Nie ma to jak w Naszej Straży…- czyli z historii OSP Radzanów

Nie ma to jak w Naszej Straży…- czyli z historii OSP Radzanów

 Początki  zawiązywania Straży Przeciwpożarowych na ziemiach znajdujących się pod zaborem rosyjskim były dosyć trudne. Jednak Towarzystwa Ubezpieczeniowe wywierały w dobie częstych pożarów aby takie jednostki nawet ochotnicze złożone z mieszkańców istniały w strukturach gminnych. Były to lata popowstaniowe, dlatego każda forma zrzeszania była przez władze obserwowana z niechęcią i podejrzeniem.

W gminie Ratowo z siedzibą w Radzanowie Straż Pożarna zgodnie z zatwierdzonym Statutem została założona w 1910 roku.

     W materiałach źródłowych zawartych w książce                                                  ks. Andrzeja Zakrzewskiego,

,, Sieć Ochotniczych Straży Pożarnych w Diecezji Płockiej”

 zostały zawarte informacje także na temat jednostek,które powstały na terenie dzisiejszej gminy Radzanów. Polecam lekturze

Założycielami radzanowskiej Straży byli: Jan Jędrzejewski, Adam Zakolski, Roman Dobies. (Znajdują się oni zapewne na powyższym zdjęciu jednak na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie określić dokładnie które to osoby dlatego zwracam się o pomoc do Państwa.Piszcie w komentarzach.)Wkład dosyć duży w powstanie miał także dziedzic ówczesny Ratowa Józef Stanisław Konic, który nie tylko przekazał należącą do niego działkę ale także odkupił sąsiadującą z nią by w 1915 roku pobudować remizę strażacką. Na marginesie ,,pierwsza remiza” uległa spaleniu podczas pożaru w ulicy Koziej, gdyż zlokalizowana była u zbiegu ul.Floriańskiej, Sienkiewicza i Rynku. W tym miejscu przez wiele lat znajdowała się figurka św. Floriana.

Od tego czasu remiza znajduję się w tym samym miejscu przy ul Mławskiej . Z czasem poprzez rozbudowę i przebudowę zmieniała swój architektoniczny kształt dostosowując się także do wyposażenia jednostki strażackiej. 

Wracając do początków w roku 1925 został ufundowany i nadany Strażakom z Radzanowa sztandar. W tymże roku zastała także zawiązana orkiestra dęta, która przygrywała na wszelkich uroczystościach państwowych i kościelnych. Remiza tak jak wszędzie gdzie działali strażacy stała się dla miejscowości centrum kulturalno społecznym.

 

List z Ratowa 1887 r.

List z Ratowa 1887 r.

Wspomniany list został wydrukowany w tygodniku Wszechświat, który był  poświęcony naukom przyrodniczym. Autorem pisma skierowanego do Redakcji był właściciel majątku Ratowo – Józef Stanisław Konic. Jak już dziś wiemy był on propagatorem nowoczesnego rolnictwa na terenie Północnego Mazowsza. Majątek Ratowo  pod jego rządami stał się wzorem dla innych, ukazując w jaki sposób można wprowadzać nowe  gatunki roślin i rasy zwierząt . Nie tylko produkcja ale także przetwórstwo powyższych  stało się istotą dobrze  prowadzonego majątku ziemskiego. Józef Konic czerpał inspiracje z najnowszych osiągnięć nauki sam prowadził obserwację   i  starał się nimi dzielić z zainteresowanymi .

canvas1

canvas

http://ratowoklasztor.blog.pl/2015/02/20/dziedzic-z-ratowa-jozef-stanislaw-konic/

Dwór i park dworski w Ratowie

Dwór i park dworski w Ratowie

 

Ratowo.Park dworski wraz z pozostałością dawnego dworu wybudowanego przez Józefa Stanisława Kunica. Ostatni właściciel Tadeusz Kunic został aresztowany przez Niemców 9 listopada 1939 roku wywieziony do Mławy trafił następnie do obozu koncentracyjnego gdzie zginął. Po wojnie w budynku zorganizowano przytułek , a następnie szkołę. Obecnie w prywatnym posiadaniu.

20160503_142752 20160503_142803 20160503_142821 20160503_142830 20160503_142849 20160503_142952 20160503_143010 20160503_143021 20160503_143027 20160503_143158 20160503_143202 20160503_143205 20160503_143208 20160503_143246 20160503_143249

Radzanów. Rozwój gospodarczy miejscowości i okolicy cz.1

Radzanów. Rozwój gospodarczy miejscowości i okolicy cz.1

doc02768020150616080545_001 

      Istota cywilizacyjnego rozwoju człowieka jest są jego gospodarcze przemiany ,które wpływają na przemiany jego najbliższego otoczenia . W przypadku Radzanowa nad Wkra i najbliższych okolic dotyczy to rozwoju rolnictwa i rzemiosła . W początkowych fazach powstania i rozwoju osadniczego dominującymi zajęciami mieszkańców osady i okolicy była gospodarka rolna nastawiona na uprawę roli i hodowle bydła oraz koni. Teren jednak był bardzo trudny do rozwoju szczególnie gdy rzeka Wkra jesienią i wiosna tworzyła malownicze rozlewiska i bagna . Jednym ze sposobów w średniowieczu na Mazowszu była gospodarka żarowa czyli wypaleniskowa. Przy spisach ludności w aktach narodzin i zgonów pojawiają się kopiarze czyli osadnicy na takich wypaleniskiem pozyskanych ziemiach. Dużym uzupełnieniem było rybołówstwo. Wkra z licznymi odnogami dostarczała wielkiej ilości ryb słodkowodnych, które następnie suszone lub solone trafiały na lokalny rynek.

   Do czasów nowożytnych o słabym rozwoju decydowało położenie w strefie przygranicznej. Najpierw z pogańskimi Prusami , a następnie z Zakonem Krzyżackim. Ślady tego sąsiedztwa widzimy w archiwaliach dotyczących procesów Książąt Mazowieckich z Zakonem i literaturze – Spychów Jurandowy, Sienkiewicza ,który opisał zatargi właściciela z Zakonem .

  Sytuacja zmienia się pod wszelkim względem za panowania Zygmunta Starego. Po sekularyzacji Państwa Krzyżackiego , kiedy to strefa nadgraniczna znacznie się uspokoiła i stała się ważnym elementem w rozwoju gospodarczym .

Radzanów i okolica również się zmieniły . Wzrasta produkcja zboża, które nie tylko jest wysyłane w kierunku Gdańska ale także przetwarzane na miejscu. Pojawiają się tu nad Wkrą młyny wodne oraz wiatraki. W hodowli zmienia się profil i teraz zaczyna dominować na okolicznych pastwiskach owca. Pozyskiwane jej runo przetwarzano na miejscu i osada zaczęła słynąć z produkcji sukna , którego ilość jest tak wielka ,że mieszczanie otrzymują od króla Zygmunta Starego przywilej na produkcje i eksport materiału. Miał on od tej pory własna sygnaturę . Bogacił się więc mieszczanin i wygląd miejscowości zaczął się zmieniać . W tym czasie zapewne powstał znany nam z dzisiejszego wyglądu Rynek na którym odbywały się targi jedne z największych w okolicy .Koniunktura i bliskość ważnych szlaków handlowych podnosiła prestiż miejscowości i mnożyła inwestycje w okolicy powstawały dochodowe majątki szlacheckie. Samo miasto Radzanów było prywatne i swym właścicielom z handlu oraz rzemiosła przynosiło całkiem ładne sumy. Kataklizm nastąpił za panowania Wazów . Wojny szczególnie ze Szwecją podkopywały gospodarkę Rzeczypospolitej ,a więc i miasteczka nad Wkra także . Zniszczenia szczególnie dotkliwe dla Radzanowa poczynili Szwedzi podczas potopu. Symbolem stało się wysadzenie ,,Zamku” . Gospodarczo  sytuacja jaka po nim nastąpiła spowodowała upadek gospodarczy co także odzwierciedlone zostało w demografii. Nastąpił powrót do gospodarki samowystarczalnej z niewielkim tylko procentem wytworów przeznaczonych na handel.

 Podczas zaborów następowały tylko krótkookresowe fazy ożywienia gospodarczego. Pierwsza z nich to okres związany ze sprowadzeniem Żydów do Radzanowa przez ówczesna właścicielkę Dorotę Karczewska. Szczególnie dotyczyło to handlu . Ludność miejscowości i okolic nadal okresowo emigrowała w celach zarobkowych do Prus. Kolejna faza to okres zaboru pruskiego w latach 1793 -1806 kiedy to zostały zaprowadzone porządki pruskie. Wejście w system gospodarczy państwa tak silnie rozwiniętego spowodował poprawę odczuwalną dla tej części Mazowsza. Epoka napoleońska i czasy jakie po niej nastały nie były złotym okresem rozwoju . Częste epidemie związane z przemarszem wojski i nieurodzajem w rolnictwie spowodowały powrót do gospodarki samowystarczalnej. Kolejna zmiana nadeszła w II połowie XIX wieku , kiedy to światowa koniunktura i pieniądze nadsyłane od tych ,którzy wyruszyli na emigrację do USA i Brazylii rozruszały sytuacje . Ważna role odgrywać zacznie kolej  ze stacją w Mławie. Dodatkowo nie ukrywając faktu spora część dochodów stanowiły te z przemytu poprzez granicę. Przed wybuchem wojny światowej Radzanów został zdegradowany do osady , a kilka pożarów jakie wybuchły strawiły w znaczną części miejscowość . Jedynie majątek ziemski w Ratowie rozkwitał pod rządami Józefa Stanisława Konica, ówczesnego właściciela . Powstały zabudowania murowane, zakład produkujący cykorie, uregulowano Mławkę i zdrenowano podmokłe tereny,

     Kolejne zniszczenia dotyczą działań wojennych z przełomu lat 1914/5 gdzie linia frontu przechodziła przez okolicę . Np. Kalasantowo i Budy Ratowskie były najbardziej zniszczonymi miejscowościami w powiecie mławskim. Radzanów także ucierpiał . Po odzyskaniu niepodległości gospodarka nie rozwijała się w zadowalający sposób. Istniało kilka wiatraków , a i te kiedy wybudowano młyn mechaniczny przy dzisiejszej ul. Siemiątkowskiego zaczęły odchodzić do lamusa. Podstawą był handel i słabe rzemiosło. Tak dotrwał Radzanów do II wojny. C.D.N

Z HISTORII SPÓŁDZIELCZOŚCI W RADZANOWIE

Z HISTORII SPÓŁDZIELCZOŚCI W RADZANOWIE

 

      W początkowych latach XX wieku odżyły nie tylko pragnienia wolnościowe i narodowe Polaków, ale także pojawiły się inicjatywy podniesienia sytuacji ekonomicznej chłopstwa, poprzez rozwinięcie produkcji rolnej. Jedną z takich form były spółki, zawiązywane między rolnikami, umożliwiające intensyfikację i unowocześnienie produkcji rolnej. Miały one także za zadanie podniesienie oświaty i przedsiębiorczości.

Jedną z takich spółek była zawiązana w 1904 roku w Radzanowie spółka włościańska „Robota”.

W piśmie „Echa Płockie i Włocławskie” z dnia 30(17) marca 1904 r. znajduje się informacja, która stanowi przyczynek do historii naszej spółdzielczości lokalnej.

 

Z Radzanowa. (pow. mławski) piszą do nas.

W osadzie naszej, zapomnianej przez ludzi, jakby deskami zabitej od reszty świata, stał się fakt, jak na naszą okolicę niezwykły, który zainteresował szerszy ogół: oto w dniu 5-go marca zawiązana została spółka włościańska p. n. „Robota” na wzór spółek istniejących i rozwijających się od lat kilku w rozmaitych okolicach naszego kraju.

Akt został spisany przed rejentem p. J. Ossowskim w Mławie. Na razie przystąpiło do spółki 12-tu członków-założycieli z wkładami 10-rublowemi; do zarządu weszli pp. J. St. Konic i W. Cichocki z Ratowa i pp. Lossman i A. Bagiński z Radzanowa; na kasjera wybrano p. F. Śliwczyńskiego z Radzanowa. Spółka została zawiązana na 10 lat; celem jej rozwój drobnego gospodarstwa, oraz polepszenie bytu materialnego członków i sąsiadów.

Na pierwszem zgromadzeniu 12 marca przyjęto 4-ch nowych członków; reszta czasu poświęconą została obradom, co jest najpilniej potrzebne członkom. Postanowiono sprowadzić z „Płockiej produkcji nasion” z Chojnowa kilka korcy kartofli i owsa lepszych odmian, które podzielone będą między członków; a także kupić kilka ulepszonych radeł, brak których daje się bardzo odczuć. Początek niewielki, ale z małego ziarnka wyrasta ogromne drzewo, więc i my mamy nadzieję, że i nasza spółka rozwinie się z czasem, dojdzie do wytkniętego z góry celu i będzie służyła za wzór okolicy.

Następne zebranie ma się odbyć 9-go kwietnia; na niem omawianą będzie rzecz o właściwym wychowie cieląt. – St. K.

 

  Inicjały St. K. łatwo rozszyfrować jako Stanisław Konic – podpisany z drugiego imienia dziedzic Ratowa.

Na przestrzeni lat istniały w Radzanowie różne formy spółdzielczości, pomagające swoim członkom prowadzić chłopskie gospodarstwa wiejskie. Były to kasy spółdzielcze, spółki wodne, kółka rolnicze i inne. Na prowadzonym blogu jest miejsce dla przypomnienia tych inicjatyw.  

POŻAR RADZANOWA W 1886 ROKU

POŻAR RADZANOWA W 1886 ROKU

opr. Waldemar Piotrowski

 

      Radzanów  wielokrotnie ulegał pożarom. Z powodu drewnianej zabudowy, co jakiś czas mieszkańcy tracili cały swój dorobek życia. Na naszym blogu opisaliśmy wielki pożar w 1530 roku (tekst z 13. września ub.r.). Dzisiaj opowiemy o wielkim pożarze z 1886 roku.

           Oczywistym jest, że nie zachowały się z tamtego czasu zdjęcia, ani oficjalne dokumenty określające stopień zniszczenia osady. Chcemy przytoczyć relacje świadków, zamieszczone w kilku numerach pisma „Korespondent Płocki” z tamtego czasu. Także „Kurjer Warszawski” zamieścił o tym informację. Stanowią one subiektywne widzenie, dlatego też nie ingerujemy w ich treść.

 

 Z Mławskiego donoszą nam: Dnia 22 maja w samo południe, w ciągu 1¾ godziny, spaliło się miasteczko Radzanów, przy skwarze 24° R-ra szczególnie podnoszącym zapalność drewnianych domów i utrudniającym ratunek. Z mniejszą już siłą pożar trwał do saméj północy. Bliższych szczegółów brak nam jest w téj chwili; podamy je w następnym numerze pisma naszego.(„Korespondet Płocki”, Nr 41 z dnia 25 maja 1886 r.)  

  W następnym numerze pisma, zamieszczono wyjaśnienie:

Uzupełniając podaną wiadomość o spaleniu się Radzanowa, donoszę wam, że pożar obrócił w zgliszcza i popioły 72 posesyj, z których niejedna po kilka zawierała budynków. Tym więc sposobem około 130 budynków stało się pastwą płomieni. Z miasteczka niedawno bardzo ożywionego, pozostał tylko kościół prawdziwym cudem ocalony i kilka domostw. Paręset rodzin pogorzelców, pozbawionych dachu, dobytku, ruchomości, wszelkich sprzętów, zagrożonych jest nędzą. W płomieniach dwoje dzieci zginęło. Ogień rozpoczął się od kuźni przy rogu rynku i ulicy Raciązkiéj. Wiatr z początku zdawał się chcieć ocalić środek miasta, atoli wkrótce się zwrócił, i skierował ku rynkowi płomienie. Wszyscy potracili głowy i ratunku żadnego nie było. Na próżno pp. U. i K.* obywatele ziemscy z okolicy, wzywali do ratunku, widząc w początku samym pożaru możność łatwego ograniczenia go. Nikt nie słuchał; drabiny, kubła, bosaka doprosić się nie można było. Rzecz dziwna, podobno gdy krańce miasteczka się dopiero paliły, w środku z wnętrza paru domów wybuchnął ogień. Wojsko ze Szreńska przybyłe, nie zdążyło na czas, z powodu niezmiernie szybkiego postępu ognia. Gdy pomoc ta nadeszła, mieścina w części już była zgorzała a reszta stała w płomieniach.

 * według mnie, są to inicjały Karola Ujazdowskiego – dziedzica Smólni i Józefa Konica – dziedzica Ratowa – WP.

 W numerze 43 „Korespondenta Płockiego” pojawiło się kolejne sprawozdanie:

Z okolic Mławy otrzymujemy w uzupełnieniu wiadomości o pożarze Radzanowa, jeszcze kilka szczegółów. Domów mieszkalnych ogółem spaliło się 172 i synagoga, rozebranych zaś zostało 28, razem więc uległo zniszczeniu 201. Wynagrodzenie asekuracyjne za te budowle przynależne od wzajemnego ubezpieczenia gubernialnego wynosi tylko sumę rs. 32,000. Wbrew pierwotnym wieściom, wypadku z ludźmi żadnego nie było, natomiast pozostaje bez dachu i chleba, zagrożonych nędzą, rodzin 245. Ofiarność sąsiedzka czyni wysiłki aby nędzy pogorzelców ulżyć, ale możność ich zakreślone ma granice, i wielkiej a gwałtownej potrzebie nie zdoła zadośćuczynić. Ogólna suma strat jest bardzo znaczna; największe szkody ponieśli kupcy bławatni i inni. Pod wieczór w dzień pożaru, pogorzelcy pomiędzy sobą dopuszczali się grabieży, a biedniejsi korzystając z zamieszania, przywłaszczali sobie rzeczy bogatszych i gdzie mogli z niemi uciekali. Smutna to strona tego pożaru, jak i wielu innych, pojedyncze jednak przykłady nieuczciwości, nie powinny studzić miłosierdzia publicznego względem ogółu nieszczęśliwych pogorzelców.

 W numerze 47 „Korespondenta Płockiego” informowano:

Jeszcze o pożarze w Radzanowie. Od p. T. mieszkańca spalonego miasteczka Radzanowo odbieramy znowu kilka nowych szczegółów o smutnej katastrofie jaka to miasteczko dotknęła: „Ogień z niewiadomej przyczyny wszczął się w środku chlewka pustego krytego słomą, w samo południe, lecz zanim na pierwszy alarm nadeszła pomoc, a z nią i sikawka miejscowa, płomień w jednéj chwili przeniósł się na sąsiednie zabudowania pokryte słomą (dodać należy iż w dniu wypadku trwał upał dochodzący do 24° Reomiur). Płomienie jak błyskawica w przeciągu 10 minut zajęły sąsiednie zabudowania a w niespełna pół godziny całe niemal miasteczko przedstawiało jedno morze płomieni. Mieszkańcy widząc niebezpieczeństwo jakie groziło ich mieniu, a nadto zważywszy że wszelkie usiłowania przy ratunku zabudowań byłyby bezskuteczne, starali się wyratować li tylko dzieci, starców, kaleki i swoją chudobę, lecz nawet te ostateczne kroki nie odniosły pożądanego rezultatu, gdyż wszystkie ruchomości wyniesione w czasie pożogi na środek miasta, spłonęły wraz z domami, a dogorywające szczątki ich znajdowane były o kilka wiorst od miejsca pożaru. Pomoc przybyła z miasteczka Szreńska, o mile odległego (na żądanie wójta) z jedną sikawką, zjawiła się wtedy dopiero gdy ogień został już prawie opanowany przez przybyłych mieszkańców z sąsiednich wiosek. Największy udział przy ratunku brali pp: Konitz, dziedzic dóbr Ratowo, Zaborowski, dz. dóbr Wola-Łaszewska, Siemiątkowski, dziedzic Grabina, administratorzy dóbr Radzimowice W. Tomaszewski i Gliński, W. Turowski, oraz dzierżawca dóbr Bębnowo W. Orbaczewski, którzy nie tylko dostarczyli swych ludzi i fornalek do odwożenia rzeczy za miasto, lecz nadto sami brali czynny udział przy ratunku. Nadto p. Konitz zaraz po pożarze zabrał do swéj wsi 20 famili niemających żadnego przytułku. Ocalenie kościoła zawdzięczyć należy czcigodnemu proboszczowi miejscowemu ks. Molskiemu, oraz ks. Wernerowi z Ratowa, którzy energicznie kierowali obroną płonącéj już niemal świątyni. Pożar zniszczył 79 domów mieszkalnych, 91 innych budynków i synagogę starozakonnych. Budowle były zabezpieczone na sumę rs. 27,030, prócz tego straty mieszkańców wynoszą rs. 45,000. Rodzin bez dachu, odzieży i żywności pozostało 208 w téj liczbie 85 katolickich i 123 starozakonnych, dla których w pierwszych początkach chociaż i przyszli z pomocą okoliczni pp. obywatele, a nawet i włościanie jak również powiatowe miasto Mława, i okoliczne miasteczka Szreńsk, Raciąż, Bieżuń i Żuromin, lecz obecnie znajdują się one w ostatecznej nędzy, zagrożone śmiercią głodową.

 

Przez długie lata radzanowiacy zmuszeni byli odbudowywać swoje domostwa. Zachowane jeszcze do dzisiaj nieliczne domy drewniane przy rynku są zbudowane po tym pożarze.

Józef Stanisław Konic

    Józef St. Konic 

    Józef Stanisław Konic, dr. botaniki , wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim był autorem dzieł z dziedziny rolniczej. Swoją wiedzę i teorię zdobywał i poszerzał także w majątku rodzinnym Ratowo na Północnym Mazowszu, gdzie gospodarował. W majątku wprowadzał nowe uprawy i przekazywał nowoczesna kulturę rolną . Pozostawił po sobie bardzo dobrze zagospodarowane dobra oraz prace naukowe,  które zostały wydane drukiem .:

 

                 1.      Przyczynek do absorcyi światła przez węglowodory szeregu aromatycznego, Rocznik Zbiorowy prac naukowych na rok 1880 , Warszawa, Druk . A Studencki i Spółka ,1881, s.11.

              2.     O źródłach azotu dla gospodarstw rolnych, Referat odczytany dnia 10 grudnia 1894 roku na                          posiedzeniu Sekcyi Rolnej przez Józefa Stanisława Konica, Warszawa , Druk. Emila Skwiskiego                         ,1895, s.4.

Dziedzic z Ratowa. Józef Stanisław Konic.

 DZIEDZIC  z  RATOWA .

Waldemar Piotrowski

      We wspomnieniach starszych mieszkańców Radzanowa przekazywana jest wiadomość o samobójstwie, jakiego dokonał jeden z dziedziców Ratowa. Jednak nie mówi się, którego z nich to wydarzenie mogło dotyczyć. Postaram się przedstawić swoją hipotezę.

Ażeby ustalić nazwisko tego nieszczęśnika, musimy przyjrzeć się historii majątku w Ratowie.

     Przed powstaniem styczniowym w 1863 r. właścicielką Ratowa była Magdalena Prakseda Sadkowska (ur. 21.07.1833 – zm. 28.01.1886), która w 1855 r. wyszła za mąż za Stanisława Pac-Pomarnackiego h. Gozdawa (1826-1888). Dobra ratowskie były bardzo rozległe, a należały do nich także posiadłości w Luszewie, na Radzanówku, Trzcińcu, Józefowie i Brzeźni. Wymagały sporej umiejętności zarządzania, a zdaje się, Stanisław Pac-Pomarnacki z tym nie radził sobie. W 1865 r. dobra ratowskie zostały sprzedane i rodzina kupiła mniejszy folwark w Staninie w północno-zachodniej części guberni lubelskiej.

Nabywcą Ratowa wraz z przyległościami był Samuel Konitz (ur. 26.03.1820, zm. 8.12.1879 w Warszawie, grób na cmentarzu żydowskim, sektor 26, rząd 5 numer 15).OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Rodzina Konitzów pochodziła z Chojnic na Pomorzu i znalazła się w Warszawie po III rozbiorze. Przy nadawaniu nazwisk przez Prusaków przyjęła nazwisko od miejscowości z której pochodziła, tzn. Chojnic, po niemiecku Konitz.   

Po powstaniu styczniowym władze carskie chętnie godziły się na nabywanie majątków przez Żydów, gdyż to osłabiało polskie warstwy ziemiańskie i było łatwiejsze dla utrzymania posłuszeństwa.

Samuel Konitz, ożeniony z Karoliną (Szarlotą) Kronenberg był bogatym kupcem i przemysłowcem. Był właścicielem destylarni i fabryki cykorii. W 1874 r. sprawował funkcję sędziego handlowego, zasiadał w zarządzie starego Szpitala Starozakonnych w Warszawie. Posiadał siedmioro dzieci, z których dwóch synów – Henryk i Józef Stanisław otrzymali w spadku dobra ratowskie. Henryk (ur. 15.01.1860 – zm. 10.05.1934, pochowany na Powązkach, kw. 66, rząd 1, grób Rodziny Wolfsonów, numer  8,9) był adwokatem i działaczem politycznym (sylwetka Henryka Konica zaprezentowana została na blogu), zaś Józef Stanisław (ur. 31.05.1861 – zm. 30.03.1912) – przyrodnikiem, kandydatem nauk i wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim.

     Trzeba przyznać, że rodzina Konitzów dość mocno się spolonizowała. Dzieci Samuela i Karoliny zostały ochrzczone, w rodzinie pielęgnowane były polskie tradycje. Chociaż rodzice pozostali przy wierze mojżeszowej i pochowani zostali na cmentarzu żydowskim, to ich dzieci mają groby na Starych Powązkach.

W 1883 r. folwark  Radzanowo-Ratowo, albo Ratowo-Radzanowo obejmował 1964 morgi, w tym gruntów ornych i ogrodów 702 morgi, łąk 179 morgów, pastwisk mr. 29, lasu mr. 985, nieużytków mr. 69. Do folwarku należała cegielnia, młyn wodny i hamernia.

Samuel Konitz nie posiadał wiedzy ani doświadczenia w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Zatrudniał zarządców, którzy dbali o jego interesy. Sam też niechętnie uczestniczył w modernizacji majątku. Znany jest fakt, że sprzeciwiał się osuszaniu pól poprzez przekopanie rowów odwadniających, nawet wtedy, gdy miały one iść po granicy jego posiadłości.

Jak wspomniałem, dobra ratowskie po śmierci Samuela objęli obydwaj synowie – Henryk i Józef, którzy już nazywali się Konic. W zasadzie gospodarstwem zajmował się Józef. Rozwinął je i unowocześnił. Wprowadził nowe odmiany roślin, zaczął uprawiać chmiel, cykorię, chrzan i szparagi, sprowadził maszyny do produkcji masła śmietankowego. Uczestniczył także w różnych przedsięwzięciach społecznych na rzecz gminy, o czym już pisaliśmy na blogu.

Konicowie umieli dbać o swoje interesy. Znana jest historia procesu sądowego, gdzie stroną byli robotnicy hamerni. Skarżyli oni właściciela o nadmierny wyzysk. Sprawa odbywała się w sądzie w Warszawie, a tam właśnie działał jako adwokat Henryk – wyrok można było przewidzieć.

W 1904 roku bardzo burzliwie przebiegała w gminie Ratowo walka chłopów z dworem o serwituty.

I teraz dochodzimy do aktu samobójstwa. Jak wieść niesie, dziedzic Ratowa przegrał w sądzie sprawę honorową. O co poszło – nie wiadomo. Przejął się tym bardzo i – stało się.

W „Kurjerze Warszawskim” (z 2-go kwietnia 1912 r.) znajduje się nekrolog, który przytaczam poniżej.

j_konic_n1a 

 

Jest w nim napisane, że Józef Stanisław Konic, po krótkich lecz ciężkich cierpieniach, zmarł w Ratowie 30 marca 1912 r., przeżywszy lat 51. Pochowany jest na Powązkach , kwatera 66, rząd 2, numer 10,11.

Po śmierci brata jedynym właścicielem dóbr Ratowo został Henryk Konic. Do jego śmierci w wieku 74 lat (zmarł z powodu powikłań pooperacyjnych w szpitalu w Warszawie),  zarządzali majątkiem liczni plenipotenci (o niektórych pisaliśmy na blogu). Ze wspomnień ks. Jagodzińskiego dowiadujemy się, że w Ratowie zamieszkiwała teściowa Henryka Konica – Helena Wolfson (zmarła 23.12.1939 r.).

     Henryk Konic, ożeniony z Henryką Wolfson (1879-1944) posiadał dwóch synów: Kazimierza i Tomasza. Kazimierz zmarł młodo (w wieku 4 lat), Tomasz (ur. 29.11.1902 – zm. 3.08.1943) był inżynierem i asystentem Politechniki Warszawskiej. Opublikował kilka prac z dziedziny materiałów budowlanych. I on został spadkobiercą i dziedzicem Ratowa. Gospodarował do wybuchu wojny. Za jego czasów w Ratowie wybudowane zostały tzw. czworaki, pozwalające na stałe osiedlenie się pracowników folwarku. Po wybuchu II wojny światowej w Ratowie został ustanowiony niemiecki zarządca majątku. Ks. Jagodziński wspominał, że Tomasz Konic został aresztowany na początku okupacji. Obydwaj zostali wywiezieni tego samego dnia do więzienia w Mławie.

Miał 40 lat, nieznane mi są okoliczności jego śmierci.

Podczas okupacji niemieckiej sołtysi w Radzanowie i w okolicznych wsiach otrzymywali nakazy wyznaczenia najemników do pracy w majątku w Ratowie. Z rodzin polskich, gdzie były dorastające osoby, zmuszano do niewolniczej pracy w Ratowie na pracach sezonowych. W takim charakterze zatrudniona była m.in. moja ciocia, siostra mojej matki, Irena Skowyrska.