Zapraszam na stronę o radzanowskiej synagodze
https://www.facebook.com/Synagoga-w-Radzanowie-nWkr%C4%85-1494093257563100/?fref=ts
CZYLI HISTORIA OKOLIC RADZANOWA NAD WKRĄ
Zapraszam na stronę o radzanowskiej synagodze
https://www.facebook.com/Synagoga-w-Radzanowie-nWkr%C4%85-1494093257563100/?fref=ts
Z historii radzanowskiej szkoły
W Radzanowie w okresie 1815-1864 istniała szkoła w sposób nieciągły. Zorganizowano ją w 1817 r. Placówka ta nie miała własnego budynku. Pobierało w niej wówczas naukę pod kierunkiem niepatentowanego
pedagoga Marcelego Pieńkowskiego 50 dzieci z terenu całej parafii radzanowskiej (20 dziewcząt i 30 chłopców), wśród których byli zarówno katolicy, Żydzi jak i luteranie. Szkołę i nauczyciela finansowano wyłącznie ze składek mieszkańców z terenu parafii.
W dalszych latach uczył miejscowy organista. Uczęszczało do szkoły 7 dziewcząt i 18 chłopców. W 1826 roku organistą w Radzanowie był niejaki Jan Rutecki, lat 30 mający (czyli, urodzony był ok. 1796 roku). Należy sądzić, iż wymieniona placówka istniała co najwyżej kilka lat, gdyż brak jakiejkolwiek informacji co do jej losów w dalszych protokołach wizytacyjnych parafii.
W latach 1827-1836 radzanowska szkoła elementarna nie funkcjonowała. Przyczyną takiego stanu rzeczy był brak środków finansowych ze składek mieszczan i mieszkańców okolicznych wsi. Wznowiono jej działalność dopiero w 1837 r. W pięć lat później naukę pobierało w niej 30 uczniów, których nauczał Modest Rutecki. Wymieniany jest on m.in. jako świadek w akcie urodzenia Jana Andrzeja Czepkiewicza (nr 18 z 1843 r.) – brata mojej prababki – Zofii Czepkiewicz. Miał wówczas 25 lat (czyli urodzony był ok. 1818). Mógł więc być synem Jana Ruteckiego?
Trzy Dzwony. Kronika parafii Radzanów
,,Uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego 1931 r.
Poświęcenie dzwonów. Dzwony zostały zrabowane przez zaborców w czasie okupacji . Pozostawiono jeden mały, zawieszony w nowo budującym się kościele w okienku frontowym. Myśl nabycia dzwonów nigdy nie opuszczała parafian. Mój poprzednik , ks. prob. Zalewski zarządził zbiórkę pieniężną i w naturze ( mosiądz i miedź) wśród parafian radzanowskich. Jakie ogólne wyniki zbiórki nie wiem – zastałem w piwnicy kilka palet z miedzią i mosiądzem. W związku z wymurowaniem chóru , a co za tem idzie i za wzniesienie wieży nastręczyła się kwestia zakupu nowych dzwonów i umieszczenie takowych w wieży kościelnej. Komitet poparł mój projekt . Zwróciłem się do Stoczni Gdańskiej i do Br. Felczyńskich w Kałuszu te bowiem tylko firmy otrzymały […] P.K. W. Przeprowadziliśmy dość długa i obszerna korespondencję ( świadczą o tem akta) aż na posiedzeniu Komitetu zapadła uchwała , aby dzwony sprowadzić od B-ci Felczyńskich z Kałusza. Przybył przedstawiciel firmy, umowa została zawarta. Za miedz i mosiądz otrzymałem od firmy 1000 zł , zebrano wśród parafian jednorazowo dobra rolnych ofiar 1300 zł, jak dużo jeszcze pozostało do uregulowania . Dzwony firma miała nadesłać za Wielkanoc, aby w dniu Zmartwychwstania Pańskiego nowe dzwony obwieściły parafii tę radosna chwilę. Otrzymujemy wiadomość ,że dzwony przybyły na stację Mława. Zgłosiło się kilka wiosek , chcących dostąpić tego zaszczytu , aby przywieść dzwony na miejsce – wybrałem Wróblewo, gdyż mieszkańcy tej wioski pierwsi się zgłosili. W piątek przed Palmowa Niedzielą wyruszyły furmanki po dzwony do Mławy, wieczorem przybyły do Wróblewa, tu zanocowano – następnego dnia wozy przybrane wieńcami i zielenią , konie przybrane w wstęgi, wyruszyły do Radzanowa. Ponieważ mostu między Radzanówkiem i Radzanowem nie było, dzwony prowadzono przez Ratowo , Drzazgę, Wygodę. Ludzie procesjonalnie wyruszyli za cmentarz na powitanie tak dawno oczekiwanych dzwonów. Złożono takowe przed nowym kościołem , a cieśla p. Antoni Szuliński z Siekluk pod Płońskiem, zobowiązał się dzwony zawiesić na rusztowaniu, aby w dniu następnym mogła się odbyć uroczysta konsekracja. W zawieszenie i umocowane dzwony poczęto uderzać … Piękny, dźwięczny głos zharmonizowanych dzwonów rozchodził się daleko po parafii. Ludzie wybiegali z domów , nie wiedząc co się dzieje, a domyśliwszy się ,że to dzwony radzanowskie dzwonią rzucali się z radości sobie w obcięcia, że doczekali tej radosnej chwili.. Następnego dnia ks. proboszcz ,, mido escisevipali” ,bo taka miał […], dokonał konsekracji dzwonów. Palmowa Niedziela … Ludu zebrało się wiele. Zastosowałem tu zwyczaj praktyczny bardzo zapraszania rodziców chrzestnych dla konsekrowanych dzwonów – zaprosiłem – 160 par z pośród parafian a i z poza parafii , o ile wdziałem chętnych – przymocowano do każdego dzwonu szarfę klikadziesiątmetrów długości , za która rodzice chrzestni trzymali w czasie obrzędu konsekracyjnego. Trzy olbrzymie ,,węże” ludzi trzymających za wstęgę , wypuściły się aż na Rynek…. Zbierano ofiary . w znakiem rodzice chrzestni muszą pamiętać o przyszłości swego chrześniaka , a na chrześniaku tym ciążą duże długi. W ciągu godziny zebrano 2700 złotych! Suma piękna, opłaciły się trudy i zabiegi. Dzwony noszą imiona : Franciszek , bo kościół i parafia jest pod wezwaniem św. Franciszka – napis na dzwonie tym : ,,W wojnie wszechświatowej zrabowany przez Niemców zamilkłem – od roku 1931 w Odrodzonej Ojczyźnie rozpoczynam głosić chwałę Najwyższego. Następny dzwon nosi imię Józef, bo wszalkiem św. Józef jest patronem Kościoła powszechnego, , patronem rodzin chrześcijańskich, patronem proboszcza , za którego dzwony zostały sprowadzone – napis ,, św. Józefie Patronie Kościoła i Rodzin chrześcijańskich módl się za nami” . Trzeci wreszcie dzwon nosi imię Marja z napisem : ,, Anioł Pański zwiastował Pannie Maryji…” ma trzy razy w ciągu dnia wzywać do modlitwy na ,, Anioł Pański” z pośród hojnych ofiarodawców na czoło wysuwają się pp. Siemiątkowscy z Szreńska 200 zł, pp. Żuchowscy z Glinek – Kazimierzowa 100 zł, inne ofiary mniejsze.
Dnia 29 marca 1931 roku z upoważnienia Jego Excelencji Ks. Arcybiskupa Syljeneńskiego Biskupa Płockiego Antoniego Juliana Nowowiejskiego , ks. Józef Jagodziński proboszcz parafii Radzanowskiej dokonał konsekracji trzech dzwonów wykonanych w firmie Braci Felczyńskich w Kałuszu.
Pierwszy dzwon wagi 500 kg nosi imię Franciszek , drugi wagi 380 kg imię Józef , trzeci 180 kg imię Marja. Rodzicami chrzestnymi przy konsekracji wyżej wspomnianych dzwonów były następujące osoby:
Dzwon Franciszek
Dzwon Józef
Dzwon Marja
Nadto zaproszeni są:
pp. Henrykostwo Kunicowie
pp. Stanisławostwo Trojanowscy z Ameryki
pp. Adamostwo Gajewscy z Ameryki
Józefa Różycka z Ameryki
Z RADZANOWSKIEJ NEKROPOLII
Listopad nastraja melancholią. Rozpoczyna się Świętem Zmarłych. Cmentarze toną w kwiatach i lampionach. W tym roku pogoda dopisała. Przeżywaliśmy ciepłe i pogodne chwile zadumy. Będąc ostatnio na naszym cmentarzu parafialnym zwrócił moją uwagę stary obelisk nagrobny. Wydaje się, że jest on jednym z najstarszych. Napis na nim jest słabo widoczny. Po dłuższym wpatrywaniu się zauważyć można do kogo przynależy. Stoi na grobie Józefy Zdżarskiej (zdjęcie nr 1.). Niestety, część grobu została zniszczona.
Opowiem historię mało znaną, dotyczącą właśnie Józefy Zdżarskiej i jej babci, pochowanych niedaleko siebie (fot. 2), w centralnej części cmentarza.
Fot. 1. Obelisk nagrobny Józefy Zdżarskiej.
Fot. 2. Płyta nagrobna Józefy Rościszewskiej.
Przytaczam poniżej zdjęcie aktu zgonu Józefy Zdżarskiej, znajdujący się w księgach radzanowskich (fot. 3).
Fot. 3. Akt zgonu Józefy Zdziarskiej.
Józefka miała 15 lat. Była ukochaną córką Teofila Zdżarskiego, dziedzica Sławęcina i Ksawery z Rościszewskich. Urodziła się 28 grudnia 1843 roku w Płocku. W dniu śmierci, 18 marca 1859 r., ojciec jej miał 55 lat. Pomnik nagrobny na cmentarzu radzanowskim postawiony jest w odmiennym kierunku do wszystkich, patrzy na południe.
Teofil Zdżarski był dziedzicem Sławęcina w 1859 roku. W materiałach dotyczących Sławęcina znajdujemy informację, że wybudował w I połowie XIX wieku murowany dworek, istniejący dotychczas
Jak wspomniałem, niedaleko znajduje się grób babci Józefki, także Józefy, Rościszewskiej, z domu Święcickiej. Kopię aktu zgonu zamieszczam poniżej (fot. 5).
Fot. 5. Akt zgonu Józefy Rościszewskiej.
Tłumaczenie aktu z języka rosyjskiego brzmi:
Nr 11. Sławęcin. Działo się w osadzie Radzanów pierwszego /trzynastego stycznia tysiąc osiemset siedemdziesiątego trzeciego roku o piątej godzinie z wieczora. Zjawił się Stefan Sikorski rządca trzydzieści dwa lata życia i Julian Rychurski ogrodowy trzydzieści lat życia mieszkający w Sławęcinie i oświadczyli, że dwudziestego siódmego grudnia ubiegłego roku /ósmego stycznia/ bieżącego roku o trzeciej godzinie po południu zmarła w Sławęcinie Józefa Rościszewska osiemdziesiąt pięć lat życia mająca, wdowa po zmarłym Wincentym Rościszewskim, córka zmarłych Adama i Felicjanny z Kucharzewskich małżonków Święcickich urodzona w Sadłowie, i żyjąca przy zięciu właścicielu ziemskim w Sławęcinie, pozostawiając po sobie córkę Ksawerę z Rościszewskich, żonę Teofila Zdziarskiego, właściciela Sławęcina.
Co wiadomo o losach innych członków dwóch rodzin – Rościszewskich i Zdżarskich (Zdziarskich)?
Wkra , spływ kajakowy
Co raz większą aktywności widzimy nad naszą rzeką wśród miłośników kajaków . Z wypraw tych powstają takie jak ten filmy . Polecam do obejrzenia oraz wizyty na http://www.nad-wkre.blogspot.com/
Legionista Marszałka na radzanowskim cmentarzu
W rocznicę odzyskania niepodległości , w dniu tak ważnym dla każdego Polaka warto przypomnieć o postaciach , które los skierował w nasze strony. Jednym z nich był sierżant I Brygady Legionów Kazimierz Feczko. Był synem Franciszka i Julii Hitkowskich i jak podaje nekrolog z 22 września 1920 roku urodzony był w Przemyślu. Ile dokładnie miał lat w chwili gdy został zamordowany 14 sierpnia1920 roku w Majewie pod Sierpcem jeszcze nie ustaliłem . Wojna i odzyskanie niepodległości to czas gdy Feczko był studentem wydziału prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie . To zapewne tam w Galicji w ośrodku silnej myśli niepodległościowej zetknął się on z Komendantem i jego ideą wskrzeszenia Polski . W dniach inwazji bolszewickiej sierżant Kazimierz Feczko był referentem w starostwie powiatowym w Sierpcu. Pojmany przez czerwonoarmiejców został zamordowany wraz z Michałem Przybojewskim . Ciała ich zmasakrowano i pozostawiono. Po wycofaniu oddziałów Gaj Chana zostali obydwaj pochowani na cmentarzu parafialnym w Radzanowie. Grobowiec ostatnimi czasy został odnowiony przez rodzinę Przybojewskich, brak jednak tablicy upamiętniającej bohatera walki o Niepodległą Polskę u boku Komendanta Piłsudskiego .
Z HISTORII SZKOŁY W RADZANOWIE
W dostępnej literaturze znajdują się skromne ślady mówiące o funkcjonowaniu w Radzanowie szkoły parafialnej, czy początkowej. Przytoczymy te informacje w ujęciu chronologicznym.
Rok 1775:
W tej parafii żadnego ludymajstra albo nauczyciela nauk nie ma, ani jakich osób do nauczania dzieci, tylko organista miejscowy uczy chłopców do mszy św. służyć. We wsi Ratowie gdzie kościół OO. Bernardynów jest dewotka szlachcianka, provecta aetale panna Rozalia Bromirska, która dziewczęta edukuje w czytaniu, stąd i z pracy rąk swoich żyje.
Z wizytacji parafii w 1775 r.
Rok 1817:
Domu osobnego na szkołę nie ma. Miejscowy tylko pleban, będąc w tym roku organitorem ustanowiony przez Komisarza Obwodu Mławskiego, swym kosztem dom najął wygodny dla uczenia dzieci, w którym i nauczyciel mieszka. Pensyi nauczyciel żadnej nie ma, ani ogrodu, składka tylko, po wezwaniu sołtysów, jest ustanowiony przez plebana tej parafii, wspólnie z sołtysami i burmistrzem miejscowym w zbożu, jarzynie i małej kwocie pieniędzy. W tym roku zaprowadzona, należą do niej miasto Radzanów i wsie całej parafii, jakie są wyżej umieszczone, pod dozorem miejscowego proboszcza.
Nauczyciel Marcellin Pieńkowski przybył z Małej Krzynowogi, z powiatu przasniskiego, nie jest patentowany, lecz zdatny, bo jeszcze za jezuitów był na retoryce i filozofii w szkołach pułtuskich. Obyczaje posiada dobre i z dobrej konduity, na nauczyciela kwalifikuje się. Opłatę nauczycielowi zapewnili wzbierać burmistrz i szołtysi. Dzieci do szkoły uregulowanych chłopców 30, dziewcząt 23, równie z katolików, żydów i akatolików. Książek używa elementarza przez Komisję Edukacyjną wydanego. Opał ma przez dziedzica pozwolony.
Z wizytacji parafii w 1817 r.
„Elementarz dla szkół parafialnych narodowych” autorstwa Grzegorza Piramowicza wydany w Krakowie w 1785 roku.
Rok 1886:
Dawno już do was nie pisałem, aleć bo powody do tego różne i bodaj czy nie słuszne. Jako rolnik, w porze obecnej mało mam czasu i myśli wolnej; to powód najgłówniejszy – zresztą brak mi owego zmysłu spostrzegawczego i w ogóle zdolności dziennikarskiej. Widząc atoli waszą skrzętność, starania się o ilustracyę życia naszego, i przekonawszy się co może słowo drukowane, przesyłam wam fakt pewien, któren ze wszech miar godzien jest skarcenia i pręgierza publicznego. Pragnę tego zaś szczerze, aby te moje proste słowa, za których wiarygodność poręczam, trafiły tam gdzie należy, i dobry skutek osiągnęły. Mieszkam nieopodal osady – dawniej miasteczka – dość ludnej, bo 4,000 mieszkańców liczącej. Jest tan szkoła, która na brak uczących się narzekać nie może. Mieszkańcy tej osady, ludzie pracowici, trzeźwi i dobrze myślący, acz biedni, przez wpływ głównie przezacnego proboszcza tamecznego, chętnie posyłają dzieci do szkoły, ale pragną też, iżby te dzieci coś korzystały. Żądanie to wszak słuszne, a ponieważ mieszkańcy osady są ludzie – powtarzam – biedni, i to rzeczywiście biedni, przeto każdy zrozumie, ile grosz przez nich poświęcony jest wart i że śmiało go wdowim nazwać można. Do pewnego czasu mieli oni nauczyciela bez zarzutu, człowieka z poświęceniem dla zawodu, uczciwego, to też praca jego widoczną była. Nieszczęście dla osady chciało, że władza uznając pracę tego doprawdy zacnego człowieka, przetranzlokowała go na inne, korzystniejsze miejsce, ofiarując w zamian człowieka, któren przed nią pięknie maskować się jako pracowity umie. Z początku, nowy ten pan nauczyciel ogromnie się niby kręcił, niby o szkołę miał starania wszelkie, do tego stopnia, że mu władza jego, nawet pewne gratyfikacye od czasu do czasu przeznaczała. Czas atoli wyklarował istotną wartość tego człowieka. Pan nauczyciel zaczął opuszczać lekcye dla miłości śniadanek i preferansików, wyjeżdżać na kilka dni pozostawiając dzieci pod opieką żony, która zaledwie że czytać umie, a i to jej nie łatwo przychodzi. Z czasem dziać się poczyna coraz gorzej. Dzieci, nie tylko że nic nie korzystają, ale często są wprost używane do posług domowych pana nauczyciela. Ten coraz bardziej zapomina o szkole, a ponieważ jak jemu tak pani jego widocznie przewróciło się w głowach, więc ni ztąd, ni zowąd ie uczuwają potrzebę życia nad stan. Pan nauczyciel, widząc że mu pensya na śniadanka, kolacyjki gorące i t. p. nie wystarcza, związuje się z pisarzem gminnym, człowiekiem upadłym moralnie i obydwaj poczynają prowadzić nieuczciwe interesa, ze szkodą osady i gminy. Wreszcie ten pan nauczyciel ośmielony powodzeniem, puszcza się na pokątne doradzcowstwo, stając się wyzyskiwaczem ludu i mieszczan na wielką skalę. Jako przykład dam wam fakt, że za napisanie apelacyi do zjazdu, od biednego człowieka wyłudził 50 rubli! Jestto zatem jednostka wielce szkodliwa, nieuczciwa, istna plaga ludności miejscowej, dlatego też wyciągam ją na widok publiczny, piętnując głośno. Wprawdzie państwo nauczycielstwo żyją jak magnaci, ależ ze szkodą biednego mieszczaństwa i ludu. Jeżeliby te słowa moje nie uzyskały skutku należnego, to nieomieszkam wystąpić doraźniej, z nazwiska wymieniając nieuczciwego człowieka i wyzyskiwacza.
„Korespondent Płocki” Rok XI, 26 sierpnia (7 września) 1886, str. 1.
Przytoczona wypowiedź podpisana jest „Hreczkosiej z niedaleka”. Sądząc po niektórych szczegółach zawartych w korespondencji (osada – byłe miasteczko, liczba mieszkańców 4000, szkoła początkowa) oraz stylu pisma, z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że dotyczy ona Radzanowa i jej autorem był Karol Ujazdowski, dziedzic na Smólni.
Rok 1888:
Hasło Radzanów w „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego …” , 1888, t. 9, str. 460.
Rok 1888:
Nauczycielem szkoły początkowej był Antoni Rakowski.
„Pamiatnaja Kniżka płockoj gubernii” 1889
Rok 1902:
Zdarzył się u nas następujący smutny wypadek. Niejaki Bukowski, z zawodu nauczyciel wędrowny, wpadł do rzeki, będąc prawdopodobnie w stanie nietrzeźwym i utonął. Na razie ślad zaginął. Dopiero 6-go maja jeden z rybaków znalazł na mieliźnie trup topielca z buteleczką po „monopolówce” i kawałkiem kiełbasy w kieszeni.
„Echa Płockie i Łomżyńskie” Rok V, 1902, nr 40, str. 3.
Jest to fragment korespondencji z Radzanowa podpisanej inicjałami J. K., które przynależą do Józefa Konica, dziedzica Ratowa.
W księdze zgonów parafii radzanowskiej znajduje się akt zgonu Wincentego Bukowskiego o nieznanym pochodzeniu i nieznanych imionach rodziców, który zmarł (utopił się) 28 kwietnia 1902 roku w wieku 63 lat (akt nr 40). Być może uczył w szkole początkowej w Radzanowie?
Rok 1905:
Języka ojczystego w nauczaniu w szkole początkowej zażądało 15 lutego zebranie gminne gm. Ratowo w osadzie Radzanowie powiatu mławskiego.
„Rocznik Mazowiecki”2003, t. XV, str. 81.
Nekropoli na terenie parafii Radzanów
Pamięć i tożsamość jak pisał Jan Paweł II są istotnym elementem funkcjonowania człowieka jako jednostki i społeczeństwa. W zbliżające się Święta Zmarłych bądź jak ktoś woli Wszystkich Świętych pamiętajmy nie tylko o zmarłych bliskich lecz także i tych , którzy spoczywają na cmentarzach rozsianych w naszej okolicy. O kirkucie w Radzanowie każdy wie . O cmentarzu wojenny w lesie na Krzyżówkach wielu słyszało. Cmentarz ewangelicko – augsburski w Józefowie wymaga przypomnienia. Dlatego jeśli możecie pamiętajcie i zapalcie choć jeden znicz dla tych którzy znaleźli w tych miejscach ostateczny spoczynek.
Obraz wsi Wygoda we wspomnieniach jej mieszkańca. Radio
W naszym gospodarstwie jak sięgam pamięcią od lat najmłodszych nie było światła elektrycznego. Źródłem oświetlenia była lampa naftowa , a w pomieszczeniach gospodarczych latarka z pałąkiem także na naftę. Moim zadaniem jako dziecka było noszenie jej podczas prac wieczorem w gospodarstwie i przyświecanie pracującym rodzicom oraz starszemu bratu.
Długie wieczory , począwszy od późnej jesieni do wiosny spędzaliśmy w domu przy lampie . Gdy zacząłem chodzić do szkoły , lekcje odrabiałem właśnie zasiadając w blasku lampy jak wielu uczniów z Radzanowa i okolicy. Elektryfikacja Radzanowa nastąpiła w listopadzie 1957 roku . Ja wtedy chodziłem do III klasy . Wtedy to nadarzyła się okazja nabycia przez nasza rodzinę radia . Listonosz Bernard Trawczyński , w którego rejonie doręczeń zamieszkiwaliśmy podczas jednej z wizyt służbowych zaproponował sprzedaż radia Pionier zasilanego na baterie. Ojciec dogadał się z nim odnośnie ceny i w naszym domu zagościły audycje radiowe.
Zaraz pierwszego dnia radio zostało podłączone i zaczęliśmy go słuchać. Przyszedł nawet sąsiad Dobies i razem z ojcem chciał posłuchać dziennika. Niestety nie znali godzin nadawania programu . Z wszystkim trzeba było się zapoznać. Gdy to nastąpiło , tata słuchał tego co się działo w Polsce i na świecie. Kiedy doszedł do wprawy słuchał Radia Wolna Europa. Londynu, Głosu Ameryki, choć stacje te były celowo zagłuszane.
Ja z bratem słuchaliśmy transmisji sportowych z różnych zawodów, meczów piłkarskich. Jednym z pierwszych meczy jaki pamiętam z transmisji był Polska – ZSRR w Chorzowie , Nasi wygrali 2;1 a bramki strzelił Gerard Cieślik. Popularnymi w domu transmisjami były relacje z Memoriału Kusocińskiego , Wyścig Pokoju wtedy to rozbrzmiewał głos redaktora Tomaszewskiego czy Tuszyńskiego .
Pamiętam także cykliczne audycje takie jak Zgaduj Zgadula , Matysiakowie , Wędrówki po kraju itp.
Ważna role odgrywała także muzyka . Orkiestra pod dyrekcja Stefana Rochonia jest tu pięknym przykładem , zespól Józefa Stecia i Tadeusza Wesołowskiego. Była także muzyka za żelaznej kurtyny Frank Sinatra, Paul Anka .
W tym okresie radio nie nadawało żadnych reklam pełniło misję informacyjno kulturalna . Z utęsknieniem czekało się na audycje.
Ze wspomnień Tadeusza Sokołowskiego
Radzanów w okresie porozbiorowym . Demografia pomiędzy powstaniami
Istotnym elementem w kryterium stanowiącym o rozwoju jednostki administracyjnej jest demografia . Radzanów w dobie porozbiorowej był szóstym wśród miast mławskiego powiatu. W1808 roku liczyło miasto nad Wkrą 501 mieszkańców czyli o jedno trzecia mniej niż dziś. Zamieszkiwali je chrześcijanie 382 oraz żydzi 119. Chrześcijanie większości byli to katolicy jednak byli też wyznawcy ewangelizmu , gdyż po II rozbiorze w 1793 roku Radzanów aż do czasów napoleońskich znajdował się pod władza króla Prus tak jak północna część Mazowsza.
W kolejnych latach liczba mieszkańców wzrasta i była w miarę stabilna. W roku 1844 w Radzanowie mieszkało 1032 osoby. 1850 r. tendencja jest nadal wzrastająca gdyż mieszkańców było już 1094. W przeddzień Powstania Styczniowego mamy zanotowany spadek do 1020 , ale jak widzimy oscylujemy w tym przypadku powyżej 1000. Radzanów wymienionych latach był jednym z kilku miast mławskiego gdzie nie nastąpił gwałtowny wzrost demograficzny. Powodem przypuszczalnym były: słaby rozwój gospodarczy oraz epidemie jakie miały miejsce .
W połowie lat sześćdziesiątych zanotowano niewielki wzrost . Dane z maja 1865 roku informują nas o 1140 mieszkańcach . Wśród nich było: 615 Polaków, 517 Żydów i 8 Niemców. W ten sposób zajmował przedostatnie miejsce wśród miast powiatu mławskiego, wyprzedzając Kuczbork.
Niewielkim miasteczkiem zarządzał w czasach Królestwa Polskiego burmistrz , którego utrzymywali z różnych opłat mieszkańcy Radzanowa . W tych latach wykazani są Wojciech Miszewski i Ignacy Niemirowski , o którym pisaliśmy na blogu. Pełni oni także funkcję kasjerów miejskich z czego niejednokrotnie wynikały problemy i zatargi z mieszkańcami.
Wielkość kasy miejskiej była zróżnicowana. Wg danych w 1819 roku dochód do budżetu wynosił 1010 złp, a zaplanowany w latach 1827- 32 to 1020 złp. Jeśli chodzi o przychody Magistratu składały się one z podatku od mieszczan, opłat od rzemieślników oraz kupców i funduszy wnoszonych przez właścicieli Radzanowa . Wydatki większości przeznaczone były na pensję Burmistrza, wynajęcie pomieszczeń na Magistrat co wskazuje ,że Ratusz jako taki w mieście nie istniał. Opłacano także mieszkanie dla Burmistrza i pomieszczenie składowania sprzętu przeciwogniowego. Jak widać na większe inwestycje brakowało pieniędzy jednak przededniu powstania styczniowego były w Banku Polskim zgromadzone środki jakie udało się zaoszczędzić władzom miasta. Potrzeby były wielkie Rynek w 1861 nie był jeszcze wybrukowany, a stan sanitarny był pogrążający , dlatego tak liczne epidemie.