MICHAŁ ZALEWSKI – PIERWSZY WÓJT GMINY RATOWO Z SIEDZIBĄ W RADZANOWIE

MICHAŁ ZALEWSKI – PIERWSZY WÓJT GMINY RATOWO Z SIEDZIBĄ W RADZANOWIE

    Według Konstytucji Księstwa Warszawskiego z 22 lipca 1807 roku, wprowadzono nowy podział administracyjny: departament, powiat, gmina. Gminy dzieliły się na miejskie i wiejskie. Gminą miejską zarządzał burmistrz, zaś wiejską – wójt. W 1837 roku zamiast departamentów wprowadzono gubernie. Radzanowska gmina miejska przetrwała do końca 1864 roku. W tymże czasie, podczas realizacji podziału administracyjnego Królestwa Polskiego, rozpoczętego jeszcze przed Powstaniem Styczniowym, zmieniono naszą gminę miejską, na gminę wiejską Ratowo z siedzibą w Radzanowie. Odwołano burmistrza i powołano wójta. Już na początku 1865 roku stanowisko wójta gminy Ratowo objął Michał Zalewski. Świadczy o tym fragment aktu ślubu (nr 11/1865) Antoniego Czepkiewicza, brata Zofii Czepkiewicz – mojej prababki), który odbył się w Radzanowie:

11. Radzanowo. Działo się w mieście Radzanowie dnia czternastego Lutego, tysiąc ośmset sześćdziesiątego piątego roku, o godzinie trzeciej po południu. Wiadomo czynimy że w przytomności świadków Damazego Uzdowskiego dziedzica Części z Wsi Bojanowa-Gwoździ lat czterdzieści, i Michała Zalewskiego wójta Gminy Ratowo lat czterdzieści sześć mającego, na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo …  

31 grudnia 1869 roku miasto Radzanów utraciło prawa miejskie („Kurier Warszawski” nr 32 z dnia 11 lutego 1870 r.) i stało się osadą. Gmina Ratowo z siedzibą w Radzanowie, poza krótkim okresem I wojny światowej, istniała do reformy administracyjnej w 1954 roku, kiedy to wprowadzono gminy.

Przytaczamy opis Ratowa i Gminy Ratowo, zamieszczony w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego … (1888, tom IX, str. 544).

ratowo 

Fot. 1. Hasło „Ratowo” w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego…, t. IX, s. 544 (podkr. – W.P.)

  Michał Zalewski (występuje także jako Zaleski) urodził się około 1819 roku w Mostowie, w rodzinie Franciszka Zalewskiego (zmarł w Trzcińcu w 1858 roku w wieku 70 lat) i Julianny z Koprowskich. Po 1830 roku rodzina Zalewskich przeniosła się do Trzcińca, gdzie nabyli gospodarstwo. Miał kilkoro rodzeństwa, m.in. starszego brata Franciszka, który po ojcu przejął gospodarkę. Michał Zalewski, mając lat 20, ożenił się z wdową po Michale Janiszewskim (syn Pawła i Jadwigi, zmarł 10 marca 1835 r. w wieku 43 lat), Teresą Janiszewską (z domu Synarską), lat 40, posiadającą połowę domu i grunty w Radzanowie. Został gospodarzem. W 1844 roku urodziła się małżonkom Zalewskim córka Ludwika Ewa. Już wtedy Michał utrzymywał bliskie kontakty z władani Magistratu radzanowskiego. Rodzicami chrzestnymi (kumami) na chrzcie córki zgodził się być Feliks Szwejbudzki, burmistrz i jego żona – Karolina. Sądząc po tym, był więc Michał Zalewski szanowanym obywatelem mimo, że umiał się tylko podpisać. W 1856 roku zmarła Teresa Zalewska i ożenił się powtórnie z Julianną Łydzińską, panną lat 21 z Radzanowa. Z tego małżeństwa urodził się czworo dzieci: Florentyna – 1858, Józefa -1860, Julia – 1865, Stanisław – 1872. W akcie urodzenia Julii, Michał Zalewski występuje jako wójt gminy Ratowo, ale w akcie urodzenia Stanisława – już jako gospodarz. Z Adres-kalendarza stanowisk oficjalnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Guberni Płockiej na 1872 rok dowiadujemy się, że wójtem gminy Ratowo 27 kwietnia 1872 roku został niejaki Szczepański (nie znamy na razie imienia), zaś pisarzem – niejaki Dutkiewicz.

Zalewski_m_podpis 

Fot. 2. Facsimile podpisu Michała Zalewskiego na akcie urodzenia córki Julii (nr 62/1865, Parafia Radzanów)

Tak więc, Michał Zalewski był wójtem w Radzanowie w okresie 1865-1872. Zmarł 13 kwietnia 1891 roku w Radzanowie. W księdze metrykalnej radzanowskiej znajduje się jego akt zgonu.

Zalewski_Michal_zg 

Fot. 3. Akt zgonu Michała Zalewskiego (nr 121/1891, Parafia Radzanów)

W.P.

POŻAR RADZANOWA W 1886 ROKU

POŻAR RADZANOWA W 1886 ROKU

opr. Waldemar Piotrowski

 

      Radzanów  wielokrotnie ulegał pożarom. Z powodu drewnianej zabudowy, co jakiś czas mieszkańcy tracili cały swój dorobek życia. Na naszym blogu opisaliśmy wielki pożar w 1530 roku (tekst z 13. września ub.r.). Dzisiaj opowiemy o wielkim pożarze z 1886 roku.

           Oczywistym jest, że nie zachowały się z tamtego czasu zdjęcia, ani oficjalne dokumenty określające stopień zniszczenia osady. Chcemy przytoczyć relacje świadków, zamieszczone w kilku numerach pisma „Korespondent Płocki” z tamtego czasu. Także „Kurjer Warszawski” zamieścił o tym informację. Stanowią one subiektywne widzenie, dlatego też nie ingerujemy w ich treść.

 

 Z Mławskiego donoszą nam: Dnia 22 maja w samo południe, w ciągu 1¾ godziny, spaliło się miasteczko Radzanów, przy skwarze 24° R-ra szczególnie podnoszącym zapalność drewnianych domów i utrudniającym ratunek. Z mniejszą już siłą pożar trwał do saméj północy. Bliższych szczegółów brak nam jest w téj chwili; podamy je w następnym numerze pisma naszego.(„Korespondet Płocki”, Nr 41 z dnia 25 maja 1886 r.)  

  W następnym numerze pisma, zamieszczono wyjaśnienie:

Uzupełniając podaną wiadomość o spaleniu się Radzanowa, donoszę wam, że pożar obrócił w zgliszcza i popioły 72 posesyj, z których niejedna po kilka zawierała budynków. Tym więc sposobem około 130 budynków stało się pastwą płomieni. Z miasteczka niedawno bardzo ożywionego, pozostał tylko kościół prawdziwym cudem ocalony i kilka domostw. Paręset rodzin pogorzelców, pozbawionych dachu, dobytku, ruchomości, wszelkich sprzętów, zagrożonych jest nędzą. W płomieniach dwoje dzieci zginęło. Ogień rozpoczął się od kuźni przy rogu rynku i ulicy Raciązkiéj. Wiatr z początku zdawał się chcieć ocalić środek miasta, atoli wkrótce się zwrócił, i skierował ku rynkowi płomienie. Wszyscy potracili głowy i ratunku żadnego nie było. Na próżno pp. U. i K.* obywatele ziemscy z okolicy, wzywali do ratunku, widząc w początku samym pożaru możność łatwego ograniczenia go. Nikt nie słuchał; drabiny, kubła, bosaka doprosić się nie można było. Rzecz dziwna, podobno gdy krańce miasteczka się dopiero paliły, w środku z wnętrza paru domów wybuchnął ogień. Wojsko ze Szreńska przybyłe, nie zdążyło na czas, z powodu niezmiernie szybkiego postępu ognia. Gdy pomoc ta nadeszła, mieścina w części już była zgorzała a reszta stała w płomieniach.

 * według mnie, są to inicjały Karola Ujazdowskiego – dziedzica Smólni i Józefa Konica – dziedzica Ratowa – WP.

 W numerze 43 „Korespondenta Płockiego” pojawiło się kolejne sprawozdanie:

Z okolic Mławy otrzymujemy w uzupełnieniu wiadomości o pożarze Radzanowa, jeszcze kilka szczegółów. Domów mieszkalnych ogółem spaliło się 172 i synagoga, rozebranych zaś zostało 28, razem więc uległo zniszczeniu 201. Wynagrodzenie asekuracyjne za te budowle przynależne od wzajemnego ubezpieczenia gubernialnego wynosi tylko sumę rs. 32,000. Wbrew pierwotnym wieściom, wypadku z ludźmi żadnego nie było, natomiast pozostaje bez dachu i chleba, zagrożonych nędzą, rodzin 245. Ofiarność sąsiedzka czyni wysiłki aby nędzy pogorzelców ulżyć, ale możność ich zakreślone ma granice, i wielkiej a gwałtownej potrzebie nie zdoła zadośćuczynić. Ogólna suma strat jest bardzo znaczna; największe szkody ponieśli kupcy bławatni i inni. Pod wieczór w dzień pożaru, pogorzelcy pomiędzy sobą dopuszczali się grabieży, a biedniejsi korzystając z zamieszania, przywłaszczali sobie rzeczy bogatszych i gdzie mogli z niemi uciekali. Smutna to strona tego pożaru, jak i wielu innych, pojedyncze jednak przykłady nieuczciwości, nie powinny studzić miłosierdzia publicznego względem ogółu nieszczęśliwych pogorzelców.

 W numerze 47 „Korespondenta Płockiego” informowano:

Jeszcze o pożarze w Radzanowie. Od p. T. mieszkańca spalonego miasteczka Radzanowo odbieramy znowu kilka nowych szczegółów o smutnej katastrofie jaka to miasteczko dotknęła: „Ogień z niewiadomej przyczyny wszczął się w środku chlewka pustego krytego słomą, w samo południe, lecz zanim na pierwszy alarm nadeszła pomoc, a z nią i sikawka miejscowa, płomień w jednéj chwili przeniósł się na sąsiednie zabudowania pokryte słomą (dodać należy iż w dniu wypadku trwał upał dochodzący do 24° Reomiur). Płomienie jak błyskawica w przeciągu 10 minut zajęły sąsiednie zabudowania a w niespełna pół godziny całe niemal miasteczko przedstawiało jedno morze płomieni. Mieszkańcy widząc niebezpieczeństwo jakie groziło ich mieniu, a nadto zważywszy że wszelkie usiłowania przy ratunku zabudowań byłyby bezskuteczne, starali się wyratować li tylko dzieci, starców, kaleki i swoją chudobę, lecz nawet te ostateczne kroki nie odniosły pożądanego rezultatu, gdyż wszystkie ruchomości wyniesione w czasie pożogi na środek miasta, spłonęły wraz z domami, a dogorywające szczątki ich znajdowane były o kilka wiorst od miejsca pożaru. Pomoc przybyła z miasteczka Szreńska, o mile odległego (na żądanie wójta) z jedną sikawką, zjawiła się wtedy dopiero gdy ogień został już prawie opanowany przez przybyłych mieszkańców z sąsiednich wiosek. Największy udział przy ratunku brali pp: Konitz, dziedzic dóbr Ratowo, Zaborowski, dz. dóbr Wola-Łaszewska, Siemiątkowski, dziedzic Grabina, administratorzy dóbr Radzimowice W. Tomaszewski i Gliński, W. Turowski, oraz dzierżawca dóbr Bębnowo W. Orbaczewski, którzy nie tylko dostarczyli swych ludzi i fornalek do odwożenia rzeczy za miasto, lecz nadto sami brali czynny udział przy ratunku. Nadto p. Konitz zaraz po pożarze zabrał do swéj wsi 20 famili niemających żadnego przytułku. Ocalenie kościoła zawdzięczyć należy czcigodnemu proboszczowi miejscowemu ks. Molskiemu, oraz ks. Wernerowi z Ratowa, którzy energicznie kierowali obroną płonącéj już niemal świątyni. Pożar zniszczył 79 domów mieszkalnych, 91 innych budynków i synagogę starozakonnych. Budowle były zabezpieczone na sumę rs. 27,030, prócz tego straty mieszkańców wynoszą rs. 45,000. Rodzin bez dachu, odzieży i żywności pozostało 208 w téj liczbie 85 katolickich i 123 starozakonnych, dla których w pierwszych początkach chociaż i przyszli z pomocą okoliczni pp. obywatele, a nawet i włościanie jak również powiatowe miasto Mława, i okoliczne miasteczka Szreńsk, Raciąż, Bieżuń i Żuromin, lecz obecnie znajdują się one w ostatecznej nędzy, zagrożone śmiercią głodową.

 

Przez długie lata radzanowiacy zmuszeni byli odbudowywać swoje domostwa. Zachowane jeszcze do dzisiaj nieliczne domy drewniane przy rynku są zbudowane po tym pożarze.