Słowo Pana Tadeusza o regulacji rzeki.

    Pragnę uzupełnić swoją wcześniejszą i krótką wypowiedź oraz odnieść się do wypowiedzi mojego młodszego kolegi Waldka na temat regulacji rzeki Wkry w latach pięćdziesiątych ub wieku.Jeżeli autor i twórca bloga będzie uważał ten komentarz za interesujący,może go opublikować na forum.
Na początku pragnę sprostować kierunek regulacji jaki podaje Waldek/choć nie jest pewien do końca/przebiegał on w górę rzeki ,a nie w dół/w kierunku Bieżunia/Choć inspiratorem tej regulacji i jej gorącym zwolennikiem był poseł z Bieżunia i zarazem dyr.LO i poeta-Gołębiewski Stefan. Już po dużym odcinku prac ,czy nawet po jej ukończeniu odbyło się w remizie OSP w Radzanowie spotkanie z posłem Gołębiewskim, podczas, którego mój ŚP ojciec Feliks Sokołowski , dziękował Panu posłowi za tak wielkie na owe czasy przedsięwzięcie i bardzo pożyteczne dla rolników okolicznych wiosek,którym rzeka nieuregulowana zalewała ciągle łąki i pastwiska.Szczególnie podczas wiosennych roztopów, a także po skoszeniu trawy na łąkach była ciągle walka z wodnym żywiołem.
Znam dobrze ten problem,gdyż nad tą rzeką się urodziłem i wzrastałem.Mój dom rodzinny,który jeszcze stoi/ma już ponad 90 lat/ znajduje się tylko 150m od Wkry/,  a pastwiska oddzielają go od rzeki.”Jest taki dom nad rzeką,zanim pole i las”/Czesław Niemen/Łąka położona między Zgliczynem Witowym , a Zgliczynem Pobodzym ,należąca do moich rodziców miała powierzchnię 14 mórg/jedna morga-56 arów/czyli niecałe 8ha i nazywana była kociołkiem,  ze względu że dokoła oblewała ją rzeka.Trudno było do niej dotrzeć,  a jeszcze trudniej skosić i potem zebrać wysuszone siano.
Bardzo często się zdarzało podczas mojego dzieciństwa,że rodzice mówili,że łąka popłynęła/tzn.albo nie można było skosić trawy albo po skoszeniu zalewała rzeka.
Co do Hydry o której kol.Waldek sporo napisał,to przywożona w elementach i montowana bardzo blisko od mojego domu/ok.200m/ przy paśniku p.Jasińskiego.którego pole i łąka graniczyła z naszymi.Ja tam bardzo często biegałem i przyglądałem się pracy tych monterów,gdyż trwało to sporo czasu to składanie tej pogłębiarki.ŚP ojciec zachodził do spawaczy z uszkodzonymi narzędziami,  aby palnikiem acetylenowo-tlenowym przywracali sprawność tym urządzeniom.
Mniejsza pogłębiarka , o której wspomina kol.Waldek miała piękny pomarańczowy kolor i o wiele więcej pracowała przy korycie rzeki jak Hydra.Pomarańczowy kolor miały też kabiny angielskich koparek marki Prietsman, których było dwie i kopały one nowe koryto,bowiem rzekę prostowano.Poruszały się bardzo wolno na gąsienicach ale były bardzo wydajne w pracy.Przy naszym domu wyładowywano części składowe tych koparek przywożone takimi wielkimi ciężarówkami/nazywane były uciągami/ i po zmontowaniu udawały się do celu swojego przeznaczenia.
Biuro,gdzie pracował księgowy i kierownik prowadzący te prace znajdowało się w Drzazdze/położona nad samą rzeką/ u p.Żochowskich.Drzazgę zamieszkiwało i nadal zamieszkuje 4 rolników.Ja tam biegałem do p.Żochowskich,gdyż ich dzieci byli moimi kolegami.
Po wypłacie pracownikom za przepracowany miesiąc od razu zbierali się oni w różnych miejscach i popijali z tej okazji.Tak to pamiętam.Tylko po uregulowaniu rzeki, nie było już w niej tyle ryb co przed tym doniosłym na te czasy przedsięwzięciem i była o wiele płytsza woda ale za to szybszy prąd wody.Przed rozpoczęciem tych prac woda w rzece przy moście na Drzazdze była głęboka na 5m ,a potem tylko ok.1m a podczas upał i suszy jeszcze płytsza.Jeżeli te moje  dawne wiadomości o pracach przy rzece kogoś zaciekawią,to bardzo się ucieszę.Pozdrawiam  wszystkich moich dawnych i obecnych ziomali i autora i prowadzącego bloga.

 

Autor Tadeusz Sokołowski pochodzący z Wygody.

Regulacja rzeki . Głos z komentarza do artykułu ,, Ostatni z Hydry”

     Relację przesłał Pan Waldemar Piotrowski z Radzanowa . Jest tak obrazowa, że postanowiłem ją zacytować na forum publicznym.

 

,,Chodziłem do szkoły podstawowej, gdy zaczęto regulować Wkrę. Wydaje mi się, że początek tej regulacji miał miejsce w Bieżuniu. Koparka pływająca, nabierająca przed sobą specjalnymi kubełkami ziemię, przenosiła ją do góry  i wysypywała na taśmę transmisyjną, przenoszącą prostopadle ten urobek na brzeg, była ogromna. Pamiętam, że oprócz „Hydry” pracowała jeszcze druga pływająca koparka, mniejsza, która także wyrzucała na brzeg wybraną ziemię. Dodatkowo pracowały na brzegu koparki na gąsienicach, posiadające na linach specjalny czerpak, które precyzyjnie równały brzeg rzeki pod odpowiednim kątem. Nie wiem jak nazywali je operatorzy, ale dla mnie to były „tygrysy”. Posiadały bowiem pomalowane na żółto kabiny dla operatora, a na drzwiczkach miały namalowaną głowę tygrysa z otwartym pyskiem i wyszczerzonymi kłami. Wybraną ziemię rozgarniały spychacze, a rolnicy otrzymywali materiał siewny, aby obsiać zasypany teren. Stare
odnogi rzeczne uzupełniano przepustami, jazami i mostkami, umożliwiając odpływ nadmiaru wody do głównego koryta, szczególnie na wiosnę.
      Było to przedsięwzięcie ogromne, pochłaniające niemałe kwoty. Jednak, podobnie jak wiele innych przedsięwzięć w Polsce, przeznaczone środki były jednorazowe, tzn. nie przewidziano ciągłej konserwacji tej inwestycji ziemno-wodnej. Po zakończeniu regulacji odcinka Wkry, co miało miejsce za fabryką, w pobliżu Trzcińca i Bieli, Wkra została zapomniana i pozostawiona sobie. W efekcie tego zarasta, dziczeje i traci swój urok.
   Mniejsza koparka rzeczna odprowadzona została w dół rzeki i zabrana, a „Hydra” pozostała przed mostem. Chodziły słuchy, że nie można było jej rozebrać, a w całości nie mieściła się pod mostem. Prawda była zapewne taka, że była już zużyta i często się psuła. Pozostawiona na pastwę dzikich amatorów rupieci, a także zbieraczy złomu, była przez długi czas „szabrowana”. Była także miejscem tajemnych spotkań zakochanych i wdzięcznym tłem dla zdjęć fotograficznych. Mój teść narzekał, że blokowała mu przejazd na łąkę. W końcu została pocięta palnikami acetylenowo-tlenowymi.
Wydaje się, że historia regulacji Wkry jest kontynuacją projektu osuszania naszego terenu, powstałego w ostatniej ćwierci XIX wieku, opisanego w „Kurierze Żuromińskim”. Na wspomnienie historyczne zasługuje inne przedsięwzięcie melioracyjne na terenie gminy radzanowskiej – budowa kanału zwanego „Nową Rzeką” w okresie międzywojennym. ”

Szekspirowski dramat w Radzanowie

Szekspirowski dramat w Radzanowie.

 

Rok 1925. Piękne lato w malowniczych zakątkach Wkry dobiegało końca . Schody i ławki przed domami w Rynku zaczynały pustoszeć . Cichł gwar młodzieńczych rozmów i muzyki z remizy strażackiej  . Gdzieniegdzie przenikały tylko postacie starozakonnych mieszkańców Radzanowa spieszący omówić interesy jakie maja przeprowadzić następnego dnia. Słońce zachodziło za cmentarzem ku Wygodzie. Ciszę zakłócił huk wystrzałów biegnący ku centralnemu placowi od strony ulicy Raciąskiej. Chmury czarnych kruków poderwały się do lotu. Ludzie wylegli na ulicę , która w mgnieniu oka zapełniła się . Tłum gęstniał w okolicach domu  skąd dochodził lament przerażenia. W sionce , na posadzce leżała jasnowłosa , dziewiętnastoletnia , śliczna dziewczyna. Zalana krwią której kałuża od jakiegoś czasu przestała się powiększać. Umarła w obcięciach najbliższych – ojca i macochy , którzy to odchodząc od zmysłów lamentowali. Młode serce przestało bić i ta zawsze uśmiechnięta dziewczyna odeszła .

       Musiał więc być sprawca, jak i przyczyna tego co się stało  w ten wrześniowy wieczór. Kim więc był. Młodzieniec ,sprawca nieszczęścia to syn młynarza z ulicy Poswiętnej. Powszechnie było wiadome ,ze z Genia , bo tak miała na imię dziewczyna , łączyło go uczucie. To pierwsze, nie podszyte jeszcze materialnymi czy innymi  zależnościami. Można powiedzieć pierwsza szkolna miłość .

     Idylla zakończyła się latem wspomnianego już roku. Syn młynarza to jak na miasteczko jakim był Radzanów , całkiem niezła partia do ożenku. Stać go było może nie na wszystko , ale na wiele. Dlatego starając się być poważnym absztyfikantem , przysyłał swej sympatii różne podarunki. Genia nie tylko była piękna , ale także utalentowana. Występowała w przedstawieniach wystawianych na scenie remizy strażackiej. Nie można było jej nie zauważyć.  I to stanie się kanwą wydarzeń .

    Do miasteczka na wakacje przyjeżdża student medycyny, syn miejscowego restauratora. Młodzieniec światowy, studiuje w wielkim mieście i miał przed sobą wspaniałe perspektywy. Jeśli chodzi w tamtych czasach osoba lekarza miała wielki szacunek . On wybierał się w tamtą stronę. Miał stać się personą. Bez wątpienia miał pewna przewagę , którą starał się wykorzystać . Miedzy Genią a Henrykiem pojawił się on Jerzy. Ferment w tym czystym do tej związku wzrastał. Balon pompował się aż pękł. Dziewczyna podjęła decyzję o rozstaniu. Poprzez Helenę , jedną z młodszy koleżanek odesłała prezenty otrzymane od chłopaka. 

On starał się z nia spotkać lecz ta unikała rozmowy. Napięcie rosło do feralnego dnia. Odbywała się w tym wrześniowym dniu potańcówka, na której Henryk próbował ponad wszystko porozmawiać. Jednak dziewczyna nie chciała wolała zakończyć wieczór i udać się do domu. W ślad za nią podążył jednak i on. Chciał ostatni raz porozmawiać z nią. Zapukał do okna i przekonał ja do krótkiej rozmowy w sieni domu. Tu padły słowa, które zostały już tylko w ich głowach. Chłopak, mający zamiar popełnienia samobójstwa , podczas emocjonalnej rozmowy wyjął Brauninga i oddał , kilka strzałów w stronę swej dawnej sympatii. Genia osunęła się na podłogę a wokół niej zaczęła powiększać się plama krwi. Domownicy nie mogli pomóc , rany były śmiertelne, a ciało dziewczyny opadając zablokowało drzwi otwierające się na zewnątrz. Henryk w zabójczym amoku oddalił się z miejsca zbrodni. Ruszył w kierunku wiatraka rodziców na Poświętne.

   Wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się do wszystkich mieszkańców , którzy wylegli na ulice i zaczęli rozmawiać o tym co się stało. Chłopak do którego dotarło co się stało próbował się zastrzelić , jednak broń nie zadziałała . W akcie desperacji podcina sobie żyły i gardło nad brzegiem studni, przechyla się i do niej wpada. Wydaje się ,że nastąpił koniec dramatu . jednak jak w życiu bywa historia jeszcze nie miała końca. Wydobyto bezwładne ciało z dna studni i okazało się ,ze nieszczęśnik żyje. Udzielono pierwszej pomocy i odwieziono nieprzytomnego do Szpitala Powiatowego w Mławie. Po kilkunastu dniach sprawca zbrodni odzyskuje przytomność , w pierwszych słowach zapytał się najbliższych co z nią ?Co z Genią? Pada odpowiedz , że już została pochowana. W tym momencie Henryk wpada w szał. Zrywa opatrunki, zrywa szwy . Wykrwawiwszy się umiera.

  Sprawa stała się głośna. Pisała o niej prasa. Do Radzanowa przybyła specjalna komisja śledcza, która zbadała sprawę. W sadzie za domem przy ulicy Raciążskiej ustawiono  namiot ,w którym przeprowadzono sekcje . Zesztywniałe już ciało dziewczyny leżało na drewnianym stole . Jedynie blond włosy poruszały się na letnim wietrze.

   Dziewczynę pochowano na cmentarzu nieopodal dzisiejszej głównej bramy. Chłopak miejsce spoczynku znalazł na mławskiej poświęconej ziemi.

Przyszły lekarz – Jerzy wyjechał na studia. Rytm  życia i sprawy jakie przynosiła teraźniejszość  zacierały  w pamięci to co stało się w Radzanowie w 1925 roku.

Dr. Jerzy zginął w Katyniu wiosną 1940roku.

Ostatni z ,,Hydry”. Regulacja Wkry.

Ostatni z ,,Hydry”. Regulacja Wkry.

 

Od kilku tygodni w ,,Kurierze Żuromińskim” Jerzy Piotrowski z bieżuńskiego muzeum publikuje serię dotyczącą regulacji dokonanej na przestrzeni lat 50 tych i 60  tych XX wieku naszej Wkry. Opisuję kolejne etapy przeprowadzanych prac melioracyjnych .   

     Również mieszkańcy Radzanowa pracowali przy tej inwestycji na naszym odcinku . Byli  nimi: główny operator Leszek Bieniewicz, Franciszek Karpiński , Franciszek Chrzanowski, Franciszek Bieniewicz. Pracowali na koparce pływającej,, Hydra”. Po zakończonych pracach Hydry do dzieła przystępowały koparki linowe i pracownicy z łopatami. Rzeka była faszynowana i zabezpieczana przed wyrwami czynionymi przez nurt rzeki. Dzięki pracom w okolicy spora rzesz ludności znalazła zatrudnienie i miała możliwość zrobieni uprawnień na sprzęt ciężki.

Sama koparka pływająca ,, Hydra ” zakończyła swój żywot niedaleko mostu w Radzanowie, gdzie jej relikty znikały stopniowo na przełomie lat 70 tych i 80 tych ubiegłego wieku.

10

12

Na fotografiach fragmenty koparki pływającej ,,Hydra”.

Ps. Dziś tj. 23 grudnia2014 r. zmarł  ostatni z pracujących na Hydrze , mój stryj Franciszek Chrzanowski.

Stara Bożnica i jej opis z 1858 r.

    Stara Bożnica

 

 W archiwach jak i również w prywatnych kolekcjach znajduję się wiele ciekawych dla historii Radzanowa dokumentów świadczących o dawnej świetności naszej miejscowości. Jak już pisałem od drugiej połowy XVIII wieku Żydzi dołożyli istotny wkład w funkcjonowanie osady. Dziś znana i zaniedbana Synagoga znajduje się częściowo na miejscu wcześniejszej drewnianej , która spłonęła. Jednak w źródłach zostały jej opisy , dzięki czemu możemy w jakimś stopniu zobaczy ten stary Radzanów. Poniżej opis Bożnicy z 1858 roku : 

 

Rząd Gubernialny

Płocki

Do Komisji Spraw

Wewnętrznych i Duchowych

 

M. Płock

Dnia 28/9 marca/kwietnia 1858 r.                             

Raport

 

Przedstawia protokół rewizji  Bożnic

W Powiecie Mławskim

Na reskrypt z dnia 20/2 listopada/ grudnia 1856r.Nr. 7893

Z Wydziału Wyznań

Referent Krokowski Assesor

W skutek reskryptu obok powołanego ma zaszczyt przedstawić Komisji Rządowej protokół odbytych przez Budowniczego Powiatu , rewizji bożnic w powiecie mławskim, w których gdy wszystkie drzwi na zewnątrz się otwierają, nie ma przeto potrzeby czynienia żadnych zmian.

p.o. Gubernatora Cywilnego

Radca Stanu

Synagoga

 Źródło:AGAD  – dzięki  Markowi  Kowalczykowi.

         Miasto Radzanowo posiada Bożnicę drewnianą z bali 5 calowych dach[….] kryty, na podmurowany z sienią i chórkiem dla kobiet długości stóp 78 szerokości stóp 35 wysokości z podwaleniem i okapem 17 stóp […] niezłym – ma troje drzwi otwierane na zewnątrz Bożnicy . Schody i chórek podług tu rysowanego planiku poziomego odręcznego – przytem nadmienić […] ilość ludności Żydowskiej wynosi 612 co tylko można liczyć uczęszczających do Bożnicy Starozakonnych oprócz Hufsytów i dziewcząt  w 1/6 części wyniesie osób 108. Zaś Bożnica ubezpieczona w Wykazie Ubezpieczenia na Rubli srebrem 300.

Podpis nieczytelny

Ziemianie z okolic Radzanowa.

 

Ziemianie z okolic Radzanowa.

       Pisząc o Radzanowie i okolicy wspominałem już rodziny ziemian zamieszkujące teren parafii radzanowskiej. Hermetyczność tej grupy powodowała ,że większości okoliczna szlachta była ze sobą skoligacona. Co najwyżej przenikali na teren sąsiednich parafii. Dlatego znane nam rodziny możemy spotkać na terenach ościennych . Taki przypadkiem jest rodzina Przybojewskich wywodząca się z Gołuszyna .  Syn Michała Przybojewskiego – Edmund z żoną Ireną posiadali majątek w Kobuszynie parafia Szreńsk. Dzięki nawiązaniu kontaktu z potomkami rodziny otrzymałem poniższe fotografie dokumentujące czasy życia i gospodarowania owym majątkiem przez Przybojewskich .

 

Przed dworkiem W Kobuszynie. Edmund z ĹĽonÄ… IrenÄ… synami, rodzinÄ… i znajomymi

Przed dworkiem w Kobuszynie. Edmund Przybojewski z żoną Ireną, synami i przybyłymi gośćmi.

 

Spotkanie rodzinne przed dworkiem wKobuszynie

Spotkanie rodzinne przed dworkiem w Kobuszynie.

Stanisław Gadziński – Policjant zamordowany przez Sowietów w Miednoje.

Stanisław Gadziński – Policjant zamordowany przez Sowietów w Miednoje.

    Szukając różnych materiałów do artkułu postanowiłem przyjrzeć się kwestii dotyczącej losów Polaków na Kresach Wschodnich po agresji Sowieckiej 17 września 1939 roku. Przeglądałem materiały szczególnie pod kontem ludzi którzy byli związani z opisywanym przeze mnie terenem Radzanowa i okolic. Szukaj, a znajdziesz jak powiedział by klasyk. W  zbiorach Muzeum Katyńskiego, oddziału Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie znajdują się informacje o Policjancie urodzonym w Radzanowie , a straconym przez NKWD w Miednoje.

M312

      Starszy posterunkowy Policji Państwowej  Stanisław GADZIŃSKI syn  Józefa i Heleny, urodzony . 20 II 1898 w Radzanowie nad Wkrą . W Wojsku Polskim  od 18 III 1919 do 14 III 1921.Brał udział w wojnie polsko – bolszewickiej .

 W policji od 16 VII1923.W l. 1933–1939 służbę pełnił w woj. wołyńskim, ostatnio w pow. kowelskim na Posterunku  w Mielnicy, we wrześniu 1939 w Karasinie. St. post. mian. 1 IV 1933.  Zamordowany w Miednoje.

Materiały dzięki uprzejmości  Muzeum Katyńskiego  Syg .L. 038/3 (21), 1144.

 

Rodzina Przybojewskich.

Fotografie z albumu Przybojewskich.
3
      Po wizycie w Radzanowie przedstawicieli rodu Przybojewskich i spotkaniu na cmentarzu , otrzymałem kolejne materiały dotyczące przeszłości naszej okolicy. Pan Grzegorz Przybojewski przesłał fotografię, na której znajdują się synowie Michała Przybojewskiego,  właściciela majątku w Gołuszynie.(poniżej)
2 (1)
     Otrzymałem  zdjęcia jego synów :  Edmunda, właściciela Kobuszyna ( siedzący w środku) oraz jego rodzonego brata Tadeusza (stojący po lewej stronie – ten z wąsami) właściciela Pączkowa. Obaj służyli w oddziale kawalerii w wojnie polsko bolszewickiej 1920 r. M.in  brali udział w bitwie pod Lidą. 
 

Radzanów rok 1918.

Radzanów – listopad 1918r. Odzyskanie Niepodległości .

 20140920_103519

 

 

    Kolejny raz mamy okazję obchodzić rocznicę wydarzeń z listopada 1918 roku, które pozwoliły   na odzyskanie niepodległości Polski po 123 latach zaborów, tragicznych lat powstańczych walk czy olbrzymiego konfliktu zbrojnego jakim była Wielka Wojna.

        Radzanów nad Wkrą, cicha położona malowniczo nad rozlewiskami meandrycznie płynącej rzeki mieścina doznała okaleczenia  jakim było przejście frontu w najbliższej okolicy na przełomie  1914 /1915 roku. Toczące się walki w dużym procencie zniszczyły drewnianą zabudowę miasteczka. Reszty dopełniła okupacja niemiecka, uciążliwością były szczególnie rekwizycje żywności , ludność zaczęła głodować . Jednak duch patriotyzmu był silny i trwał w narodzie. W Radzanowie powstała więc konspiracja . Należała ona do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) , organizatorem był rolnik Walenty Lossman, który wciągał kolejnych młodych z okolicy do organizacji. Jak podają źródła zajmowano się  pozyskiwaniem nie tylko ludzi. Radzanowiacy i młodzi z okolicy pozyskiwali broń . Najczęściej pochodziła ona z pobojowisk na Grobelce, Kalasantowie, Budach Ratowskich. Wydobywano ją z ziemi i przewożono do Ratowa ,gdzie starano się poskładać to wszystko by nadawało się do użytku. Przygotowywano się na wybuch powstania kiedy to państwa zaborcze wyczerpane wojna będą słabe.

  Przyszedł wreszcie czas. Październiku rozpadły się Austro –Węgry, Rosja pogrążona w rewolucji i wojnie domowej, Niemcy z zarzewiem rewolty wewnętrznej musieli znaleźć rozwiązanie w strefach buforowych.  Zezwolili na powrót do Warszawy  Józefa Piłsudskiego i  11 listopada 1918 roku rozpoczyna on formowanie Armii Polskiej. W stolicy rozbrajany jest garnizon niemiecki. W Radzanowie Lossman z ludźmi muszą czekać na rozkazy. Dodatkowo sprawę komplikuję fakt ,iż Niemcy wycofują swoje wojska ku granicy z Prusami . Przez miasteczko przeciągają liczne oddziały. Dodatkowo po zajściach w Strzegowie i represjach jakie z nich wynikły trzeba było być rozważnym.

 Kiedy potok uchodzącego wojska ustał , można było wyrazić radość. Młodzież z POW urządziła z radości  strzelnicę. Ich celem był niewielki pomnik cesarza Wilhelma II  na radzanowskim Rynku .Na przełomie listopada i grudnia  Radzanów był wolny ! Jednak to jeszcze nie był koniec. Smak wolności trzeba było jeszcze obronić przed Bolszewicką Zarazą.

Post Scriptum.

Dziwi tylko niezrozumiały fakt. W 1937 roku odsłonięto na Rynku obelisk z tablicą ku Czci wskrzesiciela Polski Marszałka Piłsudskiego( zniszczony przez Niemców w 1939 r. )

Była w ostatnich latach także inicjatywa symbolicznej rekonstrukcji monumentu . Jednak radni nie dali aprobaty.

Plac  Piłsudskiego w Radzanowie jako jedyny znany mi , pozostał bez upamiętnienia swego  Patrona. Dlatego pozostaje pamiętać nam o tym żeby w ten dzień jeśli to możliwe zapalić znicz na Cmentarzu Wojennym w lesie na Krzyżówkach.

Aresztowanie proboszcza Jagodzińskiego. Kronika parafii. cz.31.

 

Aresztowanie proboszcza Jagodzińskiego.

  ks.jag

 

 

     Cała ich uwaga była wytężona w tym kierunku. Zdarzyło się, że czy to z zemsty,   za[….] i wyzyskiwanie ubogiej ludności , czy tez z przypadku spłonęły budynki  najbogatszego gospodarza w parafii , Józefa R.[nazwisko znane autorowi] zamieszkałego w Zgliczynie Pobodzym. Człowiek ten nie przebierał w środkach by się wzbogacić, ciemny, nieumiejący czytać ani pisać ,będący w ustawicznych zatargach z sąsiadami. Otóż on nie szanując swej godności  Polaka, wybrał się do Ratowa do verwaltera prosząc go o pomoc w postaci słomy, czy tez paszy. Verwalter nakazał mu przybyć 11 listopada.  R. twierdził iż dnia tego przybyć nie może , gdyż jest to święto, ,,Jakie święto” pyta zirytowany Verwalter – ,,Nasze Polskie” odpowiada R. , ,,Kto wam powiedział ,ze to jest święto?”     R. ciemne i głupie chłopisko  po chwilowym namyśleniu  , mówi ,, Ksiądz na ambonie”. Uczepił się tego Verwalter, zaczął na ten temat rozmowę , ale R. obawiał się i swe mowy ,ze w kościele nie był , a była jego córka Regina . Wezwał więc ją verwalter  – ona zaś  obawiając się o siebie i o ojca, zeznała, że słyszała , jak proboszcz ogłaszał, iż 11 listopada  było , jest i będzie świętem. Zeznanie to podpisała. Zjawiła się w tym czasie w Ratowie u verwaltera  Marianna Janowska z Radzanowa. Wpada na nią verwalter , pyta czy była w kościele – kobiecisko, wiedząc że verwalter do proboszcza napędza – byłam , odpowiada , ja zawsze chodzę. Zaznaczyć musze ze nigdy nie chodziła i nie chodzi do kościoła. Na pytanie verwaltera czy słyszała ogłoszenie proboszcza o dniu 11 listopada,  przytaknęła twierdząco, chcąc w ten sposób usunąć wszelkie przypuszczenia o nieobecności jej w kościele. Mając dwóch świadków , przesłał [Gienan] oskarżenie do Prokurata. O niczym nie wiedziałem , ogłoszenia takiego, ani podobnego nie zapodawałem. Wszystko to się działo poza  moimi plecami. Aż w dniu aresztowania 9 listopada zwraca się komendant u mnie mieszkający, feldfebel Gieryszewski,zawiadamiając mnie , iż dzisiaj nastąpi aresztowanie. Radził mi , abym wyjechał z Radzanowa, odmówiłem , radził mi abym położył się do łóżka udając chorego – do tej rady się również nie zastosowałem . Machnął ręką – trudno mówić, ale proboszcza czeka wielka przykrość . Trudno i ja odpowiedziałem.  W dniu 9 listopada zajeżdża auto ciężarowe, żandarm niemiecki zbliża się do plebani. Wiedziałem co to ma znaczyć . Zapytał  się o moje nazwisko , zakomunikował mi ,że ma polecenie mnie aresztować. Powiedziałem  aby wykonał polecenie. Prosi mnie o chwile rozmowy  na osobności i wtedy mi odczytał akt oskarżenia, prosząc abym nikomu o tem nie wzmiankował, gdyż czyni to wbrew obowiązkom służbowym.

C.D.N