RADZANÓW W 1888 ROKU.

RADZANÓW W 1888 ROKU

 autor tekstu : Walerian Piotrowski

       W poszukiwaniu informacji dotyczących Radzanowa natrafiłem na książkę w postaci kalendarza na 1889 rok, zawierającą wiele poszukiwanych danych. Dotyczy ona guberni płockiej. Ponieważ powiat mławski, i tym samym gmina Ratowo , znajdowały się w tej guberni, wynotowałem dane dotyczące naszej miejscowości. Wiadomo, że siedzibą władz gminy Ratowo był Radzanów, będący osadą (prawa miejskie odebrane w 1869 r.). To tutaj znajdował się urząd gminy, posterunek żandarmerii carskiej, kościół parafialny i inne instytucje.

 

123321

            Książka, której okładkę prezentuje , obejmuje oprócz kalendarza, ciekawe i ważne dla historii Radzanowa dane, dotyczące 1888 roku. Nie wnikając w ogólne dane dotyczące całej guberni i powiatu, chciałbym je podać.

Władze gminy :

Wójtem  był  :  Józef Staniszewski.

Funkcje pisarzy sprawowali: Antoni Karwowski i Zygmunt Białowiejski.

Kasjerem gminnym był  :  Jan Drapczyński.

 

  1. Proboszczem parafii p.w. Franciszka Serafickiego był  : ksiądz Marian Molski.
  2. Rabinem w Radzanowie był  : Josek Ulert Gawrielew.
  3. W Radzanowie istniała szkoła początkowa. Nauczycielem był Antoni Rakowski.

     W pobliżu Radzanowa znajdowały się dwa płatne mosty na Wkrze. Jeden znajdował się na Drzazdze, należącej terytorialnie wówczas do powiatu sierpeckiego (droga trzeciej kategorii), a drugi – w Strzegowie – na trakcie płocko-mławskim (droga pierwszej kategorii, przebiegająca przez osady: Bielsk, Drobin, Raciąż).

Dodam, że w Radzanowie na drodze do Mławy istniały na Wkrze dwa mosty drewniane, niepłatne.

             Na wiosnę 1888 roku była w całej guberni wielka powódź. W zimie 1887/88 spadły niezwykłe ilości śniegu, sięgające kilku metrów. Największe straty z powodu zalania wystąpiły na terenach sąsiadujących z Wisłą. Ale także Wkra poczyniła wiele strat.  W związku z powodzią powołany został w powiecie sztab, oceniający straty. Gminę Ratowo reprezentował jako radca asekuracyjny (ubezpieczeniowy) dziedzic Ratowa –  Konic.

       Każda gmina miała obowiązek zabezpieczenia pewnej ilości koni oraz paszy (furaż) dla wojska. Osobą zarządzającą tym zadaniem w gminie był Antoni Bielicki.

 

Wymienione osoby zasługują na uwagę i omówienie ich losów, co wcale nie jest łatwe.

Szekspirowski dramat w Radzanowie

Szekspirowski dramat w Radzanowie.

 

Rok 1925. Piękne lato w malowniczych zakątkach Wkry dobiegało końca . Schody i ławki przed domami w Rynku zaczynały pustoszeć . Cichł gwar młodzieńczych rozmów i muzyki z remizy strażackiej  . Gdzieniegdzie przenikały tylko postacie starozakonnych mieszkańców Radzanowa spieszący omówić interesy jakie maja przeprowadzić następnego dnia. Słońce zachodziło za cmentarzem ku Wygodzie. Ciszę zakłócił huk wystrzałów biegnący ku centralnemu placowi od strony ulicy Raciąskiej. Chmury czarnych kruków poderwały się do lotu. Ludzie wylegli na ulicę , która w mgnieniu oka zapełniła się . Tłum gęstniał w okolicach domu  skąd dochodził lament przerażenia. W sionce , na posadzce leżała jasnowłosa , dziewiętnastoletnia , śliczna dziewczyna. Zalana krwią której kałuża od jakiegoś czasu przestała się powiększać. Umarła w obcięciach najbliższych – ojca i macochy , którzy to odchodząc od zmysłów lamentowali. Młode serce przestało bić i ta zawsze uśmiechnięta dziewczyna odeszła .

       Musiał więc być sprawca, jak i przyczyna tego co się stało  w ten wrześniowy wieczór. Kim więc był. Młodzieniec ,sprawca nieszczęścia to syn młynarza z ulicy Poswiętnej. Powszechnie było wiadome ,ze z Genia , bo tak miała na imię dziewczyna , łączyło go uczucie. To pierwsze, nie podszyte jeszcze materialnymi czy innymi  zależnościami. Można powiedzieć pierwsza szkolna miłość .

     Idylla zakończyła się latem wspomnianego już roku. Syn młynarza to jak na miasteczko jakim był Radzanów , całkiem niezła partia do ożenku. Stać go było może nie na wszystko , ale na wiele. Dlatego starając się być poważnym absztyfikantem , przysyłał swej sympatii różne podarunki. Genia nie tylko była piękna , ale także utalentowana. Występowała w przedstawieniach wystawianych na scenie remizy strażackiej. Nie można było jej nie zauważyć.  I to stanie się kanwą wydarzeń .

    Do miasteczka na wakacje przyjeżdża student medycyny, syn miejscowego restauratora. Młodzieniec światowy, studiuje w wielkim mieście i miał przed sobą wspaniałe perspektywy. Jeśli chodzi w tamtych czasach osoba lekarza miała wielki szacunek . On wybierał się w tamtą stronę. Miał stać się personą. Bez wątpienia miał pewna przewagę , którą starał się wykorzystać . Miedzy Genią a Henrykiem pojawił się on Jerzy. Ferment w tym czystym do tej związku wzrastał. Balon pompował się aż pękł. Dziewczyna podjęła decyzję o rozstaniu. Poprzez Helenę , jedną z młodszy koleżanek odesłała prezenty otrzymane od chłopaka. 

On starał się z nia spotkać lecz ta unikała rozmowy. Napięcie rosło do feralnego dnia. Odbywała się w tym wrześniowym dniu potańcówka, na której Henryk próbował ponad wszystko porozmawiać. Jednak dziewczyna nie chciała wolała zakończyć wieczór i udać się do domu. W ślad za nią podążył jednak i on. Chciał ostatni raz porozmawiać z nią. Zapukał do okna i przekonał ja do krótkiej rozmowy w sieni domu. Tu padły słowa, które zostały już tylko w ich głowach. Chłopak, mający zamiar popełnienia samobójstwa , podczas emocjonalnej rozmowy wyjął Brauninga i oddał , kilka strzałów w stronę swej dawnej sympatii. Genia osunęła się na podłogę a wokół niej zaczęła powiększać się plama krwi. Domownicy nie mogli pomóc , rany były śmiertelne, a ciało dziewczyny opadając zablokowało drzwi otwierające się na zewnątrz. Henryk w zabójczym amoku oddalił się z miejsca zbrodni. Ruszył w kierunku wiatraka rodziców na Poświętne.

   Wiadomość lotem błyskawicy rozeszła się do wszystkich mieszkańców , którzy wylegli na ulice i zaczęli rozmawiać o tym co się stało. Chłopak do którego dotarło co się stało próbował się zastrzelić , jednak broń nie zadziałała . W akcie desperacji podcina sobie żyły i gardło nad brzegiem studni, przechyla się i do niej wpada. Wydaje się ,że nastąpił koniec dramatu . jednak jak w życiu bywa historia jeszcze nie miała końca. Wydobyto bezwładne ciało z dna studni i okazało się ,ze nieszczęśnik żyje. Udzielono pierwszej pomocy i odwieziono nieprzytomnego do Szpitala Powiatowego w Mławie. Po kilkunastu dniach sprawca zbrodni odzyskuje przytomność , w pierwszych słowach zapytał się najbliższych co z nią ?Co z Genią? Pada odpowiedz , że już została pochowana. W tym momencie Henryk wpada w szał. Zrywa opatrunki, zrywa szwy . Wykrwawiwszy się umiera.

  Sprawa stała się głośna. Pisała o niej prasa. Do Radzanowa przybyła specjalna komisja śledcza, która zbadała sprawę. W sadzie za domem przy ulicy Raciążskiej ustawiono  namiot ,w którym przeprowadzono sekcje . Zesztywniałe już ciało dziewczyny leżało na drewnianym stole . Jedynie blond włosy poruszały się na letnim wietrze.

   Dziewczynę pochowano na cmentarzu nieopodal dzisiejszej głównej bramy. Chłopak miejsce spoczynku znalazł na mławskiej poświęconej ziemi.

Przyszły lekarz – Jerzy wyjechał na studia. Rytm  życia i sprawy jakie przynosiła teraźniejszość  zacierały  w pamięci to co stało się w Radzanowie w 1925 roku.

Dr. Jerzy zginął w Katyniu wiosną 1940roku.

Powojenny Radzanów . Kronika parafii cz. 35.

        Powojenny Radzanów . Kronika parafii cz. 35.

   Ks. Praszyński następnego dnia udał się do  Płocka chcąc obadać, jakie będą dalsze posunięcia Kurii. Przywiózł mi nominacje na plebana i dziekana do Rypina. Byłem w Rypinie nie podobała mi się ta placówka – licha plebania , brak budynków i właściwego podwórza, brak ogrodu, nadto warunki doby wojennej na terenie Rypina istniejące, wcale mnie nie pociągały. Z drugiej strony , widząc i doznający tyle serdeczności ze strony swych parafian, postanowiłem pozostać w Radzanowie. Ku wielkiemu niezadowoleniu Kurii , ale ku zadowoleniu swemu, pozostałem na dotychczasowej placówce. Ks. Praszyński bardzo niezadowolony z takiego obrotu sprawy, przeszedł na stanowisko proboszcza do Bonisławia , dekanatu płockiego.  Rozpocząłem prace w parafii. Nie mogła ona być intensywna, bo choroba przeszkadzała moim zamierzeniom. Wyjazdy do lekarzy , przymusowy wypoczynek, z racji choroby serca, wiele przeszkadzało w realizacji projektów. Nadto i ta serdeczność parafian i to powitanie tak gorące, okazały się przysłowiowym ogniem słomianym. Kościół przepełniony w chwili mego przyjazdu, powoli stawał się bardziej pustym, nie pomogły prośby, nawoływania i łajania, parafianie radzanowscy zaczynają odzwyczajać się od uczęszczania do kościoła, od przyjmowania sakramentów świętych! Dziwna scena! Gdy wróg nie pozwalał przychodzić do kościoła, płacono mandaty karne, jednakowoż na nabożeństwa uczęszczano – teraz mandatów karnych nie płaca należałoby okazać wdzięczność P. Bogu., kościoły nasze świecą pustkami. Teraz należało by karać mandatami tych co do kościoła nie przychodzą. Smutne to, ale niestety prawdziwe. Parafianie pragnęli upamiętnić chwilę wyzwolenia spod przemocy hitlerowskiej, wystawili piękna figurę na cmentarzu przykościelnym. Osoba P. Jezusa dźwigającego krzyż była przeznaczona na pomnik dla księży spoczywających na miejscowym cmentarzu, dostosowałem się jednakowoż do życzenia parafian. Kamień sam piękny stał dawniej na rynku naszej osady , przeznaczony  w czasie pierwszej wojny dla Hindenburga, za czasów polskich stał się pomnikiem dla Marszałka Piłsudskiego , znów w czasie wojny rozebrany przez Niemców, po ich odejściu, za zezwoleniem zarządu gminnego, przeznaczony na figurę. Na bloku kamiennym wyryto rok rozpoczęcia wojny z Niemcami , rok opuszczenia Polski przez Niemców, a jeszcze jest miejsce na trzecia datę.

Ps. Data odzyskania wolności z pod okupacji sowieckiej niestety do dziś nie została wyryta.

Stara Bożnica i jej opis z 1858 r.

    Stara Bożnica

 

 W archiwach jak i również w prywatnych kolekcjach znajduję się wiele ciekawych dla historii Radzanowa dokumentów świadczących o dawnej świetności naszej miejscowości. Jak już pisałem od drugiej połowy XVIII wieku Żydzi dołożyli istotny wkład w funkcjonowanie osady. Dziś znana i zaniedbana Synagoga znajduje się częściowo na miejscu wcześniejszej drewnianej , która spłonęła. Jednak w źródłach zostały jej opisy , dzięki czemu możemy w jakimś stopniu zobaczy ten stary Radzanów. Poniżej opis Bożnicy z 1858 roku : 

 

Rząd Gubernialny

Płocki

Do Komisji Spraw

Wewnętrznych i Duchowych

 

M. Płock

Dnia 28/9 marca/kwietnia 1858 r.                             

Raport

 

Przedstawia protokół rewizji  Bożnic

W Powiecie Mławskim

Na reskrypt z dnia 20/2 listopada/ grudnia 1856r.Nr. 7893

Z Wydziału Wyznań

Referent Krokowski Assesor

W skutek reskryptu obok powołanego ma zaszczyt przedstawić Komisji Rządowej protokół odbytych przez Budowniczego Powiatu , rewizji bożnic w powiecie mławskim, w których gdy wszystkie drzwi na zewnątrz się otwierają, nie ma przeto potrzeby czynienia żadnych zmian.

p.o. Gubernatora Cywilnego

Radca Stanu

Synagoga

 Źródło:AGAD  – dzięki  Markowi  Kowalczykowi.

         Miasto Radzanowo posiada Bożnicę drewnianą z bali 5 calowych dach[….] kryty, na podmurowany z sienią i chórkiem dla kobiet długości stóp 78 szerokości stóp 35 wysokości z podwaleniem i okapem 17 stóp […] niezłym – ma troje drzwi otwierane na zewnątrz Bożnicy . Schody i chórek podług tu rysowanego planiku poziomego odręcznego – przytem nadmienić […] ilość ludności Żydowskiej wynosi 612 co tylko można liczyć uczęszczających do Bożnicy Starozakonnych oprócz Hufsytów i dziewcząt  w 1/6 części wyniesie osób 108. Zaś Bożnica ubezpieczona w Wykazie Ubezpieczenia na Rubli srebrem 300.

Podpis nieczytelny

Stanisław Gadziński – Policjant zamordowany przez Sowietów w Miednoje.

Stanisław Gadziński – Policjant zamordowany przez Sowietów w Miednoje.

    Szukając różnych materiałów do artkułu postanowiłem przyjrzeć się kwestii dotyczącej losów Polaków na Kresach Wschodnich po agresji Sowieckiej 17 września 1939 roku. Przeglądałem materiały szczególnie pod kontem ludzi którzy byli związani z opisywanym przeze mnie terenem Radzanowa i okolic. Szukaj, a znajdziesz jak powiedział by klasyk. W  zbiorach Muzeum Katyńskiego, oddziału Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie znajdują się informacje o Policjancie urodzonym w Radzanowie , a straconym przez NKWD w Miednoje.

M312

      Starszy posterunkowy Policji Państwowej  Stanisław GADZIŃSKI syn  Józefa i Heleny, urodzony . 20 II 1898 w Radzanowie nad Wkrą . W Wojsku Polskim  od 18 III 1919 do 14 III 1921.Brał udział w wojnie polsko – bolszewickiej .

 W policji od 16 VII1923.W l. 1933–1939 służbę pełnił w woj. wołyńskim, ostatnio w pow. kowelskim na Posterunku  w Mielnicy, we wrześniu 1939 w Karasinie. St. post. mian. 1 IV 1933.  Zamordowany w Miednoje.

Materiały dzięki uprzejmości  Muzeum Katyńskiego  Syg .L. 038/3 (21), 1144.

 

Rodzina Przybojewskich.

Fotografie z albumu Przybojewskich.
3
      Po wizycie w Radzanowie przedstawicieli rodu Przybojewskich i spotkaniu na cmentarzu , otrzymałem kolejne materiały dotyczące przeszłości naszej okolicy. Pan Grzegorz Przybojewski przesłał fotografię, na której znajdują się synowie Michała Przybojewskiego,  właściciela majątku w Gołuszynie.(poniżej)
2 (1)
     Otrzymałem  zdjęcia jego synów :  Edmunda, właściciela Kobuszyna ( siedzący w środku) oraz jego rodzonego brata Tadeusza (stojący po lewej stronie – ten z wąsami) właściciela Pączkowa. Obaj służyli w oddziale kawalerii w wojnie polsko bolszewickiej 1920 r. M.in  brali udział w bitwie pod Lidą. 
 

Radzanów rok 1918.

Radzanów – listopad 1918r. Odzyskanie Niepodległości .

 20140920_103519

 

 

    Kolejny raz mamy okazję obchodzić rocznicę wydarzeń z listopada 1918 roku, które pozwoliły   na odzyskanie niepodległości Polski po 123 latach zaborów, tragicznych lat powstańczych walk czy olbrzymiego konfliktu zbrojnego jakim była Wielka Wojna.

        Radzanów nad Wkrą, cicha położona malowniczo nad rozlewiskami meandrycznie płynącej rzeki mieścina doznała okaleczenia  jakim było przejście frontu w najbliższej okolicy na przełomie  1914 /1915 roku. Toczące się walki w dużym procencie zniszczyły drewnianą zabudowę miasteczka. Reszty dopełniła okupacja niemiecka, uciążliwością były szczególnie rekwizycje żywności , ludność zaczęła głodować . Jednak duch patriotyzmu był silny i trwał w narodzie. W Radzanowie powstała więc konspiracja . Należała ona do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) , organizatorem był rolnik Walenty Lossman, który wciągał kolejnych młodych z okolicy do organizacji. Jak podają źródła zajmowano się  pozyskiwaniem nie tylko ludzi. Radzanowiacy i młodzi z okolicy pozyskiwali broń . Najczęściej pochodziła ona z pobojowisk na Grobelce, Kalasantowie, Budach Ratowskich. Wydobywano ją z ziemi i przewożono do Ratowa ,gdzie starano się poskładać to wszystko by nadawało się do użytku. Przygotowywano się na wybuch powstania kiedy to państwa zaborcze wyczerpane wojna będą słabe.

  Przyszedł wreszcie czas. Październiku rozpadły się Austro –Węgry, Rosja pogrążona w rewolucji i wojnie domowej, Niemcy z zarzewiem rewolty wewnętrznej musieli znaleźć rozwiązanie w strefach buforowych.  Zezwolili na powrót do Warszawy  Józefa Piłsudskiego i  11 listopada 1918 roku rozpoczyna on formowanie Armii Polskiej. W stolicy rozbrajany jest garnizon niemiecki. W Radzanowie Lossman z ludźmi muszą czekać na rozkazy. Dodatkowo sprawę komplikuję fakt ,iż Niemcy wycofują swoje wojska ku granicy z Prusami . Przez miasteczko przeciągają liczne oddziały. Dodatkowo po zajściach w Strzegowie i represjach jakie z nich wynikły trzeba było być rozważnym.

 Kiedy potok uchodzącego wojska ustał , można było wyrazić radość. Młodzież z POW urządziła z radości  strzelnicę. Ich celem był niewielki pomnik cesarza Wilhelma II  na radzanowskim Rynku .Na przełomie listopada i grudnia  Radzanów był wolny ! Jednak to jeszcze nie był koniec. Smak wolności trzeba było jeszcze obronić przed Bolszewicką Zarazą.

Post Scriptum.

Dziwi tylko niezrozumiały fakt. W 1937 roku odsłonięto na Rynku obelisk z tablicą ku Czci wskrzesiciela Polski Marszałka Piłsudskiego( zniszczony przez Niemców w 1939 r. )

Była w ostatnich latach także inicjatywa symbolicznej rekonstrukcji monumentu . Jednak radni nie dali aprobaty.

Plac  Piłsudskiego w Radzanowie jako jedyny znany mi , pozostał bez upamiętnienia swego  Patrona. Dlatego pozostaje pamiętać nam o tym żeby w ten dzień jeśli to możliwe zapalić znicz na Cmentarzu Wojennym w lesie na Krzyżówkach.

Aresztowanie ks. Jagodzińskiego . Kronika parafii cz.32.

     Aresztowanie ks. Jagodzińskiego . Kronika parafii cz.32.

 Rynek z wieży kościoła 1

       Zdziwiłem się , gdy mi zarzucono takie czyny których nie popełniłem. W moje usta wkładano takie słowa , których nie wypowiedziałem . Pomimo wszystko zostałem zaaresztowany. Autem wraz z żandarmeryjna eskorta wybraliśmy się do
Ratowa, tam właśnie zaaresztowano właściciela majątku p. inżyniera Tadeusza Kunica. Przewieziono nas do Mławy , osadzono w więzieniu. Innych trzymają na pewien czas wziętych z parafii ( obawiają się 11 listopada)  skoszarowano w salach gmachu policyjnym i w wkrótce ich wypuszczono . Mnie zaś sądzone było siedzieć 6 tygodni. W więzieniu zetknąłem się z różnymi ludźmi z różnych stron naszego powiatu  pochodzącymi. Zdziwiłem się niezmiernie , gdy policja , której byliśmy oddani pod opiekę , całkiem ludzką stosowała metodę. Nie wszyscy byli tego pokroju , ale poważna część  widziała w nas ludzi , którzy cierpią za sprawę szlachetna. Pochodzili oni z Tylży stąd zapewne liberalne poglądy. Jeden z policjantów Johan Surau specjalnie zachęcał do śpiewania hymnu narodowego, to tez 11 listopada więzienie drżało od śpiewów patriotycznych. Policjant ten w czasie śpiewu hymnu narodowego , stawał na baczność , a później w rozmowie ze mną stwierdza poważnie :           ,,Panie proboszczu , ciało można zakuć w kajdany ale duha nie” . W ogóle znaczyć mogę ,że ów Johan Surau oraz Alfred Jucas ustosunkowali się do nas bardzo przychylnie. Nie byli oni hitlerowcami  to wiele znaczyło. Johan Surau  był człowiekiem myślącym był to umysł nastawiony filozoficznie. Sam pracował nad sobą , dużo czytał, zaznajamiał się z różnymi kierunkami filozoficznymi , przestudiował myśli filozoficzne wszystkich narodów, znał też dział literatury naszej – często prowadziliśmy bardzo poważne dyskusje. Wieczorem zbieraliśmy się do jednej celi, naturalnie wtedy, gdy przypadała kolej dyżuru, wyżej wzmiankowanych, nieraz dwie godziny trwała  pogawędka ,dyskusje , śpiewy etc. A byli tam ludzie różnych stanowisk, ,  służący, gospodarze, nauczyciele, właściciele ziemscy, ja jeden przedstawiciel duchowieństwa. Wszyscy wtedy czuli się biscy sobie, wiadomo niedola łączy , nad wszystkimi wisiał miecz Damoklesa, wszystkich jutro było niepewne. Byliśmy bowiem
świadkami egzekucji, słychać było strzały świadczące o dokonywanych zbrodniach, wszyscy wtedy klęcząc odmawiali              ,, Wieczny odpoczynek” za duszę pomordowanych.  Specjalne starania o uwolnienie mnie z więzienia wszczął, mój najserdeczniejszy przyjaciel, ks. Henryk Lipka, proboszcz z Wyszyn . Próżne były starania , odpowiadano mu, że wszelkie czarne diabły zginać muszą, a on , to niby ja pierwszy. Ze smutkiem mi to zakomunikował. Przyszli później do celi i moi parafianie , chcąc się pożegnać ze mną  i uzyskać ostatnie błogosławieństwo od swego proboszcza . Przykra to była dla mnie chwila , ale trzeba było pogodzić się z losem . Mijały dni i tygodnie mej sprawy nie poruszono. Parafianie prowadza akcje , mającą na celu uwolnienie swego proboszcza , Wanda Zdunkiewicz , nauczycielka i Jan Witkowski z Radzanowa po
dwukroć  jeżdżą do prokuratury w Przasnyszu. Zebrano morze podpisów parafian , którzy byli gotowi stwierdzić przed przysięga ,że tego dnia byli w kościele na nabożeństwie , słuchali przemówienia, ale takiego ogłoszenia nie było . Józef R. sprawca mego nieszczęścia wkradł się do landratury i z płaczem odwołał swoje zeznania. Gotów był oddać swój majątek byleby tylko ratować proboszcza. Przejawia się charakterem oskarżyciela –  grunt dobry, ale chciwość, [………………..] bez posłuchu, przy tem ciemnota, zrobiły swoje. Mówiąc o swoim pobycie w więzieniu , nie mogę pominąć osoby drogiego mi Czcigodnego
ks. Kan. Ignacego Krajewskiego , proboszcza Wólki Mławskiej, który pomimo trudności , przysłał mi pościel, tak pożądano w murach więziennych. Badania specjalnej komisji sadowej wysłanej do Radzanowa, stwierdziły bezpodstawność oskarżenia.

20 grudnia późnym wieczorem przyjechałem do Radzanowa. Parafią w czasie mej nieobecności opiekował się wikariusz mój , ks. Aleksander Praszyński. 

Aresztowanie proboszcza Jagodzińskiego. Kronika parafii. cz.31.

 

Aresztowanie proboszcza Jagodzińskiego.

  ks.jag

 

 

     Cała ich uwaga była wytężona w tym kierunku. Zdarzyło się, że czy to z zemsty,   za[….] i wyzyskiwanie ubogiej ludności , czy tez z przypadku spłonęły budynki  najbogatszego gospodarza w parafii , Józefa R.[nazwisko znane autorowi] zamieszkałego w Zgliczynie Pobodzym. Człowiek ten nie przebierał w środkach by się wzbogacić, ciemny, nieumiejący czytać ani pisać ,będący w ustawicznych zatargach z sąsiadami. Otóż on nie szanując swej godności  Polaka, wybrał się do Ratowa do verwaltera prosząc go o pomoc w postaci słomy, czy tez paszy. Verwalter nakazał mu przybyć 11 listopada.  R. twierdził iż dnia tego przybyć nie może , gdyż jest to święto, ,,Jakie święto” pyta zirytowany Verwalter – ,,Nasze Polskie” odpowiada R. , ,,Kto wam powiedział ,ze to jest święto?”     R. ciemne i głupie chłopisko  po chwilowym namyśleniu  , mówi ,, Ksiądz na ambonie”. Uczepił się tego Verwalter, zaczął na ten temat rozmowę , ale R. obawiał się i swe mowy ,ze w kościele nie był , a była jego córka Regina . Wezwał więc ją verwalter  – ona zaś  obawiając się o siebie i o ojca, zeznała, że słyszała , jak proboszcz ogłaszał, iż 11 listopada  było , jest i będzie świętem. Zeznanie to podpisała. Zjawiła się w tym czasie w Ratowie u verwaltera  Marianna Janowska z Radzanowa. Wpada na nią verwalter , pyta czy była w kościele – kobiecisko, wiedząc że verwalter do proboszcza napędza – byłam , odpowiada , ja zawsze chodzę. Zaznaczyć musze ze nigdy nie chodziła i nie chodzi do kościoła. Na pytanie verwaltera czy słyszała ogłoszenie proboszcza o dniu 11 listopada,  przytaknęła twierdząco, chcąc w ten sposób usunąć wszelkie przypuszczenia o nieobecności jej w kościele. Mając dwóch świadków , przesłał [Gienan] oskarżenie do Prokurata. O niczym nie wiedziałem , ogłoszenia takiego, ani podobnego nie zapodawałem. Wszystko to się działo poza  moimi plecami. Aż w dniu aresztowania 9 listopada zwraca się komendant u mnie mieszkający, feldfebel Gieryszewski,zawiadamiając mnie , iż dzisiaj nastąpi aresztowanie. Radził mi , abym wyjechał z Radzanowa, odmówiłem , radził mi abym położył się do łóżka udając chorego – do tej rady się również nie zastosowałem . Machnął ręką – trudno mówić, ale proboszcza czeka wielka przykrość . Trudno i ja odpowiedziałem.  W dniu 9 listopada zajeżdża auto ciężarowe, żandarm niemiecki zbliża się do plebani. Wiedziałem co to ma znaczyć . Zapytał  się o moje nazwisko , zakomunikował mi ,że ma polecenie mnie aresztować. Powiedziałem  aby wykonał polecenie. Prosi mnie o chwile rozmowy  na osobności i wtedy mi odczytał akt oskarżenia, prosząc abym nikomu o tem nie wzmiankował, gdyż czyni to wbrew obowiązkom służbowym.

C.D.N

Bitwa o Grobelkę.

Bitwa  o Grobelkę . Styczeń 1915 rok.

(Radzanów – Ratowo – Bieżany  -Kalasantowo).

      Wielka Wojna,  która wybuchła w roku 1914 dotarła w nasze okolice.  Bitwy miały charakter pozycyjny z elementami działań manewrowych. Po tych potyczkach pozostały ślady okopów oraz cmentarz w lesie, gdzie pochowano żołnierzy obu walczących stron. W poprzednim artykule o tym temacie ukazałem zarys bitwy i nazwiska niemieckich żołnierzy walczących i pochowanych na Krzyżówkach w lesie. Teraz przedstawiam szkic sytuacyjny tego wydarzenia zamieszczony w niemieckojęzycznych źródłach.

Scan1496