POLSKIE SZKOLNICTWO W HOŁDZIE NARODOWI AMERYKAŃSKIEMU CZ.3 – LUSZEWO 1926 ROK

POLSKIE SZKOLNICTWO W HOŁDZIE NARODOWI AMERYKAŃSKIEMU CZ.2 – LUSZEWO  1926 ROK

Kontynuując  wyżej wspomniany cykl  w części trzeciej przedstawiam Państwu –  Luszewo  i wpisy dotyczące szkoły powszechnej   tam funkcjonującej   w roku 1926.Kierownikiem szkoły  według wpisu był Pan Żółtański , a opiekunem  szkoły mieszkaniec Luszewa –Antoni Romański.

Poniżej  informacje ze źródła z 1926 roku :

Luszewo pow. Mławski .

Szkoła powszechna

Opiekun – Antoni Romański

Kierownik – Żółtański

Inspektor – A. Bandas

( Wpisy uczniów wg. kolejności wpisania)

 

  1. Marianna Woźniakówna
  2. Janina Chodubska
  3. Stanisława Robaczewska
  4. Stanisław Grabowski
  5. Edmund Rygalski
  6. Tadeusz Wiechowski
  7. Józef Rychcik
  8. Wacław Jonczak
  9. Kazimierz Zalewski
  10. Stanisław Kaszubski
  11. Pelagia [ Synakowska]
  12. Aleksandra Domańska
  13. Genowefa Dobies
  14. Natalja Kawczyńska
  15. Irena Piotrowska
  16. Natalja Rybka
  17. Wanda Kawczyńska
  18. Wiktorja Rykowska
  19. Zofja Kowalska
  20. Władysława Więckowska
  21. Kazimiera Kowalska
  22. Janina Jączakówna
  23. Janina Grabowska
  24. Cecylia Robaczewska
  25. Józef Borkowski
  26. Jan Synakowski
  27. Telesfor Dobies
  28. Jan Piotrowski
  29. Mieczysław Rutecki
  30. Józef Błażyński
  31. Stanisław Rygalski
  32. St. {niewski]
  33. Jan […….]
  34. Lucjan Antosiak
  35. Józefa Szymańska
  36. Janina Synakowska
  37. ……. Piotrowska
  38. Leokadja Rygalska
  39. Bronisława Lenda
  40. Janina Maliszewska
  41. Janina Błażyńska
  42. Stanisława Koprowska
  43. Wiktor Rutecki
  44. Tadeusz Szymański

Zwracam się do Czytelników – jeżeli możecie pomóżcie w opisaniu postaci.

W następnej części Szkoła w Bojanowie.

 Z nad Wkry. Sprawa Ryszarda Benke( Bohnke) i włościan z Prusocina na łamach ówczesnej prasy

Tragiczny konflikt o łąkę ,,Biele”.

 Sprawa Ryszarda Benke( Bohnke) i włościan z Prusocina na łamach ówczesnej prasy

 

Zainteresowany historia terenów wokół miejscowości Radzanów nad Wkrą przeglądam liczne i różne materiały archiwalne, w tym i stara prasę. W artykułach tam umieszczanych odnajduję informacje dotyczące regionu z którym jestem związany. Jest to olbrzymia kopalnia możliwości w której odkrywam obraz społeczeństwa i jego codziennego życia, niejednokrotnie w wirach wielkiej historii przetaczającej się Północnym Mazowszem  nad rzeka Wkrą . Składając tę układankę z przeszłości dziele się nią z Państwem Tym razem pragnę przedstawić na krótkim przykładzie jak wyglądały relacje dworu z włościanami po uwłaszczeniu chłopów  przez Cara Aleksandra II oraz  jakie dramaty rodziły się z tej przyczyny w  okolicy.

Wyniku reformy chłopi otrzymali ziemię kosztem ziemian, którym Skarb Państwa wypłacił odszkodowanie za utratę części posiadanych gruntów. Jednocześnie obydwie strony pragnęły uzyskać dla siebie jak największe korzyści. Powoływano zgodnie z ustawami Komisje Włościańskie na czele z Komisarzami, które to organy miały regulować sporne sprawy.

Na kanwie tychże dochodziło do licznych dramatycznych wydarzeń. Jednym z takich było wydarzenie ,które szeroko odbiło się echem w prasie tamtego okresu i dotyczyło sporu dziedzica majątku Strzegowo – Ryszarda Benke( Bohnke)*  – z włościanami wsi Prusocin.

Na łamach gazety ,, Czas” z lipca 1890 wychodzącej w Krakowie możemy  przeczytać o tragedii jak rozegrała się na przełomie czerwca i lipca na polach wsi Prusocin  gm. Ratowo powiat mławski, Gubernia Płocka. Właściciel dóbr Strzegowo poddany niemiecki zamieszkujący wyżej wspominaną miejscowość stał się główną postacią opisywanej historii. Od kilku lat toczył się spór przed Komisja Włościańska pomiędzy nim i włościanami z Prusocina. Dotyczył pastwiska lezącego na pograniczu gruntów Benkego i miejscowych chłopów. Po zbadaniu sprawy łąka zwana Biele została przyznana dziedzicowi przy wielkim niezadowoleniu adwersarzy. Mimo wszystko postanowili własny inwentarz nadal wypasać w dawnym miejscu. Zawiadomiony o tym właściciel zebrał służbę dworską i postanowił zając bydło , które weszło w szkodę . Sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli w momencie gdy chłopstwo postanowiła siłą odebrać własność. Dochodzi do bójki podczas , której zaatakowany Ryszard Benke zaczął bronić się  strzelając z posiadanego rewolweru. Zabity na miejscu został włościanin z Prusocina Jakub Fryzowski, a według relacji w ,,Czas”ie śmiertelnie ranny został i w następstwie umiera Adam Matuszewski. Ponadto lżej lub ciężej rannych na polu starcia pozostaje czterech chłopów i dziedzic Strzegowa. Dotkliwie pobity nie został jednak aresztowany i zamknięty w gminnym areszcie, lecz na prowizorycznych noszach skleconych naprędce odniesiony został przez robotników do dworu gdzie na czas rekonwalescencji i trwającego śledztwa pilnowany był przez straż ziemską do dalszego rozporządzenia władz.

Relacja prasowa została zakończona adnotacją, że do sprawy autor powróci w następnych numerach.

Kolejne informacje zaczynają pojawiać się w momencie rozpoczęcia procesu sądowego i apelacji jakie wnosiły strony.

Do wydarzenia powrócił ,, Kurier Warszawski” w grudniu 1892 roku w artykule zatytułowanym ,, Przekroczenie granicy koniecznej obrony” relacjonując przebieg procesu w Departamencie Karnym Izby Sądowej Warszawskiej. Przed sądem stanął Ryszard Benke poddany pruski, właściciel dziedziczny Strzegowa oskarżony o przekroczenie granic obrony koniecznej i spowodowanie śmierci Jakuba Fryzowskiego , włościanina ze wsi Prusocin. W procesie oskarżano także jak podaje gazeta: Maciej Gralewicz, Jan Gralewicz, Józef Gralewicz, Józef Kowalski, Stanisław Łabędzki, Józef Ambroży i o dziwo uśmiercony  w relacji ,,Czas”- u Adam Matuszewski!!! Zostali oskarżeni o udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym podczas zajść na łąkach w Prusocinie, gdzie śmierc poniósł Paweł Dąbek , parobek dworski. Proces warszawski był odwołaniem się od wyroku jaki zapadł przed Sądem Okręgowym w Płocku, gdzie Ryszard Benke został skazany na 6 miesięcy więzienia , pokutę kościelna i wypłacenie zadość uczynienia wdowie po Fryzowskim wysokości 3000 RS. Włościanie zostali skazani na areszt policyjny za namawianie i udział w zamieszkach.

W dniu 30.12.1892roku w ,, Kurierze Warszawskim” mamy pełne przedstawienie procesu. Przewodniczącym  składu rozpatrującego sprawę Ryszarda Benke i włościan z Prusocina był sędzia Pistolkars przy udziale p.Lanca, p.Smirnowa i p.Stefpanowa. W tym przypadku autor artykuł zagłębił się w całość przyczyn , które doprowadziły do tragedii.

Od lat sześćdziesiątych XIX wieku toczył się spór o pastwisko Biele pomiędzy stronami. Komisarz Włościański w roku 1874 rozstrzygnął wydając werdykt na korzyść majątku Strzegowo. Mimo niezadowolenia i protestów chłopów z Prusocina dwa lata później decyzja Komisarza została zatwierdzona przez Komisję Gubernialną w Płocku i uprawomocnił się.

Konflikt nadal trwał i czarne chmury zbierały się nad sprawą. Włościanie ponownie rozpoczęli zabiegi w 1890 roku lecz ku im zdziwieniu w dniu 30 czerwca komisarz pow. Mławskiego ogłosił ,ze na łące Biele pastwisko im nie służy. Po wyjeździe rozjemcy gospodarze z Prusocina zebrali się w miejscowej karczmie gdzie w gwarze podjęto decyzje o wypędzeniu inwentarza w dniu następnym na sporne pastwisko następnego dnia. Był to przełom. W dniu 01.07.1890 roku rozegrał się dramat. Zwierzęta tak jak zapowiedziano wcześniej zostały wypędzone na Biele , o czym Ryszardowie Benke doniosła służba dworska. Krewki dziedzic rozkazał piętnastu robotnikom chwycić za bat i siłą zająć inwentarz, który czynił szkodę na jego dobrach. Przepędzono wiec bydło na łąki dworskie  w celu przeliczenia sztuk i dokonania spisu. Tam pojawili się włościanie, którzy wdali się w utarczki słowne i zaiskrzyło doszło do rękoczynów i nie tylko. Z roztrzaskaną głowa pada Paweł Dąbek, rękę traci Magierski. Na placu bójki pojawił się Benke , który jak podaje relacja został zaatakowany i uderzony w głowę orczykiem, skrwawiony wystrzelił dwukrotnie z dubeltówki(Tym razem pojawia się dubeltówka zamiast rewolweru)Strzelający za pomocą kij został powalony na ziemię i ciężko pobity. Wyniku ostrzału zabity na miejscu został Jakub Fryzowski.

Zajście na łąkach w Prusocinie wywołało natychmiastowe śledztwo sądowe, gdzie oskarżono o udział w bójce i spowodowanie śmierci  Jakuba Fryzowskiego. Oprócz Ryszarda Benke w stan oskarżenia postawiono 20 tu  włościan z Prusocina. Właściciel majątku Strzegowo w czasie śledztwa i procesu przyznał się do użycia broni palnej jednak jego zamiarem była obrona konieczna w momencie zagrożenia zdrowia i życia. Utrzymywał w zeznaniach także ,że hasło do bójki dali chłopi.

Odmiennie sprawę przedstawiali włościanie.

Sad Okręgowy w Płocku  rozpatrzył sprawę i wydał wyrok. Ryszard Benke został skazany za przekroczenie granicy obrony koniecznej co skutkowało śmiercią Jakuba Fryzowskiego na 6 miesięcy więzienia, pokute kościelną i 3000 Rs. Na rzecz wdowy po zabitym.

Na 3 miesiące więzienia skazano: Macieja Gralewicza, Józefa Gralewicza, Józefa kowalskiego, Adama Matuszewskiego i Stanisława Łabędzkiego. Wobec Józefa Ambrożego wydano wyrok 1,5 miesiąca aresztu policyjnego, a Jana Gralewicza na 2 tygodnie tegoż.

Werdykt powyższy został przez wszystkich zaskarżony do II Instancji przez wszystkich skazanych. W skutek skarg apelacyjnych sprawa została skierowana do Izby Sądowej, która nie zalawszy uchybień w procesie utrzymała rozstrzygnięcie w mocy.

Wydawało się ,że to koniec sprawy i tu zaskoczenie ,, Kurier warszawski: w listopadzie 1893 roku donosi na swoich łamach o skardze kasacyjnej jaka w imieniu Ryszarda Benke do Senatu wniósł jego obrońca mec. Pepłowski. Wyrok Departamentu I został uchylony i sprawa trafiła do rozpatrzenia ponownego przed Departamentem II. Proces ruszył od nowa z tym tylko, że płomienne mowy broniące głosił wyżej wspomniany adwokat zatrudniony przez rodzinę oskarżonego. Wywodach swoich zręczny Obrońca wykazywał , że granica obrony nie została przekroczona , a śmierć Fryzowskiego nastąpiło bez woli oskarżonego.

 

Izba Sądowa Benkego Uniewinniła !!!

Pozostałym uczestnikom wydarzeń i procesu wyroki pierwszej instancji Utrzymano!!!

 

Toczący się jednak proces i koszty z nim związane zmusiły  Ryszarda Benke do sprzedaży  majątku Strzegowo w lipcu 1893 roku Abramowi Rozenowi i kilku mniejszym udziałowcom. Rodzina Benke posiadała w Strzegowie nadal nieruchomości  min. młyn, który wyniku pożaru w kwietniu 1896 roku spłonął doszczętnie. Straty poniósł właściciel-  Paweł Benke.

 

 

 

 

 

 

 

 

W opracowaniu wykorzystałem materiały z poniższych tytułów:

 

  1. ,, Czas” Nr 192 z 22 sierpnia 1890  roku , Kraków
  2. ,, Kurier Warszawski”Nr.359 z 17 grudnia 1892 roku Warszawa ,
  3. ,, Kurierze Warszawskim” Nr 264 . z  30 grudnia 1892 roku ,Warszawa
  4. ,, Kurier warszawski. Dodatek Poranny” Nr. 333 z 20 listopada 1893 roku, Warszawa

Szkolnictwo Polskie w hołdzie narodowi amerykańskiemu – Radzanów 1926 rok

 Polskie szkolnictwo  w hołdzie narodowi amerykańskiemu – Radzanów 1926 rok

Szkoła Radzanów lata 20

   Fotografia z okresu opisanego poniżej.

    W roku 1926 młodzież szkól polskich w dowód wdzięczności za pomoc jaką w dobie odzyskania niepodległości  udzieliły Stany Zjednoczone  postanowiła w nietypowy  sposób podziękować. Zorganizowana została skoordynowana akcja w placówkach oświatowych.Na pamiątkę 150 lecia Niepodległości USA w hołdzie narodowi amerykańskiemu uczniowie i nauczyciele na specjalnie wydrukowanych stronach własnymi podpisami wyrażali swa wdzięczność. Wydarzeniu tym udział wzięły szkoły w Radzanowie, Ratowie, Bojanowie, Luszewie, Wróblewie, Bońkowie Podleśnym, Zgliczynie Glinkach. W ten sposób pozostawiły nam niesamowite źródło wiedzy na temat szkolnictwa w okolicy jak i nazwisk uczniów i nauczycieli tworzących w 1926 roku społeczność szkolną.

Po zebraniu wszystkich stronic zostały one następnie oprawione i 98 tomów przekazane zostały za ocean gdzie trafiły do Biblioteki Kongresu USA. Wydarzenia jakie miały miejsce na świecie spowodowały,że o tak ważnych archiwaliach na dziesiątki lat zapomniano. Dopiero digitalizacja zbiorów spowodowała,że ponownie ujrzały światło dzienne i dzięki, pracownikom o polskich korzeniach możemy ponownie przeglądać to wiekopomne dzieło.

Instytut Karta , do którego trafiła cyfrowa wersja rozpoczął projekt ,,polska1926″. Głównym założeniem jest dotarcie do poszczególnych miejscowości i próba ustalenia losów poszczególnych autorów podpisów.

Poniżej przytaczam  informacje ze źródła z 1926 roku :

 Radzanów pow. Mławski .

Szkoła powszechna dwuklasowa.

Opiekun Br(onisław) Brykalski.

Kierownik St(anisław) Pol.

Inspektor A. Bandas

( Wpisy uczniów wg. kolejności wpisania)

  1.  Zagroda Marjanna
  2.  Stefania Zaborowska
  3. Staniszewska Marjanna
  4.  H. Gładsztejn
  5.  H.Tyk
  6.  Marja Sokołowska
  7.  Józefa Pesta
  8.  Zofia Bartkowska
  9.  Rybacka Zofja
  10.  Czyżewska Henryka
  11.  S. Segał
  12. Górska Kazimiera
  13.  J. Marszałek
  14.  H(elena) Chrzanowska – ( po mężu Rybacka )
  15.  Z. Strupaczewska
  16. J. Dworakowska
  17.  Z. Skubiszewska
  18. Janina Śliwińska
  19. F. Gawliński
  20. F. Zieleniewski
  21. M. Wółkiewicz
  22. J. Czarnecki
  23. J. Iżykowski
  24. T. Wiśniewski
  25. T[elesfor]. Ciecierski
  26. Marjan Brykalski
  27. Stanisław Brykalski
  28. J. Lipinska
  29. Zygmunt Pawłowski
  30. H. Bagińska
  31. M. Brykalska
  32. W. Leśniewska
  33. R. Aniszewska
  34. H[elena]. Klonowska -( po mężu Fijałkowska)
  35. W. Trojanowska
  36. M. Skubiszewska
  37. W. Kołodzińska
  38. E. Grochowalski
  39. Z. Śliwińska
  40. K. Grochowalska
  41. E. Furmański
  42. J. Piotrowski
  43. J. Furmański
  44. N. Pawłowski
  45. E.Śliwiński
  46. J. Figurski
  47. J. Pawłowski
  48. T. Dworakowski
  49. J. Marcinkowska
  50. A . Rogowski
  51. J. Pawłowska
  52. Janina Iżykowska
  53. H. Czyżewski
  54. W. Barkowski
  55. Czesław Nilowski
  56. J. Rybacka
  57. A. Zaborowska
  58. H. Staniszewska
  59. A. Zdunkiewicz
  60. Z. Kosiorek
  61. M. Lewandowska
  62. R. Bartkowska
  63. Bagiński J.
  64. A. Staniszewski
  65. H. Jasiński
  66. Z. Zaborowski
  67. E. Dworakowski
  68. M. Grochowalski
  69. J. Bartkowski
  70. H. Ciecierski
  71. J. Żółtowski
  72. W. Bartkowski
  73. D. Kruciński
  74. B. Kołodziński
  75. J. Lewandowski
  76. Józef Żółtowski
  77. E. Pesta
  78. J. Gawliński
  79. R. Marcinkowska
  80. Setlterewicz( nieczytelne)
  81. A. Krucińska
  82. T. Midgag
  83. J. Różycka
  84. W. Staniszewska
  85. J. ( nieczytelne)
  86. Edward Śliwiński
  87. D. Slejzenger
  88. M. Tyk
  89. B. Brykalski
  90. G. Aniszewska
  91. L. Hamburger
  92. Jan Skowyrski
  93. T. Dudek
  94. St(efan) Czepkiewicz
  95. W. Abramowicz
  96. A Rynski
  97. C. Dudek
  98. H. Gładsztejn 
  99. C. Pawłowska
  100. M. Kowalska
  101. J. Nidzgorska
  102. J. Kuskowska

Zwracam się do Czytelników – jeżeli możecie pomóżcie w opisaniu postaci.

W następnej części Szkoła w Ratowie itd.

Radzanowski Zeszyt Historyczny

Radzanowski Zeszyt Historyczny 

Szanowni Czytelnicy

Wraz z Nowym 2018 Rokiem na rynku wydawnictw regionalnych pojawiła się nowa publikacji.Zespół Redakcyjny pod kierunkiem Waldemara Piotrowskiego opracował kilka tematów dotyczących przeszłości naszej części Nadwkrza . Serdecznie zapraszamy Państwa na spotkanie promocyjne( o terminie powiadomimy dokładniej w niedługim czasie)

26111915_1763433973729354_794342918884367430_n

Pielgrzymki do Częstochowy

Pielgrzymki  do Częstochowy

Pielgrzymka do Częstochowy

1/ IX – 5/ IX 1931 r. Pielgrzymka do Częstochowy

      Z racji przeniesienia nabożeństwa do nowego kościoła, które ma się odbyć w październiku , postanowiłem odbyć pielgrzymkę do Częstochowy, aby parafia radzanowska przez swych przedstawicieli w ilości 70 osób, złożyła podziękowania Królowej Korony Polskiej za dokonanie tego wielkiego dzieła. W procesji uroczystej cała parafia odprowadziła pątników do figury przy końcu ulicy Raciążskiej będącej – tam pożegnałem  w imieniu parafian pątników, powierzyłem parafię opiece Bożej, wraz z pątnikami wyruszyłem do Raciąża. Raciążanie przyjęli nas nadzwyczaj gościnnie  , podzielili między siebie pątników, a chcąc okazać swoja gościnność , oddawali swoje posłanie, sami lokując się na podłodze. Byliśmy wieczorem na przedstawieniu ,,Bernadetta”. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy do Warszawy , a później do Częstochowy. Mieliśmy zarezerwowane wygodne przedziały, gdzie pątnicy się rozlokowali      i przy śpiewie pobożnych pieśni  upływały kilometry – zbliżaliśmy się do Częstochowy. Pątnicy płakali gdy na horyzoncie pokazała się wieża jasnogórska .Przybyliśmy o godzinie 5 tej popołudniu – po umyciu się i złożeniu bagaży, wyruszyliśmy do klasztoru Jasnogórskiego . Trudno opisać to, co odczuwało serce, trudno opisać te łzy, które w ukryciu roniono, łzy radości dziecka, witającego , po długiej rozłące , swoją Matkę. Na modlitwach , zwiedzaniu klasztoru, skarbca oraz uczestnictwu w przedstawieniu kinematograficznym ,, Golgota”, odwiedzeniu kościoła św. Barbary  i cudownego źródła upłynęły dni przeznaczone na pobyt w Częstochowie. Z żalem i płaczem wielkim żegnano klasztor – pątnicy w szyku pochodowym  przy śpiewie ,, Serdeczna Matko” opuściliśmy Częstochowę wieczornym pociągiem , a na godzinę 8 mą stanęliśmy w Radzanowie. Procesja oczekiwała na nas. Tłumy ludzi zebrały się  na przywitanie. W procesji  uroczystej przybyliśmy do kościoła, odprawiłem Mszę Św., a uroczyste błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem zakończyło nasza pierwsza pielgrzymkę do Częstochowy.

 3/IX – 7/IX 1932 r. Druga pielgrzymka do Częstochowy  

     W […] chęci moich parafian odkrycia pielgrzymki do Częstochowy , poszedłem im na rękę i pielgrzymkę takowa ogłosiłem. Zebrało się 63 osoby i ta sama droga i w takim również nastroju przybyliśmy do Częstochowy. Niespodzianka przykra dla nas była kradzież , której dokonali złodziej warszawscy na jednym z członków pielgrzymki, parafianie [….]mej parafianki, Janowej Janiszewskiej z Radzanowa. Precyzyjnie wycięto kieszeń, zabrano weksle i gotówki 400 zł. Chcieli również okraść , mieszkańca Trzcińca Piotra Szczepańskiego ,lecz tylko przeciąwszy kieszeń […] chustkę do nosa, okulary, szczęściem w tej kieszeni pieniędzy nie było. Nie będę opisywał  stanu , jaki przezywaliśmy, nie będę opisywał spędzenia czasu w Częstochowie , bo mniej więcej powtarzałbym opis z roku poprzedniego , zaznaczę tylko , że 4 ro dniowy pobyt w Częstochowie okazał się zbyt krótkim, zapomniało się o domu, o obowiązkach , pragnęlibyśmy pozostać jak najdłużej Powróciliśmy do Radzanowa nocą.

10/IX – 16/IX 1933 . Pielgrzymka do Częstochowy

       Z racji uroczystości związanych z dążeniem całego naszego społeczeństwa do kanonizacji świętobliwej Królowej Jadwigi , Instytut Diecezjalny Akcji Katolickiej proklamował pielgrzymkę do Częstochowy pod patronatem  Najdostojniejszego Arcypasterza Antoniego Nowowiejskiego. Z naszej parafii wybrało się również kilkadziesiąt osób, ja jednakowoż pozostałem w domu, wiedziałem że moi parafianie maja opiekę zapewniona, gdyż kilkudziesięciu Księzy z naszej diecezji towarzyszy pielgrzymom do Częstochowy. Z radością w sercu, pokrzepieni na duchu powrócili do domów swoich, opowiadając szeroko o uroczystościach, jakich byli świadkami oraz o tem co przeżywali w ciągu dni pobytu przed ołtarzem Częstochowskiej Pani.

Ziemiaństwo parafii Radzanów

 wg. ks. proboszcz Józefa Jagodzińskiego 

 Kronika parafii cz .2

Zapis poniższy pochodzi z Kroniki parafialnej z ok. 1934 roku, jego autorem jest ówczesny proboszcz parafii Radzanów ks. Józef Jagodziński , budowniczy kościoła parafialnego.

     Ziemiaństwo nasze – to przeważnie ludzie zamknięci w sobie, mało interesujący się sprawami społecznymi ,jeszcze mniej religijnymi ,nad którymi życie przejdzie w zwykłym swym biegiem  ani zaś postawę na końcu.

Największym majątkiem w parafii Radzanów, posiadającym 89 włók, to Ratowo. Właścicielami majątku tego jest rodzina Koniców. Mniej więcej od roku 1860  Ratowo należy do tej rodziny. Obecnie właścicielami  jest p. Tomasz Konic współwłaścicielką matka p. Henryka Wolfe równa Henrykowa Konicowa. Ponieważ syn i matka mieszkają w Warszawie za tem nie o nich powiedzieć nie mogę, [….]że są to dzieci epoki, pozytywizmu. Natomiast  matka, p. Henryki, sędziwa, bo 87 letnia p. Helena Wolferowa jest osobą naw skroś religijną. Z rozrzewnieniem patrzyłem, gdy sędziwa p. Wolferowa o kijku powolutku krocząc, podążała na Mszę św. do klasztoru ratowskiego i nie mógł na przeszkodzie stanąć ani deszcz, ani zawieja śnieżna , ani mróz. Ostatnio przywożono ja specjalna bryczką. Osoba p. Heleny Wolferowej utkwiła mi głęboko w pamięci, gdyż nadzwyczaj miła połączyła umiejętnie z światłym umysłem. Niejeden wieczór, gawędząc ,przepędziliśmy z korzyścią dla umysłu. Rodzina ta przychylnie nastawiała się do kościoła i sumiennie uiszczała dość wygórowane składki na budowę kościoła parafialnego.

Henryk_Konic

Henryk Konic

 

Drugim z kolei majątkiem , co do obszaru – to Sławęcin. Właścicielami jest p. Ignacy Abczyński, zwany pospolicie sędzia z tej racji , że kiedy przed wojna wszechświatowa sędziowie z wyboru byli, sprawował ten urząd w Bieżuniu pobliskim. Rodzina dobra , ale zamknięta w sobie. P. Ignacy Abczyński to człowiek może o szlachetnym sercu, ale grosz bardzo kocha i nieustanie narzeka na ciężkie czasy. Religijność rodziny tej jest znana i rzadko ławka w kościele parafialnym należąca do pp. Abczyńskich jest niezajęta . Do składek kościelnych ustosunkowanie raczej negatywne. W kółku rodziny tej można być sobą , szczerym , gdyż nie przekonałem się , aby stamtąd wyszły jakieś plotki, nie słyszałem , aby rozmowie kogokolwiek szykanowano. P. Ignacy Abczyński to człowiek starszy wiekiem już dobrze po siedemdziesiątce będący, ale postaw, wąs zawiesisty , których może pozazdrościć niejeden młodzian. P. Maria z Goćkowskich Abczyńska , to osoba o szlachetnym sercu, jako matka wzorowa, jako gospodyni troskliwa i dobra.

abczyński

Grobowiec Abczyńskich

 

Trzecim majątkiem pod względem wielkości obszaru to Gołuszyn . Należał on dawniej do rodziny Przybojewskich , przed przybyciem moim do Radzanowa nabył takowy p. Tadeusz Kozłowski, kawaler. Człowiek ten o inteligencji dość dużej może i chce pracować społecznie. Pracy dużo – przeplata zajęcia gospodarskie z obowiązkiem prezesur , których posiada kilka. Często wyjeżdża w Kieleckie , gdzie posiada drugi swój majątek , będąc w Gołuszynie nie opuszcza niedzieli i święta, aby nie być w kościele na nabożeństwie. Liczy sobie lat 45. Jest uczynnym – ludność się ustosunkował przychylnie.

2 (1)Michał Przybojewski

przybojewski

Grób Michała Przybojewskiego zamordowanego w sierpniu 1920 roku przez bolszewików w Całowni koło Sierpca.Widok z przed renowacji.

 

Innym majątkiem jest Wróblewo – własność p. Zygmuntostwa Radlińskich. Dawnymi właścicielami , jak akta wskazują byli Płoscy. P. Zygmunt Radliński to człowiek inicjatywy i wielkiej energii, przy tym dobry gospodarz, dobry ojciec. Powodowany ambicją, a inni złośliwi , których jest wielu , twierdzą , chęcią zrobienia kariery życiowej, postanowił zostać posłem na Sejm. To […} majątkowo p. R . Agitacja przedwyborcza kosztowała wiele, bardzo wiele, to zmusiło do parcelacji majątku. Praca polityczno społeczna za czasów osławionego BBWR spowodowała zdecydowanych przeciwników wśród sąsiadów i znajomych. Ja nie ustosunkowałem się negatywnie do osoby mego parafianina, wychodząc z założenia, że plebania powinna jednoczyć wszystkie osoby a nie rozbijać! Po kadencji Sejmowej  p. R. powrócił do zwykłych zajęć […] a pracy wiele to gospodarstwo, pozbawione opieki i kierunku gospodarza przedstawiało stan opłakany. P. R. doznał wiele przykrości ze strony tych , z którymi pracował , rozgoryczony, zamknął się w swoim Wróblewie, poświęcając czas gospodarstwu i wychowaniu dzieci.

Oprócz Wróblewa folwarku jest jeszcze 6 cio włókowy folwark Wróblewo Tartak. Jest on w posiadaniu p. Antoniego Migdalskiego. Należy zaznaczyć ,ze p. M. rozszedł się ze swoja żoną, przyjąwszy kalwinizm połączył się z Anną Chulewiczową , rozwódka, córką dyrektora Banku Polskiego , Karpińska z domu i zamieszkał[…] parafii. Stosunków nie utrzymywaliśmy , nastawienie negatywne z tamtej strony. Kolędowałem u służby dwór omijając. Trudno utrzymywać kontakt z tymi, którzy zaparli się wiary swej! Wyżej należy stawiać Antoniego [Szupka] , zamieszkałego również w Wróblewie Tartaku, który żyje na wiarę pomimo tego, że pragnąłby zawrzeć związki małżeńskie ( mąż narzeczonej zginał na wojnie – Kuria odmawia z racji braku świadków) doczekawszy się już wnuków, nie zaparłszy się wiary swej, aniżeli wyżej wspomnianego  osobnika  , który takie życie prowadzi, a społeczeństwo otacza go szacunkiem , wśród sąsiadów bywa wielce por zadanym gościem. Gdzież jest opinia katolicka?

Podobnego pokroju pod względem zepsucia  jest właściciel Zieluminka p. Stanisław Gałczyński. Rodzice odumierali, pozostało 3 synów i córka .Majątek 20 włók , wliczając Chądzyny . Dom ten był bardzo miły , rad często  spieszyłem do Zieluminka , aby popatrzeć jak młodzi gospodarują , jak żyją . Aliści , gdy został właścicielem p. Stanisław , mówiąc nawiasem człowiek bardzo miły, warunki uległy zmianie. Przyjął za żonę córkę pastora z Płońska , p . Zofie  Kleindierst , siostrę mego kolegi z szkolnej ławy , Oskara Kleindierst ( który poległ w obronie Lwowa przed bolszewizacją) powodując się zaś życzeniem żony ,, ślubował” w ,, okrąglaku” w Warszawie, w kościele protestanckim. Ostrzegałem, upominałem, prosiłem – nic nie pomogło. Chciałem się wystarać o wszelkie dyspensy  i ślub pobłogosławić w kościele katolickim – nic nie pomogło. Do dnia dzisiejszego stan taki trwa.

gałczyński

Grobowiec Gałczyńskich z Zieluminka na cmentarzu w Radzanowie.

 

   Glinki majątek pięknie zabudowany , ziemia w kulturze , ale długów jeszcze więcej. P. Zygmunt Jaroszewski cioteczny  p. sędziego Abczyńskiego  , umiał się bawić , miał nadto ,,gest” i majątek topniał – z 24 włók pozostało 10 i jako dodatek ogromne długi. Dom gościnny – p. Katarzyna Jaroszewska kobieta pełna energii, dobra żona   , gospodarna, pragnie wglądać myśli i upodobania gościa. Dzieci nie maja – p. Katarzyna ma dwóch synów z pierwszego małżeństwa : Zdzisława i Zbigniewa  Lewińskich. Trudno gospodarować w warunkach , gdy długi przewyższają wartość majątku – jest to tylko wegetacja.

2014-04-25 10.48.21Właściciel Glinek Zygmunt Jaroszyński z rodziną

   Wreszcie folwark Stawiszyn Łaziska, bezocy w posiadaniu dawnymi czasy rodziny Sławęckich , obecnie Rzeszotarskich. Jest to szlachta dobra , [ …] ,pracowita, pobożna – ot dawna szlachta polska, siedząca na swym zagonie. Często bywałem u państwa Rzeszotarskich bo rodziny nasze jeszcze z dawnych lat się znały. Pan Wacław to wzorowy syn, dobry mąż  i dobry brat, życzliwy sąsiadom, dobry katolik, wzorowy parafianin. Rodzice p . Wacława – bardzo mili staruszkowie Walenty i Maria to dodatnie typy pokolenia schodzącego z widowni.

Należy tu wzmiankować również właścicieli Głodowa, będącego częścią dawniejszego Stawiszyna  folwarku , obecnie w posiadaniu pp. Osieckich Mieczysławy  z Rzeszotarskich i Lucjana, ludzi ze wszech miar zacnych. Współwłaścicielami Głodowa są krewni pp. Rzeszotarskich  i Osieckich , pp. Bylińscy. Obecnie właścicielem jest p. Henryk Byliński , syn Władysława , który jest przyrodnim bratem p. Walentego Rzeszotarskiego

Najstarsza zaś rodzina szlachecką , bo od 400 lat zamieszkała Wieluniu jest rodzina Wieluńskich. P. Ryszard Wieluński obecnie w posiadaniu […]ma niewielki majątek, bo 4 włóki liczący, ale na tym kawale zaoranym potem, może i krwią przodków […] […] zabiega, […],aby tylko obowiązek wzorowego gospodarza wypełnić, nadto dobrego i troskliwego ojca, godnego pochwały katolika, zacnego obywatela kraju. Nie mogę pominąć w niniejszym zapisie 6 włókowego majątku pp. Stefanostwa Budzińskich . Pani Maria z domu Abczyńska , z męża Budzyńska wraz z mężem swym Stefanem , częściowo otrzymawszy ziemie jako ,, wiano” ,częściowo dokupiwszy , założyli folwarczek o pięknych zabudowaniach , Zosinkiem  – Sławęcinem zwanym. Są to ludzie bardzo religijni, na innym miejscu […] o ich pracy religijno – społecznej , pracowici, chociaż skutki tej pracy nie są proporcjonalne do nakładu takowej. W sąsiedztwie Sławęcina Zosinka jest również 6 cio włókowy folwarczek Marysin  ,, Chroborzecha „ zwany . właścicielem był p. Wacław Ronkiewicz , ale po jego tragicznej śmierci w okolicach Bieżunia , gospodarstwem kieruje żona śp. Wacława p. Zofia . Pracuje ona wraz z dziećmi  , urządza , zgromadza, byleby majątek w ich rękach.

Z historii OSP Radzanów.Pożar Szreńska

Z historii OSP Radzanów.Pożar Szreńska

420631_142118639304877_310519961_n

Jak donosił na swoich łamach ,,Kurier Warszawski “z dnia 28 października 1911 roku w artykule Pożar Szreńska w akcji gaszenia brała udział min. Straż Pożarna z Radzanowa nad Wkrą . Jest to jedna z pierwszych informacji prasowych na temat tej formacji:

,,Pożar Szreńska”  

W uzupełnieniu wiadomości o pożarze Szreńska podajemy dalsze szczegóły katastrofy.

Pożar rozpoczął się w jednym z chlewów. W ciągu kilku godzin splunęło 89 domów mieszkalnych, 140 stodół z tegorocznym plonem,przeszło 200 obór, stajen , drwalek i innych zabudowań gospodarskich . spaliła się poważnie dzielnica zamieszkana przez gospodarzy włościan. Około 150 rodzin zostało bez dachu nad głową , przykrycia i chleba,straciwszy cały swój dobytek w ogniu. Przerażający był widok szalejącego żywiołu, który zdawał się urągać nadludzkim wysiłkom miejscowej straży ogniowej. Zewsząd rozlegały się ryki przerażonego bydła i rżenie koni, biegających jak błędne po polach i co chwile wpadających do płonących stajni i szop, aby znaleźć śmierć we własnym legowisku. naokoło szalały w rozpaczy i trwogi gromady ludzkie , a gdy noc zapadła , zawodziły na zgliszczach gorzkim , nieutulonym płaczem nad zniszczonem gniazdem i dobytkiem. szczególnie wstrząsający był widok pospiesznie wynoszonych chorych z miejscowego szpitalika, którego ogień też nie oszczędził.

   Do walki z pożarem przybyły z pomocą straże pożarne z Kuczborka, Radzanowa i Strzegowa. Wreszcie o godz. 1 szej w nocy udało się opanować ogień. ofiarą obowiązku padł jeden ze strażaków  radzanowskich, który pędząc z woda spadł z beczki na kamienie i zabił się na miejscu, osierociwszy żonę i sześcioro dzieci”

 Czy może ktoś z czytelników zna szczegóły tej historii? Kim był ów strażak?

WINCENTY JAKUBIAK – WIĘZIEŃ NIEMIECKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO STUTTHOF

WINCENTY JAKUBIAK – WIĘZIEŃ NIEMIECKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO STUTTHOF

   Na Pomniku Poległych w czasie wojny, znajdującym się na radzanowskim cmentarzu parafialnym znajduje się nazwisko młodego człowieka, Wincentego Jakubiaka, zamordowanego w 1945 roku. W chwili śmierci miał 20 lat.

 

jakubiak_wincenty1

 

Adam Wincenty Jakubiak (1925-1945).

  Adam Wincenty Jakubiak (powszechnie używano drugiego imienia) urodził się 2 kwietnia 1925 roku w Radzanowie w rodzinie Franciszka Jakubiaka i Julianny Walentyny z domu Ryńskiej. W 1932 roku rozpoczął naukę w szkole powszechnej. Był „ułożonym” dzieckiem, skoro w czerwcu 1933 roku, podczas zlotu SMPM w Radzanowie wraz z Szymonem Śniegockim wręczał kwiatki staroście mławskiemu. Uczył się dobrze, a będąc w starszych klasach uczył w domu młodszych braci – Stanisława i Jana. Miał jeszcze najmłodszą siostrę Józefę. W 1939 roku ukończył siedem klas szkoły powszechnej i zamierzał kontynuować naukę w szkole morskiej w Gdyni. Rodzice obstalowali mu odpowiedni mundurek szkolny, który w sierpniu był gotowy.

Był wysokim, zdolnym i pracowitym młodym człowiekiem.

Plany przerwał wybuch wojny z Niemcami. Wicek pozostał w Radzanowie i pomagał rodzicom w gospodarstwie. Należy dodać, że rodzina Jakubiaków, zamieszkująca na rogu ulicy Floriańskiej i Sienkiewicza (dom istnieje obecnie pod adresem Floriańska 9) zmuszona została do jego opuszczenia i tułała się po różnych mieszkaniach. Najdłużej mieszkali u Oziemkowskich (od strony Witkowskich), w miejscu, gdzie była przed wojną klasa szkolna. Ich dom zajął Niemiec o nazwisku Ransz, który prowadził w Rynku sklepik. Podobno płacił jakieś grosze „za wynajem”.

   W okresie okupacji rolnicy posiadający konie z zaprzęgiem zmuszani byli wykonywać podwody Niemcom oraz inne podwózki z ich polecenia, oczywiście bezpłatnie. W lipcu 1944 roku przyszli do Franciszka Jakubiaka, aby nazajutrz podstawił podwodę dla zawiezienia córek leśnika, Niemca mieszkającego w ul. Raciążskiej, do Strzegowa. Ponieważ Wicek był już dorosły, ojciec zgodził się, aby on pojechał. Tak się też stało. Kiedy wracali z powrotem, Niemki stwierdziły, że piękne jest zboże i będą dobre plony. Podobno Wicek miał się odezwać „nie wiadomo, kto je będzie jadł”. Ta niefortunna wypowiedź młodego chłopaka zapoczątkowała tragedię. Następnego dnia pojawił się żandarm, który chciał aresztować  Wicka. Nie zastał go w domu. Przez jakiś czas chłopak się ukrywał, jednak pewnego dnia – wpadł. Został zabrany na posterunek policji w Radzanowie i umieszczony w więzieniu, które znajdowało się niedaleko plebanii obok szubienicy zbudowanej przez Niemców. Po przesłuchaniu wraz z pobiciem, kilka dni potem widziały matka i siostra, jak bryczką wraz z jeszcze jednym więźniem, wywieziony został do więzienia gestapo w Mławie. Matka kilka razy jeździła z paczkami i dzięki przekupieniu wartowników odbierała od niego wiadomości. Oskarżony był o działalność podziemną. Główne pytanie było „skąd wie o tym, że Niemcy przegrają wojnę z Ruskimi”. Wielokrotnie był straszliwie bity. Po zakończeniu śledztwa osadzony został jako więzień polityczny 27 października 1944 r. w obozie koncentracyjnym Stutthof (lista więźniów na www.straty.pl). Otrzymał numer obozowy 98 984.

   W styczniu 1945 r. Niemcy podjęli decyzję o ewakuacji obozu. 25 stycznia 1945 r. po apelu na trasę ewakuacji wyszło 7 kolumn, liczących od 1100 do 1600 więźniów. Dalsze dwie kolumny opuściły obóz 26 stycznia 1945 r. Celem docelowym więźniów stały się niemieckie obozy służby pracy (RAD), rozmieszczone w kilku miejscowościach w pobliżu Lęborka. Do marca 1945 r. więźniowie przebywali w obozach ewakuacyjnych, gdzie głód i choroby ich dziesiątkowały. Po ewakuacji lądowej na terenie KL Stutthof pozostało ponad 12 000 więźniów, z których do 23 kwietnia 1945 r. przeżyło zaledwie 4508 więźniów. Przez cały czas na terenie obozu panowała epidemia tyfusu. Jednocześnie przygotowywano się do drugiej ewakuacji drogą morską, co nastąpiło w dniach 25 i 27 kwietnia 1945 r. Więźniowie załadowani do barek w Mikoszewie u ujścia Wisły, poprzez przeładunek na Helu holowani byli w kierunku Zatoki Lubeckiej. Zostali zbombardowani i zatopieni. W dniu 9 maja 1945 r., w chwili wyzwolenia obozu, znajdowało się już jedynie około 140 więźniów oraz grupa ponad 20 000 cywilnych pochodzących z Prus Wschodnich. Ogólnie, z liczby około 110 000 więźniów około 24 600 przeniesiono do innych obozów koncentracyjnych. W wyniku zastosowania bezpośrednich metod uśmiercania więźniów, jak również w wyniku wytworzonych ekstremalnych warunków bytowych, chorób, braku opieki lekarskiej oraz ciężkiej pracy, zwłaszcza w podobozach, a także w wyniku ewakuacji obozu liczbę ofiar obozu koncentracyjnego Stutthof szacuje się na około 63 000 do 65 000. Około 23 000 zmarłych więźniów to ofiary obu ewakuacji KL Stutthof.

Jedną z ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof jest Adam Wincenty Jakubiak z Radzanowa.

Pani Józefie Nadratowskiej za udostępnienie zdjęć i informacji o swoim bracie serdecznie dziękuje autor opracowania.

W.P.

ZESPÓŁ MUZYCZNY JANA CHORZEWSKIEGO

ZESPÓŁ MUZYCZNY JANA CHORZEWSKIEGO

 

Starsi mieszkańcy Radzanowa pamiętają popularny w latach powojennych zespół muzyczny, mówiono też – kapela lub orkiestra, prowadzony przez Jana Chorzewskiego z Bieżunia. Często na balach sylwestrowych lub zabawach , a najczęściej na weselach, „Chorzewiacy” grali do tańca. A grali świetnie i kolejki do ich zaangażowania ustawiały się na długo przed każdą imprezą. Najczęściej zespół, bo taka klasyfikacja wydaje się najbardziej właściwa, składał się z pięciu muzykantów. Liderem zespołu, jak wspomniałem, był Jan Chorzewski, który grał na skrzypcach. Obecnie, z ostatniego składu zespołu pozostał już tylko jeden żyjący w naszej Parafii muzykant – Bogumił Czarnecki (ur. 1936 r.).

W naszej notatce chcemy przypomnieć, a młodszym opowiedzieć o tym zespole muzycznym, dostarczającym wielu wzruszeń i radości m.in. i mieszkańcom Radzanowa. Być może ta notatka zainspiruje badaczy historii Bieżunia do dokładniejszego opracowania.

Jan Chorzewski urodził się 31 (według kalendarza juliańskiego – 18-go) sierpnia 1901 roku w Bieżuniu (akt urodzenia – fot 1) z ojca Jakuba i Aleksandry z Osieckich. Rodzice posiadali niewielkie gospodarstwo wiejskie, 3 krowy, konia i łąkę.

  chorzewski

Fot. 1. Akt urodzenia Jana Chorzewskiego nr 181/1910 (Archiwum Państwowe, Mława).

  Miał nieprzeciętne zdolności muzyczne i słuch. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej był w Bieżuniu żydowski zespół muzyczny z Mławy. Wiadomo, że głównymi muzykami takich zespołów byli skrzypek i klarnecista. Młody „Janko muzykant” przysłuchiwał się i przyglądał. Zafascynowały go skrzypce, podobnie jak bohatera opowiadania Marii Konopnickiej.

  W okresie międzywojennym rozpoczął naukę gry na skrzypcach w okolicznościach mało znanych. Wiadomo, że dr Wolski, osoba wielce zasłużona dla Bieżunia, organizował spotkania i proszone wieczorki towarzyskie dla bogatszych mieszkańców i właścicieli ziemskich. Na tych spotkaniach i rautach przygrywała na fortepianie niejaka Oleksówna, organista Skubiszewski, czy też były oficer z armii carskiej, klarnecista z Drobina – niejaki Kłos. Z czasem do tego grona włączony został Jan Chorzewski. Kiedy jego umiejętności rozwinęły się wystarczająco dobrze, założył zespół muzyczny, w którym znaleźli się inni muzycy, jak Kazimierz Welenc – klarnecista, niejaki Gizler – harmonista spod Krzeczanowa i inni. Zespół stawał się coraz bardziej popularny na terenie Bieżunia i okolicznych miejscowości. Kierownik zespołu, dla uatrakcyjnienia programu muzycznego, wykonywał na skrzypcach utwory solowe, niczym wirtuoz koncertowy.  Zaczęto zdobywać coraz szerszą klientelę. Podczas niemieckiej okupacji, zespół zmuszany był także do grywania na zabawach i balach organizowanych przez Niemców.

  Po wojnie skład zespołu zmieniał się wielokrotnie, jednak cały czas prowadził go Jan Chorzewski. Można wymienić niejakiego Krzesia, który grał na trąbce, przez pewien czas na akordeonie grał Józef, najstarszy syn Jana Chorzewskiego. W 1958 roku przyszedł do zespołu Bogumił Czarnecki, gdzie grał wcześniej jego brat – Jan. W latach 60-tych XX wieku zespół składał się z następujących muzykantów (fot. 2):

 zespol_chorzewskiego_a

Fot. 2. Od lewej: Jan Chorzewski – skrzypce, Jan Czarnecki – saksofon, Bogumił Czarnecki – saksofon, Adam Zybert – akordeon, Henryk Skowroński – perkusja (bęben). Fot. z lat 60-tych, własność B. Czarneckiego.

   Spośród innych aktywności Jana Chorzewskiego można wymienić jeszcze: prowadzenie gospodarstwa po rodzicach (wiele obowiązków gospodarskich podczas nieobecności musiała wykonywać żona), posiadał kaszarnię i wypalał kaszę gryczaną, prowadził orkiestrę strażacką w Bieżuniu, prowadził szkolny zespół mandolinistów w Bieżuniu i w innych miejscowościach, m.in. w Trzaskach. (Mandolina ma taki sam układ strun co skrzypce i różni się tylko tym, że struny są podwójne co umożliwia tzw. piórkowanie).

   Był trzykrotnie żonaty. Z pierwszą żoną, zmarłą krótko po wojnie, miał syna – wspomnianego Józefa, który  wyjechał do Wrocławia oraz cztery córki: Alicję, Krystynę, Franciszkę i Janinę. Z drugą żoną miał najmłodszego syna – Antoniego. Niestety, żadne z dzieci Chorzewskich nie mieszka w Bieżuniu. Dom i gospodarstwo zostały sprzedane.

  Jan Chorzewski był nałogowym palaczem. Bywało, że wypalał 3 paczki papierosów dziennie. Często zdarzało się, że wypalił kieszeń w marynarce, albo dziurę w rękawie płaszcza. Ta słabość doprowadziła go do nowotworu płuc, co było przyczyną jego śmierci w dniu 25 czerwca 1973 roku. Pochowany jest w Bieżuniu na Cmentarzy Parafialnym (fot. 3).

 chorzewski_grob

Fot. 3. Grób Jana Chorzewskiego na bieżuńskim cmentarzu (widok współczesny).

   Po śmierci lidera zespołu, przez pewien czas pozostali muzykanci kontynuowali działalność muzyczną i grywali na różnych uroczystościach. W lipcu 1975 roku grali na weselu w Radzanowie (ślub mojej siostry – fot. 4), a przy rozjeżdżaniu się gości weselnych – zagrali kilka „kawałków” na radzanowskim rynku. Niektórzy tańczyli na rynku.

zdjecie_z_wesela 

Fot. 4. Na weselu w Radzanowie, 1975 rok.

  Na zakończenie naszej opowieści pragniemy złożyć wyrazy podziękowania Panu Bogumiłowi Czarneckiemu za udostępnienie zdjęcia zespołu i przekazanie wielu wiadomości i szczegółów dotyczących Jana Chorzewskiego. Zgodził się także na zamieszczenie swojego aktualnego zdjęcia, co czynimy z przyjemnością (fot. 5).

 czarnecki_bog

Fot. 5. Ostatni co tak pięknie grał, Bogumił Czarnecki (zdjęcie wykonane 16 sierpnia 2017 roku).

W.P.