Aresztowanie proboszcza Jagodzińskiego. Kronika parafii. cz.31.

 

Aresztowanie proboszcza Jagodzińskiego.

  ks.jag

 

 

     Cała ich uwaga była wytężona w tym kierunku. Zdarzyło się, że czy to z zemsty,   za[….] i wyzyskiwanie ubogiej ludności , czy tez z przypadku spłonęły budynki  najbogatszego gospodarza w parafii , Józefa R.[nazwisko znane autorowi] zamieszkałego w Zgliczynie Pobodzym. Człowiek ten nie przebierał w środkach by się wzbogacić, ciemny, nieumiejący czytać ani pisać ,będący w ustawicznych zatargach z sąsiadami. Otóż on nie szanując swej godności  Polaka, wybrał się do Ratowa do verwaltera prosząc go o pomoc w postaci słomy, czy tez paszy. Verwalter nakazał mu przybyć 11 listopada.  R. twierdził iż dnia tego przybyć nie może , gdyż jest to święto, ,,Jakie święto” pyta zirytowany Verwalter – ,,Nasze Polskie” odpowiada R. , ,,Kto wam powiedział ,ze to jest święto?”     R. ciemne i głupie chłopisko  po chwilowym namyśleniu  , mówi ,, Ksiądz na ambonie”. Uczepił się tego Verwalter, zaczął na ten temat rozmowę , ale R. obawiał się i swe mowy ,ze w kościele nie był , a była jego córka Regina . Wezwał więc ją verwalter  – ona zaś  obawiając się o siebie i o ojca, zeznała, że słyszała , jak proboszcz ogłaszał, iż 11 listopada  było , jest i będzie świętem. Zeznanie to podpisała. Zjawiła się w tym czasie w Ratowie u verwaltera  Marianna Janowska z Radzanowa. Wpada na nią verwalter , pyta czy była w kościele – kobiecisko, wiedząc że verwalter do proboszcza napędza – byłam , odpowiada , ja zawsze chodzę. Zaznaczyć musze ze nigdy nie chodziła i nie chodzi do kościoła. Na pytanie verwaltera czy słyszała ogłoszenie proboszcza o dniu 11 listopada,  przytaknęła twierdząco, chcąc w ten sposób usunąć wszelkie przypuszczenia o nieobecności jej w kościele. Mając dwóch świadków , przesłał [Gienan] oskarżenie do Prokurata. O niczym nie wiedziałem , ogłoszenia takiego, ani podobnego nie zapodawałem. Wszystko to się działo poza  moimi plecami. Aż w dniu aresztowania 9 listopada zwraca się komendant u mnie mieszkający, feldfebel Gieryszewski,zawiadamiając mnie , iż dzisiaj nastąpi aresztowanie. Radził mi , abym wyjechał z Radzanowa, odmówiłem , radził mi abym położył się do łóżka udając chorego – do tej rady się również nie zastosowałem . Machnął ręką – trudno mówić, ale proboszcza czeka wielka przykrość . Trudno i ja odpowiedziałem.  W dniu 9 listopada zajeżdża auto ciężarowe, żandarm niemiecki zbliża się do plebani. Wiedziałem co to ma znaczyć . Zapytał  się o moje nazwisko , zakomunikował mi ,że ma polecenie mnie aresztować. Powiedziałem  aby wykonał polecenie. Prosi mnie o chwile rozmowy  na osobności i wtedy mi odczytał akt oskarżenia, prosząc abym nikomu o tem nie wzmiankował, gdyż czyni to wbrew obowiązkom służbowym.

C.D.N

Bitwa o Grobelkę.

Bitwa  o Grobelkę . Styczeń 1915 rok.

(Radzanów – Ratowo – Bieżany  -Kalasantowo).

      Wielka Wojna,  która wybuchła w roku 1914 dotarła w nasze okolice.  Bitwy miały charakter pozycyjny z elementami działań manewrowych. Po tych potyczkach pozostały ślady okopów oraz cmentarz w lesie, gdzie pochowano żołnierzy obu walczących stron. W poprzednim artykule o tym temacie ukazałem zarys bitwy i nazwiska niemieckich żołnierzy walczących i pochowanych na Krzyżówkach w lesie. Teraz przedstawiam szkic sytuacyjny tego wydarzenia zamieszczony w niemieckojęzycznych źródłach.

Scan1496

ul. Kozia ( Sienkiewicza)

W prezentowanym materiale Radzanów i okolica na starej fotografii cz. 13 na jednym ze zdjęć ukazana została  kobieta z dzieckiem na ul. Koziej. Dzięki Panu, Tadeuszowi Sokołowskiemu zostały ustalone dane uwiecznionych postaci. Kobieta ze zdjęcia to Józefa Kałwianiec z domu Rybacka ur. w r.1916 zm.2007, siostra Zofii Sokołowskiej z Wygody i Franciszka Rybackiego z Radzanowa. Chłopiec to Jerzy Baranowski  ur. 1933 , zm. 1996.

Zdjęcie zostało wykonane 1938 lub w 1939roku .

ulica Kozia

Początki okupacji niemieckiej w Radzanowie 1939r. Kronika parafii cz.29.

    Początki okupacji niemieckiej w Radzanowie 1939r. Kronika parafii cz.29.

     W kilka dni potem przyjechał do Radzanowa po raz pierwszy landrat, za czasów polskich starosta powiatowy. Wyraził życzenie zobaczenia się ze mną, spotkaliśmy się na cmentarzu przykościelnym. Powitanie było europejskie. Oprowadziłem ich po cmentarzu , byli w kościele, wyrazili swoje zadowolenie, chwaląc kościół  , zachowanie się  ich w kościele bez zarzutu. Po wyjściu z kościoła, przed pożegnaniem się, wyciął mi landrat mówkę, jak należy postępować! Służba Boża ma być sprawowana jak dawniej , księża jednakowoż do polityki się mieszać nie mogą. Prosiłem go o szkło do okien , obiecał ale to i wszystko. Później wziąłem szkło od dwóch miejscowych żydków, którzy trzęsąc się bojaźnie, oszklili cały kościół. Miejscowy blacharz naprawił dach na kościele i plebanii.

     Radzanów był w tym szczęśliwym położeniu, że mało  z początku odwiedzali nas Niemcy. Wkrótce zakwaterowało się wojsko , zajęto cześć plebanii oraz cześć podwórza plebańskiego. W dużej mierze byli to katolicy, przychodzili do kościoła na Mszę św. odmawiali różańce. Oberleutnant ( porucznikiem) nad tą częścią wojska  był Tiepl, pastor, mający dwie parafie w Prusach Wschodnich. Człowiek europejski , dobry , współczujący nam całkowicie. Był kilka razy u mnie na obiedzie, wyświadczył mi kilka przysług. Stale mieszkał w Szreńsku , ile razy był w Radzanowie, nie omieszkał wpaść na plebanie i zapytać jak się zachowują jego żołnierze. Plaga dla ludności naszej  byli tzw. verwalterzy ( przypis . po niemiecku  Verwalter – administrator)tj. zarządzający majątkiem, które skonfiskowali Niemcy na rzecz skarbu, jako kontrybucje. Największym z nich polakożercą był verwalter z Ratowa[…] . Obchodził się z ludźmi  wprost po bestialsku. Odebrałem ,ze  do mnie jest źle usposobiony, i jak mniemałem czeka tylko okazji, aby mi dokuczyć. [ cdn.]

Zabytków pełen Radzanów i okolica.

       

Radzanów_synagoga_wnętrze

 

 

 

 

 

  Czasami spotykamy się z przeświadczeniem ,ze w najbliższej okolicy nie ma ciekawych reliktów przeszłości. Widzimy je w Warszawie , Krakowie czy podczas zagranicznych wojaży . Nasza okolica zawiera jednak sporo ciekawych artefaktów . Postanowiłem więc stworzyć listę tych , które są  kluczowe, ale jeśli jakiegoś miejsca nie ująłem to proszę o dodanie poprzez komentarz.

Lista ciekawych miejsc:

1. Klasztor pobernardyński w Ratowie

2. Pozostałości zabudowy dworu i parku dworskiego w Ratowie.

3. Czworaki dworskie.

4. Radzanów kościół parafialny.

5. Synagoga.

6. Grodzisko zwane Zamkiem.

7. Kurhany nad Wkrą.

8. Młyn  na Siemiątkowskiego.

9. Cmentarz z grobowcami okolicznych ziemian.

10. Cmentarz żydowski.

11. Cmentarz wojenny na Krzyżówkach.

12. Wyspa Juranda.

13. Linia okopów z I wojny światowej na Grobelce.

14. Leśniczówka Bieżany Zabytkowe Dęby

15. Cmentarz ewangelików w Józefowie.

16. Wiatrak w Gradzanowie Zbęskim.

17. Kościół w Bońkowie Kościelnym.

18. Pałac w Zgliczynie Glinkach.

 Czy jeszcze jakieś miejsca dodamy ?!!!! Czekam na propozycje .

Radzanów w ,,Kurierze Warszawskim” 1915 r.

Wielka  Wojna w okolicach Radzanowa.

Wielka Wojna w rejonie Radzanowa pozostawiła liczne ślady. Od cmentarza wojennego na Krzyżówkach , po liczne artefakty , które nadal co jakiś czas oddaje ziemia . Zainteresowany tymi wydarzeniami z przełomu 1914/ 1915 roku pozyskuje w archiwach informacje o walkach jakie toczyły się w tym rejonie . W tym opisie przedstawiam news  prasowy  z Kuriera Warszawskiego wydawanego w Warszawie , która była  pod kontrolą zaborcy rosyjskiego .

 

,, Kurier Warszawski “, 1915, nr. 20 , s. 110.

Fragment  komunikatu urzędowego opublikowanego w Biuletynie wojennym P.A. T. ogłoszonego 18 stycznia 1915 r. w Piotrogrodzie przez Sztab Naczelny Rosyjski :

,,  ….   . Znaczne działania bojowe, które miały jednakże charakter walk odosobnionych , odbywały się pod wsią Konopki, gdzie ciężka altyrelja przeciwnika , ostrzeliwująca nasz w pozycje , była zmuszona do milczenia ogniem baterii naszych pod Radzanowem i Bieżuniem , przed którymi przeciwnik zajmuje ufortyfikowane przezeń pozycje , ……..”

Cmentarz w Radzanowie . Kronika parafii cz. 28.

    Cmentarz grzebalny .

     Początkowo, jak i w całej Polsce, grzebano zmarłych na cmentarzach przykościelnych . cmentarz ten był mały stosunkowo , bo i parafia radzanowska była niewielka, liczyła jak akta wizytacji dziekańskich wskazują cos ponad dwa tysiące. Akta wspominają , ze na tym cmentarzu są pochowane zwłoki śp. Ks. Franciszka Tyszki, kanonika pułtuskiego, grób jego zapewne był pod starym kościołem , blisko ołtarza wielkiego , co przy rozbiórce tego kościoła zbadać było można , a co zachowało się i w tradycji ustnej; nadto przy wielkich drzwiach starego kościoła, dzisiaj mniej więcej przez teren ten idzie ulica , pochowano zwłoki ks. Walentego Kosmowskiego , proboszcza radzanowskiego, jak akta opiewają , dziekana szreńskiego. Po przyłączeniu parafii Zgliczyn , cmentarz okazał się zbyt mały, wspólny dla dwóch parafii. Dzisiaj można odróżnić , gdzie był stary cmentarz  – drzewa wysokie i dość stare potwierdzają to. W 1835 roku zaczęto chować zmarłych . Gdy liczba parafian się zwiększyła , musiano powiększyć i cmentarz. Mała kwaterę dołączono od strony Radzanowa, poczynając od pierwszej furtki , później dołączono cmentarz tak zwany Na Wygodzie lub,, pod Drzazgą” , część cmentarza od strony Drzazgi. Za nim zaś dołączono kwaterę od strony Poświętnego , obsadzono świerkami. Powierzchnia cmentarza jest nierówna , w wielkim stopniu wydłużona, a wąska niezmiernie. Załam na środku cmentarza będący , powstał z tego , że dawniej kopano ziemie i wywożono drogi i groble przy Radzanowie. Tu tez , jak wspominają chowano zmarłych na cholerę. Cmentarz nasz jest bardzo ubogi i zaniedbany. W małej swej cząstce otoczony był otoczony parkanem , który przedstawiał sobą ruinę, nie było ulic, groby zarosłe badylami przedstawiały przykry widok. W ogóle parafianie nie troszczyli się o groby swoich zmarłych.        W 1931 roku wprowadziłem ulice, które pod moim kierunkiem wysadzono , świerkami sprowadzonymi z Mostowa . Z świerków tych niewiele się przyjęło , pozostała jednak piękna aleja świerkowa,  prowadząca na cmentarz   ,,pod Drzazgę”. Po więlokroć z ambony zachęcałem , aby opiekowano się grobami zmarłych  , zwłaszcza okres Dnia Zaduszanego nasunął ku temu myśli . Zaczęto kwiaty sadzić na grobach , stawiać pomniki,  w dniu 1-2 listopada wieńce spoczywają na grobach, świeczki tu i ówdzie rozjaśniają szare listopadowe popołudnie. Bolączka moja był brak ogrodzenia. Co myśleć o porządku na cmentarzu , skoro cmentarz nieoparkawany. Sprowadziłem olbrzymie zwoje drutu i drutem tym otoczyłem cmentarz. Ale nadeszła zima, kochani parafianie, słupki drewniane spalili na ogień, a cmentarz znów bez ogrodzenia. Wreszcie zainicjowałem budowę prawdziwego parkanu przycmentarnego z kamienia, wapna i cementu. Częściowo pozostał stary kamień z rozwalonego starego parkanu w dużej części musieli zwieść parafianie kamień potrzebny do budowy . W 1938 wyznaczono budowę parkanu . Murarzem był p. Jan Czarnecki z Stawiszyna Łazisk , on zgodził się względnie tanio , przybrawszy sobie do pomocy , pracę te wykonał. Kamieni z trudem wielkim starczyło na front cmentarza, os strony Poświętnego, – więcej wykonać nie można było, bo kochani parafianie nie chcieli wozić kamieni, a później zaskoczyła nas wojna. Szkoda wielka! Przy dobrych chęciach parafian można było cały cmentarz oparkanić, ale cóż parafianie chcieli , aby wszystko dobrze wyglądało , nie radzi jednakowoż dołożyć swojej pracy i funduszu, a chęci dobre proboszcza nie wystarczą. Już poprzednik mój ks. Zalewski nosił się z zamiarem okolenia cmentarza murem , wybudował trzy przęsła z cegły cementowej, nie widząc poparcia ze strony parafian, zaniechał tej myśli. Przęsła te rozebrano, gdyż parkan taki był kosztowny , a mało praktyczny. Po kilku latach już cegła cementowa pod wpływem opadów atmosferycznych zaczęła się kruszyć  do tego stopnia , że ten kawałek parkanu trzeba było rozebrać, zwłaszcza ,że nie komponowałby się z całością parkanu. Naprzeciwko wielkiej bramy , która dawniej była bliżej Radzanowa, zrobiono miejsce honorowe, gdzie spoczywają zwłoki księży proboszczów : Józefa Kosmowskiego i Mariana Molskiego i tam ma stanąć piękny pomnik – figura P. Jezusa dźwigającego krzyż. Statua ta również rzeźby Barańczyka została kupiona przed sama wojną sprowadzona i czeka na postawienie.

Konsekracja Kościoła w Radzanowie.Kronika parafii cz. 27.

 

27/28 maja 1934. Wizytacja kanoniczna – konsekracja kościoła.

 

W niedziele 27 maja Najdostojniejszy Wizytator , ks. Bp Sufragan Leon Wetmański przybył do Radzanowa z pobliskiego Szreńska. Na tle tym doszło do niemiłego ewenementu. Porozumiawszy się z ks. Kan Janem Koźniewskim , proboszczem par. Szreńskiej, wytyczyliśmy trasę, którą ks. Biskup miał jechać do Radzanowa.

Ksiadz Szreńsk

Ks. Kanonik Jan Kożniewski proboszcz szreński

 

Trasa prowadziła przez Wróblewo, a na granicy parafii miał powitać Dostojnego Wizytatora Zygmunt Radliński , właściciel majątku Wróblewo. W przeddzień wizyty posyłałem organistę miejscowego , aby się upewnić , czy nic nie zostało zmienione., nadto ks. dziekan mławski Wł. Marian  tegoż dnia porozumiewał się telefonicznie. Zdawałoby się ,że wszystko układa się pomyślnie w oznaczonej godzinie, ponieważ właściciel Wróblewa, wskutek wiadomych sobie , a ważnych przyczyn zrzekł się zaszczytnej godności powitania ks. Biskupa i wyjechał do Warszawy, poprosiwszy seniora ziemiaństwa miejscowego , Ignacego Abczyńskiego właściciela Sławęcina, w otoczeniu banderii z druhów SMP utworzonej wyruszyliśmy  na granice parafii. I tu dopiero konsternacja ?… Drogą ta jechała asysta ks. Biskupa, sam zaś Wizytator został wysłany inną drogą przez Złotowo, Cegielnie Ratowską. Zdziwiłem się bardzo co by to mogło znaczyć! Powróciłem w tym samym towarzystwie, zaznaczając ,że jeśli ks. Biskup beze mnie odbędzie ingres , nie pozostaje mi nic innego , tylko prosić o trans lokatę natychmiastową. Przybyłem do Radzanowa, kareta biskupia stała, a w niej ks. Biskup czekał na  nas. Skąd się to wzięło ? Trzeba sięgnąć głębiej . Swego czasu ks. Kan. Kośniewski był bardzo zaangażowany w robocie politycznej , partyjnej BBWR , gdzie pracował całą duszą oddany tej sprawie Zygmunt Radliński , późniejszy poseł na Sejm. O dziwo! Dwaj przyjaciele zapałali względem siebie wielka nienawiścią. Podbechtany przez usłużnych kapłanów, bo i tacy się znajdują wśród nas, ks. Kośniewski, postanowił wymierzyć ostrze ku swemu adwersarzowi  w tej uroczystej chwili nie zastanawiając się nad tem sobą. Zainteresowany ubocznie dowiedział się o tem i wyjechał do Warszawy. Ostrze zaś rykoszetem uderzyło we mnie bardzo boleśnie. Ks. biskup zaznaczył, że o tem bynajmniej nie wiedział ,nadłożył aby gotów 20 km drogi , byleby parafii i proboszczowi przykrości nie wyrządzać. W przemówieniu swem podziękował mieszkańcom Wróblewa , którzy tak pięknie wystąpili na powitaniu Biskupa- ,, stała się pomyłka, ale za wasze serce dziękuje wam” mówił ks. biskup. Po ceremoniach zwykłych ingresowych  nastąpiło przeniesienie relikwii  św. Męczenników przygotowanej w podziemiach kaplicy , potem jutrznia, wreszcie kolacja. Następnego dnia  konsekracja ze wszystkimi tak długimi obrzędami, po południu bierzmowanie, wieczorem uroczyste zebranie Par. Z.A.K. w remizie, wreszcie zasłużony spoczynek. Następnego dnia konferencja dekanalna księży jako że ostatnia parafia Radzanów, potem cicha Msza św. w klasztorze Ratowskim , I sza Komunia dzieci siedmioletnich , wizyta u właściciela Sławęcina Ignacego Abczyńskiego  , obiad w plebanii, wizyta u prezesa Komitetu budowy kościoła Franciszka Bartkowskiego w Radzanowie, wreszcie wyjazd do Płocka. Banderia druhów SMP odprowadziła karetę biskupia za Gradzanowo , potem ks. Biskup zajął miejsce w aucie i wyruszył w dalsza drogę. Wizyta ta skądinąd tak piękna  i mająca podnieść na duchu , zostawiła pewien niesmak. Księża , dziwili się ,ze sąsiad sąsiadowi mógł taka przykrość wyrządzić, jednakowoż , zbadawszy sprawę , przychodzę do przekonania , że ,, inni ……… byli tam czymś” Na tem opis wizytacji pasterskiej kończę, życzę aby następna wizytacja biskupia w innych warunkach się odbywała!!!

 

Przeniesienie do nowej światyni.

 Przeniesienie nabożeństwa do nowowybudowanego Kościoła.11 X 1931 r.

Kronika parafii cz. 26.

 

Zbliża się chwila, kiedy za  wielką [….] cały trzeba przenieść  nabożeństwo do nowego kościoła – stary bowiem zakupił na licytacji p. Leopold Orzechowski z Glinek i pragnie takowy rozebrać. Kościół nowy jeszcze wiele pozostawia do życzenia… . Stoją rusztowania wewnątrz, nie ma sklepienia, brak posadzki, słowem pustka. Kierowałem się jednakowoż tą myślą, ze parafianie nie mają starego kościoła , będą zmuszeni grosz swój złożyć na wykończenie domu Bożego. Prezes Komitetu p. Franciszek Bartkowski z Radzanowa w rozmowie późniejszej ze mną zaznaczył , że na płacz mi się zbierało , gdy pasterza na to pierwsze nabożeństwo odprawiane wśród rumowiska i kurzu. Przedtem przeniesiono ołtarze z kościoła starego – ołtarz wielki z św. Franciszkiem  i Matka boska Zgliczyńska umieszczono w bocznej kaplicy po stronie ewangelii, ołtarz św. Julii w kaplicy po stronie epistoły, krzyż zaś , będący za zasuwą , umieszczono nad wielkim ołtarzem, ołtarz św. Rocha i św. Anny umieszczono w kaplicy za ołtarzem. Przeniesiono ławki i wszelkie […] kościelne. Zerwano również płytę kamienną , będącą przed ołtarzem w starym kościele. Sadziłem ,że pod ta płyta znajdują się jakoweś pamiątki z odległej przeszłości , a może skarb…. A tak był pożądany w  tym czasie! Napróżno! pod płyta tą znaleziono trumny ze zwłokami. Płytę wmurowano przed wielkimi drzwiami  w posadzkę nowego kościoła.

    W dniu 11 października zebrało się wiele ludzi, chcących po raz ostatni pomodlić się w starym kościele. Był on świadkiem tylu radosnych i tylu smutnych chwil życia ludzkiego!  Niedziela. Przed przeniesieniem Najświętszego Sakramentu z kaplicy starego kościoła, przemówiłem po raz ostatni w tym kościele. Płacz rozległ się zewsząd, ludziska całowali ściany, żegnali swego przyjaciela. Zaintonowałem pieśń i w uroczystej procesji przeniesiono Pana Jezusa do nowego , uprzednio przeze mnie poświęconego , kościoła . Chrystus Pan wszedł do okazałego pod względem struktury  swej zewnętrznej , ale ubogiego wewnątrz pałacu. Ołtarz wielki zbudowany przez murarzy miejscowych : Romana Kopaczewskiego i Bronisława Sadowskiego przedstawiał się ubogo, cegła widniała zewnątrz, brak ozdób , posadzki potęgowało przykre wrażenie! Przemówiłem od ołtarza , bo ambona jeszcze nie była umocowana, rozpoczęła się  suma – pierwsza suma w nowym kościele. Dziwnie przezywano chwilę. Oto dążeniem naszym stało się zadość –  mamy kościół nowy, doczekaliśmy się tej chwili , że modlimy się w świątyni wzniesionej wśród ciężkich warunków bytowania, a Chrystus Pan przyjmuje ten dar serc naszych … Te serca nasze nie pozwolą na to , abyś, Chryste Panie , mieszkał długo w takich warunkach skoro wznieśliśmy pałac  dla Ciebie, będziemy chcieli przyozdobić odpowiednio takowy, jako godne zamieszkanie Pana Zastępów.  A dzwony dzwonią , głoszą radosna nowinę . Pan zamieszkał w nowym swym kościele, a wieść rozchodzi się hen po polach naszych jesiennych, wędruje strzech ubogich i zagród bogatych, że się serca kochające Boga, są ludzie , którzy w śród ciężkiej swej doli zdołali wiele zdziałać Bogu w ofierze…..

Budowa Kościoła w Radzanowie 1922 -1934. Kronika parafii cz.24

Słów kilka o budowie kościoła parafialnego.

      Górująca , monumentalna budowla wzniesiona w zachodniej pierzei radzanowskiego rynku to perła architektoniczna północnego Mazowsza. O skali wielkości kunsztu świadczy to że została zaprojektowana przez jednego z najwybitniejszych architektów tego okresu Stefana Szyllera. Pisałem już na blogu o jego dokonaniach budowlano konserwatorskich. Można także przeczytać książkę Pani Małgorzaty Omilanowskiej o tym twórcy( jest w Internecie wersja cyfrowa). Ale cóż o budowie pisał proboszcz ks. Józef Jagodziński , budowniczy obiektu.

  Gdy przybyłem do Radzanowa w 1929 r. zastałem mury kościoła w nawie głównej wzniesione do połowy okien, w kaplicach za zakrystią do gzymsów, na frontonie kościoła coś wyżej ponad podstawę, podtrzymująca statuę św. Franciszka. W ciągu dwóch lat kościół wykończona do tego stopnia, iż w dniu 11 października  1931r wprowadzono nabożeństwo do nowo wybudowanej świątyni. Kościół w stylu barokowym, otynkowany wewnątrz i na zewnątrz, sklepienie częściowo z cegły  , częściowo z drzewa , trzciny i tynkowane. Dach kościoła kryty blacha cynkowana, hełm wieży blacha miedziana.. Kościół na froncie posiada wieżę  wysoka na 45 metrów , utrzymana w stylu całego budynku  oraz sygnaturkę drewniana, kryta całkowicie blacha cynkową i ocynkowana.

  Projektodawca i architektem  kościoła był śp. P Stefan Szyller z Warszawy. Położył on wielkie zasługi  w zakresie architektury kościelnej, bo kościół radzanowski był  już prawie 40 ty z kolei zaprojektowanych w ciągu jego życia. O kościele tym  sam twórca  jego powiedział, że za życia swego  pobudował piękny sobie pomnik w Radzanowie. Pierwszy majstrem  murarskim był Pietrusiński  z Warszawy.

 Człowiek każdy podziwiać musi piękno kościoła. Ale gdybyśmy wniknęli , ile trudów, mozołów, przykrości  i zdrowia wymaga  budowa świątyni , tembardziej dla nas stałby się pięknym i podziwu godnym. Władza diecezjalna wyraźnie , jako warunek nieodzowny , przy objęciu parafii, postawiła wybudowanie kościoła. Zgodziłem się , bo i co było robić. Przybyłem do Radzanowa zastałem część murów, dużo długów, ani kawałka cegły ani kawałka drzewa na rusztowania, nie mówiąc o wnętrzach, ani kawałka wapna. Nadto kryzys gospodarczy dawał się wszystkim we znaki. Ale czego nie dokona młodość i zapał …. . Parafianie odnosili się rozmaicie do projektu dalszej budowy świątyni., jedni radzili , aby przystąpić zaraz do budowy, inni  odłożyć na czas dalszy..aż się koniunktura poprawi. Postanowiłem kuć żelazo póki gorące . Wybrano Komitet, który rozpoczął swoje działanie. Gromadzono składki, zakupiono cegłę , drzewo na rusztowania i na więźbę dachu , sprowadzono dwa wagony wapna. Słowem chęci i zapał wielki. Cieszyłem się z tego, ale zdawałem sobie sprawę ,że jest to przysłowiowy polski słomiany ogień i tembardziej pragnąłem takowy wyzyskać dla dobrej sprawy.  Byłem w Warszawie , dalsze kierownictwo budowy kościoła powierzyłem p. Szyllerowi, majster zaś murarski, ponieważ zdawał mi się zbyt drogi, zaangażowałem  z Lubartowa p. Antoniego Miałkowskiego, dotychczasowego podmajstrzego. Komitet zaangażował cieślę , Antoniego Szulińskiego z okolic Płońska , pomocą zaś był dlań p. Ferdynand Jobs z Lipna, drzewo budowlane zakupiono i sprowadzono z Ościsłowa. Nasunęła się poważna kwestia  pokrycia kościoła. Architekt kład nacisk, aby w trzymaniu się stylu ,pokryto dachówka , Komitet zaś,  wraz z całą parafia , kierował się względem czysto praktycznym – pokryto kościół blachą cynkowaną. Majstrem blacharskim był p. Michalik z Płocka. Roboty posuwały się naprzód. Zapał jednakowoż parafian stopniowo słabł, malał. W początkach przynoszono chętnie składkę, kasjer nie mógł nadążyć kwitków wystawiać, później członkowie Komitetu , na zmianę, zmuszeni byli jeździć od wsi do wsi i składkę kościelna ,,wyciągać” aż to się uprzykrzyło i ciężar zbierania składek  spadł na barki proboszcza . Proszę sobie wyobrazić jak to wielki ciężar , zważywszy ,że byłem pozbawiony pomocy wikarego, nadto  przy pracy duszpasterskiej w 6000 parafii!  I ta peregrynacja obywała się nie raz w roku , ale 5 razy w ciągu roku musiałem być w każdej wiosce, wstąpić do każdego domu, konferować z każdym parafianinem zalęgającym z opłaceniem składek kościelnych. Przykra to sprawa nadzwyczaj, wymagająca dużego poświęcenia z swego ,,ja” , ale wiele tem można zdziałać, kto musi! Pomocą wielka przy budowie kościoła był p. Franciszek Bartkowski  z Radzanowa, przedtem vice prezes, a po ustąpieniu  z prezesury p. Jaroszewskiego z Glinek , prezes Komitetu budowy kościoła. Sprawie tej oddał się cała dusza, ale stopniowo i on się naszarpał. W każdym bądź razie jest unikat w parafii, jako człowiek wielkiej pracy i wielkiej uczciwości.