ruchomości wyniesione w czasie pożogi na środek miasta, spłonęły wraz z domami, a dogorywające szczątki ich znajdowane były o kilka wiorst od miejsca pożaru. Pomoc przybyła z miasteczka Szreńska, o mile odległego (na żądanie wójta) z jedną sikawką, zjawiła się wtedy dopiero gdy ogień został już prawie opanowany przez przybyłych mieszkańców z sąsiednich wiosek. Największy udział przy ratunku brali pp: Konitz, dziedzic dóbr Ratowo, Zaborowski, dz. dóbr Wola-Łaszewska, Siemiątkowski, dziedzic Grabina, administratorzy dóbr Radzimowice W. Tomaszewski i Gliński, W. Turowski, oraz dzierżawca dóbr Bębnowo W. Orbaczewski, którzy nie tylko dostarczyli swych ludzi i fornalek do odwożenia rzeczy za miasto, lecz nadto sami brali czynny udział przy ratunku. Nadto p. Konitz zaraz po pożarze zabrał do swéj wsi 20 famili niemających żadnego przytułku. Ocalenie kościoła zawdzięczyć należy czcigodnemu proboszczowi miejscowemu ks. Molskiemu, oraz ks. Wernerowi z Ratowa, którzy energicznie kierowali obroną płonącéj już niemal świątyni. Pożar zniszczył 79 domów mieszkalnych, 91 innych budynków i synagogę starozakonnych. Budowle były zabezpieczone na sumę rs. 27,030, prócz tego straty mieszkańców wynoszą rs. 45,000. Rodzin bez dachu, odzieży i żywności pozostało 208 w téj liczbie 85 katolickich i 123 starozakonnych, dla których w pierwszych początkach chociaż i przyszli z pomocą okoliczni pp. obywatele, a nawet i włościanie jak również powiatowe miasto Mława, i okoliczne miasteczka Szreńsk, Raciąż, Bieżuń i Żuromin, lecz obecnie znajdują się one w ostatecznej nędzy, zagrożone śmiercią głodową.

 

Przez długie lata radzanowiacy zmuszeni byli odbudowywać swoje domostwa. Zachowane jeszcze do dzisiaj nieliczne domy drewniane przy rynku są zbudowane po tym pożarze.