Radzanów. Przywilej osiedleńczy dla Starozakonnych 1763 r.

Przywiley

Starozakonnym w mieście Radzanowie

Posługujący

 

 

Dorota z Karczewskich Niszczycka Kasztelanowa Raciążska

 

    Wszem wobec komu o tym teraz i na potem wiedzieć będzie należało oznaymnię wraz z Sukcesforami Memi iż iako osiadłość i ludność wszelkim Krajom pozyteczna ty albowiem wszystkie Państwa Prowincye do wyższey zwykły przychodzić estymacyi kiedy gęste Miasta i Miasteczka nie tylko Ku ozdobie aleteż z pożytkiem i zaszczytem Ojczyźnie przez co tym dowodnicy Kray wzmacnia się sposobem. Dlatego i Ja wraz z Sukcesforami memi w osobliwszey maiąc Konsyderacyi pozwoliłam miejsce w Miasteczku moim dziedzicznym Radzanowie w Województwie Płockiem leżącym dobrowolnie przeprowadzonym niewiernym Żydom przeszłey Szreńskiej a ninieyszey Radzanowskiey Synagodze iako i ich kwity opiewają przez wypłacane podatki do Skarbu Rzeczpospolitey:/ i Innym ciągnącymi się wydzieliłam ulice dwie pierwszą nazwaną Mostową po obydwu stronach ciągnącą się do Rynku drugą Raciążska i sztukę placu na gorach nazwanym Laski wedle samey rzeki na którym wedle obrządku swego ciała swe grzebać maią;tyże Żydom Synagogi Radzanowskiey Dom wielki wybudować się kazał w Ich ulicach w którego tyłach plac do stawienia szpitala wyznaczył się. Domostwa zaś Żydowskie na łokci osiemdziesiąt i dwa oddalonebyć maia od Kościoła Farnego.

A że ten Naród wszystkie fortunę i pożytki swoie z handlow zwykł nabywać tedy  i Ja w Miasteczku moim  dziedzicznym Radzanowie onymze wszelkiemi handlować pozwalam towarami oprócz prawem zakazanych :/ tak w jarmarki targi  i Inne dni. Do tego pozwala im się gorzałek palenie na garach wężowych rurowych i innych i onych wolne szynkowanie garcem Kwaterką i beczką od tłuk żniwowych podawać wolnemi się ich czyni. Las nazwany Czary Radzanowskie do budowy i opału wolny urąb nadaie się. Za które wzwyż wyrażone wolności postąpiła też Synagoga Radzanowska corocznie na dzień Świętego Marcina wnosić do prowieritu Zamkowego Anayprzod  z każdego placu po Złotych Polskich dwadzieścia pięć groszy dziesięć od Komornika każdego u kogokowiek  w tymże Mieście  mieszkającego po Złotych dziesięć. Od garnca zaś wężowego Złotych Polskich sześćdziesiąt trzy groszy dziesięć, od rurowego Złotych dwadzieścia pięć groszy dziesięć. Łopatkowego od rzezi ogólnie postąpili corocznie Złotych polskich sto. Łoju kamieni cztery. Także w szynku soli ogólnie na rok złotych dwadzieścia pięć w Rynku domostwa maiący każdy wódkę ma palić a któryby zaś palić nie miał tak iak inni garncowe ma zapłacić.

Niemniej zaleca się osobliwie w rynku domostwa maiącym ażeby te domostwa gontami tarcicami a nie snopkami pokryte były z kominem murowanym i drab na każdym domostwie aby była sikawki u każdego gospodarza do wody i bosaki. Sprawiedliwość aby zachowana była Młodsi to iest niedostatni   ażeby od możniejszych niebyli uciemiężeni. Młodsi zaś starszym wszelkie posłuszeństwo będą winni. Święta uroczyste Katolickie ażeby gwałtowne nie były. Osnowę tę które to prawo na potomne wieki stwierdzając i umacniając przy przyciśnięciu zwykłey pieczęci Herbu mego Prawdzica ręką się własną oraz z sukcesforami memi podpisuię.

 Działo się w Ratowie dnia 5 czerwca roku  1763

 

 

/podpisana/ Dorota z Karczewskich Niszczycka K.R.

/…../ Stanisław Niszczycki Stolnik Ziemi Zawskrzeńskiey

/…../Józef Niszczycki Miecznik  Sierpecki m.p

/…../ Antoni Hiszczyński obecny świadek

 

Burmistrz Miasta Radzanowa

Zgodność niniejszej Kopii z Oryginałem

na pergaminie pisanym z Urzędu poświadcza

w Radzanowie dnia 17/29 czerwca 1837

/podpis nieczytelny

Ignacy Niemierowski /

Morris Abraham Cohen (Moszek Abram Miączyn) . Z Radzanowa do chińskiej armii

Morris Abraham Cohen (Moszek Abram Miączyn) . Z Radzanowa do chińskiej armii

W artykule z 16 października ub. r. pisaliśmy o historii straży pożarnej w Radzanowie. Jeden fragment zwrócił moją uwagę:

        ,,Po zajęciu terenów byłego Królestwa Polskiego przez Niemców, mimo okupacji kraju życie społeczne toczyło się dalej, a władze okupacyjne w sprawach pożarnictwa i zabezpieczenia przeciwpożarowego nie czyniły przeszkód. Dlatego podczas odbudowy po zniszczeniach związanych z przejściem frontu postanowiono w 1915 roku wybudować i wyposażyć remizę dla strażaków. Przy wsparciu dziedzica z Ratowa – Henryka Konica pozyskano działkę od Icka Miączyna, obywatela Radzanowa, na której wybudowano remizę.”

 

     W moim opowiadaniu zajmę się szczególnie rodziną żydowską o nazwisku „Miączyn”, co jest związane ze znanymi nam miejscowościami na trasie Radzanów-Mława. Znany jest fakt, że podczas przyjmowania nazwisk w XVIII wieku Polacy przyjmowali nazwiska od wykonywanego zawodu: Rybacki – od rybaka, Kowalski – od kowala, Młynarski – od młynarza, itp., zaś Żydzi często przyjmowali nazwisko od miejscowości, z której pochodzili. Wymieniony wyżej Konic, to nazwisko pochodzące od Konitz – Chojnice, położone w Borach Tucholskich . Tak więc, Icek Miączyn, który sprzedał swoją działkę pod remizę, pochodził z rodziny mieszkającej pierwotnie w Miączynie. Wiadomo, że Miączyn Mały i Miączyn Duży leżały w dobrach szreńskich (także w parafii Szreńsk). Znany jest fakt, że żona właściciela Radzanowa – Józefa Niszczyckiego – Dorota z domu Karczewska, córka pisarza w Czersku, w 1765 r., przywilejem wydanym w dniu 5 czerwca, sprowadziła do Radzanowa Żydów, wygnanych ze Szreńska, a zapewne także i z Miączyna.

W ten sposób znaleźli się w Radzanowie Żydzi o tym nazwisku.

Nie tylko sprzedanie działki pod remizę upamiętniło w historii Radzanowa rodzinę Miączynów. Jest jeszcze jedna historia, którą postaram się opisać, znacznie szersza, bo o Radzanowie mówi się w świecie. Dotyczy ona „łowcy przygód”, urodzonego w naszej miejscowości.

Pod koniec XIX wieku mieszkało w Radzanowie kilka rodzin Miączynów. Ród ten wywodził się z linii męskiej od samego Aarona i jego potomkowie zwani byli także aaronitami. Ponieważ Aaron był pierwszym arcykapłanem wyznaczonym przez Boga, następcy uważali się jako “pomazańców Pana” i uprawnieni byli do noszenia tytułu Kohen – kapłan.

Kilkakrotnie pisaliśmy o emigracji zarobkowej Polaków z naszego terenu do Ameryki Północnej i Południowej. Emigrowali także Żydzi, szukając lepszych warunków egzystencji. W niektórych opracowaniach historycznych mówi się o pogromach Żydów w dziewiętnastowiecznej Rosji. W Radzanowie żadnych pogromów nie było. Obydwie społeczności żyły obok siebie i wszystkim „się nie przelewało”. Co odważniejsi wyruszali w poszukiwania „chleba” w pierwszej kolejności. Jeden z przedstawicieli rodziny Miączynów wyjechał do Liverpoolu i tam założył fabrykę krawiecką. Jego brat – Józef Lejb, był krawcem w Radzanowie. Żona Sheindel zajmowała się domem i dwójką dzieci. Jednym z nich był Mojsze Abraham, młodszy od siostry – Róży. Urodził się w 3 sierpnia 1887 roku. Brat w Anglii nalegał, aby rodzina przyjechała do niego. Chciał zapewne mieć tanią siłę roboczą do pracy w swojej fabryce. Pierwszy wyjechał ojciec. Kiedy zarobił trochę „grosza”, przysłał rodzinie na podróż. Do Liverpoolu wyjechali w 1889 roku. Mieszkali przy Umberton Street. Ponieważ nazwisko „Miączyn” było trudne do wymówienia, Józef zmienił je na Cohen. Gdy młody Moszek był dużym dzieckiem, zaczęły się kłopoty. Zamiast chodzić do szkoły wolał grać w karty i wagarować. W wieku dziesięciu lat został drobnym złodziejaszkiem, kieszonkowcem. Wszedł w biznesowe porozumienie z wędrownym szklarzem, na rzecz którego wybijał okna, naprawiane następnie za opłatą przez tegoż szklarza. Miał sprawę w sądzie dla nieletnich i wysłany został do zakładu poprawczego (szkoły specjalnej) prowadzonego dla trudnej młodzieży w londyńskiej dzielnicy East End. Przebywał tam przez pięć lat. W 1905 roku powrócił do rodziny, która nie wiedziała co z nim począć. W końcu zdecydowano wysłać go do Kanady, do przyjaciela ojca, Abie Hyamsa, który miał farmę w Saskatchewan.

          Abie nie chciał go i wysłał do sąsiada, gdzie zaprzyjaźnił się z Bobby Clarkiem. Ten nauczył go strzelać z pistoletu, a także udoskonalił jego umiejętności karciane. Morris, bo takie miał odtąd imię, był dobrym uczniem. Spędził kilka następnych lat jako karciarz wśród Chińczyków, których dziesiątki tysięcy pracowało jako tania siła robocza przy budowie kolei Canadian Pacific. W nieprzewidzianej sytuacji przybył na ratunek chińskiego człowieka, który został pobity przez białego. Jego nazwisko rozprzestrzeniło się w chińskiej społeczności w Edmonton tak bardzo, że stał się arbitrem w sporach i został wpisany jako Rzecznik przysięgły chińskich robotników. Jego nazwisko zdobyło popularność do tego stopnia, że zainteresował się nim Dr Sun Yat Sen, przywódca Ruchu Rewolucyjnego w Chinach, a później pierwszy prezydent Chin, który był w Kanadzie, aby zebrać fundusze na jego ruch rewolucyjny. Według własnej historii Morris został ochroniarzem Suna i nabywcą uzbrojenia dla rewolucjonistów w Chinach.

 cohen2

 

Morris Abraham Cohen (Moszek Abram Miączyn). Źródło: Archiwum Wojewódzkie Alberta.

 

      Kiedy Sun powrócił do Chin, Morris stał się sprzedawcą nieruchomości w czasie boomu ziemi w zachodniej Kanadzie. Przeprowadził wiele udanych transakcji, co pozwoliło mu zdobyć małą fortunę. Następnie udał się na krótko do Anglii, aby zobaczyć swoją rodzinę. Kupił im nowy dom w Tredegar Square i wrócił do Kanady. Prowadził różne przedsiębiorstwa, niektóre legalnie, aż wybuchła wojna światowa i Cohen został sierżantem w kanadyjskich wojskach inżynieryjnych. Wysłany został do Francji, gdzie po przystąpieniu Chin do wojny, dowodził przy budowie kolei przez Chińczyków. Po wojnie został zdemobilizowany i powrócił do branży nieruchomości w Kanadzie. Boom się jednak skończył. Morris wrócił do gry w pokera. W swoim hazardzie był zwykle o krok poza prawem. Tymczasem nadal trzymał bliski kontakt z lokalną społecznością chińską w Edmonton, którą reprezentował w kontaktach z władzami. Stał się członkiem partii dr Suna, również został członkiem tajnej organizacji Tong, w obu przypadkach jako jedyny nie-chińczyk. Pozostawał w kontakcie z Sunem, czekając na okazję. Okazja nadarzyła się w 1922 roku, kiedy Nord Construction Company, chciała budować kolej w Chinach i potrzebny był człowiek do prowadzenia rozmów. Morris pasował idealnie i popłynął do Chin. Wkrótce nawiązał kontakt z ugrupowaniem Sun Yad Sena, i został zatrudniony jako jego ochroniarz. Transakcja kolejowa nie wypaliła, ale Morris został urzędnikiem w Chinach. Dostał także stopień pułkownika, szkolił służby ochroniarskie. Brał udział w tworzeniu pierwszej Akademii Wojskowej w Chinach. W tym czasie po raz pierwszy spotkał się z Czou En Laiem, późniejszym ministrem spraw zagranicznych i Mao Tse Tungiem. Cohen przebywał w Chinach przez całe lata trzydzieste i początek lat czterdziestych. Pomimo jego szorstkiej natury był bardzo lojalny wobec Suna, którego uważał za postać „ojca narodu”. Jego uczciwość, lojalność i poświęcenie mogły być zaskoczeniem dla tych, którzy znali jego wcześniejsze awanturnicze życie. Prowadził wiele delikatnych misji dla Suna, a po jego śmierci w 1925 roku – dla Czang Kaj-szeka. W 1930 roku stał się głównym decydującym w sprawie zakupów uzbrojenia dla Chin. Z każdej transakcji dostawał 4-5%, ale nigdy nie był w stanie utrzymać żadnych pieniędzy. Posiadał dwie posiadłości w Kantonie i Szanghaju. Jego gospodynią była piękna chińska aktorka o nazwie Butterfly Wu. 

W 1935 r. został awansowany do stopnia generała. Nazywany był generałem „drugi pistolet” (Two-Gun) rewolucji chińskiej.

Morris był w Hongkongu, gdy w 1941 roku wkroczyli Japończycy. Szczególnie jego chcieli uchwycić po tym, jak spowodował zniszczenie ich magazynów gazu trującego w Mandżurii w 1936 roku. Został internowany w obozie Stanley. Wkrótce, w 1942 roku  wydalono go do Kanady.

Po zakończeniu wojny często odwiedzał Anglię. Zawsze przyjeżdżał obładowany prezentami; były to rzeczy, które były niedostępne w powojennej Anglii – pończochy nylonowe, papierosy, cygara, whisky, czekoladki. Ożenił się z Judith Clarke w Montrealu, atrakcyjną kobietą żydowskiego pochodzenia, ale małżeństwo nie trwało długo. Judyta powiedziała, że ​​nie zdawała sobie sprawy, że zawarł małżeństwo nie z nią, ale z Chinami. Morrisa nigdy nie było w domu.

W 1945 r. został wezwany do San Francisco, gdzie odbywała się konferencja, która doprowadziła do powstania ONZ. Delegacja żydowska, kierowana przez rabina dr Israela Goldsteina była tam obecna w celu zabezpieczenia ​​interesów żydowskich w Palestynie. Rolą Cohena było przekonanie delegacji chińskiej do zmiany nieprzychylnego stanowiska w sprawie oficjalnego uznania ruchu syjonistycznego w Palestynie. Gdy Morris przybył na konferencję, był witany i serdecznie przyjęty przez chińskiego ambasadora dr Wellingtona Koo. Udał się od razu do szefa delegacji chińskiej, generała Wu i z kieszeni płaszcza, jak królika z kapelusza, wyciągnął artykuł z gazety autorstwa Sun Yad Sena, napisany w 1924 roku, wspierającego ruch syjonistyczny. Pokazał to Wu, którego poznał w Chinach, co z kolei spowodowało, że delegacja zagłosowała za artykułem 80-ym rezolucji. Było to istotne dla uznania ruchu yishuv w Palestynie.

W 1961 r. przeniósł się z Nowej Zelandii do Izraela. W końcu wrócił do Anglii. Mieszkał w domu swojej siostry w Manchesterze. Podróżował do i z Chin oraz Tajwanu. Był jednym z niewielu ludzi, witamy w obu skłóconych miejscach. Był agentem firmy Rolls-Royce produkującej silniki lotnicze w kontaktach firmy z Chińską Republiką Ludową.

Zmarł nagle 7 września 1970 roku, w wieku 83 lat. Pochowany został na cmentarzu żydowskim w Salford, w Manchester (Wielka Brytania).

 miaczyn_nagrobek

 

Nagrobek  Morrisa Abrahama Cohena w Salford, Manchester (UK)

 

      Moszek Miączyn urodzony w Radzanowie, znany oficjalnie jako Morris Abraham Cohen, był postacią niecodzienną. Nie chełpił się swoim pochodzeniem, bo w Radzanowie spędził tylko dwa lata swego niemowlęcego życia. Dlatego też, niewiele osób może kojarzyć jego nazwisko  z naszą miejscowością.

 

Opracował:

Waldemar Piotrowski