Stara historia nowe fakty – aresztowanie pracowników Urzędu Gminy w Siemiątkowie 1940 roku

Stara historia nowe fakty – aresztowanie pracowników Urzędu Gminy

w Siemiątkowie 1940 roku

    Jakiś czas temu zaprezentowałem Państwu fotografię na której uwieczniono pracowników i samorządowców z Siemiątkowa przed nowo wybudowanym Urzędem Gminy. Nadal jednak nie wszystkie osoby na zdjęciu udało mi się zidentyfikować, dlatego nadal proszę czytających ten tekst o wszelką pomoc.

Dotychczas wiem o : piąty po od lewej siedzący to wójt Stanisław Domański, szósty od lewej  Borowski. Leżący na dole pierwszy od lewej Eugeniusz Rudziński. Stojący na górze od lewej czwarty Puszcz Leopold z Rostowy  oraz mój pradziadek Bolesław Nowicki – siódmy na górze od lewej.

Gmina Siemiątkowo Koziebrodzkie w dwudziestoleciu międzywojennym administracyjnie należała do powiatu sierpeckiego. Specyfiką była jej struktura narodowościowa, gdyż na tym terenie w XIX stuleci rozwinęło się osadnictwo niemieckie. Pozostałościami po nich są min. gospodarstwa rozrzucone w terenie z charakterystyczną zabudową, cmentarz przy drodze od Gradzanowa Kościelnego. Społeczność polska i niemiecka funkcjonowały na tym terenie ponad 100 lat do roku 1945. Dobro sąsiedzkie relacji zostały zakłócone poprzez wydarzenia związane z szerzeniem nacjonalizmu w Europie w latach trzydziestych ,a apogeum zasiania nienawiści nastąpiło w latach 1939 – 1945.

Jednym z takich wydarzeń było aresztowanie jakie przeprowadzili Niemcy w roku 1940. Hitlerowcy z terenu gminy Siemiątkowo aresztowali dziewięciu przedstawicieli samorządu tj, wójta, sołtysów oraz pracowników Urzędu Gminy. jednym z nich był wspominany Bolesław Nowicki – mój pradziadek. Urodził się w Siemiątkowie Koziebrodzkim 18.11.1895 roku. Na początku lat 20 ożenił się z mieszkanką Bębnowa Leokadią Wawrzyńczak. Związek ten był krótki gdyż  owdowiał w 1927 roku. Zajął się pracą oraz wychowaniem dwójki dzieci Genowefa (mojej babci) i Czesława.

Sytuacja przed wybuchem wojny stawała się napięta, co uwidoczniło się także na terenie gminy Siemiątkowo wśród społeczności niemieckojęzycznej. Szczególnie młodzi zafascynowani narodowym socjalizmem zaczęli potajemnie tworzyć lokalne , chociaż nielegalne struktury NSDAP , a po wkroczeniu Wehrmacht uaktywnili się oficjalnie.

Polskie władze pod koniec lat trzydziestych także przygotowywały się na ewentualność zajęcia części terenów przez obce wojska. Dlatego tworzyli również z wybranych obywateli, tj.  samorządowców, nauczycieli , strażaków , byłych wojskowych – przeszkolone struktury, których zadaniem miała być działalność w podziemiu na terenie okupowanym.

Czy to właśnie budowa podziemnych organizacji stała się przyczyną do aresztowania jakie miało miejsce?

Wyżej wspomnianych aresztowanych przetransportowano do Raciąża , gdzie zostali uwięzieni w piwnicy jednego z domów przy Rynku, zajętego przez Gestapo. To właśnie tam po raz ostatni Genowefa widziała ojca. Jak relacjonowała osadzeni byli już po wstępnym przesłuchaniu, widoczne były ślady pobicia. Tu nie jest mi wiadomo czy trafili do Płocka czy do Sierpca? jednak stawiam na ten drugi, ponieważ w klasztorze w Sierpcu Niemcy urządzili areszt i więzieni. Był to tylko jednak etap przed trafieniem do obozów koncentracyjnych.

Jak wynika z dokumentów Bolesław Nowicki trafił do Dachau gdzie 19.04.1940 roku został zarejestrowany jako więzień o nr 4210.Warunki obozowe i traktowanie więźniów bardzo szybko wyniszczały fizycznie. W tych warunkach Bolesław nie przetrwał nawet roku. W dokumentach zapisano ,że zmarł w Dachau 17.01.1941 roku. Do dziś w jednym z Archiwum na terenie USA ,przetrwał spis rzeczy jakie posiadał w obozie więzień 4210 gdy zmarł. Rodzina została powiadomiona zgodnie z niemiecką urzędniczą procedurą. Przyczyna śmierci atak serca. informowano także o możliwości przesłania urny z prochami. Dwa powody zaważyły o braku podjęcia decyzji o przyjęciu takiej decyzji tj. czyje były by to prochy oraz to ,że Genowefa  i Helena zostały wywiezione na roboty pod Królewiec, Czesław pozostał w Siemiątkowie pracując w gospodarstwie Lau a.

W 1945 roku powróciła Genowefa do Siemiątkowa gdzie mieszkała i zmarła. Próbowała poprzez Czerwony Krzyż uzyskać dokładniejsze informacje o losach ojca. Potwierdziła jednak tylko wcześniejsze o śmierci Bolesława   w Dachau.

Z aresztowanych wraz z nim 9 osób  powrócił tylko Rudziński Eugeniusz.

Wójt Stanisław Domański zmarł w 1944 roku w KL Stutthof.

W tym miejscu zwracam się do Państwa o przesłanie informacji o pozostałych aresztowanych oraz osobach ze zdjęcia przed urzędem.

Nowe ustalenia

Historia Bolesława wydawała się zakończona. Jednak w dobie internetu możemy poczynić kolejne ustalenia. Na stronie polskiegroby.pl prowadzonej przez Fundację Polsko – Niemieckie Pojednanie, znalazłem dalszy ciąg.

  Bolesław Nowicki zmarły w Dachau 17.01.1941 , a dokładnie jego prochy   w urnie o numerze 2005 zostały pochowane na monachijskim   cmentarzu Städtische Friedhöfe  wraz z innymi przeszło 3900 urnami Polaków                 ( z czego z imienia i nazwiska znanych 3700). Na tym samym cmentarzu ,   na którym spoczywa rodzeństwo Scholl, które otwarcie wystąpiło przeciwko Hitlerowi na Uniwersytecie monachijskim, działając w organizacji Biała Róża.

ks. Julian Kaczyński – proboszcz gradzanowski (1832 -1909)

ks. Julian Kaczyński – proboszcz gradzanowski (1832 -1909)

 

Budowniczy świątyni w Gradzanowie Kościelnym zmarł 27 grudnia 1909 roku po ciężkiej chorobie w Warszawie. Zgodnie z wolą zmarłego proboszcza  i dzięki staraniom parafian , trumna z ciałem została przewieziona do Gradzanowa , gdzie 4 stycznia 1910 roku odbył się pogrzeb.

?

W nawiązaniu do tej ważnej dla parafian gradzanowskich rocznicy kilka artykułów z ówczesnej prasy dotyczących księdza proboszcza oraz parafii.

Kurier Warszawski 29 Grudnia 1909 r

,, Zgon Kapłana”

”Onegdaj zmarł w mieście naszem śp. ks. Juljan Kaczyński,proboszcz parafji Gradzanowo, w dekanacie sierpckim, diecezji płockiej. Zmarły kapelan urodził się w r. 1832 .Święcenia kapłańskie otrzymał w 1877 roku. Przez 32 lata pracy kapłańskiej zaskarbił sobie miłość szczególnie parafian Gradzanowa, gdzie przez kilku laty wspólnie z nimi odnowił kościół parafialny.

Nabożeństwo żałobne odbędzie się dziś  o godz. 11 przed południem  w kościele św. Karola Boromeusza  przy ul. Chłodnej , poczem zwłoki  zmarłego kapłana przewie żonę będą do Gradzanowa i tam w dniu 4 tego stycznia spoczną na miejscowym cmentarzu. ”

?

 

Gazeta Świąteczna 1882 r.

,, Ze wsi kościelnej Gradzanowa”

,,Czytałem w Gazecie Świątecznej listy z różnych stron  kraju naszego, więc i ja postanowiłem opisać na prędce  choć naszą parafję, a najprzód nasz kościółek – nie ręką od pióra, ale ręką od pługa , cepów i siekiery. Jeżeli co będzie nie dobrze, to proszę Pana Pisarza Gazety, ażeby poprawił.

Przed czterema laty koło naszego starego drewnianego kościółka, jaki jeszcze istnieje, pasła się rogacizna i nierogacizna. Teraz dzięki Panu Bogu, za staraniem naszego proboszcza, który jest u nas dopiero czwarty rok, mamy mur kamienny koło kościoła i bramy żelazne, nowy organ, a na tegoroczne święta Zmartwychwstania Pańskiego sprowadzono z Warszawy trzy feretrony i pięć chorągwi, lampierz bardzo piękny i nową chrzcielnicę, co bardzo przyozdobiło nasz ubogi kościółek. Bardzo jesteśmy radzi ,że do dobrego nakłania nasz szacowny ksiądz proboszcz, ale bo też pracuje i nie żałuje  swoich trudów. Tylko to w naszej wsi nie dobrze i nie ładnie ,że karczma  jest bliżej od kościoła niż plebania. Na ty zakończam ten list, bo może by było za wiele na raz i za dużo miejsca w Gazecie bym zajął.

Jan Kognisuk ”

 

Gazeta Świąteczna r.1 Tydzień 47

 

,, Ze wsi Gradzanowa pod Raciążem,

w stronach płockich piszą do nas: Mieliśmy tu odwiedziny biskupie, które nas pokrzepiły na duchu. Kościół mamy piękny, murowany, wykończony w roku 1901-ym, zbudowany w stylu przejściowym od ,, romańskiego” do ,, gotyku”. W kościele przechowuje się piękna, stara kapa. Patrząc na róże ręcznie na niej wyszyte, dopiero dotykiem można się przekonać, że nie są żywe. Na cmentarzu grzebalnym spoczywa 8-mu powstańców poległych w marcu 1863-ego roku na polach wsi Bębnowa. Mamy tu i straż ochotniczą z własną szopą do zgromadzeń, bractwo różańcowe, zgromadzenie trzeciego zakonu, słynny w okolicy chór imienia biskupa Nowowiejskiego, dwie szkoły powszechne, dwa sklepy, swoją pocztę, mleczarnię, spółkę maszynową, stowarzyszenie polskiej młodzieży żeńskiej z własną świetlicą i wypożyczalnią książek. W porze zimowej urządzamy wykłady dla gospodyń oraz naukę haftu i szycia. Martwi nas tylko niezgoda rządu z sejmem, obawa o ziemię pomorską i nędza rolnictwa.

F.W. Ronk.

 

Słowo 30 grudnia 1909 r.

,,Śp. ks. Juljan Kaczyński

zmarł w Warszawie w 77 – ym  roku życia , a 36 – ym kapłaństwa. Przez 32 lata był proboszczem parafii Gradzanowo w dek. sierpeckim. djecezji płockiej. Dzięki jego zabiegom odnowiono kościół parafialny. Zwłoki kapłana, ukochanego wśród parafian, przewieziono do Gradzanowa.

 

NOWA RZEKA, CZYLI XIX – WIECZNY SPOSÓB NA REGULACJE WÓD WKRY.

NOWA RZEKA, CZYLI XIX- WIECZNY SPOSÓB NA REGULACJE WÓD WKRY.

Autor : Waldemar Piotrowski

 

    Na zamieszczonym poniżej fragmencie mapy sztabowej z 1957 roku (a więc jeszcze sprzed regulacji Wkry) pokazana jest Nowa Rzeka, na mapie nazwana „Starym kanałem”. Biegnie ona od drogi Dzieczewo-Smólnia, przecinając drogę z Radzanowa do Gradzanowa Kościelnego. Ciekawa jest jej historia. I wydaje się – mało znana, nawet wśród starszych mieszkańców Radzanowa.

mapa2(1)

 Mapa okolic Radzanowa 1957 r.

       Naszą opowieść rozpoczniemy od przedstawienia osoby Karola Ujazdowskiego. Urodził się w 1822 roku. Rodzicami jego byli Julian Faustyn Walenty Ujazdowski h. Ślepowron (ur. ok. 1790) i Józefa Józefata Marcelina Zaborowska h. Grzymała (ur. ok. 1800). W 1843 r. odbył się w Płocku ślub Karola z Franciszką Kwasieborską (ur. 1820 r.). Po rodzicach objął majątek w Nagórkach, leżących w pobliżu Płocka. Wychowany w duchu patriotycznym, zaangażował się w walkę narodowo-wyzwoleńczą i został w okresie Powstania Styczniowego naczelnikiem cywilnym województwa płockiego, którą to funkcję piastował od czerwca do sierpnia 1863 roku. Była to funkcja tajna i, niestety, został zdekonspirowany przez szpiega. W porę ostrzeżony przed aresztowaniem, zdążył się ukryć w krzakach przed Moskalami i następnie, wyjechał do Berlina. Niektóre źródła podają, że był schwytany przez Moskali i zesłany na Syberię. Jak dalej zobaczymy, chyba tak nie było. Prawdopodobnie, po wykupieniu sobie amnestii w 1865 roku, powrócił do kraju. Nie mógł objąć majątku w Nagórkach – tam już był dziedzicem jego syn – Julian. Kupił więc folwark Smólnia (pisano także Smulnia), w pobliżu Radzanowa.

karol_ujazdowski

Karol Ujazdowski (1822-1900)

 

   Patrząc na zamieszczoną mapę, Smólnia – to niestety – teren bardzo podmokły. Karol Ujazdowski, jako człowiek czynu, podjął działania w kierunku osuszenia własnej posiadłości. Zaprosił do siebie, do Smólni, inżyniera – Kazimierza Girdwojna z Warszawy, nota bene uczestnika Powstania Styczniowego, któremu zlecił opracowanie planu osuszenia majątku. Ekspertyzę inż. Girdwojna zamieszczamy poniżej.

 

Niwellacya wstępna dokonana od 1 do 6 lipca 1879 r. w celu zbadania łąk położonych nad rzeką Działdówką w powiecie Sierpskim, mianowicie: Smoleńskich i Zgliczyńskich.

 

S p r a w o z d a n i e.

«Łąki położone przy rzece Działdówce, wyżej od osady Radzanowa, skutkiem istniejących zakładów wodnych w Radzanowie*, a także skutkiem silnego pokręcenia i zanieczyszczenia koryta saméj rzeki, są zamienione na trzęsawice, nie dające na jakość prawie żadnego sprzętu**. Badanie wstępne téj miejscowości wykazało, że gwałtownie tu konieczne osuszenie, może być dokonane dwojakim sposobem:

«1) Przez uregulowanie koryta rzeki, zniszczenie zakładów wodnych pod Radzanowem, lub przynajmniej objęcie w groblę części koryta, dokąd wylew ze stawu Radzanowskiego jest szkodliwym (mniej więcej do łąk Zgliczyńskich) albo też:

«2) Przez odszukanie drogi bocznéj dla odpływu wód zabagniających te przestrzenie, któréj ujście miałoby, niżéj od Radzanowa.

«Osuszenie pierwszym sposobem, jest nie do zastosowania z powodu braku potrzebnego na ten cel znacznego kapitału; pozostaje więc jedynie możebnym sposób drugi, znacznie tańszy, a mało co mniéj skuteczny.

«Niwellacya dokonana w trzech kierunkach wykazała, że najwłaściwszy kierunek dla kanału osuszającego jest linia środkowa, za nią mniéj korzystną jest linia graniczna pastwisk Radzanowskich, a najmniéj linia najdłuższa t. z. struga.

«Prowadząc odpływ w kierunku środkowym i nadając spadek 0,012%, możebnem będzie zniżenie letniego poziomu wód, w środku łąk Smoleńskich na 1,50 metr, czyli 5 stóp angiel.; przy granicy Zgliczyńskiéj na 0,90 metr, czyli 3 stop. ang. A na łąkach Zglinickich w ich środku na 0,45 metr, czyli 1½ stop ang. Wszystkie zaś łąki, położone wyżéj ku Bieżuniowi, jak Łopacińskie, Siemiątkowskie, Sokołowy-Kąt i t. d. z natury rzeczy, mogą ostatecznie to mieć jeszcze głębsze.

«Długość kanału odpływowego, począwszy od rzeczki Jezierzwy aż do ujścia, w miejscowości zwanéj Brzeźnia, do rz. Działdówki, wynosi prętów około 1800***. Dwa drugie kierunki są znacznie dłuższe.

«Melioracya ta, tak potrzebna dla okolicy pod każdym względem, każe nie wątpić, że przeszkody, jakie zwykle mają miejsce gdy idzie o zgodne współdziałanie wielu w jednym celu, zostaną przez właściwe Władze usunięte.»

W Smólni 6 lipca 1879 r.

Kazimierz Girdwojn, Inżynier

* chodzi o młyn wodny i hamernie,

** chodzi o plony siana,

*** pręt – jednostka długości, 1 pręt polski=15 stóp=4,22 metra.

 

Ekspertyza inż. Girdwojna jednoznacznie wskazywała na najbardziej korzystne przekopanie kanału na południe od Radzanowa, łączącego tereny bagienne znad Wkry, z tą samą rzeką, ale już za Radzanowem.  Plan osuszenia rozlewiska Wkry Karol Ujazdowski rozszerzał w kierunku Bieżunia, i był to plan niezwykle ambitny.

Jak sam pisał w „Korrespondencie Płockim” :

 

 Uprzejmie prosząc, o zaznajomienie ogółu z powyższém sprawozdaniem interesującem jak sądzę, wszystkich naszych ziemian posiadających podobne łąki, mam nadzieję że właściciele takowych, szczególniéj między Radzanowem a Bieżuniem położonych, z uwagi na pewne korzyści z osuszania bagnistych łąk wynikające, zechcą bliżej ze mną w tym względzie się porozumieć i przyjąć udział w kosztach wykopania projektowanego kanału odpływowego. Dla jednego koszta są za wielkie; zbiorowo zaś, w porównaniu do otrzymać się rezultatów, są prawie nic nie znaczące. Kanał ten mogący być doprowadzony do skutku jeszcze w roku bieżącym, lub na przyszłą wiosnę wspólnemi siłami, przez terytoryum wsi Zgliczyna i osady Radzanowa od granicy Smólni – na gruntach któréj jest już dawniéj wykopany i wymaga tylko odnowienia – aż do rzeki Działdówki. Pod względem ekonomicznym i sanitarnym, jest on tak ważnym a stosunkowo nie kosztownym, żadnego wpływu na zakłady fabryczne w Radzanowie nie mającym, że nie wątpię, iż każdy z interesowanych rozumiejący dobrze, o ile się podnosi wartość majątku, posiadaniem obfitych i pożywną trawę wydających łąk, zwłaszcza dziś, gdy dochód z chowu inwentarza większe, aniżeli z produkcyi ziarna, zapewnia nam korzyści, rozpoczęte przezemnie, to jedno z najpilniejszych bo najwdzięczniejszych dla rolnika ulepszenie bez zwłoki poprzéć o ile możności zechce.

Świetne zaś, o czem wątpić nie można, a nadewszystko prędkie, z téj melioracyi skutki, dostarczywszy naszemu Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu nowych dowodów, o ile podobne nakłady w gospodarstwie się opłacają i są dla nas niezbędne, skłonią może z czasem naszych opiekunów listów zastawnych, aby ich jak dotąd oczekując cierpliwie, aż jeszcze więcéj majątków wyjdzie z rąk naszych, i na poprawienie stanu krajowego rolnictwa nie żałowali.

Dla tych zaś, co nie wierzą, nie znając zadziwiających skutków osuszania łąk posłużyć mogą za dowód łąki pana Trzcińskiego z Sierpca, który z bagna, gdzie bez ulgnięcia w r. z. wejść nie było można, za pomocą rowów obniżywszy wodę, nie wiele więcéj nad stopę, ma w tym już roku, łąkę pokrytą prześliczną trawą, przerosłą koniczyną.

 

Po kilku miesiącach od opublikowania tego apelu, Karol Ujazdowski zamieścił w  lokalnej prasie swoje ustalenia, zdobyte w wyniku rozmów z właścicielami okolicznych majątków.

 

Po zamieszczeniu w «Korrespondencie Płockim» sprawozdania z czynności pana inżyniera Girdwojna, udałem się przedewszystkiem do W W. Naczelników powiatów Sierpskiego i Mławskiego – tych dwóch bowiem powiatów ta sprawa dotyczy – z prośbą o możliwe z ich strony poparcie, które też z uprzejmą i chętną gotowością, odpowiednią ważności tego przedsięwzięcia, otrzymałem. Następnie, starałem się porozumiéć w tym przedmiocie, ze wszystkimi interesowanymi właścicielami łąk, nader przychylnie dla mojego projektu usposobionymi, na czem polegając, przystąpiłem do ugodzenia grabarzy.

Wydane natychmiastowe polecenia do wójtów gmin: Bieżunia, Stawiszyna, Gradzanowa i Ratowa, posłużyły mi do zebrania uchwał gromadzkich, które wydały rezultat następujący: Wsie przez których grunta kanał osuszający ma przechodzić, jako to: Zgliczyn Witowy,  mający zalane nad rzeką Działdówką łąki, osada Radzanowo, Agnieszkowo, Józefowo, Adolfowo i Bębnowo (prócz ostatniego, osiadłe przez samych drobnych właścicieli), odnieść mające te z kanału korzyść, że im prócz łąk jeszcze nizkie i kwaśne pastewniki osuszy, z trzech kierunków zaprojektowanych przez p. Girdwojna, wybrawszy idący granicami, po różnych stawianych trudnościach, a nawet żądaniach za grunt zapłaty, na których usunięcie, nie jeden dzień trzeba było poświęcić, zgodziły się nareszcie na przeprowadzenie kanału, z warunkiem jednakże nieponoszenia żadnych na ten cel kosztów.

Jedyny tylko właściciel Ratowa, dotykający kilkunastu prętami tego kierunku, nie udzielił dotąd na kopanie wzdłuż granicy swojego zezwolenia, co przeszkody jednak w wykopaniu kanału, stanowić nie będzie.

Tyle co do wiosek przez które kanał ma być prowadzony; a teraz posłuchajcie o tych, których łąki, a w znacznéj części i pola orne, zalane wodą, przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Trzciny, topiele, trzęsawiska, pomimo spuszczonéj zupełnie wody, przy młynie i hamerniach pod Radzanowem, dla ludzi i inwentarza prawie są niedostępne. Dowodzi to jasno, niezależnéj od potrzeb tych zakładów konieczności odprowadzenia zbytecznéj wody, będącéj plagą rozległéj okolicy, zamieniającą żyzne łany na nieużyteczne a nawet szkodliwe moczary.

Przedewszystkiem wypada mi tu wymienić wieś Zgliczyn Zarzeczny* w gm. Ratowo, rozdzieloną na drobną własność, graniczącą z Zgliczynem-Witowym, jako przykład godny naśladowania. Właściciele wioski téj, jednomyślnie uchwalili złożyć po rs. 2 z morga łąki posiadanej, przyrzekając, że jeżeli ta kwota okaże się niedostateczną, dodadzą na koszta wykopania kanału choćby do 5 rubli z morga.

     W gminach Stawiszyn i Bieżuń, drobni posiadacze prócz włościan z Glinek, którzy mają wykopać pewną ilość prętów kanału, wszyscy zupełnie odmówili udziału, pod pozorem, że im tak dobrze jak jest, a rzeczywiście dla tego, jak mówią między sobą, że gdy panowie wzięli się do tego, to i bez nich podołają; oni zaś korzystać będą nic nie dawszy. Logika, jak widzicie, bardziéj dla nich dogodna niż sumienna, na którą jedynie odnośne prawo znaleśćby mogło właściwą radę. Taka rada jest tem pilniejszą przez wzgląd na ogólny dobrobyt, że wziąwszy choćby tylko na uwagę przestrzeń błót pomiędzy Bieżuniem i Radzanowem, to większa ich połowa należy do drobnych właścicieli, których bez czynnego wdania się Władzy, niesłychanie trudno namówić do tego rodzaju ulepszeń.

W gminie Gradzanowo, wsie uwłaszczone: Suwaki i Chrapoń, uchwaliły każda po rs. 12 w ogóle, co z morga łąki, nie wypada nawet po kopiejek 30 i jest kropelką w morzu wydatków teraźniejszych i korzyści przyszłych; oznacza to jednak jakie takie pojęcie celu i dobre chęci.

Wsie: Sokołowy-Kąt, Nowa-Wieś, Dzieczewo i Siciarz, dla braku czasu jeszcze nic nie uchwaliły.

Od właścicieli większych majątków, jako to: Poniatowa, Siemiątkowa, Woli, Gołuszyna, Glinek, mam zapewnienie przyłożenia się do kosztów, jakie kopanie kanału pociągnie za sobą. Każdy z nas bowiem doskonale rozumié, o ile to wartość majątku przez osuszenie łąk a przytem i pól, podniesioną zostanie.

Od właścicielki Bielaw, gdzie nie tylko łąki, ale nawet owies widziałem w wodzie, któréj nie ma teraz gdzie spuścić, a las olszyny tylko w zimie po lodzie jest dostępny, jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi.

 Pomimo tych niezupełnych powodzeń, mam jednak nadzieję, że wkrótce szczegółowe z każdego majątku i poważniejsze jak dotąd cyfry będę wam w możności wymienić, jakkolwiek oprócz z Siemiątkowa, Woli, Zgliczyna, Chraponia i z Suwak, więcej funduszu stanowczo określonego jeszcze nie mam. Kanał z urządzeniem szluzy do zatrzymywania w razie potrzeby wody, kosztować będzie około rubli 3,000; licząc przecież na dobrą wolę i dobrze zrozumiany interes własny każdego z właścicieli większych majątków między Bieżuniem i Radzanowem, mokre posiadających łąki, sprowadziłem już paręset rydli grabarskich i w Imię Boże rozpocząłem już od dwóch tygodni roboty. Kanał się kopie i jeżeli dopisze pogoda i pieniądze, to w tym roku jeszcze zostanie otwarty.

Na początek złożyłem pierwszy potrzebne pieniądze panu Bielickiemu, wójtowi gminy Ratowo w Radzanowie; jest on nader użytecznym w całéj téj sprawie pomocnikiem moim, za co miło mi tu jest wdzięczne wyrazić mu uznanie. Uprosiłem p. Bielickiego, aby wypłacał robotnikom i prowadził kontrolę przychodu i wydatków, każdy zatem ineressowany w wykopaniu tego kanału, może do rąk jego złożyć za kwitem dobrowolnie przez siebie oznaczoną summę, a z obrotu funduszów po ukończeniu robót, rachunek szczegółowy będzie zamieszczony w «Korrespondencie Płockim«.

Z powyższego mojego wiernego sprawozdania, możecie powziąć wyobrażenie, o zachodach, kłopotach i rozmaitych przeszkodach, jakie były i są jeszcze do pokonania. Trzeba błagać prawie jak o łaskę i ledwie, że nie płacić, za dozwolenie przeprowadzenia wody i osuszenie komuś bagna; trzeba przekonywać, zachęcać, wyciągać rękę jak po jałmużnę tam, gdzieby każdy popierając mnie, winien sam, w téj mozolnéj pracy przyjmować udział. Jakież to obszerne pole, do coraz lepszego poznawania ludzi i ich usposobień. Jakże posępno gdzie ciemno, a jak rozweselające serce gdzie się przedarło światło, przedstawiają się nam spostrzeżenia!

Dla tego też, doświadczając na każdym kroku licznych zawodów, nieusprawiedliwionego niczem oporu, różnych przykrości, które tylko instytucya publiczna, uzbrojona stosownym przywilejem, wobec tak ciemnych jeszcze pojęć o najelementarniejszych potrzebach naszego rolnictwa, mogłaby przezwyciężyć, – nie mogę nie ubolewać, uzbrojona stosownym przywilejem, wobec tak ciemnych jeszcze pojęć o najelementarniejszych potrzebach naszego rolnictwa, mogłaby przezwyciężyć, – nie mogę nie ubolewać nad tem, że nasze Towarzystwo Kredytowe Ziemskie nie może znaleść środków i sposobu na wytworzenie funduszu melioracyjnego, który, gdyby tylko miał za zadanie osuszanie błot w naszym kraju, jakich jest do zbytku (dreny i nawadnianie zostawiając na później), oddałoby już tem samem wielkie usługi, nietylko krajowemu gospodarstwu, ale i zdrowiu ludzkiemu, które w okolicach bagnistych, gdzie tak panujące są zimnice szcególniej między klasą ryboczą, ciężkie przechodzi próby.

K. Ujazdowski.

 

* Pobodzy

 

Niestety, zabiegi Ujazdowskiego nie znalazły zrozumienia. W zasadzie wszyscy właściciele gruntów leżących w pobliżu planowanego kanału, nie wnieśli żadnej pomocy finansowej. W efekcie, kanał został wykopany jedynie środkami K. Ujazdowskiego. Niestety, nie został on doprowadzony do końca, tzn. do połączenia z Wkrą. Trzy lata później w tymże „Korrespondencie Płockim” znajduje się informacja:

W Smólni pod Bieżuniem, właściciel p. Ujazdowski, wykopał kanał mający przeprowadzić wodę z rzeki Działdówki do rz. Wkry, z pominięciem zakładów wodnych w osadzie Radzanowo. Osuszone zostały znaczne przestrzenie, lecz kanał dokończony nie jest, bo interesowani nie wspierają téj ważnéj pracy i wszystko dotąd dzieje się kosztem p. Ujazdowskiego. Pan U… zaszczytnie znany z prac koło dobra publicznego i w tym kierunku dał dobry przykład, co uznały nie tylko nasze, ale i obce pisma. Dalsze prace zależéć  będą od umowy współinteresowanych. To co dotąd zrobione, zawsze znaczne korzyści téj okolicy przynosić będzie.

Wykonane przedsięwzięcia Karola Ujazdowskiego nie znalazły zrozumienia okolicznych właścicieli majątków. Nie zrażając się tym, w dalszym ciągu nadsyłał korespondencje do prasy. Propagował nowe metody i sposoby gospodarowania.

Niezależnie od tego, niektórzy właściciele majątków, między innymi Edmund Mejer z Trzask i Edward Beński z Bębnowa, własnym sumptem wykonali melioracje w obrębie własnych gruntów.

Warto dodać, że pod koniec XIX wieku, majątek Smulnia, którego właścicielem był Karol Ujazdowski, wszedł w posiadanie Adolfa Beńskiego, brata dziedzica Bębnowa – Edwarda.