Pielgrzymki do Częstochowy

Pielgrzymki  do Częstochowy

Pielgrzymka do Częstochowy

1/ IX – 5/ IX 1931 r. Pielgrzymka do Częstochowy

      Z racji przeniesienia nabożeństwa do nowego kościoła, które ma się odbyć w październiku , postanowiłem odbyć pielgrzymkę do Częstochowy, aby parafia radzanowska przez swych przedstawicieli w ilości 70 osób, złożyła podziękowania Królowej Korony Polskiej za dokonanie tego wielkiego dzieła. W procesji uroczystej cała parafia odprowadziła pątników do figury przy końcu ulicy Raciążskiej będącej – tam pożegnałem  w imieniu parafian pątników, powierzyłem parafię opiece Bożej, wraz z pątnikami wyruszyłem do Raciąża. Raciążanie przyjęli nas nadzwyczaj gościnnie  , podzielili między siebie pątników, a chcąc okazać swoja gościnność , oddawali swoje posłanie, sami lokując się na podłodze. Byliśmy wieczorem na przedstawieniu ,,Bernadetta”. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy do Warszawy , a później do Częstochowy. Mieliśmy zarezerwowane wygodne przedziały, gdzie pątnicy się rozlokowali      i przy śpiewie pobożnych pieśni  upływały kilometry – zbliżaliśmy się do Częstochowy. Pątnicy płakali gdy na horyzoncie pokazała się wieża jasnogórska .Przybyliśmy o godzinie 5 tej popołudniu – po umyciu się i złożeniu bagaży, wyruszyliśmy do klasztoru Jasnogórskiego . Trudno opisać to, co odczuwało serce, trudno opisać te łzy, które w ukryciu roniono, łzy radości dziecka, witającego , po długiej rozłące , swoją Matkę. Na modlitwach , zwiedzaniu klasztoru, skarbca oraz uczestnictwu w przedstawieniu kinematograficznym ,, Golgota”, odwiedzeniu kościoła św. Barbary  i cudownego źródła upłynęły dni przeznaczone na pobyt w Częstochowie. Z żalem i płaczem wielkim żegnano klasztor – pątnicy w szyku pochodowym  przy śpiewie ,, Serdeczna Matko” opuściliśmy Częstochowę wieczornym pociągiem , a na godzinę 8 mą stanęliśmy w Radzanowie. Procesja oczekiwała na nas. Tłumy ludzi zebrały się  na przywitanie. W procesji  uroczystej przybyliśmy do kościoła, odprawiłem Mszę Św., a uroczyste błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem zakończyło nasza pierwsza pielgrzymkę do Częstochowy.

 3/IX – 7/IX 1932 r. Druga pielgrzymka do Częstochowy  

     W […] chęci moich parafian odkrycia pielgrzymki do Częstochowy , poszedłem im na rękę i pielgrzymkę takowa ogłosiłem. Zebrało się 63 osoby i ta sama droga i w takim również nastroju przybyliśmy do Częstochowy. Niespodzianka przykra dla nas była kradzież , której dokonali złodziej warszawscy na jednym z członków pielgrzymki, parafianie [….]mej parafianki, Janowej Janiszewskiej z Radzanowa. Precyzyjnie wycięto kieszeń, zabrano weksle i gotówki 400 zł. Chcieli również okraść , mieszkańca Trzcińca Piotra Szczepańskiego ,lecz tylko przeciąwszy kieszeń […] chustkę do nosa, okulary, szczęściem w tej kieszeni pieniędzy nie było. Nie będę opisywał  stanu , jaki przezywaliśmy, nie będę opisywał spędzenia czasu w Częstochowie , bo mniej więcej powtarzałbym opis z roku poprzedniego , zaznaczę tylko , że 4 ro dniowy pobyt w Częstochowie okazał się zbyt krótkim, zapomniało się o domu, o obowiązkach , pragnęlibyśmy pozostać jak najdłużej Powróciliśmy do Radzanowa nocą.

10/IX – 16/IX 1933 . Pielgrzymka do Częstochowy

       Z racji uroczystości związanych z dążeniem całego naszego społeczeństwa do kanonizacji świętobliwej Królowej Jadwigi , Instytut Diecezjalny Akcji Katolickiej proklamował pielgrzymkę do Częstochowy pod patronatem  Najdostojniejszego Arcypasterza Antoniego Nowowiejskiego. Z naszej parafii wybrało się również kilkadziesiąt osób, ja jednakowoż pozostałem w domu, wiedziałem że moi parafianie maja opiekę zapewniona, gdyż kilkudziesięciu Księzy z naszej diecezji towarzyszy pielgrzymom do Częstochowy. Z radością w sercu, pokrzepieni na duchu powrócili do domów swoich, opowiadając szeroko o uroczystościach, jakich byli świadkami oraz o tem co przeżywali w ciągu dni pobytu przed ołtarzem Częstochowskiej Pani.

Ziemiaństwo parafii Radzanów

 wg. ks. proboszcz Józefa Jagodzińskiego 

 Kronika parafii cz .2

Zapis poniższy pochodzi z Kroniki parafialnej z ok. 1934 roku, jego autorem jest ówczesny proboszcz parafii Radzanów ks. Józef Jagodziński , budowniczy kościoła parafialnego.

     Ziemiaństwo nasze – to przeważnie ludzie zamknięci w sobie, mało interesujący się sprawami społecznymi ,jeszcze mniej religijnymi ,nad którymi życie przejdzie w zwykłym swym biegiem  ani zaś postawę na końcu.

Największym majątkiem w parafii Radzanów, posiadającym 89 włók, to Ratowo. Właścicielami majątku tego jest rodzina Koniców. Mniej więcej od roku 1860  Ratowo należy do tej rodziny. Obecnie właścicielami  jest p. Tomasz Konic współwłaścicielką matka p. Henryka Wolfe równa Henrykowa Konicowa. Ponieważ syn i matka mieszkają w Warszawie za tem nie o nich powiedzieć nie mogę, [….]że są to dzieci epoki, pozytywizmu. Natomiast  matka, p. Henryki, sędziwa, bo 87 letnia p. Helena Wolferowa jest osobą naw skroś religijną. Z rozrzewnieniem patrzyłem, gdy sędziwa p. Wolferowa o kijku powolutku krocząc, podążała na Mszę św. do klasztoru ratowskiego i nie mógł na przeszkodzie stanąć ani deszcz, ani zawieja śnieżna , ani mróz. Ostatnio przywożono ja specjalna bryczką. Osoba p. Heleny Wolferowej utkwiła mi głęboko w pamięci, gdyż nadzwyczaj miła połączyła umiejętnie z światłym umysłem. Niejeden wieczór, gawędząc ,przepędziliśmy z korzyścią dla umysłu. Rodzina ta przychylnie nastawiała się do kościoła i sumiennie uiszczała dość wygórowane składki na budowę kościoła parafialnego.

Henryk_Konic

Henryk Konic

 

Drugim z kolei majątkiem , co do obszaru – to Sławęcin. Właścicielami jest p. Ignacy Abczyński, zwany pospolicie sędzia z tej racji , że kiedy przed wojna wszechświatowa sędziowie z wyboru byli, sprawował ten urząd w Bieżuniu pobliskim. Rodzina dobra , ale zamknięta w sobie. P. Ignacy Abczyński to człowiek może o szlachetnym sercu, ale grosz bardzo kocha i nieustanie narzeka na ciężkie czasy. Religijność rodziny tej jest znana i rzadko ławka w kościele parafialnym należąca do pp. Abczyńskich jest niezajęta . Do składek kościelnych ustosunkowanie raczej negatywne. W kółku rodziny tej można być sobą , szczerym , gdyż nie przekonałem się , aby stamtąd wyszły jakieś plotki, nie słyszałem , aby rozmowie kogokolwiek szykanowano. P. Ignacy Abczyński to człowiek starszy wiekiem już dobrze po siedemdziesiątce będący, ale postaw, wąs zawiesisty , których może pozazdrościć niejeden młodzian. P. Maria z Goćkowskich Abczyńska , to osoba o szlachetnym sercu, jako matka wzorowa, jako gospodyni troskliwa i dobra.

abczyński

Grobowiec Abczyńskich

 

Trzecim majątkiem pod względem wielkości obszaru to Gołuszyn . Należał on dawniej do rodziny Przybojewskich , przed przybyciem moim do Radzanowa nabył takowy p. Tadeusz Kozłowski, kawaler. Człowiek ten o inteligencji dość dużej może i chce pracować społecznie. Pracy dużo – przeplata zajęcia gospodarskie z obowiązkiem prezesur , których posiada kilka. Często wyjeżdża w Kieleckie , gdzie posiada drugi swój majątek , będąc w Gołuszynie nie opuszcza niedzieli i święta, aby nie być w kościele na nabożeństwie. Liczy sobie lat 45. Jest uczynnym – ludność się ustosunkował przychylnie.

2 (1)Michał Przybojewski

przybojewski

Grób Michała Przybojewskiego zamordowanego w sierpniu 1920 roku przez bolszewików w Całowni koło Sierpca.Widok z przed renowacji.

 

Innym majątkiem jest Wróblewo – własność p. Zygmuntostwa Radlińskich. Dawnymi właścicielami , jak akta wskazują byli Płoscy. P. Zygmunt Radliński to człowiek inicjatywy i wielkiej energii, przy tym dobry gospodarz, dobry ojciec. Powodowany ambicją, a inni złośliwi , których jest wielu , twierdzą , chęcią zrobienia kariery życiowej, postanowił zostać posłem na Sejm. To […} majątkowo p. R . Agitacja przedwyborcza kosztowała wiele, bardzo wiele, to zmusiło do parcelacji majątku. Praca polityczno społeczna za czasów osławionego BBWR spowodowała zdecydowanych przeciwników wśród sąsiadów i znajomych. Ja nie ustosunkowałem się negatywnie do osoby mego parafianina, wychodząc z założenia, że plebania powinna jednoczyć wszystkie osoby a nie rozbijać! Po kadencji Sejmowej  p. R. powrócił do zwykłych zajęć […] a pracy wiele to gospodarstwo, pozbawione opieki i kierunku gospodarza przedstawiało stan opłakany. P. R. doznał wiele przykrości ze strony tych , z którymi pracował , rozgoryczony, zamknął się w swoim Wróblewie, poświęcając czas gospodarstwu i wychowaniu dzieci.

Oprócz Wróblewa folwarku jest jeszcze 6 cio włókowy folwark Wróblewo Tartak. Jest on w posiadaniu p. Antoniego Migdalskiego. Należy zaznaczyć ,ze p. M. rozszedł się ze swoja żoną, przyjąwszy kalwinizm połączył się z Anną Chulewiczową , rozwódka, córką dyrektora Banku Polskiego , Karpińska z domu i zamieszkał[…] parafii. Stosunków nie utrzymywaliśmy , nastawienie negatywne z tamtej strony. Kolędowałem u służby dwór omijając. Trudno utrzymywać kontakt z tymi, którzy zaparli się wiary swej! Wyżej należy stawiać Antoniego [Szupka] , zamieszkałego również w Wróblewie Tartaku, który żyje na wiarę pomimo tego, że pragnąłby zawrzeć związki małżeńskie ( mąż narzeczonej zginał na wojnie – Kuria odmawia z racji braku świadków) doczekawszy się już wnuków, nie zaparłszy się wiary swej, aniżeli wyżej wspomnianego  osobnika  , który takie życie prowadzi, a społeczeństwo otacza go szacunkiem , wśród sąsiadów bywa wielce por zadanym gościem. Gdzież jest opinia katolicka?

Podobnego pokroju pod względem zepsucia  jest właściciel Zieluminka p. Stanisław Gałczyński. Rodzice odumierali, pozostało 3 synów i córka .Majątek 20 włók , wliczając Chądzyny . Dom ten był bardzo miły , rad często  spieszyłem do Zieluminka , aby popatrzeć jak młodzi gospodarują , jak żyją . Aliści , gdy został właścicielem p. Stanisław , mówiąc nawiasem człowiek bardzo miły, warunki uległy zmianie. Przyjął za żonę córkę pastora z Płońska , p . Zofie  Kleindierst , siostrę mego kolegi z szkolnej ławy , Oskara Kleindierst ( który poległ w obronie Lwowa przed bolszewizacją) powodując się zaś życzeniem żony ,, ślubował” w ,, okrąglaku” w Warszawie, w kościele protestanckim. Ostrzegałem, upominałem, prosiłem – nic nie pomogło. Chciałem się wystarać o wszelkie dyspensy  i ślub pobłogosławić w kościele katolickim – nic nie pomogło. Do dnia dzisiejszego stan taki trwa.

gałczyński

Grobowiec Gałczyńskich z Zieluminka na cmentarzu w Radzanowie.

 

   Glinki majątek pięknie zabudowany , ziemia w kulturze , ale długów jeszcze więcej. P. Zygmunt Jaroszewski cioteczny  p. sędziego Abczyńskiego  , umiał się bawić , miał nadto ,,gest” i majątek topniał – z 24 włók pozostało 10 i jako dodatek ogromne długi. Dom gościnny – p. Katarzyna Jaroszewska kobieta pełna energii, dobra żona   , gospodarna, pragnie wglądać myśli i upodobania gościa. Dzieci nie maja – p. Katarzyna ma dwóch synów z pierwszego małżeństwa : Zdzisława i Zbigniewa  Lewińskich. Trudno gospodarować w warunkach , gdy długi przewyższają wartość majątku – jest to tylko wegetacja.

2014-04-25 10.48.21Właściciel Glinek Zygmunt Jaroszyński z rodziną

   Wreszcie folwark Stawiszyn Łaziska, bezocy w posiadaniu dawnymi czasy rodziny Sławęckich , obecnie Rzeszotarskich. Jest to szlachta dobra , [ …] ,pracowita, pobożna – ot dawna szlachta polska, siedząca na swym zagonie. Często bywałem u państwa Rzeszotarskich bo rodziny nasze jeszcze z dawnych lat się znały. Pan Wacław to wzorowy syn, dobry mąż  i dobry brat, życzliwy sąsiadom, dobry katolik, wzorowy parafianin. Rodzice p . Wacława – bardzo mili staruszkowie Walenty i Maria to dodatnie typy pokolenia schodzącego z widowni.

Należy tu wzmiankować również właścicieli Głodowa, będącego częścią dawniejszego Stawiszyna  folwarku , obecnie w posiadaniu pp. Osieckich Mieczysławy  z Rzeszotarskich i Lucjana, ludzi ze wszech miar zacnych. Współwłaścicielami Głodowa są krewni pp. Rzeszotarskich  i Osieckich , pp. Bylińscy. Obecnie właścicielem jest p. Henryk Byliński , syn Władysława , który jest przyrodnim bratem p. Walentego Rzeszotarskiego

Najstarsza zaś rodzina szlachecką , bo od 400 lat zamieszkała Wieluniu jest rodzina Wieluńskich. P. Ryszard Wieluński obecnie w posiadaniu […]ma niewielki majątek, bo 4 włóki liczący, ale na tym kawale zaoranym potem, może i krwią przodków […] […] zabiega, […],aby tylko obowiązek wzorowego gospodarza wypełnić, nadto dobrego i troskliwego ojca, godnego pochwały katolika, zacnego obywatela kraju. Nie mogę pominąć w niniejszym zapisie 6 włókowego majątku pp. Stefanostwa Budzińskich . Pani Maria z domu Abczyńska , z męża Budzyńska wraz z mężem swym Stefanem , częściowo otrzymawszy ziemie jako ,, wiano” ,częściowo dokupiwszy , założyli folwarczek o pięknych zabudowaniach , Zosinkiem  – Sławęcinem zwanym. Są to ludzie bardzo religijni, na innym miejscu […] o ich pracy religijno – społecznej , pracowici, chociaż skutki tej pracy nie są proporcjonalne do nakładu takowej. W sąsiedztwie Sławęcina Zosinka jest również 6 cio włókowy folwarczek Marysin  ,, Chroborzecha „ zwany . właścicielem był p. Wacław Ronkiewicz , ale po jego tragicznej śmierci w okolicach Bieżunia , gospodarstwem kieruje żona śp. Wacława p. Zofia . Pracuje ona wraz z dziećmi  , urządza , zgromadza, byleby majątek w ich rękach.

Z historii OSP Radzanów.Pożar Szreńska

Z historii OSP Radzanów.Pożar Szreńska

420631_142118639304877_310519961_n

Jak donosił na swoich łamach ,,Kurier Warszawski “z dnia 28 października 1911 roku w artykule Pożar Szreńska w akcji gaszenia brała udział min. Straż Pożarna z Radzanowa nad Wkrą . Jest to jedna z pierwszych informacji prasowych na temat tej formacji:

,,Pożar Szreńska”  

W uzupełnieniu wiadomości o pożarze Szreńska podajemy dalsze szczegóły katastrofy.

Pożar rozpoczął się w jednym z chlewów. W ciągu kilku godzin splunęło 89 domów mieszkalnych, 140 stodół z tegorocznym plonem,przeszło 200 obór, stajen , drwalek i innych zabudowań gospodarskich . spaliła się poważnie dzielnica zamieszkana przez gospodarzy włościan. Około 150 rodzin zostało bez dachu nad głową , przykrycia i chleba,straciwszy cały swój dobytek w ogniu. Przerażający był widok szalejącego żywiołu, który zdawał się urągać nadludzkim wysiłkom miejscowej straży ogniowej. Zewsząd rozlegały się ryki przerażonego bydła i rżenie koni, biegających jak błędne po polach i co chwile wpadających do płonących stajni i szop, aby znaleźć śmierć we własnym legowisku. naokoło szalały w rozpaczy i trwogi gromady ludzkie , a gdy noc zapadła , zawodziły na zgliszczach gorzkim , nieutulonym płaczem nad zniszczonem gniazdem i dobytkiem. szczególnie wstrząsający był widok pospiesznie wynoszonych chorych z miejscowego szpitalika, którego ogień też nie oszczędził.

   Do walki z pożarem przybyły z pomocą straże pożarne z Kuczborka, Radzanowa i Strzegowa. Wreszcie o godz. 1 szej w nocy udało się opanować ogień. ofiarą obowiązku padł jeden ze strażaków  radzanowskich, który pędząc z woda spadł z beczki na kamienie i zabił się na miejscu, osierociwszy żonę i sześcioro dzieci”

 Czy może ktoś z czytelników zna szczegóły tej historii? Kim był ów strażak?

WINCENTY JAKUBIAK – WIĘZIEŃ NIEMIECKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO STUTTHOF

WINCENTY JAKUBIAK – WIĘZIEŃ NIEMIECKIEGO OBOZU KONCENTRACYJNEGO STUTTHOF

   Na Pomniku Poległych w czasie wojny, znajdującym się na radzanowskim cmentarzu parafialnym znajduje się nazwisko młodego człowieka, Wincentego Jakubiaka, zamordowanego w 1945 roku. W chwili śmierci miał 20 lat.

 

jakubiak_wincenty1

 

Adam Wincenty Jakubiak (1925-1945).

  Adam Wincenty Jakubiak (powszechnie używano drugiego imienia) urodził się 2 kwietnia 1925 roku w Radzanowie w rodzinie Franciszka Jakubiaka i Julianny Walentyny z domu Ryńskiej. W 1932 roku rozpoczął naukę w szkole powszechnej. Był „ułożonym” dzieckiem, skoro w czerwcu 1933 roku, podczas zlotu SMPM w Radzanowie wraz z Szymonem Śniegockim wręczał kwiatki staroście mławskiemu. Uczył się dobrze, a będąc w starszych klasach uczył w domu młodszych braci – Stanisława i Jana. Miał jeszcze najmłodszą siostrę Józefę. W 1939 roku ukończył siedem klas szkoły powszechnej i zamierzał kontynuować naukę w szkole morskiej w Gdyni. Rodzice obstalowali mu odpowiedni mundurek szkolny, który w sierpniu był gotowy.

Był wysokim, zdolnym i pracowitym młodym człowiekiem.

Plany przerwał wybuch wojny z Niemcami. Wicek pozostał w Radzanowie i pomagał rodzicom w gospodarstwie. Należy dodać, że rodzina Jakubiaków, zamieszkująca na rogu ulicy Floriańskiej i Sienkiewicza (dom istnieje obecnie pod adresem Floriańska 9) zmuszona została do jego opuszczenia i tułała się po różnych mieszkaniach. Najdłużej mieszkali u Oziemkowskich (od strony Witkowskich), w miejscu, gdzie była przed wojną klasa szkolna. Ich dom zajął Niemiec o nazwisku Ransz, który prowadził w Rynku sklepik. Podobno płacił jakieś grosze „za wynajem”.

   W okresie okupacji rolnicy posiadający konie z zaprzęgiem zmuszani byli wykonywać podwody Niemcom oraz inne podwózki z ich polecenia, oczywiście bezpłatnie. W lipcu 1944 roku przyszli do Franciszka Jakubiaka, aby nazajutrz podstawił podwodę dla zawiezienia córek leśnika, Niemca mieszkającego w ul. Raciążskiej, do Strzegowa. Ponieważ Wicek był już dorosły, ojciec zgodził się, aby on pojechał. Tak się też stało. Kiedy wracali z powrotem, Niemki stwierdziły, że piękne jest zboże i będą dobre plony. Podobno Wicek miał się odezwać „nie wiadomo, kto je będzie jadł”. Ta niefortunna wypowiedź młodego chłopaka zapoczątkowała tragedię. Następnego dnia pojawił się żandarm, który chciał aresztować  Wicka. Nie zastał go w domu. Przez jakiś czas chłopak się ukrywał, jednak pewnego dnia – wpadł. Został zabrany na posterunek policji w Radzanowie i umieszczony w więzieniu, które znajdowało się niedaleko plebanii obok szubienicy zbudowanej przez Niemców. Po przesłuchaniu wraz z pobiciem, kilka dni potem widziały matka i siostra, jak bryczką wraz z jeszcze jednym więźniem, wywieziony został do więzienia gestapo w Mławie. Matka kilka razy jeździła z paczkami i dzięki przekupieniu wartowników odbierała od niego wiadomości. Oskarżony był o działalność podziemną. Główne pytanie było „skąd wie o tym, że Niemcy przegrają wojnę z Ruskimi”. Wielokrotnie był straszliwie bity. Po zakończeniu śledztwa osadzony został jako więzień polityczny 27 października 1944 r. w obozie koncentracyjnym Stutthof (lista więźniów na www.straty.pl). Otrzymał numer obozowy 98 984.

   W styczniu 1945 r. Niemcy podjęli decyzję o ewakuacji obozu. 25 stycznia 1945 r. po apelu na trasę ewakuacji wyszło 7 kolumn, liczących od 1100 do 1600 więźniów. Dalsze dwie kolumny opuściły obóz 26 stycznia 1945 r. Celem docelowym więźniów stały się niemieckie obozy służby pracy (RAD), rozmieszczone w kilku miejscowościach w pobliżu Lęborka. Do marca 1945 r. więźniowie przebywali w obozach ewakuacyjnych, gdzie głód i choroby ich dziesiątkowały. Po ewakuacji lądowej na terenie KL Stutthof pozostało ponad 12 000 więźniów, z których do 23 kwietnia 1945 r. przeżyło zaledwie 4508 więźniów. Przez cały czas na terenie obozu panowała epidemia tyfusu. Jednocześnie przygotowywano się do drugiej ewakuacji drogą morską, co nastąpiło w dniach 25 i 27 kwietnia 1945 r. Więźniowie załadowani do barek w Mikoszewie u ujścia Wisły, poprzez przeładunek na Helu holowani byli w kierunku Zatoki Lubeckiej. Zostali zbombardowani i zatopieni. W dniu 9 maja 1945 r., w chwili wyzwolenia obozu, znajdowało się już jedynie około 140 więźniów oraz grupa ponad 20 000 cywilnych pochodzących z Prus Wschodnich. Ogólnie, z liczby około 110 000 więźniów około 24 600 przeniesiono do innych obozów koncentracyjnych. W wyniku zastosowania bezpośrednich metod uśmiercania więźniów, jak również w wyniku wytworzonych ekstremalnych warunków bytowych, chorób, braku opieki lekarskiej oraz ciężkiej pracy, zwłaszcza w podobozach, a także w wyniku ewakuacji obozu liczbę ofiar obozu koncentracyjnego Stutthof szacuje się na około 63 000 do 65 000. Około 23 000 zmarłych więźniów to ofiary obu ewakuacji KL Stutthof.

Jedną z ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof jest Adam Wincenty Jakubiak z Radzanowa.

Pani Józefie Nadratowskiej za udostępnienie zdjęć i informacji o swoim bracie serdecznie dziękuje autor opracowania.

W.P.

ZESPÓŁ MUZYCZNY JANA CHORZEWSKIEGO

ZESPÓŁ MUZYCZNY JANA CHORZEWSKIEGO

 

Starsi mieszkańcy Radzanowa pamiętają popularny w latach powojennych zespół muzyczny, mówiono też – kapela lub orkiestra, prowadzony przez Jana Chorzewskiego z Bieżunia. Często na balach sylwestrowych lub zabawach , a najczęściej na weselach, „Chorzewiacy” grali do tańca. A grali świetnie i kolejki do ich zaangażowania ustawiały się na długo przed każdą imprezą. Najczęściej zespół, bo taka klasyfikacja wydaje się najbardziej właściwa, składał się z pięciu muzykantów. Liderem zespołu, jak wspomniałem, był Jan Chorzewski, który grał na skrzypcach. Obecnie, z ostatniego składu zespołu pozostał już tylko jeden żyjący w naszej Parafii muzykant – Bogumił Czarnecki (ur. 1936 r.).

W naszej notatce chcemy przypomnieć, a młodszym opowiedzieć o tym zespole muzycznym, dostarczającym wielu wzruszeń i radości m.in. i mieszkańcom Radzanowa. Być może ta notatka zainspiruje badaczy historii Bieżunia do dokładniejszego opracowania.

Jan Chorzewski urodził się 31 (według kalendarza juliańskiego – 18-go) sierpnia 1901 roku w Bieżuniu (akt urodzenia – fot 1) z ojca Jakuba i Aleksandry z Osieckich. Rodzice posiadali niewielkie gospodarstwo wiejskie, 3 krowy, konia i łąkę.

  chorzewski

Fot. 1. Akt urodzenia Jana Chorzewskiego nr 181/1910 (Archiwum Państwowe, Mława).

  Miał nieprzeciętne zdolności muzyczne i słuch. Jeszcze przed wybuchem I wojny światowej był w Bieżuniu żydowski zespół muzyczny z Mławy. Wiadomo, że głównymi muzykami takich zespołów byli skrzypek i klarnecista. Młody „Janko muzykant” przysłuchiwał się i przyglądał. Zafascynowały go skrzypce, podobnie jak bohatera opowiadania Marii Konopnickiej.

  W okresie międzywojennym rozpoczął naukę gry na skrzypcach w okolicznościach mało znanych. Wiadomo, że dr Wolski, osoba wielce zasłużona dla Bieżunia, organizował spotkania i proszone wieczorki towarzyskie dla bogatszych mieszkańców i właścicieli ziemskich. Na tych spotkaniach i rautach przygrywała na fortepianie niejaka Oleksówna, organista Skubiszewski, czy też były oficer z armii carskiej, klarnecista z Drobina – niejaki Kłos. Z czasem do tego grona włączony został Jan Chorzewski. Kiedy jego umiejętności rozwinęły się wystarczająco dobrze, założył zespół muzyczny, w którym znaleźli się inni muzycy, jak Kazimierz Welenc – klarnecista, niejaki Gizler – harmonista spod Krzeczanowa i inni. Zespół stawał się coraz bardziej popularny na terenie Bieżunia i okolicznych miejscowości. Kierownik zespołu, dla uatrakcyjnienia programu muzycznego, wykonywał na skrzypcach utwory solowe, niczym wirtuoz koncertowy.  Zaczęto zdobywać coraz szerszą klientelę. Podczas niemieckiej okupacji, zespół zmuszany był także do grywania na zabawach i balach organizowanych przez Niemców.

  Po wojnie skład zespołu zmieniał się wielokrotnie, jednak cały czas prowadził go Jan Chorzewski. Można wymienić niejakiego Krzesia, który grał na trąbce, przez pewien czas na akordeonie grał Józef, najstarszy syn Jana Chorzewskiego. W 1958 roku przyszedł do zespołu Bogumił Czarnecki, gdzie grał wcześniej jego brat – Jan. W latach 60-tych XX wieku zespół składał się z następujących muzykantów (fot. 2):

 zespol_chorzewskiego_a

Fot. 2. Od lewej: Jan Chorzewski – skrzypce, Jan Czarnecki – saksofon, Bogumił Czarnecki – saksofon, Adam Zybert – akordeon, Henryk Skowroński – perkusja (bęben). Fot. z lat 60-tych, własność B. Czarneckiego.

   Spośród innych aktywności Jana Chorzewskiego można wymienić jeszcze: prowadzenie gospodarstwa po rodzicach (wiele obowiązków gospodarskich podczas nieobecności musiała wykonywać żona), posiadał kaszarnię i wypalał kaszę gryczaną, prowadził orkiestrę strażacką w Bieżuniu, prowadził szkolny zespół mandolinistów w Bieżuniu i w innych miejscowościach, m.in. w Trzaskach. (Mandolina ma taki sam układ strun co skrzypce i różni się tylko tym, że struny są podwójne co umożliwia tzw. piórkowanie).

   Był trzykrotnie żonaty. Z pierwszą żoną, zmarłą krótko po wojnie, miał syna – wspomnianego Józefa, który  wyjechał do Wrocławia oraz cztery córki: Alicję, Krystynę, Franciszkę i Janinę. Z drugą żoną miał najmłodszego syna – Antoniego. Niestety, żadne z dzieci Chorzewskich nie mieszka w Bieżuniu. Dom i gospodarstwo zostały sprzedane.

  Jan Chorzewski był nałogowym palaczem. Bywało, że wypalał 3 paczki papierosów dziennie. Często zdarzało się, że wypalił kieszeń w marynarce, albo dziurę w rękawie płaszcza. Ta słabość doprowadziła go do nowotworu płuc, co było przyczyną jego śmierci w dniu 25 czerwca 1973 roku. Pochowany jest w Bieżuniu na Cmentarzy Parafialnym (fot. 3).

 chorzewski_grob

Fot. 3. Grób Jana Chorzewskiego na bieżuńskim cmentarzu (widok współczesny).

   Po śmierci lidera zespołu, przez pewien czas pozostali muzykanci kontynuowali działalność muzyczną i grywali na różnych uroczystościach. W lipcu 1975 roku grali na weselu w Radzanowie (ślub mojej siostry – fot. 4), a przy rozjeżdżaniu się gości weselnych – zagrali kilka „kawałków” na radzanowskim rynku. Niektórzy tańczyli na rynku.

zdjecie_z_wesela 

Fot. 4. Na weselu w Radzanowie, 1975 rok.

  Na zakończenie naszej opowieści pragniemy złożyć wyrazy podziękowania Panu Bogumiłowi Czarneckiemu za udostępnienie zdjęcia zespołu i przekazanie wielu wiadomości i szczegółów dotyczących Jana Chorzewskiego. Zgodził się także na zamieszczenie swojego aktualnego zdjęcia, co czynimy z przyjemnością (fot. 5).

 czarnecki_bog

Fot. 5. Ostatni co tak pięknie grał, Bogumił Czarnecki (zdjęcie wykonane 16 sierpnia 2017 roku).

W.P.

Społeczeństwo okolic Radzanowa w wojnie polsko bolszewickiej 1920 r

  Społeczeństwo okolic Radzanowa w wojnie polsko bolszewickiej 1920 r
   Rocznica wielkiego wydarzenia jakim była bitwa warszawska 1920 roku,a wraz z nią kontrofensywa znad Wkry, która poprowadził gen. Władysław Sikorski to czas gdzie pojawiają się liczne artykuły na temat tych wydarzeń. Coraz częściej również prasa lokalna opisuje wydarzenia i postacie związane z regionem ,których wichry historii porwały do działania. W TGM nr 33/2017 pojawiła się pierwsza cześć artykułu Ziemianie Północnego Mazowsza wobec wojny polsko – rosyjskiej 1920 roku, autorstwa Dariusza Piotrowskiego i właśnie w nawiązaniu do niego piszę. 
  Niewiele jak dotąd posiadam informacji o wydarzeniach z sierpnia 1920 roku na terenie Radzanowa i okolic. Zagony bolszewickiej konnicy Gaj Chana  idące od Przasnysza na Bieżuń , Sierpc i Płock przetoczyły się przez okolicę , która jeszcze nie zdołała zaleczyć ran po zniszczeniach jakie doznała na przełomie 1914/15roku podczas walk niemiecko- rosyjskich nad Wkrą.  Czy  w Radzanowie powstały REWKOM y? Jak reagowało społeczeństwo? Pojawia się informacja o synu młynarza, który rozbroił(zastrzelił) kilku bolszewików, a następnie zaciągnął się jako ochotnik do Wojska Polskiego i walczył w obronie Ojczyzny.
  Jeżeli chodzi o okoliczne ziemiaństwo to pisałem już o zamordowaniu  w Całowni pod Sierpcem właściciela majątku Gołuszyn Pana Michała Przybojewskiego. Nadmienić pragnę także,iż jego synowie w tym czasie brali czynny udział w walkach z bolszewikami. Edmund Przybojewski , właściciel Kobuszyna i Tadeusz właściciel Pączkowa.Obaj służyli w oddziale kawalerii ,brali udział w bitwie pod Lidą.
  Jeżeli posiadają Państwo informacje o przodkach pochodzących z parafii Radzanów, którzy walczyli w wojnie polsko – bolszewickiej proszę napisać w komentarzu kilka słów lub jeśli macie informację o wydarzeniach w Radzanowie i okolicy  w sierpniu 1920 roku. Pozdrawiam.
3
 FOT. Edmunda Przybojewski, właściciela Kobuszyna ( siedzący w środku) oraz jego rodzonego brata Tadeusza (stojący po lewej stronie – ten z wąsami) właściciela Pączkowa. (archiwum rodzinne Przybojewskich)

MICHAŁ ZALEWSKI – PIERWSZY WÓJT GMINY RATOWO Z SIEDZIBĄ W RADZANOWIE

MICHAŁ ZALEWSKI – PIERWSZY WÓJT GMINY RATOWO Z SIEDZIBĄ W RADZANOWIE

    Według Konstytucji Księstwa Warszawskiego z 22 lipca 1807 roku, wprowadzono nowy podział administracyjny: departament, powiat, gmina. Gminy dzieliły się na miejskie i wiejskie. Gminą miejską zarządzał burmistrz, zaś wiejską – wójt. W 1837 roku zamiast departamentów wprowadzono gubernie. Radzanowska gmina miejska przetrwała do końca 1864 roku. W tymże czasie, podczas realizacji podziału administracyjnego Królestwa Polskiego, rozpoczętego jeszcze przed Powstaniem Styczniowym, zmieniono naszą gminę miejską, na gminę wiejską Ratowo z siedzibą w Radzanowie. Odwołano burmistrza i powołano wójta. Już na początku 1865 roku stanowisko wójta gminy Ratowo objął Michał Zalewski. Świadczy o tym fragment aktu ślubu (nr 11/1865) Antoniego Czepkiewicza, brata Zofii Czepkiewicz – mojej prababki), który odbył się w Radzanowie:

11. Radzanowo. Działo się w mieście Radzanowie dnia czternastego Lutego, tysiąc ośmset sześćdziesiątego piątego roku, o godzinie trzeciej po południu. Wiadomo czynimy że w przytomności świadków Damazego Uzdowskiego dziedzica Części z Wsi Bojanowa-Gwoździ lat czterdzieści, i Michała Zalewskiego wójta Gminy Ratowo lat czterdzieści sześć mającego, na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo …  

31 grudnia 1869 roku miasto Radzanów utraciło prawa miejskie („Kurier Warszawski” nr 32 z dnia 11 lutego 1870 r.) i stało się osadą. Gmina Ratowo z siedzibą w Radzanowie, poza krótkim okresem I wojny światowej, istniała do reformy administracyjnej w 1954 roku, kiedy to wprowadzono gminy.

Przytaczamy opis Ratowa i Gminy Ratowo, zamieszczony w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego … (1888, tom IX, str. 544).

ratowo 

Fot. 1. Hasło „Ratowo” w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego…, t. IX, s. 544 (podkr. – W.P.)

  Michał Zalewski (występuje także jako Zaleski) urodził się około 1819 roku w Mostowie, w rodzinie Franciszka Zalewskiego (zmarł w Trzcińcu w 1858 roku w wieku 70 lat) i Julianny z Koprowskich. Po 1830 roku rodzina Zalewskich przeniosła się do Trzcińca, gdzie nabyli gospodarstwo. Miał kilkoro rodzeństwa, m.in. starszego brata Franciszka, który po ojcu przejął gospodarkę. Michał Zalewski, mając lat 20, ożenił się z wdową po Michale Janiszewskim (syn Pawła i Jadwigi, zmarł 10 marca 1835 r. w wieku 43 lat), Teresą Janiszewską (z domu Synarską), lat 40, posiadającą połowę domu i grunty w Radzanowie. Został gospodarzem. W 1844 roku urodziła się małżonkom Zalewskim córka Ludwika Ewa. Już wtedy Michał utrzymywał bliskie kontakty z władani Magistratu radzanowskiego. Rodzicami chrzestnymi (kumami) na chrzcie córki zgodził się być Feliks Szwejbudzki, burmistrz i jego żona – Karolina. Sądząc po tym, był więc Michał Zalewski szanowanym obywatelem mimo, że umiał się tylko podpisać. W 1856 roku zmarła Teresa Zalewska i ożenił się powtórnie z Julianną Łydzińską, panną lat 21 z Radzanowa. Z tego małżeństwa urodził się czworo dzieci: Florentyna – 1858, Józefa -1860, Julia – 1865, Stanisław – 1872. W akcie urodzenia Julii, Michał Zalewski występuje jako wójt gminy Ratowo, ale w akcie urodzenia Stanisława – już jako gospodarz. Z Adres-kalendarza stanowisk oficjalnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Guberni Płockiej na 1872 rok dowiadujemy się, że wójtem gminy Ratowo 27 kwietnia 1872 roku został niejaki Szczepański (nie znamy na razie imienia), zaś pisarzem – niejaki Dutkiewicz.

Zalewski_m_podpis 

Fot. 2. Facsimile podpisu Michała Zalewskiego na akcie urodzenia córki Julii (nr 62/1865, Parafia Radzanów)

Tak więc, Michał Zalewski był wójtem w Radzanowie w okresie 1865-1872. Zmarł 13 kwietnia 1891 roku w Radzanowie. W księdze metrykalnej radzanowskiej znajduje się jego akt zgonu.

Zalewski_Michal_zg 

Fot. 3. Akt zgonu Michała Zalewskiego (nr 121/1891, Parafia Radzanów)

W.P.

ŚMIERĆ HENRYKA PIETRZYKA – ŻOŁNIERZA WYKLĘTEGO

ŚMIERĆ HENRYKA PIETRZYKA – ŻOŁNIERZA WYKLĘTEGO

Pietrzyk

    Po zakończeniu działań zbrojnych  w maju 1945 r. nastała  kolejna okupacja. Tym razem – sowiecka, wspomagana przez rodzimych,, towarzyszy”. Nowy okupant bezlitośnie niszczył szczątki polskiej niezależności państwowej. Wielu młodych ludzi nie godziło się z komunistycznym reżimem i podejmowało walkę o wolną Polskę.

    Na terenie Północnego Mazowsza, w tym na terenie powiatu mławskiego, działał samodzielny oddział partyzancki Ruchu Oporu Armii Krajowej [ROAK], utworzony pod dowództwem Zygmunta Rychcika. Losy osobiste  Rychcika są znane, dzięki książce Ryszarda Juszkiewicza, Ziemia mławska w latach 1945-1953 (walka o wolność i suwerenność), wyd. Mława 2002. W oddziale partyzanckim Rychcika znaleźli się także młodzi ludzie z Radzanowa, m.in. Henryk Pietrzyk, ps. „Lizup”.

Na str. 128 wspomnianej książki znajduje się informacja:

,,25 X około godz. 23.00 podczas starcia partyzantów z grupą operacyjną PUBP oraz KPMO w okolicy Radzanowa, zginął Henryk Pietrzak, zastępca dowódcy oddziału”.     

  Niestety, ta informacja nie odpowiada rzeczywistości. Postaramy się przedstawić wspomnienie jednego z mieszkańców Radzanowa o tym wydarzeniu, uzupełniając je nieco szerszymi informacjami o samym zabitym partyzancie.

    Henryk Pietrzyk (nie Pietrzak), urodził się w rodzinie Wincentego i Józefy 25 października 1921 roku w Radzanowie. Rodzina mieszkała w nieistniejącym obecnie domu przy ulicy Floriańskiej, pomiędzy działkami Zdunkiewiczów i Śliwińskich. Nie posiadali gruntów uprawnych. Trudnili się pracą najemną, wyrobniczą, należąc do biedniejszej części społeczności radzanowskiej. Posiadał siostrę. Henryk podejmował się różnych prac, pomagając czy to w gospodarstwie, czy przy remontach budynków gospodarczych. Był dość zaradny, potrafił załatwić np. drzewo na wymianę dachu na oborze u Oziemkowskich, mieszkających niedaleko. Pomagał także w innych pracach w gospodarstwie. Podobno sympatyzował z ich córką, mówiono, że z wzajemnością. Był dobrym i spokojnym człowiekiem. Po przejściu frontu powołany został do wojska „polskiego”. Po kilku miesiącach, kiedy przekonał się, że wojsko to ma niewiele wspólnego z Polską, zdezerterował. W międzyczasie jego sympatia wyszła za mąż za innego. Dalsza jego działalność przebiegała podobnie, jak Zygmunta Rychcika, do oddziału którego przystał. Został zaprzysiężony, posługiwał się pseudonimem „Lizup”. Uczestniczył we wszystkich akcjach oddziału. Aż do pamiętnego wieczora 22 października 1946 roku (nie 26). Wtedy to, wraz ze swoim dowódcą znalazł się w Radzanowie. Zygmunt Rychcik odwiedził swoją narzeczoną, Krystynę Śliwińską, mieszkającą z rodzicami (obecnie ul. Floriańska 2), a Henryk Pietrzyk – Danutę Antoszewską, panienkę, mieszkającą przy Rynku (obecnie numer 24) razem z bratem, członkiem PPR. Gdy Henryk Pietrzyk przyszedł, brat Danusi wymknął się i zawiadomił o tym milicjantów na posterunku, mieszczącym się wówczas w kamienicy Dworakowskich. Ci niezwłocznie powiadomili KP UB w Mławie i na Pietrzyka zastawiono pułapkę. Milicjanci i UB-owcy zaczaili się we wjeździe pomiędzy domami Ludwika Śliwińskiego i Zieleniewskich. Zaś sam Antoszewski zapukał do pokoju siostry i zakomunikował, że Zygmunt Rychcik polecił, aby Pietrzyk udał się do niego. Gdy ten szedł przez Rynek, został zatrzymany „stój, kto idzie”. Zaskoczony zatrzymaniem, nie rozpoznał kto go zatrzymuje i odpowiedział „ nie poznajesz, to ja, Heniek”. W tym momencie rozległy się strzały. Podanie imienia było niefortunne, bo upewniło milicjantów, że mają właściwego człowieka. W akcie zgonu podano, że śmierć nastąpiła o godzinie 22.30. Za trzy dni miałby 25 lat.

   W środę, następnego dnia, skoro świt, Franciszek Kwiatkowski z synem, wybrali się do Bieżunia w celu sprzedaży świniaków (w Radzanowie jeszcze skup nie funkcjonował) i przejeżdżali obok posterunku. Widzieli, jak milicjanci wlekli za nogi po ulicy zabitego żołnierza. Dopiero po powrocie z targu dowiedzieli się, kto to był.

   Zwłoki zastrzelonego partyzanta zostały zabrane do Mławy i dotychczas nie wiadomo, gdzie zostały pochowane. Henryk Pietrzyk wymieniony jest wśród zamordowanych i zmarłych w okresie 1939-1956 na Pomniku Poległych na naszym cmentarzu parafialnym.

 

 Denuncjator wyprowadził się z Radzanowa.

W.P.

Feliks Szweybudzki – burmistrz Radzanowa nad Wkrą (1840-1846)

Feliks Szweybudzki – burmistrz Radzanowa nad Wkrą( 1840-1846)

    Wypełniając luki w tworzonej liście burmistrzów Radzanowa, chcemy przedstawić sylwetkę kolejnego z nich    – Feliksa Szweybudzkiego.

   Feliks Szweybudzki (pisany także Szwejbudzki) urodził się w październiku 1799 roku  w miejscowości Ostatni Grosz w pobliżu Ciechanowa (obecnie jest to już część miasta). W 1783 r. wieś należała do Narzymskich, rodziny posiadającej swoje włości także w Radzanowie. Na początku XIX wieku przeszła do rodziny Łempickich.

     Rodzicami Feliksa byli Tomasz (zmarły przed 1833 rokiem) i Agnieszka z Rudzińskich, gospodarze (posesorzy dzierżawni). Rodzina była dość liczna. Spośród rodzeństwa wymienić możemy dwie siostry Feliksa: Annę (ur. ok. 1806 r., wyszła za mąż za wyrobnika) i Mariannę (ur. 1809 r.). Nie wiemy, czy i jakie szkoły ukończył Feliks. Karierę zawodową rozpoczął w Magistracie Ciechanowa. W 1823 roku pełnił obowiązki zastępcy urzędnika stanu cywilnego. W tymże roku, 9 lutego odbył się ślub Feliksa Szweybudzkiego, lat 23 i 5 miesięcy, z Marianną Zalewską, lat 18, urodzoną w gminie Kargoszyn, parafii Ciechanów. Rodzicami panny młodej byli Jakub Zalewski i Elżbieta z Szymańskich, gospodarze w miejscowości Krubin, także w pobliżu Ciechanowa. Warto dodać, że świadkiem na ślubie był m.in. ówczesny burmistrz Ciechanowa – Józef Manikowski. Wkrótce po tym, Feliks i Marianna Szweybudzcy przenieśli się do Mławy, gdzie otrzymał on posadę sekwestratora skarbowego. W Mławie urodziła się 12 lipca 1828 roku pierwsza córka, Joanna Katarzyna, która zmarła po trzech miesiącach. Również wkrótce, tj. 2 grudnia zmarła jej matka w wieku 24 lat. Feliks Szweybudzki został wdowcem. Po pięciu latach ożenił się powtórnie z Karoliną Matyldą Walentyną Rubacha, córką Antoniego, dziedzica wsi Dąbrusk (parafia Zagroba, gmina Staroźreby) i Scholastyki z d. Strachowskiej. Karolina Rubacha urodziła się 30 sierpnia 1816 roku. W chwili ślubu (27 czerwca 1833 roku) ojciec jej już nie żył. W Dąbrusku, gdzie przez krótki czas mieszkali, urodziła się w 1835 roku córka, Bronisława Scholastyka. W 1838 roku znajdujemy Feliksa Szweybudzkiego w Szreńsku, gdzie piastuje posadę rządową kasjera kasy ekonomicznej w Magistracie miasta Szreńska. Tutaj urodziła się 13 listopada 1838 roku Emilia Kordula. Świadkiem urodzenia był Jan Kiersz – burmistrz Szreńska.

      Wcześniej pisaliśmy o Ignacym Niemierowskim, zmarłym 5 maja 1840 roku. Na stanowisko po zmarłym burmistrzu władze Guberni Płockiej powołują Feliksa Szweybudzkiego. 23 września tego roku, już w Radzanowie, rodzi się pierwszy syn – Władysław Jan Tomasz. Czas piastowania funkcji burmistrza przez Feliksa Szweybudzkiego wyznaczają zapisy radzanowskich ksiąg metrykalnych.  I tak, w 1841 r., w wieku dwóch lat, umiera tutaj Emilia Kordula. W 1842 rodzi się Leon Władysław, w 1843 – Kazimiera Konstancja Wiktoria (akt ur. 22/1844), w 1845 – Sabina Józefa. We wszystkich tych zapisach metrykalnych świadkiem wydarzenia był mój prapradziadek – Ignacy Czepkiewicz, pisarz, dozorca policji w mieście Radzanowie. Sabina Józefa Szweybudzka urodziła się 31 października i ta data jest ostatnią, związaną z pobytem rodziny w Radzanowie.

podpis 

Faksimile podpisu Feliksa Szweykowskiego, burmistrza Radzanowa w okresie 1840-1846.

Wydaje się, że po ponad pięciu latach pełnienia funkcji burmistrza Radzanowa, Feliks Szweybudzki otrzymał nakaz zmiany miejsca pracy. Prawdopodobnie w 1846 roku przeniesiony został do miasteczka Myszeniec w parafii Drobin, gdzie także objął posadę burmistrza. W Myszeńcu urodził się 30 lipca 1850 roku Feliks Ludwik.

W 1851 r. przeniesiony został do Ciechanowa i objął kancelarię stanu cywilnego. Wkrótce został burmistrzem. W 1852 roku (8 września) urodziła się w Ciechanowie Marianna Eugenia, a także odbył się ślub Bronisławy Scholastyki, urodzonej w Dąbrusku. W grudniu 1856 roku urodził się syn Wiktor Adam. Akt urodzenia sporządzony był w kwietniu 1857 roku i wówczas Feliks Szweybudzki był w dalszym ciągu burmistrzem Ciechanowa.

   Brakuje danych, do kiedy zajmował stanowisko burmistrza Ciechanowa. Wiadomo, że w 1860 roku burmistrzem był K. Lewicki. Wiktor Adam zmarł w wieku 5 lat, a świadkami sporządzenia aktu zgonu było dwóch „dziadów kościelnych”, nieumiejących pisać – jak zapisano w tym akcie zgonu (nr 134/1862). Zastanawiające są okoliczności tego zgłoszenia  i świadków! Czyżby już nikt z rodziny nie żył? 

Z HISTORII RADZANOWSKIEJ SZKOŁY – RODZINA RUTECKICH

Z  HISTORII RADZANOWSKIEJ SZKOŁY – RODZINA RUTECKICH

Radzanów
Radzanów

Jakiś czas temu zamieściliśmy notatkę dotyczącą historii szkoły w Radzanowie. Była tam mowa o Janie i Modeście Ruteckim. Dzisiaj zamieszczamy dokładniejsze informacje o tych dwóch osobach, jednak w dalszym ciągu nie są one pełne. Czas pokaże, czy kiedyś je dokończymy.

Jan Rutecki urodził się około 1790 roku. Wydaje się, że szlachecka rodzina Ruteckich w pewien sposób związana była z Gutkowem na Warmii, gdzie posiadali swoje dobra ziemskie. Obecnie Gutkowo stanowi część Olsztyna.

Jan Rutecki, którego aktu urodzenia dotychczas nie udało się znaleźć, miał duże zdolności muzyczne. Ukończył szkołę organistów i rozpoczął pracę w kościele. Wydaje się, że pierwszą jego „placówką” było Sarnowo. Bodajże w Sarnowie ożenił się z Marianną Kobylińską. Tam też, w 1818 roku urodził im się syn – Modest, który potem został nauczycielem w Szkole Elementarnej w Radzanowie.

Musimy nadmienić, że w tamtych czasach organista bardzo często był nauczycielem w szkołach elementarnych, przykościelnych. Pisaliśmy już o tym, przy okazji notatki o historii szkoły radzanowskiej. Być może, podjęcie kształcenia w zawodzie nauczycielskim przez najstarszego syna – Modesta, spowodowane było uczestniczeniem we wcześniejszych lekcjach szkolnych ojca?

Drugi syn, Julian, urodził się w 1821 roku.

Przed 1825 rokiem rodzina Ruteckich znalazła się w Radzanowie. W tymże roku urodziła się tutaj Walentyna Rutecka. Ostatnim dzieckiem małżonków Ruteckich był Józef, urodzony w 1827 roku.

I nagle stało się nieszczęście, 22 maja 1829 roku – umiera żona Jana Ruteckiego, Marianna, pozostawiając męża i czwórkę małych dzieci: Modesta – lat 12, Juliana – lat 9, Walentynę – lat 4 i Józefa – lat 2. Na domiar tego, niecały rok później, 21 lutego 1830 roku, umiera w Radzanowie organista, Jan Rutecki (akt zgon nr 17). Małoletnimi dziećmi zaopiekowała się ciotka, która mieszkała we wsi Romany Zayki. Gdy Walentyna osiągnęła 18 lat, wydano ją za szlachcica, Jana Waleriana Romana, dziedzica części folwarku Romany Zayki i karczmy we wsi Czaplice Kwaki. Ślub odbył się 13/25 października 1843 roku (akt ślubu 41, parafia Krzynowłoga Wielka).

Najstarszy, Modest, uczył się zapewne w seminarium nauczycieli elementarnych i po jego ukończeniu został nauczycielem. W 1842 roku znalazł się w Radzanowie.  W Szkole Elementarnej rozpoczął naukę 30 dzieci. Tutaj też, 25.10./6.11.1851 roku ożenił się z Joanną Kek, nauczycielką domową, panną lat 26, urodzoną w Warszawie, krótko przed ślubem mieszkającą w Bębnowie, Zgliczynie Witowym i w Radzanowie (akt ślubu 23). 8/20 sierpnia 1852 roku urodził im się syn – Jan Bernard Rutecki. Świadkiem urodzenia dziecka był Jan Rutecki, dziedzic części Gutkowa, lat 66. Mógł on być synem starszego brata Jan Ruteckiego, który pozostał na ojcowiźnie.

Półtora roku później, 9/21 maja 1854 roku urodził się Julian Józef, drugi syn Ruteckich. Świadkami narodzin chłopca byli Józef Rogaliński – burmistrz Radzanowa, lat 54 i Michał Różański, organista , lat 47, obydwaj mieszkający w Radzanowie.

I to już ostatnie zapisy metrykalne radzanowskie rodziny Ruteckich. Wydaje się, że po 1854 roku nauczyciel Modest Rutecki mógł zostać przeniesiony do innej szkoły. Co się stało później, nie jest nam wiadomo. W naszej parafii, osób o nazwisku Rutecki było wiele. Może ktoś dopisze dalszy ciąg tej historii rodzinnej.

 

Teks. W. Piotrowski