Wikariat w radzanowskiej parafii

Wikariat w radzanowskiej parafii

      W ostatnich dniach do mieszkańców  dotarła wiadomość o śmierci w dniu 9 października br. byłego wikariusza parafii Radzanów     , a obecnie proboszcza w parafii św. Anny w Sokołowie            ks. Marka Topolewskiego. W tej szczególnej chwili patrzymy w przededniu Wszystkich Św. postanowiłem wspomnieć tych , których Boży los skierował do pracy w miasteczku nad Wkrą . Tych , którzy zajmowali się katechizacja dzieci, tworzyli niejednokrotnie życie kulturalne i społeczne okolicy.

20150806_112920 

 Pełniący posługę wikariatu w parafii rezydowali w Radzanowie i Ratowie sprawując funkcję rektora tamtejszego kościoła , a od przybycia Sióstr Misjonarek św Rodziny w 1925r. funkcję kapelana .
           Pierwszym odnotowanym w archiwaliach jest  ks. Hilary Rakowski, który  został wikarym w Radzanowie w roku  1872.
            W 1875r. rozpoczął pracę w parafii ks. Andrzej Radzicki, urodzony w 1830r. i wyświęcony w 1860r.
            Kolejnym  pomocnikiem proboszcza od 1879r.  w parafii został  ks. Franciszek Choromański., urodzony w 1847r. i wyświęcony w 1872r.
Od roku
1884 nad Wkrą  rozpoczął pracę ks. Adam Koszutowski,urodzony w 1855r. a wyświęcony w 1877r.
Po nim do pracy w Radzanowie został skierowany ks. Jan Werner urodzony w 1859r. i wyświęcony w 1885r.
W 1888r. Wikariuszem w Radzanowie został mianowany ks. Piotr Pollecki. Urodził się w 1851r., a święcenia kapłańskie otrzymał w 1877r.
            W 1891r. Do pracy w parafii Radzanów skierowano dwóch wikariuszy . W Radzanowie wikariuszem był ks. Balaitis, który urodził się w 1869r. I został wyświęcony w 1891r. Do Ratowa został skierowany ks. Antoni Sękowski, urodzony w 1851r. i wyświęcony w 1874r.
W 1892r. W miejsce ks. Balaitisa został skierowany do pracy w Radzanowie ks. Antoni Rumiankowski, urodzony 1865r., a wyświęcony w 1889r.
W latach 1894-1895 obowiązki wikariusza pełnił ks. Celestyn Rogacki. Urodził się w 1870r., natomiast święcenia kapłańskie przyjął w 1893r.
W latach 1897-1900 wikariuszem w Radzanowie jest ks. Aleksander Ołdakowski, urodzony w 1867r. i wyświęcony w 1896r.
W latach 1900-1902 wikariuszem jest ks. Teodor Babich, urodzony w 1872r. i wyświęcony w 1895r.
Ks. Bolesław Baranowski pełnił obowiązki wikariusza w latach 1901-1903. Urodził się w 1869r., natomiast  święcenia kapłańskie otrzymał w 1892r.
 
Od 1903r. Do 1906r. Wikariuszem w Radzanowie był ks. Jan Zaremba, urodzony w 1873r.

i wyświęcony w 1895r.
W latach 1906-1907 wikariuszem parafii Radzanów był ks. Józef Górnicki, urodzony w 1879r. i wyświęcony w 1903r.
Ks. Władysław Deluga pełnił funkcję wikariusza w latach 1907-1909. Urodził się w 1873r., i został wyświęcony w 1895r.
Wikariuszem w latach 1909-1911 był ks. Stefan Bernatowicz, urodzony w 1873r. i wyświęcony w 1897r.
W latach 1911-1924 obowiązki obowiązki wikariusza parafii Radzanów pełnił ks. Stanisław Gutowski, urodzony w 1882r. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1905r.
W latach 1925-1928 (4 lipca) wikariuszem parafii Radzanów był ks. Bronisław Tałaszkiewicz, urodzony w 1897r. i wyświęcony w 1925r.
Od 1925r. do 12 czerwca 1930r. był wikariuszem radzanowskim i kapelanem Zgromadzenia Sióstr Misjonarek św. Rodziny w Ratowie ks. Seweryn Kownacki. Urodził się w 1895r. a został wyświęcony w 1921r.
Od 12 czerwca 1930r. do 5 stycznia 1932r. był kapelanem sióstr ks. Józef Rojewski. Urodził się w 1884r. i został wyświęcony w 1906r. Kapelanię u sióstr otrzymał na własną prośbę po zwolnieniu się z obowiązków proboszcza parafii Zieluń.
W czasie od 1932r. do 26 VI 1933r. kapelanem sióstr był ks. Franciszek Rutkowski. Urodził się w 1883r. a święcenia kapłańskie przyjął w 1907r.

            W latach 1933-1935 (2 stycznia) wikariuszem parafii Radzanów był ks. Mieczysław Smoliński, urodzony w 1905r. i wyświęcony w 1933r.
            Od 2 stycznia 1935r. Do 1937r. wikariuszem był ks. Kazimierz Krajewski. Urodził się w 1909r., a święcenia kapłańskie otrzymał w 1934r.
            Od 1 września 1935r. do 1938r. obowiązki kapelana Sióstr Misjonarek i rektora kościoła w Ratowie pełnił ks. Stanisław Mystkowski, urodzony w 1879r. i wyświęcony w 1906r. Zmarł w Otwocku 27 lipca 1938r.
            Od 18 sierpnia 1937r. wikariuszem w Radzanowie był ks. Józef Orłowski. Urodził się 18 marca 1909r. w Wielgolasie – parafia Obryte. Święcenia kapłańskie otrzymał 16 czerwca 1937r. w Płocku.
            W 1938r. rozpoczął pracę w Radzanowie ks. Aleksander Praszyński urodzony w 1904r. a wyświęcony w 1936r.
            Ks. Karol Żurawski, kapelan archidiecezji wileńskiej był kapelanem sióstr od 1945r. do 6 września 1946r. Urodził się w 1903r., a został wyświęcony w 1933r.
            W latach 1951-1962 obowiązki kapelana sióstr w Ratowie pełnił ks. Józef Grabowski. Urodził się 10 marca1901r., wyświęcony 6 września 1925r., zmarł 14 lipca 1974r.
                W latach 1957-1962 wikariuszem w Radzanowie był ks. Henryk Mazurowski. Urodził się 19 sierpnia 1930r. i został wyświęcony 10 lutego 1957r.
                Od 1962r. do 1963r. Kapelanem w Ratowie był ks. Józef Czarnecki. Urodził się 22 maja 1923r. we wsi Gumino i został wyświęcony 12 października 1952r. w Płocku
W latach 1962-1964 wikariuszem w Radzanowie był ks. Tadeusz Sławiński, urodzony 16 listopada 1936r. w Kraszewie i wyświęcony 11 czerwca 1961r. w Płocku.

                Od 1964r. do 1966r. obowiązki wikariusza w parafii radzanowskiej pełnił ks. Jan Kadłubowski. Urodził się 26 maja 1935r. w Janowie i został wyświęcony 19 czerwca 1960r. W Płocku.
     
                Po ks. J. Czarneckim wikariuszami w Ratowie byli kolejno: ks. Eugeniusz Ogiński, urodzony w 1922r. i wyświęcony w 1951r., ks. Ludwik Bajgrowicz (pallotyn), ks. Marian Sikora, ks. Józef Rajter (salezjanin), ks. Tadeusz Lipowski, urodzony 1 stycznia 1934r. w Grabowie i wyświęcony 19 czerwca 1960r. w Płocku.
                W latach 1969-1971 wikariuszem w Ratowie był ks. Jan Szewczuk. Urodził się 11 lutego 1945r. w Grzybowie, a święcenia otrzymał w Wyszogrodzie.
                Od 1971r. do 1972r. kapelanem sióstr był ks. Kazimierz Michalski.

W 1972r. przez prawie dwa miesiące pracował w Ratowie ks. Kazimierz Bartosiewicz urodzony 18 września 1936r. w Rostkowie. Święcenia otrzymał 11 czerwca 1961r. w Płocku. Uległ jednak wypadkowi samochodowemu i wycofał się z pracy duszpasterskiej.
                Na jego miejsce przyszedł ks. mgr Henryk Lubański urodzony 1 stycznia 1939r. W Kliczynie Dużym i wyświęcony 14 czerwca 1964r. w Płocku.
                Po ks. Lubańskim w Ratowie pracował ks. Antoni Mamiński. Urodził się 5 marca 1937r. w Maminie, a święcenia kapłańskie przyjął 13 czerwca 1968r. w Różanie. Ks. Mamiński pracował w Ratowie do 1976r.
                W 1976r. stanowisko kapelana sióstr objął ks. Stanisław Drozd, urodzony 12 listopada 1944r. w Długosiodle i wyświęcony 18 czerwca 1972r. w Płocku.
                 Następnym kapelanem w Ratowie był ks. Józef Różański, który pracował tam do 1980r. Ks. Różański urodził się 26 lutego 1949r. w Grabówcu, natomiast święcenia otrzymał 12 czerwca 1977r. w Płocku.
                Od 1980r. do 1987r. wikariuszem radzanowskim i kapelanem sióstr był ks. Henryk Winter. Ks. Winter urodził się 14 czerwca 1940r. we wsi Mystkowice. Wyświęcony na kapłana został 13 czerwca 1965r. w Makowie Mazowieckim.
                Po ks. Winterze przez rok pracował w Ratowie ks. Stanisław Dziekan. Urodził się 23 października 1956r. a wyświęcony został 6 czerwca 1982r.
                Od 1988r. Wikariuszem rezydującym w Ratowie jest ks. Marian Łuniewski. Urodził się 8 września 1945r. natomiast święcenia kapłańskie otrzymał 14 czerwca 1970r.  

 


 Niniejszy tekst jest fragmentem pracy ks. Andrzeja Smolenia

,,PASTORALNE FUNKCJE PARAFII RADZANÓW NAD WKRĄ W LATACH 1795 – 1992″

napisanej pod kierunkiem ks.prof. M.M. Grzybowskiego

Ks. Aleksander Praszyński – wikariusz i administrator parafii Radzanów w latach wojny.

Ks. Aleksander Praszyński –

wikariusz i administrator parafii Radzanów w latach wojny.

     Postać ks. Aleksandra Praszyńskiego dla wiernych z parafii Radzanów jest obecnie mało znana, jednak jest on dla przeszłości bardzo ważnym elementem funkcjonowania w trudnych czasach okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej.  Postać duchownego przewija się we wcześniej publikowanych fragmentach Kroniki Parafii Radzanów nad Wkrą pióra ks. Józefa Jagodzińskiego – proboszcza w latach 1929- 1946 . Szczególne uwidoczniona jest w opisach września 1939 roku i w 1945roku  , kiedy to proboszcz Jagodziński  powrócił do Radzanowa . Dlatego ważnym jest by postać tak zasłużoną dla mieszkańców przedstawić szerzej.

     Przeszyły wikary i administrator Naszej parafii pochodził z Kujaw. Urodził się 21 września 1904 roku w Osięcinach nieopodal Włocławka . Spędził tam dzieciństwo i pobierał pierwszą edukację w szkole powszechnej. Na dalszą edukację przenosi się do Włocławka w 1915 roku , gdzie uczęszcza do Gimnazjum Realnego. Wojna z bolszewikami przerywa na rok naukę . Powraca do niej i w roku 1924 zdaje maturę. Naukę postanowił kontynuować w stolicy na Politechnice Warszawskiej . Nie kończy jej jednak . W roku 1926 wstępuje do Szkoły Podchorążych Saperów. Po praktykach odbytych  wileńskim 3 Pułku Saperów wraca do Warszawy i zostaje przyjęty do Państwowego Instytutu Wychowania Fizycznego , który kończy w 1929 roku. Zostaje nauczycielem w-f u w Lublinie. Jednak nie kariera pedagoga będzie jego przeznaczeniem. Pod wpływem ks. Władysława Gorala wybiera powołanie duchowne i w 1930 roku  wstępuje do Seminarium Duchownego w Płocku . Święcenia kapłańskie otrzymuje z rąk biskupa Wetmańskiego 15 listopada 1935 roku. Zanim trafił do Radzanowa pracę kapłańską kontynuował w Dłutowie, Pniewie skąd trafił do Naszej parafii 2 lipca 1938 roku pod skrzydła ks. Józefa Jagodzińskiego . Staje się aktywnym społecznikiem . Jego zdolności zarządzania ukażą się podczas wojny. Okupacja Radzanowa przyniosła aresztowanie ks. Proboszcza , który po uwolnieniu będąc zagrożony aresztowaniem opuścił parafie pozostawiając ją pod administracją ks. Praszyńskiego[ artykuł . Aresztowanie ks. Proboszcza jest na blogu] . W latach 1940 – 1945 dzielił los swoich parafian. Został wyrzucony z plebanii , która zajęła niemiecka administracja. Praca w tych ciężkich czasach była sumienna , brak jest w przekazach ludzi negatywnych opinii i wszyscy wypowiadają się o nim w superlatywach . Nawet ks. Jagodziński , który powrócił z diecezji kieleckiej gdzie się ukrywał wystawił pochlebną decyzje ks. Aleksandrowi. Wszystko wskazywało ,że pozostanie on w Radzanowie , gdyż proboszcz otrzymał nominację na parafię w Rypinie , którego jednak nie przyjął. W tym przypadku to ks. Praszyński wyjeżdża z Radzanowa i 16 marca 1945 roku otrzymuje samodzielną placówkę w Bonisławiu w powiecie Sierpeckim. Czas powojenny to bardzo burzliwy okres którego doświadczył także były wikary z Radzanowa. Na nowej parafii przeżywa dwa napady na plebanie , które kończą się pobiciem . Praca na tym terenie jest dla ks. Praszyńskiego trudna i zostaje przeniesiony w 1946 roku  do Kamienicy w gminie Załuski gdzie przez 20 lat aż do śmierci jest proboszczem .Kontynuuje budowę kościoła , wznosi dzwonnicę , uposaża kościół.

 Jak piszę ks. Michał M. Grzybowski – ,, Ks. Praszyński w życiu prywatnym był człowiekiem uczynnym, towarzyskim, pogodnym , uśmiechniętym , lubianym przez konfratrów , cieszył się ich szacunkiem i zaufaniem”.

 Mając zdolności artystyczne ukończył Akademie Teologii Katolickiej i dobył tytuł magistra w zakresie sztuki sakralnej. Pasja ks. Aleksandra był sport, był bardzo aktywny. Podczas ferii zimowych w 1966 roku umiera nagle podczas wyjazdu do Zakopanego na narty 12 lutego 1966 roku . Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Kamienicy.

     Dla mnie zajmującego się historia Radzanowa i okolic pozostanie w pamięci jako duszpasterz czasu wojny, a przed oczyma mam widok pędzącego rowerem księdza wśród pożaru po bombardowaniu wioski  w kierunku Radzanówka , gdzie umierali parafianie . Jechał z ostatnim namaszczeniem.

Powojenny Radzanów . Kronika parafii cz. 35.

        Powojenny Radzanów . Kronika parafii cz. 35.

   Ks. Praszyński następnego dnia udał się do  Płocka chcąc obadać, jakie będą dalsze posunięcia Kurii. Przywiózł mi nominacje na plebana i dziekana do Rypina. Byłem w Rypinie nie podobała mi się ta placówka – licha plebania , brak budynków i właściwego podwórza, brak ogrodu, nadto warunki doby wojennej na terenie Rypina istniejące, wcale mnie nie pociągały. Z drugiej strony , widząc i doznający tyle serdeczności ze strony swych parafian, postanowiłem pozostać w Radzanowie. Ku wielkiemu niezadowoleniu Kurii , ale ku zadowoleniu swemu, pozostałem na dotychczasowej placówce. Ks. Praszyński bardzo niezadowolony z takiego obrotu sprawy, przeszedł na stanowisko proboszcza do Bonisławia , dekanatu płockiego.  Rozpocząłem prace w parafii. Nie mogła ona być intensywna, bo choroba przeszkadzała moim zamierzeniom. Wyjazdy do lekarzy , przymusowy wypoczynek, z racji choroby serca, wiele przeszkadzało w realizacji projektów. Nadto i ta serdeczność parafian i to powitanie tak gorące, okazały się przysłowiowym ogniem słomianym. Kościół przepełniony w chwili mego przyjazdu, powoli stawał się bardziej pustym, nie pomogły prośby, nawoływania i łajania, parafianie radzanowscy zaczynają odzwyczajać się od uczęszczania do kościoła, od przyjmowania sakramentów świętych! Dziwna scena! Gdy wróg nie pozwalał przychodzić do kościoła, płacono mandaty karne, jednakowoż na nabożeństwa uczęszczano – teraz mandatów karnych nie płaca należałoby okazać wdzięczność P. Bogu., kościoły nasze świecą pustkami. Teraz należało by karać mandatami tych co do kościoła nie przychodzą. Smutne to, ale niestety prawdziwe. Parafianie pragnęli upamiętnić chwilę wyzwolenia spod przemocy hitlerowskiej, wystawili piękna figurę na cmentarzu przykościelnym. Osoba P. Jezusa dźwigającego krzyż była przeznaczona na pomnik dla księży spoczywających na miejscowym cmentarzu, dostosowałem się jednakowoż do życzenia parafian. Kamień sam piękny stał dawniej na rynku naszej osady , przeznaczony  w czasie pierwszej wojny dla Hindenburga, za czasów polskich stał się pomnikiem dla Marszałka Piłsudskiego , znów w czasie wojny rozebrany przez Niemców, po ich odejściu, za zezwoleniem zarządu gminnego, przeznaczony na figurę. Na bloku kamiennym wyryto rok rozpoczęcia wojny z Niemcami , rok opuszczenia Polski przez Niemców, a jeszcze jest miejsce na trzecia datę.

Ps. Data odzyskania wolności z pod okupacji sowieckiej niestety do dziś nie została wyryta.

Koniec okupacji i powrót ks. proboszcza. Kronika parafii cz.34.

Koniec okupacji i powrót ks. proboszcza. Kronika parafii cz.34.

 

 Nadszedł dzień 18 stycznia 1945 roku. Potęga niemiecka  stała się krucha, pod naporem ze wschodu Czerwonej Armii, z zachodu Anglii i Ameryki.  Niemcy odstępowali terytoria zajęte pozostawiając wszędzie wiele sprzętu wojennego, żołnierza swego branego do niewoli, morze trupów. Dowiedziałem się z radia rosyjskiego, że 18 stycznia został wzięty ,, garodok Radzanów”( pisane po rosyjsku). Żyłem tylko myślą powrotu do swojej parafii. Trudna to była sprawa, bo przemarsz wojsk utrudniało podróżowanie, a o podróży koleją trudno było myśleć – wszędzie tory pozrywane, mosty poniszczone, Tunel koło Miechowa zasypany. Trzeba było myśleć o lokomocji konnej. Klasztor okazał wiele serca, wczuwał się w pozycję proboszcza jak najprędzej pragnącego przybyć do swojej parafii i ofiarował konie, wóz  i furmana , aby mógł się wybrać do swych ,,pieleszy” .

      17 lutego 1945 r opuściłem gościnne Imbrachimowice , gdzie doznałem tyle serca i wyruszyłem poprzez Miechów, Jędrzejów, Kielce, Radom, Warszawę, Radzymin, Wyszków, Pułtusk, Ciechanów, Glinojeck, Unieck do Radzanowa. Dnia 27 lutego wieczorem stanąłem w Radzanowie. Powitanie było bardzo serdeczne, mogę powiedzieć ,że przez czas pobytu swego w parafii  , a więc przez lat 16 nie doznałem tyle   serdeczności, ile  mi okazano ów dla mnie  pamiętny dzień. Poczynając od Chądzyn, musiałem ustawicznie się zatrzymywać, z  każdym witać ! nawet Gradzanowo okazało mi wiele, wiele serdeczności. Przybyłem o godzinie 8 wieczorem, ludność dowiedziawszy się o tym […..] przyśpieszyła na plebanie, aby powitać swego proboszcza. Niektórzy wiedząc ,że jadę szosą od
Gradzanowa Kościelnego , wyszli na moje spotkanie aż do Gradzanowa. Naturalnie na próżno bo pojrzy jechałem od strony Uniecka 
przez Gradzanowo Bęskie . Ks. wikariusz Praszyński przyjął mnie bardzo serdecznie . Dowiedziałem się o tym, ze przy zajęciu Radzanowa, nie było ofiar, nie zniszczono miasteczka, ani tez wiosek w parafii, kontentowałem się zachowaniem mostów i to nie zdążono wysadzić w powietrze bardzo przez wojnę nadwątlonego nowego mostu, łączącego nasza osadę z Radzanówkiem.

Aresztowanie ks. Jagodzińskiego . Kronika parafii cz.32.

     Aresztowanie ks. Jagodzińskiego . Kronika parafii cz.32.

 Rynek z wieży kościoła 1

       Zdziwiłem się , gdy mi zarzucono takie czyny których nie popełniłem. W moje usta wkładano takie słowa , których nie wypowiedziałem . Pomimo wszystko zostałem zaaresztowany. Autem wraz z żandarmeryjna eskorta wybraliśmy się do
Ratowa, tam właśnie zaaresztowano właściciela majątku p. inżyniera Tadeusza Kunica. Przewieziono nas do Mławy , osadzono w więzieniu. Innych trzymają na pewien czas wziętych z parafii ( obawiają się 11 listopada)  skoszarowano w salach gmachu policyjnym i w wkrótce ich wypuszczono . Mnie zaś sądzone było siedzieć 6 tygodni. W więzieniu zetknąłem się z różnymi ludźmi z różnych stron naszego powiatu  pochodzącymi. Zdziwiłem się niezmiernie , gdy policja , której byliśmy oddani pod opiekę , całkiem ludzką stosowała metodę. Nie wszyscy byli tego pokroju , ale poważna część  widziała w nas ludzi , którzy cierpią za sprawę szlachetna. Pochodzili oni z Tylży stąd zapewne liberalne poglądy. Jeden z policjantów Johan Surau specjalnie zachęcał do śpiewania hymnu narodowego, to tez 11 listopada więzienie drżało od śpiewów patriotycznych. Policjant ten w czasie śpiewu hymnu narodowego , stawał na baczność , a później w rozmowie ze mną stwierdza poważnie :           ,,Panie proboszczu , ciało można zakuć w kajdany ale duha nie” . W ogóle znaczyć mogę ,że ów Johan Surau oraz Alfred Jucas ustosunkowali się do nas bardzo przychylnie. Nie byli oni hitlerowcami  to wiele znaczyło. Johan Surau  był człowiekiem myślącym był to umysł nastawiony filozoficznie. Sam pracował nad sobą , dużo czytał, zaznajamiał się z różnymi kierunkami filozoficznymi , przestudiował myśli filozoficzne wszystkich narodów, znał też dział literatury naszej – często prowadziliśmy bardzo poważne dyskusje. Wieczorem zbieraliśmy się do jednej celi, naturalnie wtedy, gdy przypadała kolej dyżuru, wyżej wzmiankowanych, nieraz dwie godziny trwała  pogawędka ,dyskusje , śpiewy etc. A byli tam ludzie różnych stanowisk, ,  służący, gospodarze, nauczyciele, właściciele ziemscy, ja jeden przedstawiciel duchowieństwa. Wszyscy wtedy czuli się biscy sobie, wiadomo niedola łączy , nad wszystkimi wisiał miecz Damoklesa, wszystkich jutro było niepewne. Byliśmy bowiem
świadkami egzekucji, słychać było strzały świadczące o dokonywanych zbrodniach, wszyscy wtedy klęcząc odmawiali              ,, Wieczny odpoczynek” za duszę pomordowanych.  Specjalne starania o uwolnienie mnie z więzienia wszczął, mój najserdeczniejszy przyjaciel, ks. Henryk Lipka, proboszcz z Wyszyn . Próżne były starania , odpowiadano mu, że wszelkie czarne diabły zginać muszą, a on , to niby ja pierwszy. Ze smutkiem mi to zakomunikował. Przyszli później do celi i moi parafianie , chcąc się pożegnać ze mną  i uzyskać ostatnie błogosławieństwo od swego proboszcza . Przykra to była dla mnie chwila , ale trzeba było pogodzić się z losem . Mijały dni i tygodnie mej sprawy nie poruszono. Parafianie prowadza akcje , mającą na celu uwolnienie swego proboszcza , Wanda Zdunkiewicz , nauczycielka i Jan Witkowski z Radzanowa po
dwukroć  jeżdżą do prokuratury w Przasnyszu. Zebrano morze podpisów parafian , którzy byli gotowi stwierdzić przed przysięga ,że tego dnia byli w kościele na nabożeństwie , słuchali przemówienia, ale takiego ogłoszenia nie było . Józef R. sprawca mego nieszczęścia wkradł się do landratury i z płaczem odwołał swoje zeznania. Gotów był oddać swój majątek byleby tylko ratować proboszcza. Przejawia się charakterem oskarżyciela –  grunt dobry, ale chciwość, [………………..] bez posłuchu, przy tem ciemnota, zrobiły swoje. Mówiąc o swoim pobycie w więzieniu , nie mogę pominąć osoby drogiego mi Czcigodnego
ks. Kan. Ignacego Krajewskiego , proboszcza Wólki Mławskiej, który pomimo trudności , przysłał mi pościel, tak pożądano w murach więziennych. Badania specjalnej komisji sadowej wysłanej do Radzanowa, stwierdziły bezpodstawność oskarżenia.

20 grudnia późnym wieczorem przyjechałem do Radzanowa. Parafią w czasie mej nieobecności opiekował się wikariusz mój , ks. Aleksander Praszyński.